69.

Trzymałem dłoń Jungkooka płacząc jak głupi i obserwując jego nadal bladą twarz, która wyglądała jakby spała. Następnie spojrzałem na doktora, który tylko czekał na sygnał. Niepewnie skinąłem głową, a mężczyzna wcisnął guzik. Wybuchłem płaczem słysząc ten okropny dźwięk.

ㅡ Przykro mi Panie Park. Tak będzie dla niego lepiej. ㅡ Odparł. ㅡ Dam Panu chwilę. ㅡ Wyszedł z pomieszczenia.

ㅡ Jungkookie... ㅡ Wyłkałem. ㅡ Dlaczego mi to zrobiłeś? Czemu?! ㅡ Krzyknąłem przytulając go. ㅡ Dopiero co do siebie wróciliśmy. Nie mogę cię stracić. Nie mogę...

ㅡ Jimin. ㅡ Usłyszałem za sobą. Odwróciłem się widząc swoich rodziców. Podbiegłem do rodzicielki przytulając ją. ㅡ Tak mi przykro skarbie. ㅡ Powiedziała płacząc.

ㅡ Jedźmy do domu. ㅡ Szepnąłem.

***

Jungkook POV.

Uchyliłem oczy natrafiając na twarz lekarza, który tylko westchnął. Nadal byłem słaby, lecz kontaktowałem. Już dużo wcześniej się wybudziłem, ale po tym kazałem doktorowi mnie "uśmiercić" dla dobra Jimina. Mój ojciec miał wielu wrogów, którzy chcieliby mnie dopaść. Nie mogłem narażać Chima na takie niebezpieczeństwo.

ㅡ I po co Panu to było?

ㅡ Musiałem. Dziękuję Panu bardzo.

ㅡ Wie Pan jak cierpiał?

ㅡ Zdaję sobie z tego sprawę. ㅡ Podniosłem się do pozycji siedzącej rozglądając po pokoju. ㅡ Zrobiłem to dla jego dobra.

ㅡ Ale żeby udawać, że się nie żyje? To głupie.

ㅡ Nieważne. Muszę wrócić do domu.

ㅡ Na pewno nie teraz. Musi Pan być zbadany i wyleczony. Nadal nie ma Pan odpowiedniej temperatury.

ㅡ No dobrze. ㅡ Westchnąłem kładąc się patrząc w sufit. Lekarz wyszedł zostawiając mnie samego. Cieszyłem się, że byłem nieprzytomny, gdy Jimin dowiedział się, że nie żyje, bo nie cierpiałem widząc jego ból i łzy.

Przymknąłem powieki nie wiedząc, kiedy zasnąłem.

Przebudziłem się czując dotyk na klatce piersiowej i szyi. Myśląc, że to doktor otworzyłem oczy zauważając, że był to Jimin, który mnie obserwował płacząc.

ㅡ Guk? ㅡ Zdziwił się. ㅡ T-ty żyjesz? Żyjesz? ㅡ Uśmiechnął się szeroko przytulając mnie. ㅡ A-ale jak?

ㅡ Błąd w maszynie. ㅡ Skłamałem przeklinając w głowie za swój nieudolny ruch. Mogłem się domyślić.

ㅡ Tak się bałem... ㅡ Wyszlochał. Po tym zrobiło mi się głupio. Naraziłem go na ogromny stres.

ㅡ Spokojnie kochanie. Jestem już z tobą i nigdzie się nie wybieram. ㅡ Szepnąłem mu do ucha. Po kilku minutach do środka wszedł lekarz, a widząc nas dyskretnie machnąłem dłonią by zignorował nasz plan.

ㅡ Dzień dobry Panie Park.

ㅡ Doktorze, jak to...

ㅡ Przepraszam. Maszyna się zepsuła. Pan Jeon dzisiaj rano odzyskał przytomność. ㅡ Wyjaśnił, dlatego spojrzałem na niego z podziękowaniem.

ㅡ Całe szczęście. Dziękuję bardzo. ㅡ Wtulił się we mnie. Westchnąłem cicho zdołowany, że wszystko szlag trafił, a Jimin nie będzie bezpieczny.

***

K

ilka dni później zostałem wypisany ze szpitala. Oczywiście musiałem unikać zimna przez co najmniej kilka kolejnych dni i ubierać się ciepło.

ㅡ Jungkook?

ㅡ Tak?

ㅡ Od kilku dni jesteś jakiś niemrawy. Zrobiłem coś źle?

ㅡ Skądże, Jimin. Po prostu myślałem o tym co się stało... Oni nie są jedyni. Zastanawiam się ile jeszcze razy zostanę porwany by oddać komuś kasę. Yh... Mogłem zginąć. ㅡ Szepnąłem idąc do kuchni.

ㅡ Nie mów tak. Damy radę.

ㅡ Nawet nie wiadomo, kiedy coś zrobią. Może być to o każdej porze. Może jeszcze się do mnie włamią? Kto wie? Teraz muszę zająć się treningami...

ㅡ Um... Co do nich.... Prezes dał ci tydzień byś wrócił do firmy inaczej cię wyrzuci i tak jakby... Tydzień minął wczoraj...

ㅡ Co? ㅡ Spojrzałem na niego zdenerwowany. ㅡ Dlaczego mi nie powiedziałeś? Bym do niego zadzwonił i... Kurwa mać Jimin. ㅡ Warknąłem wybiegając z mieszkania biegnąc do wytwórni. Zdyszany dotarłem do celu po kilkunastu minutach. Wparowałem do środka ignorując wołania kobiety ruszając do szefa. ㅡ Prezesie.

ㅡ Co tu robisz?

ㅡ Przepraszam. Nie zostałem poinformowany, że..

ㅡ To już nie istotne. Twoja umowa skoczyła się wczoraj w południe. Już tu nie pracujesz Jungkook. Masz ogromny talent, ale cenię sobie sumienność i dokładność, a także obecność. A ciebie więcej nie było, w dodatku kończyłeś o dużo wcześniej. A żeby być dobry i coś osiągnąć trzeba ciężko pracować.

ㅡ Ale ja pracowałem ciężko. Błagam Pana. Niech pan da mi ostatnią szansę.

ㅡ Nie. Już szukam kogoś innego na twoje miejsce. Wyjdź, bo wezwę ochronę.

ㅡ Ale... ㅡ Urwałem. Warknąłem wychodząc z gabinetu, a następnie z budynku. Zdenerwowany wróciłem do swojego mieszkania. Od razu na korytarz przybiegł młodszy przytulając mnie, lecz odepchnąłem go.

ㅡ Jungkook przepraszam. Zapomniałem ci powiedzieć. Przepraszam cię.

ㅡ Zapomniałeś? Tyle dni, godzin trenowałem i po co?! Miałem taką szansę Jimin. Przez ciebie ją zmarnowałem.

ㅡ Pójdziesz do innej wytwórni.

ㅡ Słyszysz się? Nie mam zamiaru gdziekolwiek już iść. W dupie to mam, a ty już stąd wyjdź. ㅡ Warknąłem idąc do sypialni.

ㅡ Kookie proszę cię. Nie zrobiłem tego specjalnie. ㅡ Powiedział idąc za mną.

ㅡ Powiedziałem, że masz wyjść.

ㅡ Nie. Zostanę.

ㅡ Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. To twoja wina. ㅡ Spojrzałem na niego, a w oczach miał łzy. ㅡ Chciałem coś osiągnąć, ale oczywiście to zniszczyłeś.

ㅡ Też mogłeś coś zrobić! Też mogłeś zadzwonić w szpitalu.

ㅡ Fakt mogłem, ale czy to by coś zmieniło? Tak czy inaczej nie przekazałeś mi informacji.

ㅡ Gukie naprawdę przepraszam.

ㅡ Mam to już gdzieś. ㅡ Usiadłem na łóżku. ㅡ Czasu się nie cofnie.

ㅡ Co chcesz teraz zrobić?

ㅡ Wracam do wojska. Tym razem zostaję do końca, ale ty zostajesz w kwiaciarni. ㅡ Spojrzałem na niego poważnie.

ㅡ Jung-...

ㅡ Rozumiemy się? Inaczej pójdę do twojego wujka i go tak przekonam by cię nie puścił.

ㅡ No...no dobrze. ㅡ Uciekł wzrokiem. ㅡ Pójdę już. Do zobaczenia. ㅡ Wyszedł.

***********************

31.10.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰 🕸️👻👻 udanego halloween, bo u mnie to trzy dni obchodzą 😂

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top