LadyNoir
PRZECZYTAJ NOTKĘ POD SHOTEM!
Siedział na jednym z dachów, wpatrzony w przestrzeń jak w obrazek. Jego oczy przepełnione były smutkiem i bólem, jednak na jego twarzy wciąż gościł uśmiech. Trzeba przyznać, że wyglądał okropnie. Okolice ciała, których nie pokrywał czarny kostium były całe zakrwawione i brudne. Można stwierdzić, że z trudem utrzymywał się przy życiu, ale wcale tak nie było. Blondyn nie narzekał na ból fizyczny, był tylko smutny.
- Jak się czujesz Chat? - spytała podchodząc do chłopaka i zajęła miejsce obok niego.
- Fizycznie w porządku... - odparł zwracając wzrok w jej stronę.
- Co cię trapi Kotku? - mruknęła również spoglądając w jego głębokie, zielone oczy.
- Nic tylko... Nie ważne jakbym się nie starał, nie poświęcał, we wszystkim jesteś lepsza. Do tego ludzie cię kochają, słusznie oczywiście, ale... - mówił.
- Chat Noir, jak możesz tak myśleć? Jest pełno rzeczy, w których jesteś ode mnie lepszy - rzekła usiłując pocieszyć chłopaka.
- Ta? Ciężko w to uwierzyć - odparł spuszczając głowę.
- Jakby spojrzeć na moje prawdziwe życie jestem chodzącą porażką, potrafię przewrócić się dziesięć razy na prostej drodze. - Uśmiechnęła się delikatnie, jednak po chwili znów spoważniała.
- I co z tego? I tak jesteś idealna - powiedział zafascynowany jej osoba.
- Zrozum, że bez ciebie nie dałabym sobie rady. Nie dość, że byłabym za słaba, żeby wygrać to zapewne nawet nie spróbowałabym swoich sił. Chat, wspierasz mnie na każdym kroku i jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu - mówiła, jednak on był nie ugięty i wciąż stawiał na swoim.
- Kocie - mruknęła czując się w tej sytuacji bezsilna.
- Nie kłam M'Lady, to do ciebie nie pasuje - rzekł.
- No właśnie, czy pamiętasz żebym kiedykolwiek kłamała? - rzuciła, zmuszając go do złapania kontaktu wzrokowego na nowo.
- Może i nie, ale... - W tym momencie się wyłączyła. Nie miała ochoty słuchać jego bezsensownych argumentów, które były wyssane z palca i w większości nie miały w sobie ani trochę prawdy.
- Chat? - Nie umilkł. Nawet nie zauważył, że coś do niego mówiła.
- Zamknij się - rzuciła i złączyła ich usta w krótkim, namiętnym pocałunku.
- Kocham cię Chat, nie zmieniaj się, nigdy - wyszeptała.
- Ja... - zaczął, jednak brakowało mu słów.
- Nic już nie mów - przytuliła go.
Stali tak przez dłuższy czas nie wypowiadając ani słowa. Mowa nie była im w tym momencie potrzebna. Będąc w swoich ramionach czuli się bezpiecznie, byli dla siebie najważniejsi.
------------------------------------
Zawieszam!
Tak, dobrze widzicie, zawieszam. Niestety, ale minął mi nieco hype na Miraculous, a pisanie bez hype'u nie ma sensu, gdyż zwyczajnie nie będzie mi się chciało. Do tego i tak z tego co widzę, niewiele osób jest aktywnych, przez co nie mam motywacji.
Spokojnie, prawdopodobnie wrócę tutaj wraz z wyjsciem 2 sezonu.
Dzięki, ze ze mną byliście i dzięki, jeśli będziecie czekać 💖
Swoją drogą zapraszam na inne opowiadania i mogę zdradzić, ze zabieram się za nowe
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top