2- Pierwsze spotkanie

Od wydarzenia w parku minęły dobre 2 tygodnie. Marinette zdążyła zrozumieć czym jest Tikki oraz dlaczego jest super bohaterem. Miała już okazję stoczyć walkę z jedną ofiarą Władcy Ciem, podczas której doszło do niej, że to ona musi chronić Paryż przed złem. Może nie jest to coś o czym zawsze marzyła, jednak miała dzięki temu trochę rozrywki w swoim życiu. Rozrywki? Aż dziwne że sprawia jej to tak dużą frajdę. Zawsze chciała by ktoś mógł na niej polegać. Nadal jednak nie znała w pełni swoich możliwości, nie wiedziała do czego jest zdolna pod maską Biedronki. Ale już niedługo miała się o tym dowiedzieć.

Adrien trochę lepiej zniósł tę paranormalną przygodę. W odróżnieniu od Marinette już następnego dnia biegał po mieście w swoim absurdalnym stroju kota i korzystał z chwili wolności. Nie czuł tej wielkiej odpowiedzialności jaka spoczywa w jego rękach. On i jego Kwami Plagg są troszeczkę za mało poważni w niektórych kwestiach. Przez ich podobne charakterki(pod niektórymi względami) zdążyli się szybko dogadać. Blondyn nauczył się używać swojego magicznego badyla, a dzięki możliwością jego oczu widział perfekcyjnie w ciemności. Na początku przyszło mu do głowy, by wyrządzać ludziom psikusy, ale szybko mu minęło.

***

Marinette właśnie miała zamykać swoją szkolną szafkę, gdy między książkami pojawiła się Tikki, jej Kwami. Dziewczyna, zdezorientowana i przestraszona, że ktoś zobaczy jej małą koleżankę, przykryła ją inna książką.

-Tikki, co Ty robisz? Miałaś się ukrywać w mojej torebce. Nie wolno Ci wychodzić! -powiedziała czarnowłosa

W tym momencie znikąd pojawiła się obok niej jej przyjaciółka -Alya, brunetka z dosyć ciemną karnacją.

-Hej śliczna, do kogo tak gadasz? Masz tam jakiś plakat Adriena?- zażartowała

-Ha-Ha bardzo śmieszne Alya -odpowiedziała Marinnete, przenosząc Tikki wraz z książka do jej torby

'Mam nadzieję, że Alya jej nie zauważyła' pomyślała. Czarnowłosa zamknęła szafkę i wzięła koleżankę pod rękę prowadząc ją w stronę sali lekcyjnej. Kiedy dziewczyny stały już przy jej drzwiach odwróciły się w stronę głównego wejścia, słysząc huk zamykanej bramy. Spóźniony o 2 lekcje blond chłopak biegł tak prędko jak tylko potrafił, jednak gdy tylko przekroczył próg budynku szkoły zwolnił tempa i przywitał się ze swoim przyjacielem Nino.

-Oho patrz kto tam idzie. Nie pamiętam dnia, kiedy Adrien przyszedł później do szkoły -powiedziała Alya

Adrien wraz z Nino podszedł przywitać się z dziewczynami. Marinette się ucieszyła, że ma w końcu okazję, by podziękować chłopakowi za pomoc tamtego dnia. To wręcz niewiarygodne, ale rzadko kiedy nadarza się taki moment jak teraz. Adrien ma zbyt zajęty grafik, więc po lekcjach od razu wraca do domu, a w czasie przerw.. Marinette jest zbyt nieśmiała by sama do niego podejść.

-O Adrien hej! Słuchaj, wiem że no trochę czasu minęło od tamtego dnia jak się spotkaliśmy, znaczy no wiesz wtedy z tym tortem co mi pomogłeś, a ja no nie miałam okazji, bo to dziwne coś uderzyło w ziemie, pewnie pamiętasz, pomogłeś mi bardzo. Także chciałabym Ci podziękować i spytać czy mogę Ci się jakoś odwdzięczyć-wymamrotała zawstydzona Marinette z tak gorącymi rumieńcami na policzkach, że można by na nich usmażyć jajecznice

-Oj nie ma sprawy, trzeba pomagać, ale jeśli znowu nalegasz, to chętnie spróbowałbym jakiś ciastek Twoich rodziców o ile to nie problem -odpowiedział chłopak drapiąc się leciutko po brodzie

-A-a-ależ oczywiście! Jutro Ci kilka przyniosę hehe -zająknęła się

***

W czasie lekcji, Chloe, Sabrina i Rose miały prezentować przygotowaną prezentację, jednak coś poszło niezgodnie z planem i żadna z nich jej nie przyniosła. Chloe jak zwykle winę zwalała na innych

-Ale pani profesor, to Rose miała ją przynieść! W sumie to robiłyśmy ja same z Sabrina, Rose nawet nie kiwnęła palcem! -krzyknęła Chloe

-C-c-coo? -powiedziała zmieszana Rose

-Tak było! Miałam tego pani nie mówić, rozkazała mi, ale nie mogę milczeć. Jeśli my harowałyśmy za nią to jednak mogła przynieść tą prezentację, a ona próbuje nas zniszczyć. Sabrina to potwierdzi -krzyknęła po raz kolejny i wskazała palcem na jej 'przyjaciółkę' Sabrinę

Sabrina była zaskoczoną obrotem tych wydarzeń, wiedziała, że Rose nie zrobiła nic złego, a prezentację miała przynieść Chloe, a nie ona.. jednak nie mogła się sprzeciwić koleżance.

-T-t-ta-tak było pani profesor -potwierdziła jąkając się

Nauczycielka uwierzyła Chloe i zaczęła wyciągać konsekwencje ku Rose, która nie była tu niczemu winna. Marinette wiedziała, że to wręcz niemożliwe, by ta drobna i aż przesłodzona dziewczyna tak się zachowała-to nie było w jej stylu.

-Dostajesz 1 oraz zapraszam Cie teraz do gabinetu dyrektora, jemu wytłumacz tą całą sytuację -powiedziała pani profesor zamykając dziennik

Rose wybiegła z sali, była bliska płaczu, ze smutku ale też trochę ze złości. Tyle siedziała z Sabriną nad projektem, a teraz co dostała? Jedynkę na którą nie zasłużyła. 'Przecież to niesprawiedliwe!' pomyślała.

W tym samym momencie, Władca Ciem, obserwujący wszystko w swoim ukryciu, wytworzył jedną Akume i wysłał ją do Rose.

-Frustracja i smutek to idealny przepis na nową ofiarę. Leć do niej mała Akumo i zawładnij nią!

Nad głową Rose, która aktualnie przebywała w toalecie ocierając łzy, pojawiła się czarna, błyszcząca ćma, która zbliżyła się do niej i wsiąkła w bransoletkę na ręce dziewczyny.

-Od teraz moja Belferko masz moc, która możesz zemścić się na tych okrutnych kobietach, a w zamian za to musisz ofiarować mi Miraculum należące do tutejszych nowych bohaterów, Biedronki i Czarnego Kota -powiedział Władca Ciem

-Oczywiście, zrobię wszystko co w mojej mocy hahaha

Chwilę później Rose, a raczej Belferka, weszła przez drzwi sali lekcyjnej, z której chwilę temu wybiegła, krzycząc:

-O proszę, witam pani profesor, witam Chloe i witam Ciebie Sabrina. Jak miło was ujrzeć... Jeszcze żywe -mówiąc to wyciągnęła dłoń w kierunku nauczycielki a z jej bransoletki wystrzeliła kulka światła

Światło, które wydobyło się z biżuterii Rose trafiło w chemiczkę. W niemalże sekundę oplotła ją jakąś lina, która nagle się pojawiła. Wszyscy zaczęli uciekać

Adrien wybiegł z klasy wraz z Nino, ale ostatecznie pobiegł w innym kierunku. W kierunku męskiej toalety, która znajdowała się tuż obok sali. Wbiegł do jednej z kabin i krzyknął:

-Plagg, mamy coś do załatwienia. Wysuwaj pazury! -powiedziawszy to jego Kwami wsiąkło w pierścień i nastąpiła przemiana

Transformacji w superbohatera towarzyszył duży błysk światła, także Adrien i Marinette musieli uważać, czy nikogo nie ma w okół. Chat Noir wybiegł z toalety i czym prędzej wrócił na pole bitwy. Gdy przekroczył próg sali, zauważył jak Belferka atakuje Sabrine swoimi linami.

-Zostaw ją Indiana Jones -krzyknął blondyn

-Jaki Indiana Jones kocurze?! Jestem Belferka, najgroźniejsza kobieta na całym świecie! -wykrzyknęła i cisnęła w Czarnego Kota kulą światła

Adrien był zbyt zaskoczony jej nad wyraz szybką reakcją, nie był przygotowany na jej atak. Błysk był coraz bliżej niego, a ten stał jak słup. Gdy był już przygotowany na podduszanie przez liny, coś złapało go w tali i rzuciło na ziemie. Zdezorientowany kocur spojrzał za siebie, by dowiedzieć się kto był tak odważny (a zarazem bezczelny) by uratować go w ten sposób. Nad nim stała dziewczyna w czerwonym kostiumie w kropki i czarnych, krótkich włosach spiętych w dwa kucyki. Nie zdążył przyjrzeć się jej oczom i twarzy skrytej za maską, ponieważ sekundę później ruszyła na przód, w stronę Belferki, trzymając w ręku rozkręcone jojo.

-Oh Belferko. Jeśli sądzisz, że jesteś najgroźniejsza, to chyba jeszcze nie poznałaś mnie, Biedronki! -krzyknęła dziewczyna w czerwonym kostiumie

-Ahh, Biedronka -westchnął kocur

Czarny Kot patrzył, jak ofiara Akumy i Biedronka walczą ze sobą. Obie unikają swoich ciosów, raz po raz upadając i podnosząc się z gracją. W niektórych momentach był w stanie dostrzec oczy czarnowłosej. Były piękne, koloru fiołkowego.. aż nie mógł się napatrzeć. 'Już gdzieś takie widziałem' pomyślał. Był tak zapatrzony na piękne ciało Ladybug, że nie przyszło mu do głowy, by przerwać im te walkę i wkroczyć do akcji.

-Ej, kolego! Może byś mi jednak pomógł! Złamałam Ci tam kość ogonową? -krzyknęła do niego Marinette ukryta w pod maską Biedronki

Adrien podrapał się głupawo po głowie, po czym zrobił fikołka do tyłu stając na proste nogi. Dotarł do swojego kija i naparł z całą siłą na Belferkę. Ta zdezorientowana jego atakiem została ogłuszona przez uderzenie. Przez chwilę leżała na Ziemii, po czym wystawiła w ich kierunku dłoń i wypuszczając błyski światła krzyknęła:

-Jesteście niegrzeczni moi mili! Dostajecie za to jedynki!

Smuga światła uderzyła i w Czarnego Kota i Biedronke zadając im ogromne obrażenia. Byli ogłuszeni, piszczało im w uszach, przez co nie mogli się podnieść.

-A masz za swoje wredna kostiumowa lalko! -krzyknęła Belferka celując w Marinette

Dziewczyna nie zdążyła odskoczyć na czas, przez co została uwięziona w linach. Próbowała się ruszyć, ale każdy ruch powodował większy ścisk i większy ból. Leżała teraz na ziemi i nie wiedziała co robić. Spojrzała na jej towarzysza i miała nadzieję, że jej jakoś pomoże.

-Zabierz jej Miraculum! Teraz jest idealny moment, ale najpierw rozpraw się z kocurem! -krzyknął do Belferki Władca Ciem

Chłopak właśnie wstał z podłogi unikając lin przeciwniczki. 'O nie, muszę jej pomóc' pomyślał kocur, gdy ujrzał w jakim stanie jest Biedronka. Rzucił w Belferkę swoim kijem, by zyskać na czasie i podbiegł do leżącej na ziemi czarnowłosej bohaterki. Zaczął ciągnąć za line, a Marinette wydała z siebie głośny jęk:

-Ała! To boli kotku, trzeba to jakoś przeciąć albo zniszczyć!

'Co mam robić, jak to zniszczyć?' pomyślał Adrien. Wtem w jego głowie usłyszał głos Plagga, jego Kwami. 'użyj Kotaklizmu, mówiłem Ci o tym!' Chłopak słyszał od małego stworka co to za moc i jak jej użyć, ale nie był pewny czy będzie w stanie to opanować.. jednak dla dobra Biedronki zaryzykował.

-Kotaklizm! -krzyknął

Już miał dotknąć lin gdy usłyszał lekko stłumiony krzyk towarzyszki 'Uważaj!'. Od razu zrobił unik do tyłu, domyślając się, że Belferka uporała się już z jego kijami. Unikał po kolei kolejnego ciosu wroga i pędził w stronę Biedronki, gdy był już obok zrobił jeden duży skok, by się do niej dostać. Dotknął tego pseudo bicza, które magicznie zardzewiało i rozpłynęło się.

-Oh super robota -powiedziała Biedronka puszczając oczko do Czarnego Kota

'Marinette użyj szczęśliwego trafu' powiedziała w jej głowie Tikki. Dziewczyna wzięła do ręki swoje jojo i rzuciła je do góry krzycząc przy tym:

-Szczęśliwy traf!

W jej ręce spadło lusterko z czerwonym obramowaniem w kropki. 'Co mam z tym zrobić' powiedziała na głos. Spojrzała na Kota, który wzruszył ramionami obracając przed nimi kijem niszcząc błyski Belferki.

-Już wiem! -krzyknęła i dopowiedziała -sprowokuj ją jakoś! Żeby użyła liny!

Chat wiedział co ma robić. Poczuł, że będzie idealny w zwróceniu na siebie uwagę. Podskoczył raz i dwa, omijając ataki wroga. Wyglądało to jakby bawił się w zbijaka.

-Nigdy mnie tym nie uderzysz! Chyba, że mnie czymś złapiesz! -krzyknął do Belferki

Ofiara Akumy kipała ze złości. Nie da sobą tak żartować. Wystawiła dłoń w kierunku kocura wydając ze swojej bransoletki wielki błysk. Marinette tylko czekała na ten moment. W ostatniej chwili wskoczyła przed Chata i odbiła wiązkę światła w kierunku Belferki, która zdezorientowana, nie uchroniła się przed swoim własnym atakiem. Została związana własną liną, zaczęła się szarpać, ale szybko zauważyła, że to tylko pogarsza sprawę. Biedronka podeszła do niej i zerwała jej z ręki bransoletkę niszcząc ją. W powietrzu zmaterializowała się ćma, którą czarnowłosa złapała do swojego jojo.

-Dość mała Akumo. Uwolnię Cie od zła! -wykrzyknęła, a z jej jojo wyleciał mały motylek

-Cudowna Biedronka! -wykrzyknęła po chwili ciszy podrzucając lusterko do góry.

Wszystko wróciło do normy, Belferka zmieniła się w ich koleżankę Rose, poprzewracane krzesła i ławki znowu były ustawione. Adrien patrzył w nią jak w obraz, jej gesty, każdy ruch i słowa były takie.. niesamowite. Pierwszy raz widział tak odważna i heroiczną dziewczynę. Z zamyśleń wyrwał go dźwięk pikania jego pierścienia. 'Zostało Ci już mało czasu, bo użyłeś Kotaklizmu' powiedział Plagg. Czarny Kot jednak, nie zważając na ostrzeżenie Kwami, podszedł do Biedronki, po czym uklęknął i pocałował ją dłoń, którą przed sekundką objął.

-Witaj moja Pani, jestem Czarny Kot lub Chat Noir. Jak wolisz. To ten seksowny kociak w lateksie, który od jakiegoś czasu chroni Paryż. -powiedział nadal klęcząc i trzymając jej rękę

-E-e-ehh no to miło mi, jestem Biedronka. -odpowiedziała dziewczyna, podnosząc chłopaka na nogi

-Czy mógłbym Ci potowarzyszyć w przyszłości Biedronko? Czuję, że jesteśmy sobie pisani! -powiedział i zbliżył się do dziewczyny

-Taa.. jasne, kiedyś na pewno

Marinette usłyszała kolejne pikanie jej kolczyków. Co znaczyło, że czas się już zwijać.

-No Czarny Kocie, czas uciekać. Dobrej zabawy! -powiedziała i wzięła rozbieg, by ostatecznie wyskoczyć z okna przed jej przemianą.

Adrien stał jeszcze w miejscu przez kilka sekund i patrzył na okno, z którego przed sekundką wyskoczyła ta piękność. 'Ej Romeo, zakochałeś się czy coś? Znikaj szybko, bo mi już brakuje sił' powiedział Plagg w jego głowie. 'Nie zakochałem, zrobiła na mnie duże, a nawet OGROMNE wrażenie' pomyślał i wyskoczył z sali zmierzając czym prędzej do łazienki. Gdy tylko przekroczył jej próg jego kostium zniknął i powrócił do normalnej postaci. 'Uff było blisko' szepnął.

-Gdybyś się tak nie zapatrzył na te Biedroneczkę to nie byłoby problemu! -krzyknął Plagg

-Cicho siedź Plagg, nic nie rozumiesz, Tobie się tylko ser podoba -powiedział- chodź wracajmy, trzeba się zorientować czy będą dziś jeszcze prowadzić lekcje

Marinette wyszła właśnie, w normalnej postaci,  z krzaków, które były tuż pod oknami sal. Spojrzała za siebie z lekka nadzieją, że zobaczy wyskakującego Czarnego Kota.

-Tikki, powiesz mi kto to był? -zapytała

-A to był jeden z posiadaczy Miraculum, ma on czarnego Kwami, Plagga. Możesz mu zaufać!

Marinette się uśmiechnęła. Nie zrobił na niej złego wrażenia. Może był trochę zbyt bezpośredni, ale czuła, że jest to osoba na której może polegać. A chociażby miała taką nadzieję


*To na tyle z 2 rozdziału! Chyba pisze trochę za długie te ff.. Napiszcie mi w komentarzu czy taka długość wam pasuje, czy nie za bardzo się rozpisuje, bo nie wiem czy wam się to podoba. A no i dziękuję za taki odzew pod poprzednim rozdziałem!*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top