4
*Łucja POV*
Przypatrywałam się mojemu kuzynowi i tej nowej dziewczynie.
- Uroczy są...- szepnęła mi na ucho Mari.
-A żebyś wiedziała...
Jednak po chwili dziewczyna się wyrwała się z jego objęć.
-Ohooo. Będą problemy! - powiedziałam do Marinette
- Po co tu przyjechałeś?- szepnęła.- Już zapomniałeś, co mi powiedziałeś dwa tygodnie temu?!
-Nie zapomniałem- Powiedział Patryk.- Wtedy chodziło mi o CIEBIE. O tą uroczą dziewczynę, która zwróciła mi w głowie już jak spotkaliśmy się po raz pierwszy. Ślepy byłem, że nie dostrzegłem, iż ty jesteś Kocicą. Odważną i pewną siebie bohaterką. Próbowałem ci to powiedzieć, ale mnie zbywałaś. Teraz mi wybaczysz?
* Narrator*
Klaudia stanęła jak wryta. Nie wiedziała co ma zrobić i jak się zachować. Nagle poczuła przyjemne ciepło na swoich ustach. Chciała się wyrwać, lecz jej ciało odmawiało współpracy.
- Awww.... Urocze- szepnęła Marra
Szatynka oddała sie chwili. Marzyła o tym już od dawna.
- Gapimy sie na nich jak debile- stwierdziła Marinette.
-To chcesz już iść?- Spytała Łucja z lennyfacem na twarzy.
-Może?- zaśmiały się obie i wyszły z klasy.
* Klaudia POV*
Oderwałam sie od niego gdy zabrakło mi tchu. Mażyłam o tej chwili. Zarumieniłam się.
I to dosyć mocno.
Patryk złapał mnie za rękę i pociągnął lekko w stronę wyjścia.
- W końcu!- pisnęło jego kwami.- Wiedziałem! Pasujecie do siebie!
-Cicho bądź Almond! I schowaj się. Powiedziałam do kwami Patryka. Czy mogę już go nazwać "swoim"?
Może moja upartość nie była wskazana?
Doobra, ciul z tym. Gdzie on mnie prowadzi?
(Dop. Aut.Z. Klaudia, to się leczy 😂)
( Dop.Aut.K. Ale co?)
(Dop. Aut.Z. Gadanie do siebie 😂)
Wyszliśmy ze szkoły.
Patryk zawiązał mi oczy jakąś chustą i poprowadził dalej. Po kilku minutach podniósł mnie i gdzieś przeniósł. Poczułam pod stopami trawę. Chłopak zdjął mi materiał z oczu. Ukazał mi się piękny widok.
- Podoba sie?- szepnął mi na ucho chłopak.
- To ci musi wystarczyć -odpowiedziałam mu i stanęłam przed nim na palcach po czym pocałowałam.
Usłyszałam dźwięk cyknięcia. Ja i Patryk odwróciliśmy się. Nasze kwami trzymały mój telefon i robiły nam zdjęcia.
-Oddaj to natentychamiast niewdzięcznico!- krzyknęłam do mojej kwami, która uciekała po placyku przede mną. Skubany serożerca.
Usłyszałam śmiech Patryka.
-A ciebie co tak bawi?- powiedziałam do chłopaka.
- To co robisz.
-Próbuję odzyskać przedmiot haniebnie mi skradziony, a ty siedzisz i się chichrasz! - Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Marra pokazała mi język.
-I jeszcze pokazuje mi język! Nie dostaniesz camemberta do końca tygodnia jak nie oddasz mi telefonu! Wiedziałam że wygraną mam w kieszeni. Chłopak przyglądał nam się z nieukrywanym rozbawieniem.
- Nieee! Tylko nie camenbert!- pisnęła kwami i podleciała do mnie oddając mi ukradzioną rzecz.
-Dziękuję jaśnie pani. Zaczęłam oglądać zrobione zdjęcia. Wszystkie były rozmazane, oprócz jednego. Tego z pocałunkiem. Patryk musiał to zauważyć i spojrzał mi przez ramię na ekran.
Objął mnie od tyłu. Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
To dzwoniła moja mama. Poprosiłam chłopaka i kwamis żeby byli cicho. Odebrałam przychodzące połączenie.
-Halo?
-Gdzie ty się szlajasz?! Miałaś być w domu tuż po lekcjach! A tu co? Nie ma cię i nie ma! Klienci czekają, sama już nie daję rady! Albo będziesz w domu za dziesięć minut albo dostaniesz szlaban!
-J-już iddę m-mamo.- Wyjąkałam i wcisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Kurde.- zaklęłam.- Musze już iść.
-Odprowadzę cię, Duś - stwierdził Patryk.
- Dzięki..- usmiechnęłam się.
Chłopak odprowadził mnie pod dom. Weszłam tam przestraszona. Moja mama potrafi być upiorna
Nie wiedziałam że wszedł za mną do środka.
- J-już jestem mamo...
- Dlacze... Tu urwała spostrzegając Patryka stojącego za moimi plecami.
- Przepraszam panią. To ja zatrzymałem Dusię w drodzę do domu.
- Oj, nie wiedziałam. Niepotrzebnie was wzywałam. Możecie iść.
- Co ty jej zrobiłeś że jest taka miła? - Szepnęłam do chłopaka.
- Chyba mnie polubiła.- odszepnął na co zachichotałam.
- To dokąd idziemy?
- Możemy iść do mojego pokoju, jest dosyć dużo miejsca. No chyba że wolisz iść z powrotem na tamten uroczy placyk, to możemy wrócić.
- Możemy iśc do ciebie do pokoju.- wzruszył ramionami
-To co robimy? Oglądamy film, gramy w coś...- przerwał mi pocałunkiem. (dop. Aut. Z. Fuuu :I)
- Obawiam się, że nie zrozumiałam odpowiedzi... Mogę prosić o powtórzenie? Zapytałam po oderwaniu się od niego. Po chwili usłyszałam huk.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top