65.
Po skończonej pracy zamknąłem kwiaciarnię ruszając do kawiarni, widząc za szybą Jungkooka, który robił coś w telefonie. Wszedłem do środka zajmując miejsce na przeciwko niego.
ㅡ Hej. ㅡ Uśmiechnąłem się.
ㅡ Już jesteś. Cieszę się.
ㅡ Zamawiamy coś? ㅡ Spytałem patrząc na menu.
ㅡ Już piłem, ale jak chcesz to sobie zamów. ㅡ Odparł dziwnym tonem głosu patrząc wciąż na ekran.
ㅡ Guk. Spójrz na mnie. ㅡ Poprosiłem. Chłopak wykonał moje polecenie. ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ Prezes do mnie pisze, gdzie jestem. Jest wściekły. Nie wiem co zrobić.
ㅡ Może wróć do wytwórni, wytłumacz mu wszystko..
ㅡ Jakby to było proste. Zamawiasz coś?
ㅡ Nie.
ㅡ To idziemy do mnie. ㅡ Chwycił mnie za rękę wyprowadzając z budynku i prowadząc do swojego mieszkania.
Kilkanaście minut później dotarliśmy na miejsce. Wdrapaliśmy się na odpowiednie piętro wchodząc do mieszkania, gdzie starszy od razu przybił mnie do ściany wpijając mi się w usta.
ㅡ Gukie.. ㅡ Odsunąłem go lekko.
ㅡ Nie chce marnować czasu Chim. Pragnę cię tak bardzo, że zaraz rzucę się pod pociąg.
ㅡ Wiem...
ㅡ Nie masz ochoty? ㅡ Zdziwił się.
ㅡ Mam, ale nie wiem co jest. Może chodź do sypialni. Tam zaczniesz i zobaczymy co z tego wyjdzie.
ㅡ Nie. Co jeśli będziemy w połowie, a ty się rozmyślisz? Zostawisz mnie z problemem?
ㅡ Skąd. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Chodź. ㅡ Chwyciłem go za rękę prowadząc do pokoju. Rzuciłem go na łóżko siadając mu na biodrach. ㅡ Masz lubrykant, tak?
ㅡ Oczywiście. Czeka na ciebie cały czas. ㅡ Rzekł. Skinąłem głową całując go, a dłońmi jeżdżąc pod jego bluzką. Niespodziewanie starszy zmienił nasze pozycję zwisając nade mną. ㅡ Dziwnie się czuje na dole.
ㅡ Nie gadaj już tyle.
ㅡ Racja. ㅡ Odparł. Szybkim ruchem rozebrał nas do naga wyjmując zieloną tubkę z szuflady. Rozlał żel na palce, które zaraz włożył we mnie rozciągając. ㅡ Spróbuj mi teraz się rozmyślić. Będziemy to robić aż do nocy, a w nocy jeszcze raz.
ㅡ Uważaj, bo zadyszki dostaniesz. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ O! Tam! ㅡ Krzyknąłem odchylając głowę do tyłu, gdy trafił palcami w mój punkt. ㅡ Guk wejdź we mnie... ㅡ Sapnąłem.
ㅡ Jeszcze chwilę. ㅡ Szepnął. Kilka minut później, gdy stwierdził, że jestem gotowy rozlał koleją warstwę żelu na swojego członka. ㅡ Gotowy?
ㅡ Bardzo, wejdź.
Starszy zaczął powoli się we mnie zanurzać przez co zagryzłem wargę by nie krzyknąć aż wszedł do samego końca. Oparł łokcie po obu stronach mojej głowy muskając delikatnie moje usta.
ㅡ Zacznij. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Spokojnie. Muszę najpierw nacieszyć się taką odsłoną, a potem zacząć. Stałeś się taki ciasny... ㅡ Wyznał schodząc pocałunkami niżej na moją szyję. Położyłem dłonie na jego nagich łopatkach badając ich strukturę przez skórę. Chłonąłem każdą chwilę, każdy dotyk by zapamiętać to zbliżenie jak najdłużej. Po chwili chłopak zrobił pierwsze pchnięcie. Sapnąłem chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.
ㅡ Przyspiesz.
ㅡ Jiminnie.. spokojnie. Mamy cały dzień na to i noc. ㅡ Powiedział zmysłowo do mojego ucha.
ㅡ Ale na ten moment przyspiesz.
ㅡ Chimmy..
ㅡ Proszę. ㅡ Powiedziałem słodko. Chłopak westchnął robiąc to o co prosiłem.
Jęczałem na cały pokój nie wiedząc czy ściany są dźwiękoszczelne. Najwyżej sąsiedzi Guka będą na niego dziwnie patrzeć.
***
Wieczorem skończyliśmy nasze igraszki. Było cudownie, ale nadal rozpierała mnie energia, a Kook był kompletnie wykończony.
ㅡ Wstawaj. ㅡ Mruknąłem, gdy położył się spać. ㅡ No Guk... Sam mówiłeś, że będziemy robić to i w nocy.
ㅡ Ale nie mam siły.
ㅡ Od kiedy? ㅡ Spytałem retorycznie. ㅡ Ale ja nie mam dosyć.
ㅡ Jimin... A rano będziesz jęczał, że cię dupa boli.
ㅡ I tak będzie i tak. A ja chcę jeszcze. ㅡ Podniosłem kołdrę wślizgując mu się na biodra. ㅡ Mogę?
ㅡ Nie mam siły. Zrozum. ㅡ Westchnął chowając twarz w poduszce. Wywróciłem oczyma sięgając po lubrykant. Rozlałem resztki na jego męskość. ㅡ Jimin...
ㅡ Jungkook.
ㅡ Dobra rób co chcesz. ㅡ Poddał się przymykając oczy. Uśmiechnąłem się nabijając się na jego kolegę słysząc jak wciąga powietrze. Zacząłem podskakiwać czując przyjemność. Oparłem ręce na jego klatce piersiowej unosząc biodra.
ㅡ Kookie... ㅡ Szepnąłem jęcząc.
ㅡ Ja śpię.
ㅡ Ale jesteś. ㅡ Prychnąłem. Parę minut później doszedł we mnie po raz kolejny, a ja na rękę. ㅡ Idę się kąpać. ㅡ Odparłem schodząc z niego, lecz upadłem na kolana czując ból.
ㅡ Pomóc ci?
ㅡ Nie trzeba. Dam sobie radę. ㅡ Stwierdziłem licząc do pięciu, lecz bałem się wstać, bo i tak bym upadł.
ㅡ Może jednak?
ㅡ Nie.
ㅡ To mogę iść spać?
ㅡ Oczywiście. ㅡ Prychnąłem. Wziąłem głęboki wdech wstając i małymi krokami ruszyłem do drzwi. Na nieszczęście potknąłem się o spodnie leżące na podłodze przez co znowu wylądowałem na ziemi.
ㅡ Skarbie. ㅡ Wstał biorąc mnie na ręce i zanosząc do łazienki. ㅡ Naprawdę mogłeś poprosić. Patrz, zdarłeś kolano. I to przez głupie spodnie.
ㅡ Co z tego? ㅡ Westchnąłem. ㅡ W wojsku było gorzej. ㅡ Dodałem patrząc na blizny starszego na klatce piersiowej. ㅡ Chciałbyś wrócić?
ㅡ Do wojska? Nie wiem... Zobaczymy jak to wszystko się potoczy. A ty?
ㅡ W życiu. ㅡ Wszedłem pod prysznic. ㅡ Byłem i to mi wystarczy.
ㅡ Rozumiem.
ㅡ Chodź do mnie. ㅡ Poprosiłem wyciągając go do kabiny. ㅡ Guk?
ㅡ Hm?
ㅡ Przytulisz mnie?
ㅡ Na to nie musisz mieć zgody. ㅡ Uśmiechnął się.
Po skończonej kąpieli wysuszyliśmy się i bez ubierania się w zbędne ubrania wróciliśmy do sypialni kładąc się do łóżka wtulając się w siebie.
ㅡ Dobranoc Jungkookie.
ㅡ Dobranoc Jiminnie. ㅡ Musnął moje czoło.
*********************
21.10.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Ktoś tu jeszcze jest?
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top