Rozdział 36
TO TEN RAKOWY ROZDZIAŁ
UWAŻAJCIE
i wiem, że późniejsze wydarzenia są nierealne, ale...
No kurde nigdy nie byłam na TYM. ↯
-JA. CHCĘ. NA. DIABELSKI. MŁYN! - krzyczała Marinette, podskakując.
-Spokojnie. - powiedział William, rozglądając się wokoło. -Diabelski Młyn zostawimy na koniec.
-Aha.
-No ej, na kole czeka cię niespodzianka!
-... - niebieskowłosa milczała.
-Ech, okej...
Dwójka podeszła jeszcze pod kafejkę, a następnie zaczęli iść w kierunku wyznaczonej przez siebie atrakcji.
Nie zauważyli jednak, że Adrien wszystko to obserwował.
Ciągle spoglądał pogardliwie na Williama, od czasu do czasu starając się dać znak dziewczynie, aby uciekała.
Oczywiście wszystko szło na marne.
Dziewczynę nie obchodziła reszta - tylko William. I to właśnie denerwowało blondyna.
-Tak samo było z Jake'em... - pomyślał Adrien - dlaczego Marinette znajduje sobie tak dziwnych ludzi? Zaraz... No dobra, nie wszyscy są dziwni. - ostatnie słowa przez przypadek powiedział na głos.
Zakrył usta dłonią.
-Kuźwa! - wyszeptał.
William przyglądał się Marinette w milczeniu. Musiał przyznać, że mu się podobała.
Na początku, miał tylko ją odnaleźć, pod przykrywką notatnika.
A tymczasem zakochał się w niej.
Jednak bez wzajemności.
Dla dziewczyny William był tylko zwykłym kolegą, któremu mogła zaufać.
Nie łączyło ich coś szczególnego.
Adriena znała o wiele dłużej, i o wiele lepiej.
I musiała przyznać, że to Adrien wygrał jej serce.
A raczej ktoś cenniejszy, którego tylko można nazwać "Adrienem" - a mianowicie Chat.
***
Chwilę później znajdowali się już na Diabelskim Młynie.
William był pochłonięty myślami, więc niebieskowłosa postanowiła mu nie przeszkadzać.
Chciała z kimś porozmawiać, ale czuła, że nie był to odpowiedni moment.
Nagle William się odezwał.
-Mam pytanie.
-Wal śmiało. - Marinette uśmiechnęła się do niego.
-E-ech... - zaczął trochę nieśmiało - Bo widzisz...już od pewnego momentu ciągle o tobie myślę. I nie mogę przestać. Na początku starałem się wybić cię sobie z głowy, ale chyba nie potrafię...Kocham cię, Marinette, i mam nadzieję, że to odwzajemniasz.
Dziewczynie zrobiło się głupio.
Trochę ciężko było mu odmówić.
Przecież on jest taki wrażliwy...
-William... - odpowiedziała - jesteś naprawdę cudownym chłopakiem. Ale mam już kogoś, i to jego darzę wielkim uczuciem.
-Rzuć go.
-Niee, spitalaj.
Poczuła się trochę dziwnie.
W końcu ledwie go znała, a już przeklnęła.
No cóż, Adrienowi obrywa się 80 razy w tygodniu.
Może jednak to u niej normalne.
William wydawał się być naprawdę zdenerwowany.
Ponownie zapadła cisza, podczas której on ciągle rozmyślał.
To było już trochę przerażające.
-Zapięłaś te pasy? - zapytał nieoczekiwanie blondyn.
-Jakie pasy? - odpowiedziała zaskoczona dziewczyna.
-Okej...
-JAKIE PASY? - ponowiła pytanie, jednak ten milczał.
Jego odpowiedź była nie na miejscu.
Chwilę potem znajdowali się (ponownie) prawie na szczycie Diabelskiego Młynu.
Blondyn zamyślił się, a potem trochę rozżalony, zawołał:
-O, patrz, Adrien tam stoi! Chyba do nas macha!
-Gdzie? - zapytała wychylając się za barierkę.
Nagle Marinette poczuła, że spada.
Spojrzała w górę.
Zobaczyła Williama, w jednym z 'wagonów'.
Siedział sam, a ona oddalała się od niego.
Dalej była już tylko ciemność.
***
WIEM, ŻE NIEREALNE.
NIGDY NIE BYŁAM NA DIABELSKIM MŁYNIE. :<
Ale i tak (mam nadzieję, cri) nie wypalił oczu.
I zabijecie mnie, wiem.
Spokojnie, jeszcze dwa rozdziały.
A! I dziękuję za...
80 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ! ♡
może ten (trochę smutny) rozdział nie jest dobrą niespodzanką, ale...
Może będzie maraton.
Postaram się.
Natomiast jeżeli chodzi o przyjaciół:
To komentarz jednej z moich przyjaciółek, zobaczycie go we wcześniejszym rozdziale.
RODZINA.
Chyba tamta przyjaźń wraca. ♡
Dziękuję za wszelkie słowa motywacyjne. :)
Pomogły.
Chociaż przyznam, że było i takie, które, no...
Nie pomogły.
A wręcz uraziły. :(((
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top