•34•
P.O.V Gavi
____________
Obudziłem się dzisiaj jak Pedri jeszcze spał.Postanowiłam wybrać rzeczy na dzisiaj czyli luźne czarne spodnie oczywiście z krótkimi nogawkami bo tu jest gorąco.Wezmę też koszulkę Pedriego bo czemu by nie Pedri ma same duże koszulki nawet na nim są duże .Wziąłem białą zwykłą koszulkę poszedłem do łazienki się umyć nagle przewróciłem się na kafelkach walnąłem w głów przed oczami zrobiło mi się ciemno.
Obudziłem się nie weim gdzie słychać było pukanie jakiegoś sprzęgu spojrzałam w prawą stronę na krześle siedział Pedri trzymał mnie za rękę.Odezwałem się do niego.
-Pedri.
-O Gavi jak się czujesz .
-W sumie to dobrze .
-Jak dobrze ale Gavi niestety dziecko nie przeżyło.
-Jak to .
-Lekarz mówi że to przez upadek choć to był dopiero początek .
-To wszystko moja wina Pedri .
-Nie twoja wina ale twoja mina jest bardzo śmieszna.
-Jak możesz możesz takich rzeczy kurwa żartować.
-Przepraszam z tego co wiem to wszystko w porządku dzisiaj wychodzisz z szpitala ale bym raczej wolał cię tu zostawić na obserwacje.
-Pedri jak lekarz coś mówi to on lepiej wie nie martw się .
-Jak mam się nie martwić jak tu zostaniesz porwany a tu się sam przewracasz muszę mieć cię pod kontrolą.
-Pedri muszę się napić najlepiej alkoholu.
-Pojebało cię chcesz zabić dziecko pojebie.
-Jezu żartuje .Ale ogórki bym sobie zjadł.
-Jak wrócimy to zjesz .Już spakowani jesteśmy wyjeżdżamy po tym jak załatwić coś w pewnym klubie niestety muszę cię zabrać z sobą .
-Ale ja nie mam w co się ubrać .
-Przywiozłem Ci długie spodnie od garnituru i białą koszulę.
-Będę wyglądać jak ty .
-Nie marudź ubierasz się i jedziemy.
Wstałem poszedłem do łazienki która była w pokoju szpitalnym ubrałem się w rzeczy oczywiście buty to wziął mi zwykłe białe trampki.
Po 10 minutach wyszedłem z łazienki Pedri wziął mnie na rękę i wyszliśmy z szpitala pojechaliśmy do klubu droga zajęła nam z 30 minut weszliśmy do klubu było tam dużo ludzi Pedri ciągnął mnie za rękę do jakiegoś gabinetu .W gabinecie był jakiś mężczyzna siedział za biurkiem Pedri się usiadł na fotelu wziął ode mnie na kolana ja go za to kiedyś zabije. Pedri i ten facet gadali o interesach po 15 Pedri kazał mi wstać podejść do drzwi I zasłonić oczy. Zrobiłem to po kilku sekundach usłyszałem dźwięk pistoletu przestraszyłem się że mogło coś sie stać Pedriemu .
Otworzyłem oczy zobaczyłem jak Pedri chowa broń do szuflady w biurku zobaczyłem że ten facet nie żyje Pedri do mnie podszedł chwycił mnie za rękę i wyprowadził z klubu.
Wsiadłem do auta I pojechaliśmy na lotnisko szkoda że to musiało się tak skończyć .
Na lotnisku byliśmy po 50 minutach szybko wsiedliśmy do samolotu gdzie przywitała nas załoga ja nawet nie patrzyłem na nikogo byłem zajęty podziwianiem podłogi.Usiadlismy się na miejscu czekając na start.Po chwili samolot wystartował ją postanowiłem że się zdrzemnę nie zdążył nic powiedzieć Pedriemu bo już spałem .
Obudziło mnie szturchanie otworzyłem oczy i zauważyłem zaniepokojonego Pedriego .Odezwałem się do niego.
-Czemu mnie budzisz.
-Myślałem że coś Ci się stało masz mi mówić zawsze co robisz.
-Nie przesadzaj zachowujesz się jakbym był jakiś z porcelany.A zresztą nawet nie zdążył ci powiedzieć bo byłem zbyt zmęczony i poszedłem spać od razu.
-Rozłoże ci fotel tu masz poduszkę i kocyk.
Tak jak Pedri powiedział rozłożył mi fotel ja się na nim położyłem przykryłem się kocem i poszedłem daje spać .
_____________
Przepraszam że tak krótki rozdział .Przepraszam za błędy ortograficzne I interpunkcyjne.Mam nadzieję że wam się podoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top