61.
Jungkook POV.
Nerwowo chodziłem po salonie czekając na powrót Jimina, który się nie pojawiał, a dochodziła pierwsza w nocy. Bałem się, że coś mu się stało. Wtedy rozmyślałem nad naszą rozmową. Powinienem był dać mu czas, bo w końcu rozstał się z tym dupkiem, a nie naciskać byśmy do siebie wrócili. To by było za szybko.
W końcu po kilku minutach usłyszałem skrzyp drzwi. Natychmiast pobiegłem na korytarz zauważając młodszego.
ㅡ Jiminnie gdzie byłeś?
ㅡ Przepraszam. Zasiedziałem się.
ㅡ Wiesz jak się bałem? Martwiłem się.
ㅡ Przepraszam. Nie musiałeś czekać.
ㅡ Musiałem. Mogłeś chociaż napisać. ㅡ Westchnąłem. ㅡ Eh... dobrze. Ważne, że jesteś cały. Chodźmy spać. Tym razem śpisz ze mną.
ㅡ Jungkook... Jeśli chodzi o nas..
ㅡ Też o tym myślałem. ㅡ Westchnąłem ciężko. ㅡ Nie śpieszmy się. Najlepiej będzie jak najpierw zapomnisz o tym gnoju, bo potem będzie ci trudniej. Hm?
ㅡ N-no dobrze. ㅡ Uciekł wzrokiem idąc do pokoju. Tam zastałem go pakującego się do torby.
ㅡ Co robisz?
ㅡ Jutro znaczy dzisiaj wracam do rodziców. Nie chcę brać tobie przestrzeni, a tak będzie nam się lepiej myślało.
ㅡ Rozumiem. ㅡ Westchnąłem. Jeśli tego chcę, nie będę go zmuszać by został. Następnie przebraliśmy się w piżamę kładąc się do łóżka. ㅡ Dobranoc, Jimin.
ㅡ Dobranoc Gukie. ㅡ Odparł odwracając się do mnie plecami. Zrobiłem to samo w drugą stronę. Zasnąłem po kilku minutach.
Rano obudziłem się jako pierwszy. Spojrzałem na młodszego, który spokojnie i uroczo spał, dlatego przybliżyłem się obserwując jego twarz. Poprawiłem mu grzywkę, która beztrosko opadała mu na oczy. Wystraszyłem się, gdy otworzył oczy.
ㅡ Dzień dobry. ㅡ Powiedziałem cicho.
ㅡ Dzień dobry. ㅡ Odpowiedział podnosząc się do pozycji siedzącej.
ㅡ Wyspałeś się?
ㅡ Trochę. A ty?
ㅡ Tak. Pójdę zrobić śniadanie. ㅡ Odparłem wstając i wychodząc z pokoju idąc do kuchni. Wyjąłem wszystkie składniki zaczynając robić ciasto na naleśniki. Po kilku minutach usłyszałem za sobą szelest. Odwróciłem się zauważając Jimina, który położył walizkę koło kanapy. ㅡ Chim?
ㅡ Wracam do domu.
ㅡ Ale to po śniadaniu. Nie puszczę cię z pustym żołądkiem. Siadaj.
ㅡ W porządku. ㅡ Westchnął siadając na miejscu. Kilka minut później danie było gotowe. Podałem talerz z naleśnikami chłopakowi.
ㅡ Smacznego. ㅡ Powiedziałem.
ㅡ Dziękuję. ㅡ Szepnął. Następnie zaszedłem go od tyłu przytulając. ㅡ Guk?
ㅡ Nie chce byś uciekał ode mnie. Pamiętaj, że zawsze możesz tutaj wrócić. Nieważne jaka będzie pora. ㅡ Rzekłem całując go w policzek.
ㅡ Dlaczego tak mówisz? Przecież złamałem ci serce. Powinieneś być dla mnie oschły..
ㅡ Ale nie chcę, bo wiem, że mam teraz szansę cię odzyskać i wiem, że zerwaliśmy niepotrzebnie.
ㅡ Chcesz mnie po tym wszystkim?
ㅡ Jestem pewny, że tego chcę. ㅡ Szepnąłem mu do ucha. Po chwili chłopak się odwrócił do mnie przodem całując w usta. Oddałem gest kładąc dłonie na jego policzkach. ㅡ Jedz, bo burczy ci w brzuchu.
***
Po tym jak Jimin wrócił do swojego domu, pojechałem do wytwórni, w której zacząłem trenować by potem zadebiutować. Prezes tej firmy trzyma za mnie kciuki i ma nadzieję, że nasza współpraca będzie kwitnąca. Przyznam, że dobrze się czułem w tym co robiłem. Uwielbiałem tańczyć i śpiewać, a gdy to robiłem czułem się wolny. Nie żałowałem, że tutaj przyszedłem. Chociaż jedynie czego żałuję i w czym czuję się źle to to, że na przesłuchaniu było tak wiele chłopaków, a wybrano tylko mnie. To było niesprawiedliwe. Każdy z nich miał przecież talent.
ㅡ Przerwa. ㅡ Powiedział choreograf wyłączając muzykę. ㅡ Świetnie się spisałeś Jungkook.
ㅡ Trenerze?
ㅡ Tak?
ㅡ Dlaczego nie jestem w jakimś zespole? Dlaczego prezes wybrał tylko mnie?
ㅡ Bo masz ogromny talent. A na zespół przyjdzie pora. Za tydzień ma odbyć się kolejne przesłuchanie. Widocznie na tym pierwszym nikt nie przypadł do gustu prezesowi, to bardzo wybredny człowiek.
ㅡ Czyli... Nie będę występować solo?
ㅡ Pożyjemy zobaczymy. To bardzo poważna wytwórnia. Jesteś tu tylko dzięki swojemu talentowi. Nie marnuj tego Jungkook.
ㅡ Tak. Dziękuję trenerze.
ㅡ Za dziesięć minut wróć do treningu. Ja niedługo wrócę.
Wieczorem zmęczony wróciłem do domu, w którym była cisza i ciemno jak w lesie. Ani żywej duszy. Przez to poczułem się ponownie samotny.
ㅡ Trzeba było zostać we wojsku. ㅡ Szepnąłem. Tam chociaż byłem między ludźmi, dało się z kimś pogadać... Miałem nadzieję, że nie popełniłem błędu idąc do wytwórni.
Po wieczornej rutynie usiadłem na kanapie włączając telewizor chcąc się dowiedzieć co się dzieje w kraju, lecz nie mogłem się skupić mając w głowie Jimina. Przez cały dzień się nie odezwał. Westchnąłem sięgając po telefon i do niego pisząc.
Do Jimin:
Śpisz?
dostarczono, 20:48
Nic. Cisza. Odłożyłem urządzenie wyłączając telewizor, a następnie poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie płatki słysząc jak burczy mi w brzuchu, lecz nie czułem apetytu, ale przecież nie będę marnował jedzenia, dlatego na siłę zjadłem.
W jednej chwili poczułem się dziwnie. W jednej chwili poczułem, że brakuje mi matczynej bliskości. Gdy straciłem mamę byłem jeszcze mały, dlatego wychowywał mnie ojciec, więc nie czułem zbytnio tego braku, ale teraz to co innego. Czym prędzej pobiegłem do sypialni chwytając za ramkę ze zdjęciem, na którym byłem ja i mama. Poczułem uścisk w sercu.
ㅡ Dlaczego odeszłaś? ㅡ Szepnąłem. Nigdy nie zadawałem tego pytania. Nigdy tak za bardzo się nią nie interesowałem, ponieważ była przecież dla mnie obcą osobą, mimo że była moją mamą. W oczach pojawiły się łzy. Zdenerwowany rzuciłem zdjęciem w ścianę upadając na kolana. Teraz pragnąłem by była tutaj ze mną, by przytuliła i doradzała. By po prostu wspierała.
Podskoczyłem czując dotyk na ramieniu. Odwróciłem się widząc młodszego.
ㅡ Co się dzieje? ㅡ Spytał. ㅡ Wybacz. Pukałem, ale nie otwierałeś. Potem słyszałem jakiś huk i... Bałem się o ciebie, dlatego wszedłem do środka.
ㅡ To nic. ㅡ Spuściłem głowę. Chłopak podszedł do rozbitego zdjęcia patrząc na fotografię. ㅡ To moja mama. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Ja po prostu...
ㅡ Brakuje ci jej? ㅡ Spytał, dlatego skinąłem głową. ㅡ Rozumiem Gukie. Zaraz przyjdę, dobrze? Nigdzie nie wychodź. ㅡ Poprosił wychodząc z pokoju. W tym czasie wstałem z kolan podchodząc do szkła zaczynając je zbierać, a następnie wyrzuciłem je do kosza. Opuściłem sypialnię szukając młodszego, którego nigdzie nie było.
Jakiś czas później usłyszałem głosy, dlatego wstałem idąc na korytarz zauważając panią Park.
ㅡ Zostawię was. ㅡ Uśmiechnął się opuszczając mieszkanie. Wtedy spojrzałem na kobietę nie rozumiejąc.
ㅡ O co chodzi? ㅡ Spytałem. Ta z ciepłym uśmiechem podeszła i tak po prostu mnie przytuliła, głaszcząc po głowie jak małego chłopca. Poczułem rozchodzące się ciepło po ciele, serce zabiło tysiąc razy mocniej, a w oczach pojawiły się łzy. To właśnie była matczyna miłość? Niepewnie oddałem gest mając ochotę się rozpłakać.
ㅡ Pewno było ci trudno. ㅡ Zaczęła delikatnym głosem. ㅡ Nie łatwo jest żyć bez matki u boku.
ㅡ Dlaczego pani to robi?
ㅡ Myliłam się co do ciebie Jungkook. Jesteś dobrym chłopcem i dobry dla Jimina. Gdy poprosił mnie bym do ciebie przyszła, bo tęsknisz za mamą zgodziłam się od razu. Sama ją straciłam w wieku trzynastu lat. Chciałabym choć w jednym procencie ci ją zastąpić. Pozwolisz mi?
ㅡ Ja... ㅡ Spuściłem głowę płacząc.
ㅡ Kochanie... ㅡ Ponownie mnie przytuliła. ㅡ Nie chce od ciebie odmowy. Z miłą chęcią to zrobię.
ㅡ Dziękuję bardzo pani Park. ㅡ Wyszlochałem. Po kilku minutach się uspokoiłem. Wtedy kobieta wpuściła syna do środka, który się we mnie wtulił. Tak, zdecydowanie czuję różnice pomiędzy miłością mamy, a ukochanego.
ㅡ Więc na początek ugotuję wam coś domowego. ㅡ Powiedziała.
ㅡ Nie trzeba. Naprawdę..
ㅡ Aish przestań. Chcę dobrze. Gdzie kuchnia? ㅡ Spytała. Nie będąc przekonany zaprowadziłem ją do pomieszczenia.
******************
08.10.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top