XXI

W rękach Nathaniela znajdował się bukiet przepięknych, różnobarwnych kwiatów, oplatanych czerwona kokardką.

Cholera. Co się dzieję?

-Mari - odezwał się, wyciągając do mnie rękę. - Muszę ci coś powiedzieć.

-Co takiego? - spytałam, stojąc jak słup

-Chodź - złapał moją dłoń, na co ja sie wzdrygnęłam. - Daj mi rękę

Patrzyłam na niego jak na głupiego. Chciał żebym szła z nim po ulicy, trzymając go za dłoń? Przecież tak chodzą pary. Dobrze o tym wiedział. Widząc moje zmieszanie, wziął swoją rękę i powiedział:

-No dobra, nie ważne. Proszę ślicznotko

Wręczył mi bukiet róż, na którego tak wcześniej zwróciłam uwagę. Trzeba mu było przyznać, że był przepiękny.

Naprawdę przepiękny

Gdy tak wpatrywałam się w różno kolorowe kwiaty, Nath zaproponował mi szybki spacer.

Naprawdę szybki.

Pędził jakby coś nas goniło.

Wybierał różne drogi, raz skręcając w niektóre uliczki, a raz idąc prosto. Dokładnie wiedział, gdzie mnie prowadzi.

Co on znowu wymyślił?

Przez całą drogę był lekko spięty. Próbowaliśmy rozmawiać, jednak każdy temat szybko się wypalał.

Od razu wiedziałam, że coś tu nie gra.

***

-No i jesteśmy - powiedział, gdy stanęliśmy przy piknikowym kocu, na którym znajdował się koszyk.

Przyszykował dla mnie coś takiego?

-Przyszliśmy na piknik? - zapytałam niepewnie

-T..tak. Myślałem, że ci się to spodoba

-Podoba, oczywiście. Jest to po prostu dosyć nietypowe.

-No tak - zawstydził się. - Siadajmy

Jak zaproponował, tak zrobiłam i już po chwili moje pośladki wylądowały na mięciutkim kocu.

Nath uśmiechnął się do mnie i złapał za koszyk piknikowy. Otworzył go, a jego oczy zrobiły się wielkie jak pięć złotych.

-No nie wierzę. Cholera! - zaklął.

-Co się stało?

-Ktoś zwędził nasze jedzenie! - krzyczał. - Prawie trzy godziny spędziłem na zrobieniu tego. Cholera jasna, no. Nie wierzę

-Uspokoj się - próbowałam do niego jakoś dojść i go pocieszyć.

Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zostawić na trawie koszyk pełen jedzenia bez opieki na jakieś pół godziny?

-Przepraszam Mari, chciałem zrobić Ci niespodziankę

-Nie ma sprawy, nie musimy przecież nic jeść

-Spieprzyłem sprawę - zaklął ponownie.

Wcześniej nigdy nie słyszałam, żeby był tak zdenerwowany. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że z jego ust wyjdzie jakiekolwiek przekleństwo. A tu proszę.

Chyba naprawdę ktoś zepsuł mu jakieś wielkie plany...

***

-Dziękuję za tą niespodziankę. Wiem, że nie wyszła, ale miałeś dobre intencje - przerwałam i spojrzałam na bukiet. - No i za kwiaty

-Przepraszam za tamten piknik. Powinienem był poprosić kogos, żeby tego upilnował

Powinieneś

-Każdemu się może zdarzyć

Nastała chwila ciszy.

Stawiamy pod moimi drzwiami.

Spędziliśmy razem jakieś dwie godziny dużo rozmawiając.

Nath był czasem nieco spięty i poddenerwowany, ale pewnie to wina tego zniszczonego pikniku.

Tak myślałam.

-To ja już lecę. Dziękuje za miły wieczór, Nath

-Czekaj, Mari - musnął mnie w wolną dłoń. - Muszę ci coś powiedzieć.

-No tak, wspominałeś coś na początku - zażartowałam, aby trochę go rozluźnić, ponieważ chłopak prawie palił się że wstydu.

O co mu, cholera jasna, chodzi?
-Chciałem ci to powiedzieć już bardzo, bardzo temu

-O co chodzi? - jego mina była dosyć poważna.

Zaczęłam się martwić.

-Wiem, jak ważna jest szczerość. Wiem, że powinienem był powiedzieć ci to już wcześniej, ale bałem się twojej rekacji. Nie byłem pewien jak zareagujesz

-A jak bym miała?

-Nie wiem. Mogłabym być na mnie zła. Mogłabyś się już do mnie nie odezwać lub też mogłabyś się ucieszyć. Nie wiem tego, ale dręczy mnie to ukrywanie prawdy

-Jezu, Nath. Zaczynam się bać.

-Mari - złapał mnie za wcześniej muśniętą dłoń. - Muszę ci to w końcu powiedzieć - wziął głęboki oddech. - Muszę ci w końcu powiedzieć, że bardzo cię kocham.

-He? - wydałam z siebie przyduszony jęk.

-Kocham cię już od wielu lat, już od gimnazjum.

-Naprawdę?

-Naprawdę. Kochałem cie wtedy i kocham nadal.

-Ja.. ja nie wiem co powiedzieć

-Powiedz mi tylko jedno - jego policzki były czerwone jak ogień. Prawie dorównywały jego włosom. - Mari, czy zostaniesz moją dziewczyną?

Dziewczyną?

NO I NA TYLE Z TEGO (NIE)WYCZEKIWANEGO ROZDZIAŁU!

PISZCIE CO SĄDZICIE O ROZDZIALE

CO POWIE MARINETTE?

JAK ZAREAGUJE ADRIEN?

CZY MIEDZY NIM, A NATHANIELEM DOJDZIE DO SPRZECZKI?

CZY CHAT SIE UJAWNI?

CHCECIE WIĘCEJ?
GWIAZDKA! KOMENTARZ!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top