29- Stańmy się jednością
TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE!
NIE WNOSI NIC DO FABUŁY, WIĘC MOŻNA DO BEZPROBLEMOWO OMINĄĆ!
OSOBY, KTÓRE NIE PRZEPADAJĄ ZA EROTYCZNYMI SCENKAMI NIE POWINNY GO CZYTAĆ!
ADRIEN
-Marinette - odezwałem się, nadal ją obejmując. - Już wszystko w porządku.
-Nic nie rozumiesz - powiedziała, a jej oczy zrobiły się szklane. - To on był przy mnie przez kilka ostatnich tygodni! - krzyknęła i oderwała się ode mnie. - To on mnie wysłuchiwał, pomagał i spędzał ze mną czas! Jak śmiesz od tak po prostu przychodzić tu po tym wszystkim?
-Mari, ja...
-JAK MOGŁEŚ MNIE TAK IGNOROWAĆ?! - przerwała mi. Po jej policzkach zaczęły spływać strużki łez. - Myślisz, że o tym zapomnę?!
Błagam zapomnij.
-To nie tak.
-A jak?!
-Mari.. ja chciałem cie bronić - wydukałem, przez cały czas na nią patrząc. To było dla mnie trudne
-Bronić? - powtórzyła z drwiną na ustach. - Czy ty się słyszysz człowieku?!
-Nie chciałem być cierpiała!
-TO CI NIE WYSZŁO. - krzyknęła. - Czemu miałabym cierpieć? Przed czym miałbyś mnie bronić? Przed Władcą Ciem? Innemu złemu posiadaczowi Miraculum? Przecież ich nie ma. - powiedziała, przecierając łzy.
Ja... Ja... Chciałem ją bronić przed całym złem tego popieprzonego świata.. Tak bardzo tego chciałem, że zupełnie zapomniałem o jej uczuciach. Nie interesowałem się, jak Mari to zniesie... liczyło się tylko moje sumienie. Na siłę wmawiałem sobie, że tak będzie lepiej. Że będzie lepiej, gdy ode mnie odejdzie.
-Chyba - szepnąłem, nabierając pewności. - Chyba przed samym sobą.
-Że co?
-Nie wiem, jak to wytłumaczyć Mari, jednak te wszystkie emocje.. to wszystko, co się wydarzyło.. miało wpływ na nasz związek, a raczej coś co nas łączyło. Bałem się o ciebie, a po tamtej walce, ja... - zaciąłem się. Ból, który zagościł w moim sercu był nie do opisania. - Nie chciałem, by to się powtórzyło. Jeszcze, gdy zauważyłem, że się mnie boisz to..
-Boję? - przerwała mi.
-Wtedy, gdy dosłownie się na ciebie rzuciłem. Nie chciałaś tego, jednak ja nie potrafiłem się potrzymać. Widziałem strach w twoich oczach. To mnie zabolało. Byłem pewien, że prędzej czy później mnie znienawidzisz.
-Jesteś głupi
Ujrzałem, jak oddalona ode mnie Mari, nagle zbliża się z otwartymi ramionami. Nim się obejrzałem, jej ciepłe ciało objęło mnie w miłym uścisku. Zdziwiłem się. Byłem pewien, że to koniec. Czy mi wybaczyła? To niemożliwe. Niemożliwe..
A jednak.
Odwzajemniłem jej gest i zanurzyłem się jeszcze bardziej w jej ramionach. Pachniała czekoladowymi croissantami. Uszczęśliwiło mnie to. W jej życiu tyle się zmieniło. Oceny się pogorszyły.. jej przyjaźń z Alyą stała pod znakiem zapytania.. odcięła się od wszystkich.. przestała pojawiać się w mieście, jako ukochana bohaterka paryskich mieszkańców... Myślałem, że stała się zupełnie inna... że stara Marinette już zniknęła. Uszczęśliwiło mnie, że chociaż ta rzecz się w niej nie zmieniła. Taka błaha sprawa, jednak da mnie bardzo ważna.
Poczułem, jak ciało Mari zaczyna drżeć. Szlocha. Na moim barku wylądowała jej mokra od łez twarz. Czemu płacze? Ze smutku? Złości? A może szczęścia?
-Adrien - szepnęła. - Nigdy bym cie nie znienawidziła. Jesteś dla mnie ważny. Najważniejszy. Wtedy... ja po prostu nie byłam przygotowana na taki bieg wydarzeń. To nie tak, że się ciebie boję.
-Nie boisz? - zapytałem wstydliwie. - I nigdy nie zaczniesz?
-Nigdy. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też Marinette.
Uśmiech Mari był nie do opisania. Tak dawno nie widziałem, jak się szczerzy... tak dawno nie widziałem jej szczerze szczęśliwej. Pomimo, że w towarzystwie Ericka, na jej twarzy często gościł uśmiech, to i tak znałem ją zbyt dobrze, żeby się na niego nabrać. Wiedziałem, że cierpi. Wiedziałem, że przywdziewa maskę. Dlaczego nie reagowałem? Cholera.. Chyba za bardzo się oszukiwałem...
Nie wiedzieć czemu, zapragnąłem jej. Zapragnąłem poczuć po raz kolejny te malinowe wargi i móc dotknąć jej cudowną talię. Tak dawno jej nie dotykałem. Przyciągnąłem ją agresywnie do siebie i zmierzyłem nosem do jej czoła. Nie chciałem robić wszystkiego zbyt pochopnie... Przejechałem po jej poliku, zataczając małe okręgi. Jej skóra była taka gładka i nieskazitelna. Kochałem ją. Zszedłem nico niżej, przez co nasze wargi były teraz na tej samej wysokości. Dostrzegłem, że Marinette zbliża się z zamiarem obdarowania mnie całusem. Jakie urocze. Wyprzedzając jej czyny, złączyłem nasze usta w słodkim pocałunku. Był różnorodny. Namiętny, pełen uczuć, chciwości, pożądania, szczęścia i smutku. Wszystkiego po trochu.
Kierując się swoim kocim, dzikim instynktem, dłońmi pokierowałem się do jej okrągłych pośladków. Ścisnąłem jeden z nich i kiedy usłyszałem jej słodziutki jęk, mocno się podnieciłem. Coś takiego na mnie działało. Oj, bardzo działało. Ująłem ją mocniej i energicznie wsunąłem swój język w jej gorące usta. Czułem, że jej oddech przyśpieszył, cała była rozpalona. Czyżby to zasługa mojego dotyku? Chcąc wykorzystać okazję, kiedy oboje jesteśmy w tym błogim nastroju, złapałem Mari za uda i wstałem, przenosząc ją po jej własnym pokoju. Jak dziecko. Ruszyłem w kierunku jej puchatego, różowego łóżka, na którym znaleźliśmy się sekundę później. Marinette leżała pode mną, patrząc mi niewinnie w oczy. Zawsze była taka grzeczna, przerywała nasze zabawy, ale teraz... coś mi mówiło, że pragnęła mojego dotyku.
-Adrien - jęknęła. - Kocham cie.
Przyciągnęła mnie do siebie, oddając na moich ustach soczysty pocałunek. Rękoma powędrowała do mojego torsu, a chwilę później czułem je już na własnych plecach. Nie zamierzałem być jej dłużny, więc włożyłem swoje dłonie, otulone czarnym lateksem, pod jej koszulkę i penetrowałem jej brzuch.
-Ja ciebie też - powiedziałem, odczepiając się od niej. - I to bardzo.
Żyjąc chwilą, wjechałem nieco wyżej.. do jej biustonosza. Tak bardzo zapragnąłem poczuć jej piersi. Nigdy dotąd ich nie dotykałem. Miałem tylko okazję pocałować ich wzniesienie, które wystaje spod stanika. Oczywiste było, że dla takiego nabuzowanego hormonami chłopaka jak ja, to nie wystarcza. Wkradłem się palcami pod jedną z fiszbin. Już miałem całkowicie odsłonić jej klatkę piersiową, lecz zamarłem. Przed oczami pojawił mi się obraz zapłakanej i przestraszonej Marinette. Czy na pewno tego chciała? Czy nie przeszkadzałoby jej to?
-Marinette - wydukałem cicho. - Czy to w porządku?
-Oczywiście głupku - zachichotała.
Słysząc jej pełen entuzjazmu głos, zrozumiałem, jak bardzo mnie kochała. Kochała mnie tak mocno, że nie było jej trudno nawet wybaczyć mi tego, co jej zrobiłem. A zrobiłem przecież wiele złego. Wylała przeze mnie litry łez, straciła najlepszą przyjaciółkę, bała się mojego dotyku, przeze mnie Erick skradł jej pocałunek... Kochała mnie tak bardzo, że potrafiła o tym zapomnieć w ułamku sekundy. Chyba nigdy nie znałem jeszcze tak życzliwej i pełnej zaufania dziewczyny, jak ona. Wyprostowałem się i powiedziałem 'Schowaj pazury Plagg', po czym moje ciało, które dotychczas było ukryte pod warstwą lateksowego kostiumu, poczuło się wolne. Ten moment był najprzyjemniejszy z możliwych. Oczywiście, uwielbiałem być pod postacią Chata, jednak ten strój bardzo przeszkadzał, a chwila, kiedy się go pozbywałem była cudowna. Spojrzałem na zarumienioną Marinette. Jej widok ujął moje serce. Poruszył do reszty... Nachyliłem się nad nią i złączyłem nasze usta w słodkim pocałunku. Nie mogłem postąpić inaczej. Wycałowałem jej wargi bardzo dokładnie, potem przeniosłem się do kącika ust, zaraz po chwili na polik, a potem szyję.
-Marinette - szepnąłem i cmoknąłem ją. - Kocham cie - kolejny pocałunek ozdobił jej skórę. - Kocham - kolejny. - Kocham - i kolejny. - Najbardziej na świecie - nasze wargi się spotkały.
-Ja ciebie też kocham Adrien - powiedziała, odrywając się na sekundę od moich ust.
Nasze pocałunki były czułe, pełne pożądania, chciwości i tęsknoty. Nie rozmawialiśmy ze sobą tak długo.. Nie patrzyliśmy w swoje oczy, nie mogliśmy się dotknąć.. objąć. Nie mogliśmy nic. Nasze negatywne emocję chciały z nas wypłynąć. Chciały się wydostać i raz na zawsze opuścić nasze duszę. Powoli traciłem nadzieję, że relacje, które były miedzy nami się naprawią.
Chciałem, aby ta błogość, która aktualnie panowała, była z nami do końca naszych dni.
Obdarowując swoją uroczą piękność kolejnymi pocałunkami, poczułem jak jej dłonie doszukują się mojej koszuli. Kiedy złapały jej końce, zaczęła ciągnąć ją do tyłu. Czyżby Marinette chciała mnie z niej uwolnić? Nie zamierzałem opierać się jej czynom, więc pomogłem pozbyć się z siebie tej narzutki. Po chwili wylądowała na ziemi. Sekundę później, poczułem jak jej gładkie dłonie gładzą mój tors, plecy i kark, przez co wzdrygnąłem się odrobinę i wygiąłem w łuk. Wywołała u mnie lekkie łaskotki, co ewidentnie ja kręciło, gdyż nie zaprzestawała swoich czynów. Mari przejechała ręką wzdłuż mojego kręgosłupa, aż dostała się do zakończenia koszulki. Bez wahania za nią pociągnęła przez co moja naga klatka piersiowa przyległa do jej ciała. Podniosłem się i zdecydowanie ściągnąłem z siebie koszulkę, która zatrzymała się na zejściu do głowy. Wiedziałem, że Mari sama by sobie nie poradziła, więc wolałem ją wyręczyć.
Spojrzałem na nią i uświadomiłam sobie jakim byłem szczęściarzem.
Taka piękna, odważna, zabawna i w dodatku urocza dziewczyna dała mi kolejna szansę.
Po dosłownie kilku sekundach opadłem na nią i szybko wsunąłem jedną ze swoich rak pod jej luźny t-shirt. Byłem pewien, że była to piżamka. Wyszukiwałem jej biustonosza, jednak starając się tym samym rozpalić ją jak najlepiej. Chciałem droczyć się z nią i nie ustępować, póki nie będzie bardzo pragnąc mojego dotyku. Była taka słodka. Jej mina mówiła 'Więcej Adrien!' a ja nie zamierzałem jej zawieźć. Słysząc jej rozkoszny jęk, złączyłem nasze wargi. Każde kolejne westchnienie dziewczyny lądowały w moich ustach. Były gorące i pragnące o więcej.
Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Sięgnąłem do jej koszulki i pociągnąłem ją do góry. Dziewczyna starała mi się pomóc, jak tylko mogla, podnosząc się w pewnych momentach, jednak gdy t-shirt zablokował się na głowie, musiała się podnieść z łóżka i pomóc mi go ściągnąć do końca. Zaraz po chwili wylądował na podłodze, tuż obok mojej górnej części odzieży. Mari spojrzała na mnie, a ja zdołałem ujrzeć na jej twarzy lekki rumieniec
-Pragnę cie - ledwo wydukała.
Jej słowa mnie ucieszyły i zaskoczyły. Nie sądziłem, że jest zdolna, aby coś takiego wymówić. Pewnie spalała się ze wstydu. Kochana. Nie chciałem, żeby czuła się dziwnie, wiec postanowiłem odpowiedzieć jej tym samym.
-Ja ciebie też i to od dawna
Słysząc swój głos, nie mogłem dowierzać, że należał on do mnie. Był zupełnie inny. Niecodzienny. Czy to przez te narastające podniecenie? Czy to ono wywołało u mnie takie bicie serca? Wtedy jeszcze nie spodziewałem się nadchodzących słów Mari, które spowodowały u mnie jeszcze szybsze tempo
-Adrien - odezwała się nagle, ale cicho. - Chciałabym się z Tobą kochać.
Czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na tej cholernej planecie. Piękna i moja najukochańsza Marinette zebrała się na odwagę, by powiedzieć mi, że chce to zrobić ze mną. Z osobą, która tak ją skrzywdziła. Która uciekła w najgorszym momencie. Która nie była w pogotowiu w kiepskich chwilach. Która ewidentnie na to nie zasługiwała. Chociaż oboje wiedzieliśmy, że te rzeczy się już nie liczą. Byliśmy ważni tylko my i nasza wzajemna miłość, która przeszła już chyba wszystkie możliwe próby, a nadal istniała.
Była ona wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju.
-Też bym tego chciał, Mari. - powiedziałem i złączyłem nasze usta i w krótkim pocałunku.
MARINETTE
Czując, jak Adrien się ode mnie oddala i zabiera swoje gorące wargi, zrobiło mi się źle. Tak bardzo pragnęłam jego dotyku, całusów, uszczypnięć, dłoni, ust. Pragnęłam go całego. Nim się obejrzałam, chłopak naparł na mnie odrobinę, przez co ponownie wylądowałam plecami na łóżku. Czułam, jak zbliża się do mnie. Czekałam na kolejny pocałunek. Byłam pewna, że nastąpi lada moment.
Jednak nie nastąpił.
-Marinette - usłyszałam cichy głos Adriena. - Jesteś na to gotowa?
Po jego pytaniu zaczęłam się plątać. Byłam pewna, jednak doznałam wątpliwości. Co jeśli będzie mnie bolało? Jeśli do pokoju wejdą rodzice? Aż dziwne, że nie przyszli wcześniej... Zawsze mieli problemy ze wstawaniem, ale nigdy nie wiadomo. Co jeśli to nie ten moment?
-Jesteś gotowa na tak duży krok? - zapytał ponownie.
Jestem gotowa? Jestem? Nie wiedziałam. Adrien chyba zauważył moją zagubioną minę, ponieważ wyciągnął rękę ku podłodze i podniósł swoją koszulkę.
-Rozumiem. Nic nie szkodzi. Nie chce wywierać na Tobie presji - jego głos był taki pokrzywdzony.
Nie chciałam, aby się ubierał. Nie chciałam, żeby jego skóra została zakryta. Nie chciałam, żeby zniknął od tak. Pragnęłam go. Byłam tego pewna. Pragnęłam tego cholernego idioty. To musiałam przyznać. Cokolwiek by nie zrobił, wybaczyłabym mu. Cokolwiek by nie powiedział, zrozumiałabym to. Kochałam go całym sercem. Chciałam to zrobić.
-A..Adrien - jęknęłam, przerywając mu szukanie góry koszulki. - Jestem gotowa. Bardziej być już nie będę.
W jego oczach dostrzegłam błysk. Chwile patrzył na mnie pytająco, ale ja nie potrafiłam wydusić z siebie już żadnego słowa. Czułam, że moje policzki są rozpalone. I z podniecenia i ze wstydu. Nie chcąc jednak zostawiać go w niepewności i niewiedzy, kiwnęłam głową, dając mu do zrozumienia, że jestem pewna swoich słów. Adrien ewidentnie się rozluźnił. Jego koszulka, którą trzymał w swoich dłoniach, ponownie wylądowała na ziemi, a on sam spojrzał na mnie tak, jakby dawał mi do zrozumienia, że jestem już tylko jego. Te pewne i podniecone spojrzenie penetrowało całe moje ciało. Ujrzałam jak nachyla się nade mną i składa pocałunek na moim biuście, potem pocałował mój brzuch i zjeżdżał niżej, przez boczki do bioder, a gdy jego drogę zatorowały moje spodnie, nie czekał długo i sięgnął do ich sznureczka, który utrzymywał je na moim ciele. Po jednym szybkim pociągnięciu były już prostym łupem. Złapał za końcówkę i szarpnął je w dół , ściągając je ze mnie. Nie musiałam nawet ruszać palcem. Adrien zrobił wszystko sam. Poczułam się naga. Bardzo naga. Aczkolwiek miałam na sobie jeszcze majtki, to i tak się speszyłam. Dobrze chociaż, że je założyłam. Wiedziałam o odwiedzinach Ericka, także postanowiłam nie siedzieć przy nim bez bielizny. Dziękowałam Bogu, że tak postąpiłam. Spojrzałam na Adriena, który przejeżdżał palcem po materiale moich majtek. Widać było, że wije się z myślami, czy to zrobić. Widziałam, że się waha, jednak gdy zauważył moje spojrzenie ponownie nabrał pewności. Złapał za moje nogi i rozszerzył je leciutko, po czym podwinął skrawek materiału i przejechał po mojej skórze. Był tak blisko mojego intymnego miejsca. Tak cholernie blisko, że aż się wzdrygnęłam. Gdy zauważył moja reakcje, zrobił to ponownie, tylko po drugiej stronie. Nie wiem czemu tak reagowałam. Może przez łaskotki? Nie zdążyłam się nawet zastanowić, ponieważ dwie męskie dłonie zaczęły agresywnie ciągnąć za moje majtki, szybko je ściągając.
Co on wyprawia?!
Przecież na tych wszystkich romantykach w czasie zbliżenia, mężczyźni najpierw rozpinają swoim kobietom staniki!
Czułam się przez to pewniej.
Cholera.
Nie wiedziałam jak zareagować. Przecież nie codziennie ktoś ściągał ze mnie majtki... Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, poczułam jak coś dotyka mojego miejsca intymnego. Był to palec Adriena, który dokładnie masował każda cześć mojej kobiecości. Było mi tak cholernie dobrze, że aż ku swojego zdziwienia, nie chciałam, aby przestawał. Niestety chwilę później jego ręka pojawiła się na moim brzuchu i zaczęła wjeżdżać jeszcze wyżej. Poczułam, jak blondyn podnosi moją fiszbinę i muska jedną z moich piersi. Gęsia skorka pojawiła mi się na całym ciele. Palce chłopaka przeniosły się do moich pleców, przez co musiałam lekko się podnieść, wyginając się w łuk. Po kilkunastu sekundach walki Adriena z tym zapięciem, poczułam jak moje piersi uwalniają się z tego dyskomfortu. Ręce chłopaka zniknęły z moich pleców, tak samo jak biustonosz z klatki piersiowej sekundę później.
Byłam teraz kompletnie goła.
Cała naga leżałam na łóżku, przed chłopakiem swojego życia. Czy powinnam czuć się źle? Całe moje zawstydzenie odeszło w niepamięć. Teraz czułam się błogo i niewinnie. Z niecierpliwością czekałam na kolejne posunięcia Adriena, które nastąpiły dosyć szybko. Blondyn zbliżył się ustami do moich piersi. Zaczął całować je dokładnie, kawałek po kawałku, a gdy doszedł do jednego z moich sutków, poczułam, jak jego język styka się z nim. Zaraz potem został zassany przez jego chciwe usta. Przez całe moje ciało przeszło przyjemne mrowienie. Nie spodziewałam się, że coś takiego może sprawiać tyle przyjemności. Chciałam więcej i więcej. Kiedy zorientowałam się, że Adrien nadal jest przecież w połowie ubrany, sięgnęłam rękoma do zamka jego spodni. Tak szybko, jak tylko potrafiłam rozpięłam go i guzik. Na szczęście trwało to krócej, niż jego walka z moim biustonoszem. Chłopak oderwał się ode mnie, pewnie orientując się o tym, co zrobiłam i zaczął ściągać rękoma swoje spodnie. Sekundę później wylądowały na ziemi, tuż obok sterty naszych wszystkich ubrań. Spojrzałam na jego ciało. Był przystojny i bardzo umięśniony. Pomimo, że nie było tego widać na co dzień, na jego brzuchu znajdował się niezły kaloryfer. Trzeba było przyznać, że ma dobre ciało. Zjeżdżając wzorkiem niżej, dostrzegłam czarne bokserki, na których widać było wzniesienie.
Czy to jego... członek?
Nie wierząc zupełnie w swoje czyny i to, do czego doprowadza podniecenie, skierowałam swoje dłonie do bielizny Adriena. Długo trzymałam na niej ręce, jednak w końcu zdecydowanym ruchem ściągnęłam je z jego bioder in pośladków. Chłopak dokończył moje dzieło i zupełnie je z siebie zrzucił. Bokserki wylądowały obok łóżka, a ja wpatrywałam się ponownie na blondyna. Tym razem mój wzrok skierowany był na jego genitalia. Nigdy nie widziałam męskiego penisa, więc było to dla mnie czymś... nowym. Niestety mój podgląd na niego się pogorszył, gdy Adrien nachylił się nade mną. Na moich ustach wylądował jego gorący pocałunek, którego tak mi brakowało przez te kilka minut. Kochałam jego wargi. Były idealnie dopasowane do moich. Sprawiały mi tyle przyjemności i radości. Czułam dotyk jego dłoni na własnym ciele. Paliło. Piekło. Podniecało.
Cholernie mnie to kręciło.
Jego opuszki palców wędrowały po mojej skórze, raz po raz zataczając kręgi. Czułam je na swoich piersiach, na biodrach, a w końcu po wewnętrznej stronie ud. Pragnęłam ich trochę wyżej... Tam gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Chciałam aby zaspokoił moje pragnienia i żądze. Chłopak odkleił się od moich ust i zszedł niżej do mojej szyi. Czułam jego mokre wargi. Powoli muskały moją skórę, raz po raz ją podgryzając.
Dlaczego coś takiego sprawia tyle przyjemności?
Dlaczego to tak na mnie działa?
Poczułam, że Adrien wspina się wyżej swoimi pocałunkami. Ugryzł moje ucho. Musnął je.
-Marii - zamruczał, przeciągając. - Jesteś jeszcze piękniejsza niż sobie to wyobrażałem.
Nie musiałam patrzeć w lustro, żeby wiedzieć, że na mojej twarzy pojawił się spory rumieniec. Jego słowa nawróciły moje zawstydzenie i po raz ponowny czułam się troszkę niepewnie. Dotyk jego dłoni na mojej piersi, wyrwał mnie z lekkiego zamyślenia. Nim się obejrzałam, Adrien wisiał nade mną i właśnie mknął ku mnie, aby jak sądziłam, obdarować mnie słodkim i namiętnym pocałunkiem. Nie myliłam się. Jego rozpalone usta wylądowały na moich i łapczywie pożerały moje wargi. Z każdym ruchem był coraz pewniejszy. Coraz bardziej na mnie napierał. Coraz bardziej mnie rozgrzewał.
Im więcej było tych pocałunków, tym bardziej go pragnęłam.
Poczułam jak dłonie chłopaka przejeżdżają po moim ciele. Od barków, przez brzuch, aż po moją łechtaczkę. Palce Adriena wbiły się między zakrywającą ją skórę i delikatnie przejechały po jej długości. Te nowe dla mnie uczucie, wywołało lekki prąd, który przeszedł po całym moim ciele. Mimowolnie wygięłam się w łuk, wydając z siebie nagły jęk, który wylądował w ustach całującego mnie chłopaka. Czułam, że uśmiechnął się, widząc moją reakcję. Spodobało mu się to tak bardzo, że zaczął coraz intensywniej dotykać moją łechtaczkę.
Myślałam, że oszaleje.
Tak cholernie przyjemnie.
Wydawałam z siebie kolejne jęki i pomruki. Adrien w końcu oderwał się od moich ust i przeszedł na szyję. Całował ją namiętnie i gryzł, zostawiając po sobie pewnie czerwone ślady. Próbowałam się wstrzymywać od wydawania z siebie tych odgłosów, jednak nie potrafiłam. To było silniejsze ode mnie. Jeszcze teraz, gdy obdarowywał moją wrażliwą skórę gorącymi pocałunkami, było to wręcz niemożliwe.
Poczułam jak coś ciągnie moje ucho.
Zęby Adriena właśnie je przygryzały.
Usłyszałam jego głębokie i seksowne westchnienie.
Głośny cmok.
Jęk.
Wszystko co robił przy moim uchu sprawiało mi przyjemność. Czemu to miejsce było tak wrażliwe?
-Czy na pewno chcesz to zrobić? - zapytał, szepcząc mi do ucha.
-Chcę.
-Nie chcę byś czegoś żałowała Mari.
Odwróciłam się w jego stronę. Jego wzrok był poruszający. Widziałam w nim przejęcie. Widać, że zaprzątało mu to głowę.
Urocze.
Położyłam dłoń na jego policzku i kilka razy po nim czule przejechałam. Był to gest, który popsuł te rosnące w powietrzu napięcie.
-Nie będę niczego żałować Adrien. Kocham cię i jestem tego pewna.
Na twarzy chłopaka malował się lekki uśmiech. Byłam wręcz pewna, że go to uspokoiło. Zamartwiał się chyba bardziej niż ja... Nie czekając długo, podniósł się z łóżka i zawisł nade mną. Jego blond włosy niesfornie opadały ku mnie. Zastanawiałam się, czy nie przeszkadzała mu nigdy ich długość. Większość chłopców w jego wieku stawiało raczej na krótkie i proste fryzury. Spojrzałam w jego oczy i dostrzegłam błagające o uwagę zielone tęczówki. Pragnęły mojego wzroku. Pragnęły mojego ciała. Widziałam, że Adrien na nowo stał się mocno podniecony. Niesamowite, że zmiana pozycji wywołała u niego taki efekt. Chłopak nachylał się nade mną powoli, a ja przygotowując się do jego zderzenia, przymknęłam oczy, wyczekując na pocałunek. Po chwili, poczułam, jak suche wargi blondyna zakradają się do moich. Były zachłanne i dzikie. Jego język zakradł się do moich ust i zataczał kręgi w mojej jamie ustnej. Nie chciałam być mu dłużna, więc także się mocniej wkręciłam. Sięgnęłam ręką do jego szyi i delikatnie po niej jeździłam, żeby w końcu, na jej grzbiecie, mocno wbić pazurki w jego skórę i przybić do siebie.
Odważne posunięcie jak na mnie.
Ni stąd ni zowąd, poczułam jak dłonie Adriena rozsuwają moje uda. Czyżby ponownie zamierzał dotykać i masować moją łechtaczkę?
Na to byłam przygotowana.
Jakie było moje zdziwienie, gdy poczułam jak coś wąskiego (zapewne palec Adriena) wsuwa się do mojej pochwy, lekko ją rozciągając. Był to tak nagły i niespodziewany ruch, że aż odrobinę się podniosłam. Nie zaprzestawałam pocałunków. Nie zamierzałam przerywać niczego. Sprawiało mi to przyjemność. Nie jakąś sporą, ale sprawiało. Jego ruchy były miłe.
Poczułam coś większego. Adrien dołożył kolejny palec i tym razem odrobinę szybciej poruszał swoimi paluszkami. Zaczął kręcić nimi w środku, dotykając pewnego, chyba bardzo wrażliwego, punktu w mojej pochwie. Moje zmysły zaczęły szaleć. To było najprzyjemniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek doznałam. Chciałam, by trwało to wiecznie. Może mogłabym dojść? Nie znałam tego uczucia, więc nie byłam pewna, czy orgazm się zbliża, jednak coś podpowiadało mi, że to jeszcze nie pora.
Niestety, ku mojemu zawiedzeniu, palce chłopaka wysunęły się z mojej pochwy. Czułam jak jego wilgotna dłoń przejeżdża po moich biodrach, brzuchu, piersiach, aż w końcu przejechała po szyi. Adrien odkleił się ode mnie i zrobił coś, czego bym się nigdy nie spodziewała. Przybliżył do swoich ust palce, które wcześniej się we mnie znajdowały i ochoczo je oblizał. Czy go to ani trochę nie obrzydzało?
-Słodka - szepnął, ponownie się nade mną nachylając.
Jego ręka nie powędrowała tym razem do mojej szyi. Widziałam tylko, że zszedł nią troszkę niżej. Nie zastanawiałam się, co zamierzał z nią zrobić. Byłam tak rozpalona, że w sumie nie potrafiłam o niczym myśleć. Nim się zorientowałam, co się dzieje, poczułam, jak coś wilgotnego styka się z moją łechtaczką i zjeżdża po niej niżej, aż do mojej dziurki. Wiedziałam co to. Byłam pewna.
Czekałam na ten moment.
Usta Adriena odeszły od moich. Nie zamierzał ponownie mnie pocałować. Ruszył w kierunku mojego ucha i szepnął:
-Będę delikatny Mari. Obiecuję.
Po usłyszeniu tych kilku słów, poczułam jak coś grubego wbija się w moją kobiecość.
CHOLERNE UKŁUCIE.
Zgięłam się w łuk i odruchowo wbiłam palce w skórę Adriena. Nie powinnam robić tego tak mocno, jednak ból był nie do opisania. Zacisnęłam mocno zęby.
-Spokojnie - usłyszałam i poczułam lekki pocałunek na swojej szyi.
Po chwili kolejny i kolejny.
Blondyn obdarowywał mnie uspokajającymi całusami i w tym samym momencie próbował po raz kolejny swoich sił. Ponownie poczułam, jak coś grubego próbuje dostać się do mojej pochwy.
Tym razem ból był mniejszy, jednak nadal istniał.
Wiedziałam, że na moich wargach zostaną ślady po zębach.
Członek Adriena wyszedł, lecz sekundę później ponownie wkroczył do akcji. Wbił się odrobinę pewniej, przez co ja wygięłam się maksymalnie jak mogłam. Kolejny kojące pocałunki chłopaka wylądowały na mojej szyi.
Kolejne włożenie.
I kolejne.
Ból zaczął ustępować. W jego miejscu pojawiła się nieziemska przyjemność. Opłacało się to przeboleć.
Blondyn robił to coraz pewniej, a ja czułam się coraz lepiej. Było mi cholernie przyjemnie, a pocałunki Adriena tylko polepszały moje doznania. Nagle, poczułam jak dłonie chłopaka mocno zaciskają się na moich biodrach. Ten gest był tak agresywny, że aż przysporzył mi odrobinę bólu. Bólu i rozkoszy. Kolejne mocne ściśnięcie, a zaraz potem przyciągnięcie do siebie.
Podobała mi się jego agresywność i pewność siebie. Był taki seksowny.
Gdyby rodzice mnie teraz widzieli... Gdyby weszli do pokoju...
W pomieszczeniu roznosił się pewnie zapach naszego potu. Słychać było tylko nasze jęki, stękania i klepnięcia, które sprawiały mi tylko przyjemności.
Było mi cholernie dobrze.
Nie do opisania.
Pocałunki, którymi obdarowywał mnie w między czasie Adrien, były gorące i pełne namiętności. Widać było, że jest równie podniecony co ja. Cieszyło mnie to, że poświęcał mi całą swoją uwagę. Dobrze, że nie interesował się tylko swoimi pragnieniami i chęcią dojścia.
Nie wiem ile trwał nasz stosunek. Po jakichś trzydziestu minutach kochania się, całowania, ściskania i jęczenia, oboje byliśmy mocno spoceni i przemęczeni. Nasze szczytowanie było już blisko. Czułam, że Adrien już dłużej nie wytrzyma. Chociaż i tak mnie zadziwił. Słyszałam, że za pierwszymi razami chłopcy są mniej wytrzymali.
-Marii - wyjęknął. - Już.. już nie mogę.
-Tylko nie w środku - ledwo z siebie wydusiłam, czując narastające we mnie napięcie i przychodzące przyjemności.
Moje mięśnie dolnych partii ciała się napięły. Pochwa gwałtownie się zacisnęła, a przez moje kończyny przeszedł egzotyczny prąd. Nie mogąc się powstrzymać, wydałam z siebie głośny jęk, który kotłował się we mnie dobre kilka sekund. Niesamowite uczucie. Mimowolnie wygięłam się w łuk i dosłownie zapomniałam o bożym świecie.
Orgazm jest genialny.
Z tego błogiego stanu wyrwało mnie uczucie pustki. Adrien wyjął ze mnie swoją męskość. Spojrzałam na niego i dostrzegłam naprężonego członka, trzymanego w rękach chłopaka.
-Miałem nie kończyć w tobie - powiedział tak uroczo, że aż ponownie się w nim zakochałam. - Tylko, co teraz?
Domyślałam się o czym myślał i marzył. Nie byłam pewna czy to wina mojego, nadal towarzyszącego mi podniecenia czy tego, w jaki sposób na mnie patrzył, jednak zbliżyłam się do niego i pewnie wzięłam w usta jego członka. Włożyłam go na tyle głęboko na ile mogłam, a po chwili wyciągnęłam. I tak kilka razy. Słysząc jęki rozkoszy, zaczęłam robić to jeszcze pewniej. Wyjęłam go całego z buzi i przejechałam języczkiem po jego wzgórzu. Widziałam, że Adrien długo nie wytrzyma, więc ponownie wsadziłam jego męskość w swoje usta. Moje malinowe wargi obejmowały go z każdej strony, sprawiając mu niesamowitą przyjemność. Po kilku kolejnych ruchach, poczułam jak coś gęstego i gorącego rozlewa się w mojej jamie ustnej. Konsystencja nie należała do zbyt przyjemnych, więc prędko to połknęłam.
-Jesteś taka cudowna - wyjęczał Adrien i złapał mnie za podbródek.
Wiedziałam, że czuł się równie spełniony co ja.
Przejechał po moim policzku, aż po szyję i barki, po czy delikatnie mnie pchnął na pościel. Ułożyłam się wygodnie i automatycznie poczułam zmęczenie. Powieki stały się ciężkie. Zamknęłam oczy.
Chyba to dla mnie zbyt wymagający sport.
-Kocham cię - szepnęłam, nie wiedząc nawet gdzie znajduje się blondyn.
-Ja ciebie też słonko - usłyszałam, a zaraz potem poczułam, jak coś podnosi mnie z łóżka. - Załóż na siebie piżamę. Nie chcę żebyś się przeziębiła.
Dałam grzecznie założyć na siebie swoją koszulkę nocną i ponownie ułożyłam się na łóżku. W moich rękach pojawiły się spodenki, które na siebie ledwo założyłam. Nic mnie już nie interesowało. Pragnęłam tylko oddać się swoim snom.
Poczułam ciepłe ciało Adriena, który ułożył się tuż obok mnie. Prędko się do niego przytuliłam. Byłam jak dziecko.
-Śpij słodko. Poczekam, aż uśniesz - usłyszałam i poczułam na swoim czole miły pocałunek chłopaka.
Potem nie było już nic. Odpłynęłam.
To była najprzyjemniejsza noc w moim życiu
KONIEC! DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE!
Wybaczcie, że ten rozdział tak długo się przeciągał, jednak był dla mnie bardzo ważny i chciałam to jak najlepiej opisać (+sprawy opisane w poprzednim poście) Ma prawie 5k słów, więc to mój rekord.
MAM NADZIEJĘ, ŻE OPŁACAŁO SIĘ CZEKAĆ!
CHCECIE WIĘCEJ?
GWIAZDKA? KOMENTARZ?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top