98.

Leżeliśmy całkiem nadzy i przytuleni do siebie w łóżku. Dłonią głaskałem delikatnie nagie ramię chłopaka patrząc w sufit.

ㅡ Jak się czujesz?

ㅡ Będąc szczerym.... Wspaniale. ㅡ Odparłem spojrzawszy na niego. ㅡ Dziękuję Chim. To dzięki tobie.

ㅡ Miło mi. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Tylko, że... Nie ma mnie w ten chwili na treningu i no... Źle to przemyślałem. ㅡ Mruknął niezadowolony.

ㅡ Hej, Dziuba. Nie zapominaj, że jesteś ze mną. Pogadam z waszym kapitanem i załatwię ci wolne do końca dnia.

ㅡ Jak?

ㅡ Generał Hong powiedział mi, że nadal jestem we wojsku i nadal mam status kaprala. Jestem tylko wysłany na leczenie.

ㅡ To fantastycznie, Gukie. ㅡ Uśmiechnął się szeroko całując mnie w usta. Zaśmiałem się oddając gest.

ㅡ Więc nie martw się. Wszystko załatwię. ㅡ Odparłem całując go w czoło.

ㅡ Dziękuję Kookie. Naprawdę dziękuję. ㅡ Rzekł. Skinąłem lekko głową wstając z łóżka. ㅡ Gdzie uciekasz?

ㅡ Wiesz... Jak zobaczą, że cię nie ma zaczną cię szukać. ㅡ Oznajmiłem zakładając ubrania.

ㅡ Ale... Chciałbym jeszcze jedną rundę. ㅡ Wydnął dolną wargę.

ㅡ Skarbie nie dzisiaj, dobrze? ㅡ Podszedłem do niego kładąc dłoń na jego policzku.

ㅡ W porządku. ㅡ Westchnął również wstając i ubierając mundur. Kilka minut później opuściliśmy pokój, a następnie budynek kierując się do grupy Chima, która akurat biegała.

ㅡ Chciałbyś tak pobiegać? Hm? ㅡ Uśmiechnąłem się za co dostałem w ramię. ㅡ Żartowałem tylko. Kapitanie! ㅡ  Zawołałem podchodząc do wysokiego bruneta.

ㅡ O? Kapralu Jeon. ㅡ Zasalutował. ㅡ Widzę, że znalazłeś moją zgubę. Szeregowy Park. Do mnie.

ㅡ Przyszedłem właśnie w tej sprawie. Muszę go na jakiś czas zabrać.

ㅡ Ale wysłali cię na leczenie. Więc na co ci on?

ㅡ Potrzebny.

ㅡ Chcę konkretny powód. ㅡ Mruknął. Warknąłem pod nosem chcąc już mu wygarnąć, że Chima boli tyłek i nie może biegać, ale się powstrzymałem.

ㅡ Jest mi potrzebny. ㅡ Usłyszeliśmy z boku.

ㅡ Generale Hong. ㅡ Powiedzieliśmy jednocześnie salutując.

ㅡ Miałeś do mnie przyjść Jungkook, ale widzę, że masz inne zajęcia. Poprosiłem kaprala by przyprowadził do mnie szeregowego. ㅡ Odparł.

ㅡ Oh jeśli tak to niech idzie. ㅡ Rzekł machając dłonią wracając do szkolenia grupy.

ㅡ No dobrze. Teraz mi się tłumaczcie. ㅡ Powiedział krzyżując ręce na piersi. Spojrzałem na chłopaka nie wiedząc co powiedzieć. Zbliżenia w jednostce są zakazane, a nie chcę byśmy mieli kłopoty. ㅡ Czekam.

ㅡ No bo... ㅡ Zacząłem.

ㅡ Spaliśmy razem. ㅡ Mruknął młodszy. ㅡ Więc jestem niedysponowany. ㅡ Skrzyżował ręce na piersi patrząc wyczekująco na dowódcę. Momentalnie moje policzki się zaczerwieniły, a serce przyspieszyło. Tak gładko to powiedział wręcz nie czując wstydu nie wiedząc, że właśnie nas wydał.

ㅡ Spaliście? ㅡ Uniósł brew, a chłopak skinął głową. ㅡ A chyba wiesz szeregowy, że współżycie to wbrew zasadom jednostki?

ㅡ A-ale... ㅡ Urwał zaskoczony. ㅡ Zapomniałem. ㅡ Szepnął spuszczając głowę.

ㅡ Generale, proszę go nie winić. To moja wina. ㅡ Westchnąłem ciężko.

ㅡ Mogę ten jeden raz przymknąć na to oko, bo długo się nie widzieliście, ale nie róbcie już tego, chyba że chcecie karę.

ㅡ Nie. ㅡ Zaprzeczyłem natychmiast.

ㅡ Też tak myślałem. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Cóż. Jimin idź do koszar. Daje ci zwolnienie do końca dnia.

ㅡ Dziękuję generale.

ㅡ A ty Jeon za mną. ㅡ Powiedział odwracając się na pięcie i idąc przed siebie. Spojrzałem na chłopaka posyłając uśmiech.

ㅡ Tu chyba musimy się pożegnać. ㅡ Westchnąłem cicho. ㅡ Dziękuję za miły spędzony czas.

ㅡ Ja również Gukie. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

ㅡ Ale.. chyba nie myślisz, że zrobiliśmy to dla swojej potrzeby?

ㅡ A zrobiliśmy?

ㅡ Nie, oczywiście, że nie.

ㅡ Może porozmawiamy innym razem. Generał się niecierpliwi. ㅡ Odparł.

ㅡ Masz rację. To do zobaczenia skarbie. ㅡ Powiedziałem całując go w usta i biegnąc do mężczyzny.

***

Późnym popołudniem wróciłem do mieszkania. Po rozmowie z generałem już nie spotkałem Chima, którego chciałbym teraz przytulić i pocałować. Usiadłem na kanapie wzdychając ciężko czując znowu pustkę, lecz mimowolnie uśmiechnąłem się wspominając ostatnie zbliżenie z chłopakiem. Było cudownie i to muszę przyznać. Wtedy stwierdziłem, że muszę zrobić wszystko by ponownie zdobyć serce Jimina i by mi w pełni zaufał.

ㅡ Mam nadzieję, że do mnie wrócisz. ㅡ Szepnąłem włączając telefon i wchodząc w galerię, oglądając zdjęcia z blondynem. Wszystkie wspomnienia ponownie zawitały w mojej głowie. Kilka minut później usłyszałem pukanie do drzwi, a bardziej uderzanie w nie z całych sił. Pospiesznie wstałem idąc na korytarz, ówcześnie zabierając z szuflady broń. Odblokowałem ją celując w drzwi. Po chwili dostałem wiadomość.

Otwórz drzwi. Prędko.

Nie czekając zrobiłem to wpuszczając do środka pana ministra i kilku ochroniarzy. Miał bardzo poważną mimikę twarzy.

ㅡ O co chodzi? ㅡ Spytałem, a jeden z ochroniarzy przybił mnie do ściany. ㅡ Hej!

ㅡ Jak długo wiesz o Panu Lee? ㅡ Mruknął niezadowolony. Normalnie podbladłem.

ㅡ Co?

ㅡ Jak długo?! ㅡ Krzyknął.

ㅡ Nie wiem.. Jakiś już czas. Wiedziałem o nim już przed misją.

ㅡ Ile razy u niego byłeś?

ㅡ Kilka? ㅡ Powiedziałem niepewnie przez co mężczyzna jeszcze bardziej się zdenerwował.

ㅡ Przez ciebie wróg znalazł jego kryjówkę.

ㅡ Co?

ㅡ To, że jeśli wyjawi mu, gdzie są tajne akta rozpęta się wojna. Gratulacje Jungkook.

ㅡ Ale... Ale ja zawsze sprawdzałem czy ktoś mnie śledzi. Nikogo nie było. Zawsze też parkowałem gdzie indziej.

ㅡ Wróg może być wszędzie. Myślałem, że masz więcej oleju w głowie. Módl się by Pan Lee się odnalazł. ㅡ Warknął wychodząc z domu. Ochroniarz puścił mnie, dlatego mogłem wziąć kilka głębokich wdechów. Stałem nie wiedząc co począć. Naprawdę nikogo nie było w odrębnie kilkunastu metrów. Gdyby ktoś mnie śledził wiedziałbym.

ㅡ Znajdę go. ㅡ Szepnąłem.

Raz dwa spakowałem kilka rzeczy do torby jadąc do jednostki. Do takich sytuacji potrzebna jest broń, a nie mam jej za wiele. Tym razem nie pozwolę zginąć wujkowi. Tym razem wróci ze mną do domu cały i zdrowy.

Będąc na miejscu wybiegłem z auta biegnąc do budynku pod odpowiedni pokój. Zacząłem pukać w dębinę aż drzwi otworzył mi generał.

ㅡ Jungkook? Co ty tu...

ㅡ Proszę mi pomóc. Tylko pan teraz może to zrobić. ㅡ Powiedziałem.

ㅡ Wejdź. ㅡ Przepuścił mnie w futrynie. Zrobiłem co kazał. ㅡ O co chodzi?

ㅡ O mojego wujka. Pana Lee, który wie, gdzie są ukryte jakieś tajne dokumenty.

ㅡ Skąd o tym wiesz? ㅡ Spytał zaskoczony.

ㅡ Pan też wie?

ㅡ Owszem. Pan Lee jest dobrze ukryty. Jak go znalazłeś?

ㅡ Nieważne. Chodzi o to, że wróg go znalazł i go porwał. Chcę go odnaleźć. A minister mi nie pomoże, bo mówi, że to moja wina.

ㅡ Taka samotna wyprawa jest niebezpieczna. Nie wiesz także, gdzie zacząć.

ㅡ Dlatego potrzebuje Pana pomocy. Chcę wgląd do kart i zgodę na broń.

ㅡ Naprawdę chcesz sam iść?

ㅡ Tak. Pomoże mi Pan?

ㅡ Zrobię co w mojej mocy.

*******************

03.03.23
Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top