84.
ㅡ Coś nie tak? Kto to był? ㅡ Spytał Kyung, gdy widział, że wciąż się patrzę na windę, za którą zniknął Jungkook.
ㅡ To był Jungkook. Mój narzeczony. ㅡ Westchnąłem ciężko chcąc pobiec za chłopakiem i go przytulić oraz wyjaśnić, ale miałem świadomość, że już odjechał.
ㅡ Nie mówiłeś, że masz narzeczonego. ㅡ Zdziwił się.
ㅡ Przepraszam.
ㅡ Spokojnie nic się nie stało, ale wszystko w porządku?
ㅡ Nie do końca, ale nieważne.
ㅡ Jak chcesz się wygadać to śmiało mów.
ㅡ Dziękuję Kyung.
ㅡ To już pójdę. ㅡ Rzucił. ㅡ Mogę przyjść popołudniu?
ㅡ Jasne. ㅡ Odparłem wchodząc do mieszkania. Tam wkurzony kopnąłem w szafę przeklinając pod nosem. Byłem zły na siebie, że dałem Gukowi powód do zazdrości. Nie tak miało być. Nie czekając wybrałem numer do chłopaka. Odebrał za trzecim razem. ㅡ Jungkook poczekaj zanim się rozłączysz.
O co chodzi?
Czułem, że był zły, mimo że starał się mówił normalnym tonem.
ㅡ Dobrze wiesz. ㅡ Westchnąłem siadając pod ścianą na korytarzu.
O to co się stało jak wszedłem do windy?
ㅡ Nie bądź zazdrosny. Nic się takiego nie stało.
Ino wyszedłem od ciebie on do ciebie poszedł. Nadal nic?
ㅡ Daleko jesteś?
Stoję w korku.
ㅡ To zawróć. W tej chwili.
Rozłączyłem się chcąc rzucić telefonem, lecz powstrzymałem się. Wstałem z podłogi zakładając buty i kurtkę, a następnie opuściłem mieszkanie podchodząc do windy.
ㅡ Tylko przyjedź głupi króliku. ㅡ Fuknąłem.
*
Czekałem przed budynkiem dobre piętnaście minut, gdzie w tym czasie zdążyłem zmarznąć. Widząc znajome auto podszedłem do niego.
ㅡ O co chodzi? Dlaczego tu stoisz? Nie jest za ciepło. ㅡ Powiedział chłopak poprawiając moją kurtkę zapinając mi ją po samą szyję.
ㅡ Nie chcę byś jechał, gdy jesteś na mnie zły.
ㅡ Nie jestem zły.
ㅡ To zazdrosny. ㅡ Westchnąłem. ㅡ Od zazdrości do złości. To prawie to samo.
ㅡ Wiesz... Jeden z żołnierzy mi powiedział, że zazdrość to dowód na to, że kogoś kochamy.
ㅡ Jungkook, ale nie cały czas.
ㅡ Chim... Wyjeżdżam na kilka miesięcy. Co mam myśleć?
ㅡ Że jestem bezpieczny. Tak masz o mnie myśleć, a nie że jestem z kimś w łóżku. Kocham ciebie króliku. Tylko ciebie. Nie bądź już zazdrosny. Wiem, że się boisz, ale nie tędy droga. To niszczy nasz związek.
ㅡ Postaram się, dobrze?
ㅡ Dziękuję Kookie. ㅡ Przytuliłem go.
ㅡ Jesteś lodowaty. Wracaj szybko na górę i zrób sobie herbaty.
ㅡ Lubię, gdy jesteś taki troskliwy.
ㅡ Chim. Przeziębisz się.
ㅡ Najpierw chcę od ciebie buzi. ㅡ Zrobiłem dziubek. Chłopak się zaśmiał muskając mnie w usta. ㅡ Kocham cię. Pamiętaj, dobrze?
ㅡ Będę. Do zobaczenia Jiminnie. ㅡ Powiedział wsiadając do samochodu ruszając. Zmarznięty wróciłem do mieszkania.
Jungkook POV.
Jadąc w kierunku Seulu miałem w głowie obraz tego całego Kyunga. Nie znałem go i nie wiedziałem jaki jest naprawdę. Każdy ma swoje drugie oblicze, więc jaki naprawdę jest ten koleś? A gdy ktoś mi nie pasuje, zawsze mam w tym rację.
Wyjąłem telefon wybierając numer do wujka Jimina.
Jungkook?
ㅡ Dzień dobry. Mam małą sprawę.
Jaką?
ㅡ Potrzebuję jednego szpiega.
Na co ci?
Chyba nie zamierzasz wykorzystać go do śledzenia Jimina.
ㅡ Nie. Inną osobę, która mi nie pasuje.
Jungkook. Takie bezpodstawne...
ㅡ Mam takie przeczucie. Proszę. Chcę by Chim był bezpieczny. Chcę się tylko upewnić.
Bym się nie zgodził, ale jako iż chodzi o mojego bratanka przymknę oko. Wstaw się do ministerstwa.
ㅡ Dziękuję bardzo.
Rozłączyłem się skupiając się na jezdni.
Trzy godziny później dojechałem do stolicy, gdzie od razu ruszyłem do ministerstwa. Gdy podjechałem brama została otwarta, więc bez zbędnych problemów wjechałem do środka. Wyszedłem z auta i z pomocą ochrony zostałem pokierowany do gabinetu mężczyzny.
ㅡ Cieszę się, że tak szybko przyjechałeś.
ㅡ Dzień dobry panie ministrze.
ㅡ Poznaj Raya. To wojskowy szpieg z Tajlandii. Chwalą go sobie, więc jest dobry.
ㅡ A nie było nikogo z naszego kraju?
ㅡ Są zajęci tajną misją. On był wolny jak na ten czas.
ㅡ Rozumiem. Dziękuję, że załatwił Pan to tak szybko. Obiecuję, że spłacę za to dług.
ㅡ Nie musisz. Ja to załatwię. Ty rób wszystko by mój bratanek był bezpieczny.
Ukłoniłem się wychodząc z biura wraz z chłopakiem. Chciałem mu na spokojnie wszystko wyjaśnić i bez zbędnych gapiów, dlatego zabrałem go do swojego samochodu. Odjechałem kawałek od ministerstwa zatrzymując się na poboczu.
ㅡ Co mam takiego robić? ㅡ Spytał. Spojrzałem na niego, jako iż perfekcyjnie posługiwał się koreańskim. To był duży plus, że nie musiałem męczyć się z angielskim.
ㅡ Chcę byś sprawdził wszystko o tym facecie. ㅡ Odparłem wyjmując ze schowka czystą kartkę oraz długopis zapisując na niej imię i nazwisko oraz adres Kyunga. ㅡ Chcę wiedzieć o nim wszystko. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
ㅡ Jasne.
ㅡ Nie mów nikomu, ale chcę też byś przez jakiś czas obserwował Park Jimina.
ㅡ Bratanka ministra?
ㅡ Tak.
ㅡ Zabronił mi tego robić.
ㅡ Przecież nie musi o tym wiedzieć. Zresztą ten facet mieszka obok Jimina. To będzie nasza mała tajemnica, zgoda? ㅡ Spytałem podając mu dłoń.
ㅡ Niech będzie. ㅡ Ścisnął moją rękę. ㅡ Zacznę już teraz. ㅡ Oznajmił wychodząc z auta.
ㅡ Podwieźć cię?
ㅡ Nie trzeba. Za tydzień dostaniesz wszystkie informacje o gościu.
ㅡ Rozumiem. ㅡ Skinąłem głową. Ray zamknął drzwi od samochodu, dlatego ruszyłem do jednostki. Tam się przebrałem w mundur i z dwoma innymi chłopakami pojechaliśmy do rodziny Dochanga. Stresowałem się i bałem jednocześnie. Nie chciałem patrzeć jak jego rodzina cierpi.
Zajechaliśmy pod odpowiedni adres. Wziąłem do rąk złożony mundur zmarłego kolegi ruszając do drzwi. Chłopak po mojej prawej zapukał, a drzwi otworzyła nam kobieta. Widząc ubiór z imieniem jej syna oraz jego śmiertelnik już wiedziała po co przyszliśmy.
ㅡ Nie. ㅡ Zaczęła płakać. ㅡ Powiedzcie, że to nieprawda. Mój syn żyje, tak? Błagam was. ㅡ Wyszlochała. Nie minęła minuta, a obok niej pojawił się mężczyzna, zapewnie jej mąż.
ㅡ Pański syn walczył dzielnie aż do ostatniego tchu. Szczere kondolencje. ㅡ Podałem mundur, który niepewnie odebrali następnie salutując. ㅡ Pogrzeb odbędzie się za trzy dni. ㅡ Powiedziałem chcąc zniknąć. Powstrzymywałem łzy, które cisnęły mi się do oczu. Spuściłem głowę przymykając oczy.
ㅡ Jak... Jak zginął? ㅡ Spytał starszy tuląc do siebie kobietę. Zagryzłem wargę nie wiedząc jak im to powiedzieć.
ㅡ Oddał życie osłaniając naszego kapitana. ㅡ Wyjaśnił kolega kładąc dłoń na mym barku dla otuchy. ㅡ Będziemy mu za to wdzięczni do końca życia. Pański syn jest bohaterem. ㅡ Dodał.
ㅡ Dziękujemy. ㅡ Powiedział łamanym głosem. Odwróciliśmy się wracając do wozu. Usiadłem na miejscu kierowcy opierając głowę o kierownicę.
ㅡ Wszystko w porządku? ㅡ Spytał. ㅡ Zamieńmy się. Nie będziesz kierował w takim stanie Jungkook.
ㅡ Dziękuję Han. Naprawdę dziękuję za to co powiedziałeś.
ㅡ Powiedziałem prawdę, a teraz wysiadaj. ㅡ Powiedział. Raz dwa zamieniliśmy się miejscami wracając do jednostki.
*****************************
20.01.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top