#44
*Adrien*
Obudziłem się w tej samej pozycji w której zasnąłem.
Kochana moja Marinette.
Spałem tylko marne cztery godziny ale wyspałem się bardziej niż przez ostatnie kilka dni.
Objąłem ją mocniej w talii.
Jak zwykle w takie sytuacji poczułem, że muszę skorzystać z toalety.
Podniosłem ją delikatnie i położyłem na poduszkach.
Zaczęła mruczeć coś pod nosem i wtuliła się w kołdrę.
Gdy już załatwiłem swoją potrzebę wróciłem do salonu i usiadłem na podłodze opierając się o kanapę na której leżała Marinette.
Poczułem jak głaska mnie po głowie.
Odwróciłem się w jej stronę.
-Która godzina?
Złapałem telefon, który leżał na ławie.
-Po siódmej.
-Idź zaparz dwie zielone herbaty.
-Od kiedy pijemy zieloną herbatę?
-A widziałeś swoje cienie pod oczami?
-I to ma mi pomóc?
-Zaufaj mi.
Wstałem z podłogi i poszedłem do kuchni wykonać polecone mi zadanie.
***
Całe przedpołudnie przesiedzieliśmy na kanapie w salonie.
Marinette zrobiła się mało rozmowna, jak na początku naszego związku.
Postanowiłem przerwać tą niezręczną ciszę między nami.
-Idziemy na pasterkę?
-Zobaczymy jak będziesz się czuć.
-Ja?
-To nie ja będę pić szampana z twoją mamą.
-No dobra.
I to tyle z naszej rozmowy.
Granatowłosa wzięła swój telefon do ręki i zaczęła z kimś pisać, pewnie z Alyą.
-Alya jutro wpadnie.
Ha, zgadłem.
-To może ja zaproszę Nina.
-Jak chcesz.
Nie no to jest nie do zniesienia.
Jeśli teraz ma być tak cały czas to ja nie wytrzymam.
Już miałem coś mówić ale niestety ona mnie uprzedziła.
-Pora się zbierać.
-Już?
-No trzeba wszystko przygotować, spakować się, ubrać, makijaż zrobić, fryzurę.
-I bez tego pięknie wyglądasz.
Popatrzyła się na mnie i ruszyła do kuchni.
***
Równo o osiemnastej weszliśmy do domu moich rodziców.
Czekali już tam na nas razem z rodzicami Marinette.
Zabrałem płaszcz od granatowłosej i powiesiłem go na wieszaku.
Udaliśmy się do jadalni.
Na stole tradycyjne stał pieczony indyk z kasztanami, ostrygi, desery i oczywiście schłodzony już szampan.
Usiedliśmy na wolnych miejscach.
Poprosiłem mamę wcześniej, żeby nie wypytywała Marinette o rzeczy związane z ciążą.
Jest jakaś wrażliwa na tym punkcie i chodzi później zdenerwowana a za to wszystko obrywam ja.
Widzę, że strasznie ją korci żeby zadać chociaż jedno pytanie.
W końcu zeszły na temat mody i poszły oglądać nowe sukienki mojej mamy.
Natomiast mój tata i tata Marinette rozmawiali o nowinkach motoryzacyjnych.
Przynajmniej nie o polityce.
Ja tymczasem czekałem na odpowiednią okazję żeby sprezentować żonie prezent ode mnie.
Trochę minęło nim mogłem porozmawiać z nią sam na sam.
Podszedłem do niej gdy stała przy kominku i oglądała zdjęcia.
Czerwona szminka na ustach idealnie współgrała z sweterkiem tego samego koloru wpuszczonym w czarną spódnicę.
Wyglądała przeuroczo w tym zestawie.
-Powinnaś częściej malować usta.
-Nie robiłam tego, żeby nie zostawić śladów podczas całowania ale ostatnio tego nie robimy więc pozwoliłam sobie na to.
Zrobiło mi się trochę przykro po wypowiedzianych przez nią słowach.
-Przepraszam i obiecuję poprawę.
Objąłem ją w talii i przysunąłem bliżej niej.
-Mam coś dla ciebie.
Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem z niej niewielkie płaskie pudełeczko.
-Dziękuję.
-Otwórz.
-Breloczek? Do czego ja go przyczepię?
-O tym też pomyślałem.
-Jak wyciągniesz klucze do nowego domu to cię chyba uduszę.
-Spokojnie to nie klucze do domu. Pomyślałem, że skoro za niedługo pojawi się u nas nowy członek rodziny, co wiąże się z nowymi obowiązkami to przyda nam się drugi samochód.
-Adrien...
-Uprzedzając twoje pytanie, tak będziesz mogła wybrać kolor.
Marinette przytuliła się do mnie, oparła głowę na mojej klatce piersiowej,a aja objąłem ją w talii.
Odruchowo spojrzałem do góry.
Moja mama zawsze wieszała w tym miejscu jemiołę.
Tak było i tym razem.
Złapałem granatowłosą za podbródek i podniosłem jej głowę do góry.
Pochyliłem się i złączyłem nasze usta.
Później kątem oka zauważyłem jak mama robi nam zdjęcia.
No oczywiście.
-Adrien.
Spojrzałem na Marinette.
Przetarła kciukiem kącik moich ust i górną wargę.
Uśmiechnąłem się delikatnie.
-Wesołych Świąt Marinette.
-Wesołych Świąt.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top