Rozdział XLVI

Marinette kliknęła w otrzymaną wiadomość.

***

JakeWears: Cześć śliczna :*

Ladybuug: Em..hej? Znamy się?

JakeWears: ty mnie nie znasz, ale ja ciebie znam
JakeWears: zobaczyłem twoje zdjęcie na facebooku
JakeWears: jesteś boska

Ladybuug: o.O

Marinette patrzała na komórkę w osłupieniu. Nawet nie znała gościa, a ten już ją kochał. Cudownie. W pewnej chwili przyszło jej na myśl, że jest jakimś zbokiem. Przestarszyła się.

Ladybuug: pedał

JakeWears: a ty jesteś ślicznaaaaaa ♥

Co? Tego jeszcze brakowało. Niebiesko-włosa nie wiedziała co robić. Ten chłopak w pełni ją przerażał. Kot definitywnie był lepszy.

Ladybuug: spadaj

JakeWears: ostra, lubię takie

Ladybuug: świetnie, mało mnie to interesuje

JakeWears: mnie za to interesuje coś w tobie :*

Ladybuug: odczep się idioto, bo inaczej wezwę Kłapouszka
Ladybuug: znaczy się Amalfreda

JakeWears: masz bujną wyobraźnię, skarbie <3

Ladybuug: nie wysyłaj tych serduszek!!11!1!1!1!

JakeWears: bo co, My Lady?

Serce jej stanęło. Czy to kot robił sobie z niej żarty? Tylko on tak na nią mówił..

Ladybuug: kot?

JakeWears: jaki znowu kot? Ja jestę twoim romeo, śliczna

Odetchnęła z ulgą.

Ladybuug: a więc odwal się, zboku

JakeWears: nie bądź taka niedostępna :*

JakeWers: napisałaś na fejsie gdzie mieszkasz - przyjdę do ciebie

JakeWears: za dwa tygodnie

JakeWears: o 6:00

Ladybuug: dlaczego tak wcześnie?

jakeWears: ty wiesz dlaczego B)

Dziewczyna postanowiła zawiadomić o tym Chata. Tylko on jeden mógł jej pomóc.

Ladybuug: Chat, pomóż

A no tak. Zablokował ją. Cudownie..

***
Nie, to nie jest ta zemsta Chloe :/
To naprawdę jakiś chłopak. Serio.
I przyznam, że jest dziwny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top