95.

ㅡ Jak mogłeś go odesłać?! ㅡ Krzyknąłem wchodząc do gabinetu wujka. Ubłagałem generała by mnie puścił, a słysząc powód zgodził się. Nie tak miało być. ㅡ Nie o to cię prosiłem.

ㅡ Jimin. On był niestabilne psychicznie. W każdej chwili mógł sobie coś zrobić lub komuś.

ㅡ A teraz nic sobie nie zrobi?! Dolałeś  oliwy do ognia. ㅡ Rozpłakałem się. ㅡ Mogę go przez ciebie stracić.

ㅡ Wysłałem go na terapię.

ㅡ W dupie to mam! Wojsko go trzymało nie terapia! Ty to zniszczyłeś. Mogłeś go zostawić wysyłając z jednostki, ale nie musiałeś najpierw go wywalić, a potem..

ㅡ Dosyć! ㅡ Krzyknął uderzając w stół. ㅡ Ogarnij się Jimin. To dla jego dobra. Nie terapia, nie on sam, a wojsko go niszczyło. Pomyśl czasem z innej strony niż wrzucać wszystkich do jednego worka. Gdyby rada się dowiedziała sama by go wyrzuciła. ㅡ Dodał z podniesionym głosem. Wybuchłem płaczem chowając twarz w dłoniach. ㅡ Wysłałem do Jungkooka dobrego specjalistę. Będzie z nim, dopóki nie poczuje się lepiej. Będzie mnie informował codziennie o jego postępach, a ja będę informował ciebie. Dobrze? ㅡ Spytał wzdychając. Milczałem nie mogąc odpowiedzieć. Bardzo się bałem o chłopaka. Gdy był we wojsku miałem chociaż na niego oko, a teraz? ㅡ Jimin obiecuję ci, że Jungkook jest w najlepszych rękach.

ㅡ Dobrze. W porządku. ㅡ Szepnąłem wycierając policzki. ㅡ Pójdę już. ㅡ Ukłoniłem się wychodząc z gabinetu wracając do jednostki.

Jungkook POV.

Siedziałem w swoim pokoju przeglądając swój rodzinny album. Nie oglądałem go kilka lat, ponieważ nie chciałem wracać do bolesnych wspomnień. Nie miałem za dużo zdjęć z mamą za to z ojcem miałem mnóstwo. Swoją drogą przez nasze złe relacje nigdy nie spytałem jak się poznali, jak się w sobie zakochali. Byłem tego mocno ciekawy, ale już za późno na takie pytania. Spojrzałem na zdjęcie, na którym byłem ja z ojcem, gdy pierwszy raz zabrał mnie do wojska. Pamiętałem ten dzień. Wtedy stwierdziłem, że zostanę żołnierzem, ale z czasem zrozumiałem, że to była moja przyszłość zaplanowana już wcześniej, więc potem to znienawidziłem, ale teraz to co innego. 

ㅡ Muszę tam wrócić. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Za wszelką cenę. ㅡ Dodałem zamykając album i odkładając go na półkę. Położyłem się na łóżku chcąc szybko zasnąć, lecz niespodziewanie po kilku minutach usłyszałem dzwonek. Westchnąłem ciężko wstając i idąc otworzyć.

ㅡ Pan Park? ㅡ Spytałem zdziwiony widząc ojca Jimina i jego mamę.

ㅡ Mój brat mi wszystko wyjaśnił i na jego prośbę chce byśmy dotrzymali ci od czasu do czasu towarzystwa.

ㅡ Nie potrzebuje go. Dziękuję za pomoc, ale to zbędne.

ㅡ Nie będziemy z tobą codziennie. Tylko na parę godzin. Towarzystwo z innym człowiekiem także jest dobre. Nie jesteś wtedy sam.

ㅡ To nic. Gdyby nie wasz syn nie było by mnie teraz tutaj, a jestem! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Powinienem być w jednostce. Byłem już kapralem... I go straciłem. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Proszę nie przychodźcie już. ㅡ Dodałem chcąc zamknąć drzwi, lecz mężczyzna mi to uniemożliwił.

ㅡ Takim zachowaniem nie prędko wrócisz do wojska. ㅡ Rzekł wzdychając. ㅡ Daj sobie pomóc.

ㅡ Ale ja nie potrzebuje Pana pomocy. ㅡ Podkreśliłem.

ㅡ Jungkook proszę. Wiem, że jesteś zły na Jimina, ale jego także zrozum. Jeśli nie pozwolisz sobie na pomoc możesz wcale tam nie wrócić. ㅡ Oznajmił. Zamilkłem odwracając wzrok. Wiedziałem, że ma rację, ale nie mogłem jej przyjąć. Po prostu nie. Nie od rodziców Chima.

ㅡ Wiem, że chcą Państwo pomóc, ale teraz chciałbym być sam. Pobyć ze swoją osobą. Proszę. ㅡ Odparłem. Mężczyzna westchnął patrząc na swoją żonę, która skinęła głową.

ㅡ W porządku. Przyjdziemy jutro. Możemy?

ㅡ Myślę, że tak będzie lepiej.

ㅡ Dobrze. To do jutra. ㅡ Posłał lekki uśmiech. Skinąłem głową zamykając powoli drzwi, a gdy w końcu je zamknąłem usiadłem pod nimi wzdychając. Teraz tak będzie? Każdy będzie się litować, pomaga czy cokolwiek? Nie chciałem tak. To pokazuje jaki jestem słaby. Musiałem to zmienić. Musiałem być jak kiedyś.

Po kilku minutach wstałem wracając do sypialni. Położyłem się na łóżku przymykając oczy.

Otworzyłem oczy zauważając, że nie byłem w swoim pokoju. Było to jakieś dziwne, puste miejce, a ja unosiłem się nad ziemią, jeśli mogę to tak nazwać, ponieważ pode mną nie było nawet gruntu.

ㅡ Co ty ze sobą robisz? ㅡ Usłyszałem. Przekręciłem się do tyłu zauważając Dochanga. Otworzyłem szeroko oczy nie wierząc, że tu ze mną jest.

ㅡ Do? ㅡ Szepnąłem.ㅡ Co to za miejsce?

ㅡ To twoja podświadomość.

ㅡ To sen, prawda? To tylko sen.. ㅡ Spuściłem głowę nie mogąc dłużej patrzeć na chłopaka.

ㅡ Może to sen, ale jestem teraz tu z tobą. A teraz spytam jeszcze raz. Co ty ze sobą robisz? Dlaczego tak się traktujesz?

ㅡ Może dlatego, że własny kolega oddał za mnie życie? Po co to zrobiłeś?

ㅡ Bo nie miałem nic do stracenia.

ㅡ A twoi rodzice?

ㅡ Przed wyjazdem do jednostki pokłóciłem się z nimi, ale i tak ich kochałem. Jednakże nie miałem po co do nich wracać. Zresztą byłeś kapitanem musiałeś żyć.

ㅡ Nie. Wcale nie.

ㅡ Jungkook. Chciałem żebyś przeżył. Miałeś dla kogo wrócić, do swojego narzeczonego, którego teraz obwiniasz, że przez niego wyrzucili cię z jednostki. Chciał ci tylko pomóc. Nie po to cię ratowałem byś miał zaraz do mnie dołączyć. ㅡ Westchnął. Po chwili poczułem jak na czymś stąpam. Spojrzałem w dół widząc ziemię. ㅡ Nie bądź na siebie zły, bo to nie twoja wina. Zrobiłem to z własnej woli.

ㅡ Nie musiałeś.

ㅡ Ale chciałem. Zrobiłbyś to samo na moim miejscu.

ㅡ Przepraszam cię z całego serca. ㅡ Powiedziałem mając łzy w oczach.

ㅡ Nie masz za co. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ To zaszczyt ratować kapitana. ㅡ Dodał salutując. Z bolącym sercem odwzajemniłem gest, a po tym chłopak mnie przytulił. ㅡ Dbaj o siebie kapitanie. I nikogo nie obwiniaj nawet siebie. To był mój wybór, zrobiłem to świadomie.

ㅡ Do.. ㅡ Wyszlochałem bardziej go przytulając. ㅡ Przepraszam.

ㅡ Naprawdę nie musisz. Eh.. muszę już znikać. ㅡ Westchnął. ㅡ Wkrótce się zobaczymy, kapitanie.

ㅡ Ale.. Do...

ㅡ Korzystaj z życia. ㅡ  Odparł znikając.

Obudziłem się z mokrymi policzkami i z szybkim oddechem. Spojrzałem na okno widząc, że wstaje kolejny dzień. Schowałem twarz w dłoniach zaczynając płakać. Czułem jakby Do naprawdę był przy mnie, a to była tylko iluzja w mojej głowie.

ㅡ Nie zawiodę cię Do. Nie zawiodę.

******************

16.02.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Do stu zostało jeszcze 5 rozdziałów. Mam nadzieję, że wyrobie jak nie to trudno 🙈🙈😂

Miłego dnia życzę 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top