81.
Jungkook POV.
Siedziałem w ciężarówce wojskowej uciskając mocno ranę jednemu z drużyny.
ㅡ Wytrzymaj. Zaraz będziemy w bazie. ㅡ Powiedziałem przejęty. Był za młody by umrzeć. Był w moim wieku, więc nie mogłem mu pozwolić odejść. Miał jeszcze całe życie przed sobą.
ㅡ Kapitanie. ㅡ Szepnął łapiąc moją dłoń.
ㅡ Nic nie mów. Oszczędzaj siły.
ㅡ Nie. Przekaż mojej rodzinie, że ich bardzo kocham, dobrze? Przekażesz? ㅡ Spytał wypluwając krew. Odwróciłem głowę próbując powstrzymać łzy.
ㅡ Dobrze. Przekaże. ㅡ Powiedziałem łamanym głosem.
ㅡ A i jeszcze jedno. Pogódź się ze swoim narzeczonym. ㅡ Uśmiechnął się lekko. Skinąłem głową nie mogąc odpowiedzieć, ponieważ się rozpłakałem. Po chwili poczułem, że uścisk chłopaka się rozluźnia, a potem bezwładnie opada.
ㅡ Kurwa. ㅡ Warknąłem odsuwając się i i opierając się o ścianę auta. Schowałem twarz w dłoniach mając gdzieś, że były całe we krwi.
ㅡ To nie twoja wina. ㅡ Odezwał się jeden z żołnierzy.
ㅡ Byłem za niego odpowiedzialny! ㅡ Krzyknąłem.
ㅡ To i tak nie twoja wina. Zaskoczyli nas, a my wpadliśmy w ich sidła. Gdyby nie on wszyscy byśmy zginęli.
ㅡ Źle dowodziłem. ㅡ Szepnąłem pociągając nosem. Czułem się źle, a jeszcze gorzej się poczułem z myślą, że muszę pojechać do jego rodziny i przekazać smutne wieści. Nie chciałem tego, ale mu obiecałem.
Kilka minut później dojechaliśmy do bazy. Tam zajęli się chłopakiem zakrywając go białym prześcieradłem i przenosząc do innego budynku. Poszedłem do koszar skąd wziąłem świeże ubrania, a następnie poszedłem pod prysznic.
Gdy zdjąłem bluzkę syknąłem z bólu. Spojrzałem na swój brzuch widząc ranę postrzałową. Dlaczego wcześniej tego nie dostrzegłem? Byłem tak bardzo przejęty stanem chłopaka, że miałem gdzieś swoje zdrowie.
ㅡ Po prostu super. ㅡ Szepnąłem zakrywając ranę i udając się do skrzydła szpitalnego.
***
Seul. Nareszcie. Miałem już dosyć Afganistanu i mam nadzieję, że już tam nie wrócę. Opuściłem jednostkę łapiąc taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Uśmiechnąłem się widząc swój samochód na miejscu. Nikt go nie ukradł. Podziękowałem kierowcy podając mu pieniądze. Wziąłem swój bagaż wchodząc do budynku wspinając się na odpowiednie piętro. Wyjąłem z kieszeni zapasowe kluczyki otwierając drzwi i wchodząc do środka. Odłożyłem swoje rzeczy, wziąłem kluczyki i opuściłem mieszkanie.
Dojechałem do posiadłości Park. Serce waliło jakby miało zaraz uciec. Cholernie tęskniłem za chłopakiem. Chciałem go jak najszybciej przytulić i pocałować. Miałem nadzieję, że mi wybaczył.
Westchnąłem wychodząc z auta i podchodząc do drzwi pukając. Po kilku chwilach otworzył mi mężczyzna.
ㅡ Jungkook? Wróciłeś.
ㅡ Przepraszam nie chciałem lecieć na tą misję. Naprawdę.
ㅡ Wiem. Nie musisz przepraszać.
ㅡ Jest Jimin? Muszę z nim porozmawiać.
ㅡ Jak ci to powiedzieć.... Wyprowadził się.
ㅡ Co? Gdzie?
ㅡ Do Busan, ale nie mam pojęcia gdzie. Nie chciał powiedzieć. Powiedział, że musi się od tego wszystkiego odciąć na jakiś czas. Za dużo się wydarzyło...
ㅡ Dzwoniliście do niego?
ㅡ Nie odbiera od nas. Może ty spróbuj. ㅡ Oznajmił. ㅡ Może od ciebie odbierze.
ㅡ Dobrze. Dziękuję. ㅡ Ukłoniłem się ruszając do samochodu. Wyjąłem telefon wybierając numer do chłopaka. Miałem nadzieję, że odbierze. Serce przyspieszyło słysząc jego głos.
G-guk?
ㅡ Kochanie? Gdzie jesteś?
W Busan.
ㅡ Chcę z tobą porozmawiać. Błagam cię. Chcę to wszystko wyjaśnić. Jiminnie...
Wyślę ci adres. Tylko nie podawaj go moim rodzicom.
Rozłączył się, a po chwili przyszła wiadomość z adresem. Uśmiechnąłem się szeroko odpalając auto i ruszając wprost do Busan.
Trzy godziny później dotarłem na miejsce. Zaparkowałem patrząc na wiadomość od chłopaka, a potem na budynek, w którym powinien być. Nie czekając wysiadłem wbiegając do środka. Nerwowo wciskałem przycisk od windy, która jak na złość się nie otwierała.
Warknąłem korzystając ze schodów. Kilka minut później dobiegłem na odpowiednie piętro. Podszedłem do drzwi pukając i dzwoniąc.
ㅡ Kookie. ㅡ Powiedział chłopak otwierając drzwi. Uśmiechnąłem się szeroko wpijając mu się w usta wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
ㅡ Tak bardzo cię przepraszam Chim. ㅡ Rozpłakałem się przytulając go. ㅡ Tęskniłem za tobą. Myślałem, że już nigdy więcej cię nie zobaczę.
ㅡ Ja także, Jungkookie.
ㅡ Przepraszam, że wyjechałem.
ㅡ To nie twoja wina. Nie chciałeś, ale cię zmusili.
ㅡ Przez to odwołaliśmy ślub. ㅡ Odsunąłem się. ㅡ Wybacz mi. ㅡ Spuściłem głowę.
ㅡ Nie płacz Gukie. ㅡ Przytulił mnie. ㅡ Jeszcze się pobierzemy.
ㅡ Jest mi tak bardzo wstyd. Zraniłem cię.
ㅡ Ważne, że wróciłeś cały i zdrowy.
ㅡ Ale nie cieszysz się za bardzo na mój widok. ㅡ Oznajmiłem. ㅡ Myślałem...
ㅡ Gukie cieszę się. Naprawdę.
ㅡ Nie widzieliśmy się trzy miesiące. Przed naszym ślubem się pokłóciliśmy, a dzień przed nim wyjechałem. Zastanawiałem się czy cieszysz się, że został odwołany.
ㅡ Jungkook nieprawda. Zanim dowiedziałem się, że wyjechałeś byłem na ciebie zły, bo myślałem, że mnie wystawiłeś w tak ważnym dniu, bo czekałem na ciebie i chciałem za ciebie wyjść, ale gdy dowiedziałem się prawdy nie byłem na ciebie zły tylko na wujka, bo zrobił coś tak okropnego. Żałuję, że ci nie ufałem, a powinienem. O to przecież w związku chodzi. Cholernie cię kocham Kook i chcę za ciebie wyjść. ㅡ Położył dłoń na mym policzku.
Już chciałem coś powiedzieć, lecz usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Młodszy z westchnieniem otworzył, a w progu stał jakiś mężczyzna.
ㅡ Kyung?
ㅡ Cześć Jimin. Ouh, widzę, że masz gościa. Może przyjdę później. ㅡ Podrapał się po karku.
ㅡ Czekaj. Chciałeś coś konkretnego?
ㅡ Zaprosić cię na kawę. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Ale to kiedy indziej. Do zobaczenia. ㅡ Odparł odchodząc. Poczułem ukłucie w sercu. Teraz w mojej głowie pojawiły się myśli: Co robił tutaj przez ten cały czas? Kim jest ten facet? I czemu chciał wyjść z nim na kawę? Wiele pytań, a brak odpowiedzi, lecz miałem nadzieję, że zaraz je poznam. Chłopak zamknął drzwi patrząc na mnie.
ㅡ Kto to?
ㅡ Lee Kyung-Ji. Sąsiad. ㅡ Odparł. ㅡ Nie bądź zazdrosny.
ㅡ Nie jestem. ㅡ Oburzyłem się.
ㅡ Wypychasz policzek językiem. ㅡ Uniósł brew. Wywróciłem oczyma krzyżując ręce na piersi.
ㅡ Co z tego?
ㅡ Jungkook...
ㅡ Chciał zaprosić cię na kawę, ale zauważył mnie i stwierdził, że przyjdzie później. Często gdzieś wychodzicie?
ㅡ Nie.
ㅡ Nie mówiłeś mu, że masz narzeczonego?
ㅡ On ma dziecko Guk.
ㅡ A gdzie ma żonę?
ㅡ Zginęła w wypadku samochodowym. ㅡ Westchnął ciężko. Zamilkłem nie spodziewając się takiej odpowiedzi. ㅡ Jest wdowcem.
ㅡ To tym bardziej będzie szukał kogoś na miejsce swojej żony.
ㅡ Jungkook skończ. Nic mnie z nim nie łączy. Jest tylko kolegą i tyle. Zresztą nie jest gejem. Dopiero co wróciłeś i już się kłócimy. To bezsensu. ㅡ Westchnął idąc do salonu. Ruszyłem za nim. ㅡ Mieliśmy sobie ufać. Sam to powiedziałeś.
ㅡ Po prostu... Aish.. Nie było mnie trzy miesiące. Ja... Ja się tylko boję, że...
ㅡ Nie zdradziłem cię. Obiecałem ci być wiernym i tego dotrzymuje. ㅡ Usiadł na kanapie.
ㅡ Przepraszam. ㅡ Westchnąłem cicho.
ㅡ Chodź do mnie. ㅡ Wyciągnął ramiona w moją stronę. Usiadłem obok niego, a młodszy zaraz mnie przytulił. ㅡ Jesteś dla mnie wszystkim, Guk.
ㅡ A ty dla mnie, Chim.
*********************
17.01.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top