70.

Siedziałem na zapleczu próbując walczyć z emocjami. Czułem się winny temu co zrobiłem Jungkookowi. Przeze mnie go wyrzucili, ale wtedy nie myślałem o tym. Ważne było jego zdrowie, nie praca. Dlatego od naszej rozmowy z Gukiem minęły cztery dni. Nie chciałem go denerwować swoją osobą i słusznie, ponieważ sam się nie odzywał. To wszystko wskazywało na jedno.
Słysząc dzwonek wziąłem głęboki wdech wychodząc do klienta.

ㅡ Dzień dobry. ㅡ Powiedziałem widząc znajomą kobietę.

ㅡ To już trzecia moja wizyta. ㅡ Zaśmiała się.

ㅡ Tak. Co podać?

ㅡ Bukiet róż z małym dodatkiem. ㅡ Odparła. Skinąłem głową biorąc się do pracy. ㅡ Dzisiaj Pan nie wygląda najlepiej. Zawsze Pan był pełen energii, ale dzisiaj...

ㅡ Przepraszam to moje osobiste sprawy. ㅡ Westchnąłem.

ㅡ Przepraszam. Nie powinnam się wtrącać.

ㅡ Nie, w porządku. Nie wiedziała Pani. ㅡ Posłałem jej lekki uśmiech.

ㅡ Proszę mówić mi po imieniu. Jestem Kim Soorin.

ㅡ Nie wiem czy tak wypada w pracy. ㅡ Odparłem. ㅡ Ale Park Jimin. ㅡ Podałem jej dłoń, którą uścisnęła. ㅡ Miło cię w końcu poznać.

ㅡ Mnie też również miło poznać. ㅡ Zaśmiała się. Kilka minut później skoczyłem bukiet kwiatów. ㅡ Jaki piękny. ㅡ Powiedziała radośnie. ㅡ Robisz najlepsze bukiety.

ㅡ To nic takiego.

ㅡ Ale naprawdę. Mam porównać z inną kwiaciarnią? Ty robisz to całkiem inaczej. Z pasją i gracją.

ㅡ Um.. dziękuję. ㅡ Odparłem podając cenę kobiecie.

ㅡ Słuchaj.. chciałabym zaprosić cię na kawę. ㅡ Powiedziała ściszonym głosem, lekko się rumieniąc.

ㅡ Cóż ja... Nie wiem czy wypada i...

ㅡ Nie, nie! ㅡ Szybko zaprzeczyła. ㅡ Nie chce cię podrywać. Skądże. Mam już narzeczonego, ale chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić. Jesteś bardzo miły i no... ㅡ Urwała, ponieważ do środka wszedł niespodziewanie Jungkook.

ㅡ W porządku. W takim razie w kawiarni na przeciwko o siedemnastej?

ㅡ Może być o osiemnastej? ㅡ Spytała niepewnie.

ㅡ Jasne, nie ma problemu. To... Do zobaczenia Soorin. 

ㅡ Do zobaczenia Jimin. ㅡ Uśmiechnęła się co odwzajemniłem, a potem wyszła.
Spojrzałem na Guka, który oglądał kwiaty. Już było widać, że był nie w sosie.

ㅡ Jungkook?

ㅡ Kim ona była?

ㅡ Koleżanką.

ㅡ I umówiłeś się z nią na kawę?

ㅡ A co? To źle? ㅡ Oburzyłem się. ㅡ Jak masz mi zrobić o to awanturę to po prostu stąd wyjdź.

ㅡ Dobra, to ja idę się umówić z YoonJin.

ㅡ Rób co chcesz. ㅡ Fuknąłem idąc na zaplecze. Usiadłem na krześle czekając aż Guk wyjdzie, lecz zamiast to przyszedł za mną.

ㅡ Jimin dobrze... Porozmawiajmy. Po pierwsze chciałem cię przeprosić za tamto. To nie twoja wina, że mnie wyrzucili. W niczym nie zawiniłeś.

ㅡ Akurat.

ㅡ Naprawdę. Źle cię potraktowałem. Przepraszam cię. Sam sobie to zrobiłem. To moja wina. Druga sprawa...

ㅡ Musisz iść do wojska? Nie możesz znaleźć innej pracy?

ㅡ Wolę robić to co lubię niż męczyć się w pracy, której nienawidzę i nie czuję. Więc tak. Muszę iść.

ㅡ Czy my... Musimy zerwać?

ㅡ Co? Nie. Będę miał przepustki.

ㅡ Ale to nie to samo...  Nie chcę byś szedł. Chcę by nam się w końcu układało. Bez awantur, bez problemów. Ale jak skoro będę cię widzieć raz na kilka miesięcy, i w każdej chwili mogę cię stracić?

ㅡ Właściwe to trzy razy na kilka miesięcy.

ㅡ To nic nie pomaga.

ㅡ Jiminnie..

ㅡ Moje zdanie już znasz. ㅡ Wstałem. ㅡ Teraz ty musisz zdecydować co jest dla ciebie najważniejsze. ㅡ Ominąłem go wychodząc z zaplecza.

ㅡ Nie mogę zrezygnować z czegoś, bo tobie nie pasuje. ㅡ Burknął idąc za mną.

ㅡ Tu chodzi o nasz związek. ㅡ Fuknąłem. Starszy zamilkł. ㅡ Nie widzisz tego, że jak pójdziesz my się rozpadniemy?

ㅡ Znaczy przysłowie: Jak kocha to poczeka? 

ㅡ Znam.

ㅡ Nie czekał byś na mnie przez ten czas aż do przepustki?

ㅡ Guk...

ㅡ W Ameryce mąż lub żona idzie do wojska, gdzie w tym czasie jedno z nich wychowuje dzieci. Czy oni się rozstają, bo chcieli iść do wojska? Nie. Czekają na siebie z utęsknieniem. Chcę tak samo, mimo że nie jesteśmy małżeństwem.

ㅡ Ale... Tak długo cię nie widzieć... Nie mogę.

ㅡ W takim razie nie jest nam pisane wspólne życie, bo nie zrezygnuje z wojska. Pójdę już. ㅡ Odparł wychodząc z budynku. Pobiegłem na zaplecze wybuchając płaczem.

***

Skończywszy pracę byłem jeszcze bardziej przybity niż wcześniej, ponieważ mogłem czymś zająć myśli, a tak nastał jeszcze większy chaos. Nie chciałem stracić Jungkooka, lecz z drugiej strony nie chciałem by szedł do wojska, dlatego zamiast do domu ruszyłem do mieszkania Guka. Musiałem z nim jeszcze raz porozmawiać.

Kilkanaście minut później dotarłem na miejsce. Będąc pod odpowiednimi drzwiami, zapukałem czekając. Po kilku chwilach otworzył mi gospodarz.

ㅡ Co tu robisz? ㅡ Spytał. Nie odpowiedziałem tylko go przytuliłem.

ㅡ Nie chcę zrywać. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Ale nie chcę byś tam szedł. To niebezpieczne. Jak wyślą cię na misję to mogę cię stracić.

ㅡ Chim. Może i mnie stracisz, ale będziemy nadal razem, a nie osobno i pokłóceni.

ㅡ To trudne. ㅡ Rozpłakałem się.

ㅡ Kruszyno... Bardzo cię kocham. Chcę tylko robić to co lubię.

ㅡ Ja wiem. Po prostu...

ㅡ Rozumiem. Na twoim miejscu też bym tak się bał, ale spokojnie nie ma czego. Będę uważał.

ㅡ Obiecaj, że będziesz wracał cały i zdrowy.

ㅡ Nie mogę obiecywać czegoś takiego. Ale w porządku. Spróbuje. Dla ciebie. Za to ty... Spróbuj z kimś pójść do łóżka, a znajdę go i powieszę na gałęzi w lesie. Nie powiem za co.

ㅡ Będę ci wierny. Będę na ciebie czekać. Przysięgam.

ㅡ Chim, mówię poważne. Nie będziemy się widzieć długi czas i..

ㅡ Naprawdę przysięgam. Nie zdradzę cię.

ㅡ Trzymam cię za słowo inaczej on oberwie kulką w łeb.

******************

10.11.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top