#19
*Marinette*
-No ale ja nadal nie kumam o co ci chodzi.
Z tego co od ciebie słyszałam to on jest ideałem. Wysoki, przystojny, bogaty...
-To akurat nie najważniejsze.
-No dobra, ale bez pieniędzy jednak nic nie zrobisz. Co tam jeszcze? Niespodzianki ci robi, zabiera na kolację. W przeciwności do Léona to nie masz na co narzekać. A to, że jest zazdrost to jak dla mnie duży plus.
Może i ona ma rację.
Nie robi nic złego, wręcz przeciwnie.
-Powiedz mi jeszcze jedno, jaki jest w łóżku. Wiesz, to też ważna sprawa. Jak się z nim jednak rozstaniesz to ja bardzo chętnie się nim zajmę.
-Ej ej. Ty się nie zapędzasz przypadkiem?
-Po prostu chcę wiedzieć.
-No.. boski jest. Delikatny... czasem agresywny...Ty nie pisz o ty na blogu!
Kurde no.
Pewnie nie jedna kobieta marzy o takim mężczyźnie, a ja tylko narzekam.
Pozwolił mi się rozwinąć, spełniać marzenia o projektowaniu.
W ciągu kilku dni zostałam współwłaścielką ogromnej firmy.
Sama chyba bym do tego nie doszła.
Szkoda było by to zaprzepaścić.
Zachowałam się jak tchórz.
A co jeśli on nie będzie chciał mnie już znać?
Co ja najlepszego zrobiłam?
-Dlaczego płaczesz?
-A jak on mnie zostawi?
-Jezu, nie kumam twoich humorków. Może ty w ciąży jesteś?
-Nieee.. chyba nie.
-Chyba?
-Biorę tabletki, nie bój się.
-Ja się nie boję, gorzej z panią Agreste.
-Czy ty z nią rozmawiasz?
-Może czasem.
Przerwał na dzwonek do drzwi.
Alya wstała z kanapy i podeszła do drzwi.
-Dzień dobry. Pani Marinette Agreste?
-Momencik.
Nie musiała mnie wołać.
Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam w drzwiach mężczyzne z kwiatami.
-Pani Marinette Agreste?
-Tak..
-To dla pani.
Wręczył mi kwiaty oraz list i wyszedł.
-To od Adriena? Ale rooomantyczniee...o jejku.. ale zazdro.
Położyłam bukiet na stoliku i usiadłam na kanapie.
Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać list.
Droga Marinette,
Wiem, że nie jestem idealnym mężem ale uwierz mi, że się staram. Gdybym miał wybierać pomiędzy moimi ostatnimi partnerkami z pewnością wybrał bym Ciebie.
Przepraszam Cię za wszystko co zrobiłem źle i obiecuję naprawić wszystkie moje błędy. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Nie wyobrażam sobie już więcej nie obudzić się u Twojego boku, nie poczuć Twojego dotyku, Twoich ust na moich ustach, Twojego zapachu, spędzonych razem nocy, poranków i dni. Nie wyobrażam sobie życia bez wspólnych śniadań, obiadów i kolacji, nawet bez naszych kłótni i sprzeczek. Wiem, że nie znamy się długo, ale zdołałem to już poczuć i nie będę już tego więciej ukrywał.
Kocham Cię.
Adrien.
Nie mogłam powstrzymać łez.
Teraz to już w ogóle nie wiem co mam robić.
-Pokaż mi to. Nie może być aż tak źle.
Podałam Alyi kartkę.
Wzięłam chusteczki z komody.
Chciałabym go teraz przytulić.
Albo pocałować.
-Alya...co ja mam robić?
-No po tym liście to ja bym nie miała już żadnych wątpliwości.
Ja chyba też nie mam.
Muszę się jeszcze z tym przespać.
-Oj no nie płacz mi tu. Wiem co poprawi ci humor.
-Wątpie.
-Idziemy na zakupy! Masz jeszcze tą karte kredytową do waszego konta?
-No mam.
-No to bosko. Kupimy ci jakąś seksowną bieliznę. Zobaczysz, Adrien będzie pod wrażeniem.
-Alya!
-Jeszcze mi podziękujesz.
-----------------------------------------------------------
Kumulacja.
Drugi rozdział w tym tygodniu.
Ale jak już mówiłam.
Cieszmy się internetem puki możemy.
#saveyourinternet część druga
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top