62.
Po pysznej kolacji, którą uszykowała pani Park, gdzie także jej pomagaliśmy, razem z synem wrócili do siebie. Czułem się już lepiej niż wcześniej, bo miałem wsparcie. Kładąc się spać usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Chwyciłem urządzenie widząc wiadomość od młodszego.
Od Jimin:
Śpisz już?
Do Jimin:
Nie jeszcze.
Wiesz to co dzisiaj zrobiłeś..
Dziękuję bardzo Jimin.
Od Jimin:
Przestań. Chociaż moja mama w końcu się do ciebie przekonała. Każdy z nas teraz jest szczęśliwy.
Może spotkamy się jutro?
Do Jimin:
Wieczorem? Pasuje ci?
Od Jimin:
Dlaczego tak późno?
Może gdzieś popołudniu?
Do Jimin:
Nie mogę, przepraszam.
Jestem zajęty.
Od Jimin:
Czym?
Westchnąłem ciężko nie wiedząc czy mu o tym pisać. Chciałbym byśmy najpierw byli razem zanim dowie się, że niedługo zadebiutuje niż teraz i miał patrzeć na mnie inaczej. Bałem się, że będzie wtedy lecieć na moją sławę i kasę niż na mnie samego. Przecież niedawno spotykał się z bogatym prawnikiem.
Do Jimin:
Wkrótce się dowiesz.
Muszę kończyć.
Dobranoc Jiminnie
Zablokowałem urządzenie odkładając na szafkę nocną nie czekając na odpowiedź. Zasnąłem po kilku minutach.
***
Przez kolejne kilka dni było tak samo. Czyli treningi i brak czasu dla Jimina, który był coraz mniej cierpliwy. Kończyłem właśnie ćwiczenia wychodząc z budynku, gdy to zauważyłem kilka metrów ode mnie młodszego. Zdziwiony i zestresowany podszedłem do niego.
ㅡ A więc to tu chodzisz każdego dnia. Mogłeś mi powiedzieć.
ㅡ Wybacz, że tak wyszło.
ㅡ Dlaczego?
ㅡ Nie chciałem byś był ze mną potem ze względu na pieniądze. Chciałem byś mnie kochał bez nich i...
ㅡ Naprawdę myślisz, że pieniądze coś dla mnie znaczą? Że są dla mnie najważniejsze? Czy przez ten czas, gdy ze sobą byliśmy była jakaś wzmianka o pieniądzach? Pożyczyłem coś od ciebie? Nie, więc...
ㅡ Ale byłeś z tym Kyo. Był bogaty było widać.
ㅡ Byliśmy ze sobą nie ze względu na to, bo lecę na kasę. Dał nam szansę, bo mu udowodniłem, że one mnie nie interesują. Mogłeś normalnie porozmawiać... ㅡ Ściszył głos uciekając wzrokiem.
ㅡ Jimin przepraszam.
ㅡ Pójdę już. ㅡ Rzucił odchodząc szybkim krokiem.
ㅡ Jimin! ㅡ Krzyknąłem. Natychmiast pobiegłem za nim łapiąc go za rękę. ㅡ Przepraszam cię. Naprawdę przepraszam. Nie wiedziałem, że nie interesują cię pieniądze. Człowiek różnie może zareagować na taką wieść. Mój plan był taki, żeby najpierw ciebie odzyskać, a potem powiedzieć ci prawdę. Ale oczywiście wyszło inaczej. Dobrze, znasz prawdę, więc teraz...
ㅡ Nadal chcesz ze mną być?
ㅡ A jesteś gotowy?
ㅡ Na ciebie zawsze jestem. ㅡ Zaśmiał się lekko. Uśmiechnąłem się przytulając go. ㅡ Kook... Mnie nigdy nie obchodziły pieniądze. Uwierz mi.
ㅡ Wiem, wierzę. ㅡ Spojrzałem mu w oczy nie mogąc się od nich oderwać.
ㅡ Więc... ㅡ Odsunął się lekko. ㅡ Co teraz?
ㅡ Chodźmy coś zjeść. Padam z głodu. ㅡ Objąłem go ramieniem prowadząc do jakiejś knajpki.
***
Lekko wstawieni wróciliśmy do mojego mieszkania. Mieliśmy tylko coś zjeść, a zamówiliśmy kilka butelek soju.
ㅡ Uważaj. ㅡ Powiedziałem, gdy się potknął o buty. Chwyciłem go za ramię uniemożliwiając upadek.
ㅡ Nie jestem taki pijany. ㅡ Oburzył się.
ㅡ A ja jestem królewną Śnieżką. Idziemy spać. ㅡ Ruszyłem do sypialni, a chłopak za mną. Rozebrałem się do bokserek następnie patrząc na młodszego, który się męczył z koszulą na guziki. Zaśmiałem się przyciągając go do siebie zmuszając by usiadł na moich udach okrakiem. ㅡ Pomogę ci. ㅡ Szepnąłem odpinając mu guziki, a następnie zdejmując mu odzienie z jego barków.
ㅡ Gukie?
ㅡ Hm?
ㅡ Mogę? ㅡ Spytał przejeżdżając kciukiem po moich wargach. Uśmiechnąłem się skinając głową, a po chwili chłopak wpił mi się w usta. Oddałem gest pogłębiając go. Zmieniłem nasze miejsca kładąc go na łóżku zwisając nad nim nie przerywając gorących pocałunków. ㅡ Kook? ㅡ Spytał.
ㅡ Za szybko? Mam przestać?
ㅡ Nie, znaczy... Chcę zapytać ciebie czy... Chcesz być ze mną?
ㅡ Pytasz mnie o chodzenie?
ㅡ Tak. ㅡ Zarumienił się aż po same uszy. Zaśmiałem się całując go.
ㅡ Oczywiście Chim. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Bardzo cię kocham wiesz? Więc prędzej czy później i tak bym się ciebie o to zapytał.
ㅡ Ja też cię kocham Jungkookie. ㅡ Rzekł obejmując mnie nogami w pasie przyciągając do siebie sprawiając, że się o siebie otarliśmy. ㅡ Dokończysz?
ㅡ A jak myślisz? ㅡ Uniosłem brew ponawiając czynność. Sapnąłem całując jego szyję zasysając się na niej tworząc niekształtny czerwony ślad. ㅡ Teraz wiadomo, że jesteś mój.
ㅡ Dobra, nie gadaj tyle tylko w końcu przejdź do rzeczy. ㅡ Prychnął. Wywróciłem oczyma rozbierając nas do naga, a następnie odwracając go na brzuch. ㅡ Guk.
ㅡ Chcę cię od tyłu. ㅡ Szepnąłem mu do ucha gryząc małżowinę. ㅡ Kurwa. ㅡ Syknąłem odsuwając się. ㅡ Nie mam lubrykantu. Muszę skoczyć do sklepu.
ㅡ No wiesz co? W takim momencie? Jeszcze z takim zwodem?
ㅡ Założę bluzę. Zakryje się. Zaraz wracam. ㅡ Rzuciłem wstając i ubierając się. Jak torpeda wybiegłem z mieszkania biegnąc do sklepu. Wparowałem do budynku podchodząc zaraz do kasy wybierając najlepszy lubrykant. Oczywiście musiałem założyć maseczkę, jako iż możliwe niedługo będę piosenkarzem. Dlatego nie mogłem pozwolić sobie na pierwszy skandal, a mianowicie przyłapaniu mnie jak kupuje lubrykant. Podałem produkt kasjerce, która patrzyła się na mnie jakby miała mnie zaraz pożreć żywcem. Była młoda, więc może hormony jej buzowały. ㅡ Ile płacę? ㅡ Zapytałem.
ㅡ A ile chcesz? ㅡ Uśmiechnęła się.
ㅡ Najlepiej nic, ale naprawdę się spieszę. ㅡ Mruknąłem trzymając w ręce kartę.
ㅡ Będzie udana noc. ㅡ Zarumieniła się w końcu podając mi cenę. ㅡ Czy.... Mogłabym Pana numer?
ㅡ Naprawdę? Nie widzi pani, że kupuje takie rzeczy to znaczy, że kogoś mam, prawda?
ㅡ No tak, ale myślałam.. ㅡ Zakłopotała się. Wywróciłem oczyma płacąc.
ㅡ To źle pani myślała. ㅡ Fuknąłem lekko wytrącony z równowagi wychodząc ze sklepu i wracając do domu. Rozebrałem się idąc do sypialni. ㅡ Kuźwa Jimin naprawdę? ㅡ Warknąłem widząc, że zasnął. Odłożyłem lubrykant na szafce nocnej obserwując młodszego. Westchnąłem ciężko kładąc się obok niego. Wtedy chłopak się poruszył.
ㅡ Guk? Już wróciłeś? Ja przepraszam. ㅡ Szepnął podnosząc się do pozycji siedzącej i przecierając oczy.
ㅡ Ćśś.. nic się nie stało. Kładź się i śpij. ㅡ Przyciągnąłem go do siebie przytulając.
ㅡ Jutro to zrobimy. ㅡ Powiedział prawie zasypiając. Uśmiechnąłem się lekko całując go w czoło i przymykając oczy zasypiając po kilku minutach.
********************
09.10.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top