10- Ratunku
Marinette leżała w swoim łóżku, opatulona kocem. Miała już od dawna spać, ale wciąż wracała myślami do zaistniałej dzisiaj sytuacji. Świetnie bawiła się z Chatem. Przygotował dla niej niesamowitą niespodziankę, zrobiło jej się wtedy naprawdę miło. Przyjemną atmosferę przerwał jakiś głupi Wild Wolf, który wyrwał ją nagle z objęć jej kocurka. Pamięta, że była zbyt zszokowana, żeby się mu jakoś oprzeć, nawet nie zorientowała się, że ktoś ją złapał. To działo się tak szybko. Usłyszała tylko, jak wilk się przedstawia, a z całkowitego zamyślenia wyrwał ją jego wyk. 'Co to ma być?!' krzyknęła. Nie uzyskała odpowiedzi, chłopcy traktowali ją jak powietrze, wymieniając się ostrymi spojrzeniami. W końcu, chłopak zeskoczył z barierki, na której stał, trzymając mocno Marinette w swoich objęciach. Będąc już na ziemi, spojrzał na dziewczynę i jakby dopiero teraz sobie o niej przypomniał, powiedział:
-Oh wybacz piękna, jestem Wild Wolf -odstawił ją na ziemie i złapał za jej dłoń, lekko się kłaniając-wybacz za takie traktowanie. Pomimo mojego pseudonimu, zwykle jestem bardzo grzeczny.
Dziewczyna poczuła lekki dotyk jego ust, na wierzchu swojej dłoni. Zachował się jak prawdziwy gentleman. Chat w tym momencie nie wytrzymał, cała ta sytuacja mocno go zirytowała, jednak to przelało czarę goryczy. 'Jak on śmie dotykać Marinette?!' krzyknął w duchu. Podszedł prędko do chłopaka i jednym sprawnym i agresywnym ruchem, odepchnął go od dziewczyny. Czarnowłosa była zaskoczona jego nagłą i impulsywną reakcją. Chociaż nie można zaprzeczyć, że jej się to nie spodobało.
-Oj, kotek jest zazdrosny? -powiedział z chytrym uśmiechem Wild
-Spadaj do lasu psie -warknął blondyn
Wilk zawył i podskoczył do chłopaka w czarnym kostiumie, który stał nie wzruszony, pokazując, że się go nie boi. Spojrzał na Marinette, aby dowiedzieć się, czy jest wystarczająco daleko i przybliżył się do jednego z uszu Chata. Kocur wzdrygnął się, gdy usłyszał jego niski głos.
-Ona będzie M O J A
Czarny Kot już miał odpowiedzieć, gdy poczuł lekki wiatr, spowodowany szybkim odskokiem nieznajomego, który właśnie machał w jego stronę. Był tak wściekły i zirytowany, że nie dostrzegł nawet, jak ten wysyła całusa do stającej za nim Marinette. Usłyszał dopiero jego głośny wyk, poprzedzający słowa: 'Do zobaczenia! Wkrótce znowu się spotkamy!'. Mari nie odpowiedziała nic na gest ze strony Wild Wolfa, pomyślała nawet, że jest to dość specyficzny człowiek.
-Co on sobie wyobraża?! -krzyknął Chat, nadal kipiąc ze złości
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Nadal próbowała zrozumieć, co tu się właśnie stało. Patrzyła tylko zmieszana na blond chłopaka, który próbował się uspokoić. Jego zdenerwowanie można by było wyczuć na kilometr. Chat wziął głęboki oddech i podszedł do Marinette. 'Czas wracać' szepnął i złapał ją mocno w talii. Ich pożegnanie nie trwało długo, odprowadził ją, aż do jej pokoju i szybko się zmył. Dziewczyna podejrzewała, że to przez te zdenerwowanie. 'Aż dziwne, że to go tak ruszyło' pomyślała.
Marinette już prawie usnęła, zmęczyła się tym przypominaniem i rozmyślaniem. Takie czynności, robione o tej godzinie, naprawdę mogą wykończyć człowieka. Nagle, usłyszała pukanie w okno, które wzięła za początek jakiegoś snu. Odgłos był coraz głośniejszy, aż czarnowłosa postanowiła otworzyć oczy, by upewnić się, czy jest prawdziwy. Rozglądając się po pokoju, coś przykuło jej uwagę. Była to ciemna postać, stojąca po drugiej stronie szyby. 'To pewnie Chat' pomyślała zaspana dziewczyna, wstając z łóżka i idąc w jego kierunku. Bez namysłu otworzyła okno, przez które prędko wskoczył chłopak. Marinette powiedziała, przymykając okno:
-Co tu robisz o tej godzinie? Jest już późno
-Przyszedłem Cię zobaczyć
Usłyszawszy ten niski ton głosu, dziewczyna odwróciła się, jakby poraził ją prąd. Otworzyła szeroko oczy, które powoli przyzwyczajały się do tej ciemności. Widziały zarys chłopaka. Zauważyła wysuwającą się ku niej rękę, która po sekundzie pociągnęła ją w stronę właściciela. Teraz widziała go idealnie, chociaż chyba wolałaby nie. Osoba, która stoi teraz w jej pokoju, dosłownie przed jej twarzą, nie jest Chat. To był..
-Wild Wolf?!
-Oh, miło, że mnie pamiętasz piękna -powiedział gość
-C-c-co Ty tu robisz? Czemu tu przyszedłeś? Skąd wiesz gdzie mieszkam?! -krzyknęła dziewczyna, próbując wyrwać się z jego uścisku, lecz na nic się to zdało
-Nie wyrywaj się, porozmawiajmy -rzekł Wild, wyjątkowo spokojnie -usiądź
Chłopak pchnął Marinette na jej łóżko, a sam podszedł do jej biurka, nad którym wisiało pełno plakatów z jej (ex)obiektem westchnień. Przyglądał się każdemu z nich Wyglądał, jakby szukał jakiejś tajnej wiadomości lub wskazówki. 'Niczym Sherlock' pomyślała. Po kilku minutach niezręcznej ciszy, Wild odezwał się do siedzącej cicho, lekko przestraszonej dziewczyny.
-A więc podkochujesz się w Adrienie Agreście? -przerwał i spojrzał jej prosto w oczy -Twój kotek o tym wie?
Mari nie wiedziała co powiedzieć, co za bezczelny facet, jak on może wtrącać się do jej życia? Jej wzrok zmienił się, nie wyglądała teraz na przestraszoną. Wyglądała na zdenerwowaną.
-Jeśli przyszedłeś porozmawiać o Czarnym Kocie to możesz już stąd wyjść -wskazała na okno, którym go wpuściła
-Oh, co Ty taka nadąsana? -podszedł bliżej i uklęknął przed nią-przyszedłem porozmawiać o czymś. O nas.
-Jakich nas? -wzdrygnęła się Marinette -nie ma żadnych nas!
-Jeszcze nie, ale skoro i tak masz już dwóch facetów -przygryzł wargę, spoglądając na dziewczynę -to może trzeci nie zaszkodzi?
-Chyba śnisz -warknęła
-Oj nie przesadzaj, będzie fajnie -powiedziawszy to, chłopak podniósł się lekko i przybliżył do dziewczyny, która odsunęła się w głąb łóżka -Nie masz się o co martwić
Marinette zauważyła jego uśmieszek. Ten sam, który przydział, mówiąc do Chata. Czy powinna się bać? Chociaż nie chciała okazać swojego strachu, przysunęła się mimowolnie do ściany, oddalając się jak najdalej od chłopaka. Ten, na jej nieszczęście, wykorzystał te okazje, do wejścia na jej łóżko. Pozycja, w której się teraz znajdowali była niezręczna dla czarnowłosej. Skulona dziewczyna miała przed sobą, pochylonego nad nią chłopaka, który całym swoim impetem na nią napierał. Dzieliło ich teraz od siebie jakieś 10cm. Była pewna, że Wild widzi strach w jej oczach. Była pewna, że to wykorzysta. Z nadzieją, że jej słowa coś tu wskórają, powiedziała:
-Odsuń się
Nie otrzymała żadnej odpowiedzi ustnej, jednak chłopak, słysząc to, przybliżył się do niej jeszcze bardziej. Czyżby zrobił to na złość? Teraz, Matinette czuła się jeszcze bardziej niezręcznie niż kiedykolwiek. Widząc jego dzikie i zachłanne spojrzenie, do głowy przychodziły jej różne scenariusze. Ten wzrok nie zwiastował nic dobrego. Chłopak podniósł swoją rękę i dotknął nią twarzy czarnowłosej. Głaskał ją i lekko szczypał, po czym położył delikatnie na jej poliku. Widział, że jej się to nie podoba, że się trzęsie. Widział, że się boi, jednak nie zamierzał jej teraz opuścić. Doprowadził do tego, że stykali się razem czołami. Mari zamknęła oczy, nie chciała na niego patrzeć. Nie wytrzymałaby długo, widząc ten jego wzrok.
-Oh, Marinette. Nawet nie wiesz jak działasz na facetów -powiedział Wild po czym złapał obie jej dłonie i pociągnął je.
Dziewczyna opadła na łóżko. Leżała pod wilkiem, który oblizywał swoje wargi, na samą myśl, co ich teraz czeka. Czarnowłosa znowu zamknęła swoje oczy i próbowała wyrwać się z jego uścisku. To było na nic. Jej ręce były przyciśnięte przez bohatera w kostiumie, nie mogła ich zabrać. Poczuła, jak chłopak zaczyna się do niej zbliżać. Wierzgała nogami, które po chwili też zablokował. Czuła się taka bezsilna. Z jej oczu zaczęły kapać łzy. 'Boje się, Ratunku, Boję się' powtarzała w myślach. Nie chciała krzyczeć. Było już późno, więc rodzice już spali. Domyślała się, że, gdyby tylko wydała z siebie jakiś podejrzany głos, chłopak zakneblowałby jej usta. Może nawet swoimi własnymi, a tego bardzo nie chciała. Zostało jej tylko modlić się, że chłopak zostawi ją w spokoju. 'Może robi sobie żarty' łudziła się dziewczyna. Usłyszała jego głos, przez który automatycznie się wzdrygnęła.
-Kocham łzy takich jak Ty. -polizał ją w ucho -ten strach.. ta nienawiść w oczach.. uwielbiam to
Czuła, jak powoli zbliżał się do jej ust. Jego ciepły oddech przemierzał powoli te trasę. 'Cholera, czemu jestem taka słaba?' klęła w duchu, czując kolejne krople łzy w jej oczach. Zimno dobiegające z zewnątrz wywołało u niej ciarki. Chłód roznosił się po całym pokoju, przez co jeszcze bardziej wyczuwała teraz jego oddech. 'Chwila? Chłód?!' krzyknęła w duchu i otworzyła szeroko oczy 'przecież przymknęłam okno!'. Spojrzała w stronę szyb, na tle których zobaczyła jego.. osobę na której zawsze mogła polegać. Jej rycerza.
-Chat! -krzyknęła dławiąc się łzami
DZIĘKUJE ZA PRZECZYTANIE ROZDZIAŁU 10! JEJU, ILE JA JUŻ Z WAMI EMOCJI PRZEŻYŁAM :O
OCENIAJCIE, KOMENTUJCIE I WYTYKAJCIE MI MOJE BŁĘDY :)!
90 GWIAZDEK+35 KOMENTARZY=NEXT
(Wiem, że dacie radę uzbierać gwiazdki, po prostu trochę dłużej wam zejdzie ale i tak trzymam za was kciuki!)
PS. ZAPRASZAMY NA OFICJALNA GRUPĘ MIRACULUM LADYBUG!
https://www.facebook.com/groups/996058347134092/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top