56.

Poruszałem nerwowo nogą czekając aż Guk się wybudzi po udanej operacji. To było śmieszne... Najpierw ja teraz on. Może także powonieniem zrobić mu wykład o bezpieczeństwie i tak dalej jak on mi to zrobił?

ㅡ Aish... ㅡ Syknął uginając się z bólu.

ㅡ Spokojnie Jungkookie. Nie ruszaj się. ㅡ Położyłem dłonie na jego barkach zmuszając by się położył, lecz odepchnął mnie od siebie. Zaskoczony jego postawą zrobiłem o co prosił odsuwając się. ㅡ Gukie...

ㅡ Dlaczego ty zawsze nie słuchasz? Miałeś tam nie wracać taka była umowa. ㅡ Spojrzał mi w oczy. ㅡ Złamałeś obietnicę. Jeszcze dzisiaj załatwię ci transport i wrócisz do Korei. Nie mam zamiaru się z tobą kłócić o to kolejny raz, słyszysz?

ㅡ Ale ja tylko...

ㅡ Co ty? Czy ty nie rozumiesz, że ja codziennie boje się o twoje życie?

ㅡ A ja o twoje, Jungkook... Nie widzisz jak teraz wyglądasz? Chcesz skończyć jak Sonic?!

ㅡ Co? ㅡ Zdziwił się. ㅡ Sonic.. nie żyje?

ㅡ Został postrzelony. ㅡ Rozpłakałem się.

ㅡ Nie wiedziałem... Bądź razie...Ty o mnie się nie martw. Ja sobie dam radę. Przyjąłem na siebie pięć strzałów i nadal żyje, a ty dwa i cię prawie straciłem, bo jesteś słabszy. Chcę byś był bezpieczny, dlatego wracasz do domu. Jasne? ㅡ Fuknął. Zamilkłem spuszczając głowę i pociągając nosem. ㅡ Rozumiesz? ㅡ Powtórzył z naciskiem. Wybiegłem z namiotu wybuchając płaczem.

***

W samo południe odbył się pogrzeb Sonica. Stałem w rzędzie próbując powstrzymać łzy, lecz nie mogłem. Przecież właśnie straciłem przyjaciela. Jedynego prawdziwego przyjaciela. Gdy oddaliśmy mu cześć kilkoma strzałami ukucnąłem płacząc. Nie mogłem uwierzyć, że już go z nami nie ma. Byłem wtedy tak zły na Kooka, że nie pożegnałem się z nim tak jak należy na wypadek, gdyby poległ. Teraz tego żałowałem. Po kilku chwilach poczułem dotyk na ramieniu. Odwróciłem głowę widząc na wózku Kooka, który także był ubrany w cywilny mundur, a na kolanach miał położoną białą różę, którą także trzymałem w dłoni.

ㅡ Jest teraz w lepszym miejscu.

ㅡ Nie zasłużył na to. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Masz rację. ㅡ Westchnął. ㅡ Po południu masz samolot. Mam nadzieję, że posłuchasz mnie i..

ㅡ Naprawdę? Naprawdę teraz mi o tym mówisz? Kiedy chowamy naszego przyjaciela?! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Nie masz za grosz wstydu Jungkook. ㅡ Wyłkałem odchodząc od niego. Podszedłem do trumny, która była przykryta flagą Korei, a na niej było postawione zdjęcie Hyuna. ㅡ Mam nadzieję, że jesteś bezpieczny. ㅡ Szepnąłem kładąc na małej półce róże. ㅡ Przepraszam, że się nie pożegnałem. Może nie jest jeszcze za późno. Więc... Żegnaj Sonic. Obyś trafił w dobre miejsce. ㅡ Dodałem odchodząc.

*

Późnym popołudniem przyleciał samolot, który miał zabrać mnie do domu. Już nie protestowałem. Przegrałem. Podniosłem swój bagaż zarzucając go na ramię ruszając do maszyny, lecz poczułem uścisk na nadgarstku. Zatrzymałem się odwracając zauważając chłopaka.

ㅡ Bezpiecznej podróży Jimin. Niedługo się zobaczymy.

ㅡ Nie. Już się nie zobaczymy. ㅡ Fuknąłem wyrywając dłoń. ㅡ Bądź zdrów.

ㅡ Co? O czym ty mówisz? Jimin poczekaj! Jimin! ㅡ Zawołał, lecz zignorowałem go wsiadając do samolotu.

***

Wieczorem dotarłem do Korei. Będąc już w jednostce zadzwoniłem do wujka prosząc by po mnie przyjechał i wypisał z wojska. Nie mogłem dłużej tu zostać. Na szczęście zgodził się przyjechać jak najszybciej. Nie mylił się. Mężczyzna przyjechał już pół godziny później. Bez tłumaczenia poprosiłem by stąd mnie zabrał, zgodził się od razu.

Kilkanaście minut później byliśmy w drodze do... Właściwie to nie miałem pojęcia. Nie zastanawiałem się nad tym, lecz gdy zatrzymaliśmy się przed moim rodzinnym domem zrozumiałem.

ㅡ Idź. Pogódź się z rodziną. Macie wiele do wyjaśnienia.

ㅡ A czy tata...

ㅡ Żyje. W czasie, gdy byłeś we wojsku znalazł się dawca. Już wszystko w porządku. A teraz idź. ㅡ Poprosił. Przytuliłem mężczyznę dziękując, następnie wychodząc z auta biorąc swój bagaż. Wziąłem głęboki wdech podchodząc do drzwi pukając i czekając. Słysząc kroki zestresowałem się mocniej ściskając ramiączko od torby.

ㅡ Mamo.. ㅡ Szepnąłem, gdy drzwi się otworzyły. ㅡ Zanim zaczniesz krzyczeć... ㅡ Urwałem, ponieważ rodzicielka mnie przytuliła. Oddałem gest chowając twarz w jej zagłębieniu szyi. ㅡ Przepraszam. ㅡ Rozpłakałem się.

ㅡ My też cię przepraszamy kochanie. Ja najbardziej przepraszam. Wszystko z tobą w porządku? Junsu mówił nam na bieżąco co się z tobą działo. Nawet w Afganistanie. Synku...

ㅡ Jestem cały. Spokojnie. Jak z tatą?

ㅡ Śpi. To był dla niego męczący dzień. Wejdź.

ㅡ A czy.. możemy porozmawiać?

ㅡ Oczywiście. ㅡ Wprowadziła moją osobę do środka. Weszliśmy do salonu siadając na kanapie. ㅡ Jesteś głodny?

ㅡ Nie, mamo... Siedź.

ㅡ No dobrze, więc o czym chciałbyś porozmawiać?

ㅡ O wyjeździe.

ㅡ Wyjeździe? Dopiero co wróciłeś i... Jimin..

ㅡ Mamo zrozum, że muszę. Muszę odnaleźć swoje miejsce. Tu go nie ma.

ㅡ A Jungkook?

ㅡ Nie gadajmy o nim. ㅡ Wywróciłem oczyma. ㅡ Dlatego chcę wyjechać. Muszę mamo.

ㅡ Nie mam pojęcia co ci zrobił, ale... Dobrze. Rozumiem. Pomożemy ci we wszystkim Jimin. Tym razem będziemy cię wspierać jak należy.

ㅡ Dziękuję mamo.

ㅡ No, a teraz spać. ㅡ Posłała uśmiech. Skinąłem głową idąc na górę.

Następnego dnia przywitałem się z ojcem, który powtarzał, że żałuję tego co zrobił, dlatego mu wybaczyłem. Potem spędzaliśmy ze sobą czas by nadrobić zaległości choć minimalnie.

ㅡ Mamo. ㅡ Szepnąłem patrząc na kobietę dając jej znak.

ㅡ Ah tak. Kochanie. ㅡ Zwróciła się do męża. ㅡ Jest mała sprawa.. Bo Jimin chcę wyjechać.

ㅡ Co? Dopiero co wróciłeś.

ㅡ Mam powód by to zrobić. Proszę tato. ㅡ Wstałem podchodząc do mężczyzny. ㅡ Muszę.

ㅡ Czemu?

ㅡ Potem ci wyjaśnię, lecz teraz chcę wyjechać. Pomożesz mi?

ㅡ Eh.. jeśli tak ma być. W porządku. Ale najpierw pytanie gdzie?

ㅡ Może do Incheon? To nie tak daleko od Seulu. Będę was odwiedzać. Przyrzekam.

ㅡ Dobrze. Jutro tam pojedziemy i znajdziemy ci mieszkanie.

ㅡ Nie będzie potrzeby. Szukałem całą noc i znalazłem idealny dom oraz za dobrą cenę.

ㅡ Naprawdę ci się spieszy. ㅡ Westchnął uciekając wzrokiem.

ㅡ Tato.. ㅡ Przytuliłem starszego. ㅡ Wiem, że to szybko, ale tak jak mówiłeś spieszy mi się. Chcę się wyprowadzić. Zacząć od nowa...

ㅡ Powiedz mi co ci Jungkook zrobił? ㅡ Spytała rodzicielka. ㅡ To nie jest normalne tak od razu wyjeżdżać bez wyjaśnienia.

ㅡ Nie nie o tym mówić.

ㅡ Jimin proszę...

ㅡ Nie. ㅡ Fuknąłem odsuwając się i idąc na korytarz. Ubrałem się wychodząc z domu.

************************

22.09.22

Hejka

Jak wam się podoba

Miłej nocy kochani 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top