46.
Siedziałem w mieszkaniu jeszcze dobre trzy dni nie mając ochoty z niego wychodzić. Byłem załamany. Może zachowywałem się nienormalnie, ale byłem tak samo uparty jak Kook. Chciał być piosenkarzem, ale postawił na swoim i został żołnierzem. Teraz ja chce postawić na swoim i być z nim tam w tej cholernej jednostce.
Niespodziewanie usłyszałem dzwonek do drzwi. Zdziwiony wstałem z łóżka idąc otworzyć, ponieważ nikt prócz mojego wujka nie wiedział, gdzie mieszka Jungkook. Lekko wystraszony otworzyłem drzwi widząc za nim mężczyznę.
ㅡ Wujku? Co tu robisz?
ㅡ Chyba dobrze wiesz dlaczego. ㅡ Mruknął. ㅡ Masz pół godziny by się spakować. Osobiście zawiozę cię do jednostki.
ㅡ Co? Ale... Tak nagle?
ㅡ Tik tak. Czas mija Jimin. Wszystkiego się dowiesz po drodze. Idź się pakuj. ㅡ Powiedział. Natychmiast pobiegłem do sypialni pakując swoje najpotrzebniejsze rzeczy. Wyrobiłem się w piętnaście minut.
ㅡ Jestem.
ㅡ Świetnie. Zamknij mieszkanie i zejdź na dół. ㅡ Dodał wychodząc. Zrobiłem co kazał. Kilka minut później byliśmy w drodze do wojska.
ㅡ O co chodzi? Myślałem, że nie mogę...
ㅡ Zmieniłem ci kategorię. Jesteś już zdolny do służby, ale jak rany?
ㅡ Już zagojone.
ㅡ Świetnie.
ㅡ Wujku? Co jest? Dlaczego tak nagle zmieniłeś mi kategorie?
ㅡ Wiedziałem by nie słuchać twojej mamy. Po prostu... Kilka godzin temu dostałem skargę na Jungkooka. Wdał się w bójkę. Tak tak. Znowu.
ㅡ Co? Dlaczego?
ㅡ Nie rozmawiałeś z nim czasem o tym, że nie możesz iść do wojska?
ㅡ Rozmawiałem, ale on się bardziej z tego cieszył niż by miał być przez to zły.
ㅡ Tak czy siak.... Musicie być razem. Chociaż go okiełznasz.
ㅡ Za co go pobił?
ㅡ Mnie się pytasz? Musi odsiedzieć karę w areszcie. Czuję, że to się stało za sprawą tego, że nie idziesz do wojska.
ㅡ Przekonamy się. Dziękuję wujku za pomoc. ㅡ Powiedziałem.
ㅡ Gdybym już wcześniej to zrobił nie było by kłopotów. ㅡ Westchnął.
Kilkanaście minut później dojechaliśmy na miejsce. Wyszedłem za starszym zabierając ówcześnie swój bagaż. Przekroczyliśmy żelazną bramę oraz żołnierzy, którzy zasalutowali mężczyźnie. Niepewnie szedłem za wujkiem rozglądając się na boki.
ㅡ Kapitanie Lee. ㅡ Powiedział witając się z innym mężczyzną. ㅡ To mój bratanek Park Jimin, o którym ci mówiłem.
ㅡ Witaj chłopcze. Jestem waszym kapitanem, Lee Chung-hee.
ㅡ Dzień dobry. ㅡ Zasalutowałem.
ㅡ Spocznij żołnierzu. Tam są koszary. Chłopaki ci pokażą gdzie będziesz spał i inne sprawy. ㅡ Odparł. Spojrzałem na wujka mając nadzieję, że zrozumie mój przekaż.
ㅡAh tak. Kapitanie, co z Jeon Jungkookiem?
ㅡ Jest w areszcie i wyjdzie dopiero pod koniec tygodnia. Chce się Pan z nim zobaczyć panie ministrze?
ㅡ Chętnie. ㅡ Rzekł. ㅡ Chodź Jimin. ㅡ Rzucił. Westchnąłem ruszając za nimi. Dotarliśmy do konkretnych celi. Nie to co w poprzedniej jednostce, że więzienie to stara szopa. Tutaj był to mały betonowy budynek z kratami w oknach. Kapitan otworzył drzwi wpuszczając nas do środka.
ㅡ Jest na samym końcu. Dam wam przestrzeń. ㅡ Powiedział zostawiając nas samych. Od razu pobiegłem tam widząc pod ścianą Guka.
ㅡ Kookie....
ㅡ Jimin? ㅡ Spytał wstając z ziemi podchodząc.
ㅡ Znowu cię spotykam w areszcie. Ty durniu jeden... Czemu go pobiłeś?
ㅡ Nieważne. Mało istotne to jest. Co tu robisz?
ㅡ Przyjechałem do jednostki. Będziemy razem we wojsku. ㅡ Uśmiechnąłem się. ㅡ Wujek mi pomógł. ㅡ Spojrzałem na wspomnianego.
ㅡ Tutaj moja rola się kończy, Jimin. Niestety nie mogę wyciągnąć cię z aresztu Jungkook. To wbrew zasadom.
ㅡ Rozumiem proszę pana. Tak czy inaczej dziękuję za sprowadzenie Jimina. Teraz będę się pilnować.
ㅡ Mam nadzieję. W takim razie do zobaczenia Jimin. Ucz się pilnie i bądź silny. ㅡ Przytulił mnie co oddałem.
ㅡ Dziękuję wujku. Naprawdę dziękuję. Do zobaczenia. ㅡ Powiedziałem, a mężczyzna wyszedł z budynku. Wróciłem wzrokiem na chłopaka. ㅡ Ukatrupie cię. Na cholerę się biłeś?
ㅡ Moje powody. ㅡ Wzruszył ramionami. Może byś tak mnie pocałował na przywitanie, a nie od durniów wyzywał na dzień dobry? ㅡ Oburzył się. Zaśmiałem się całując go w usta przez kraty.
ㅡ Muszę iść do koszar.
ㅡ Zostań jeszcze chwilę. ㅡ Złapał mnie za rękę. ㅡ Muszę się tobą nacieszyć.
ㅡ Gukie. Muszę się wstawić u kapitana.
ㅡ No dobrze, ale mnie odwiedzaj. ㅡ Poprosił. Skinąłem głową kładąc dłoń na jego policzku, a następnie wyszedłem z budynku idąc do namiotu. Gdy wszedłem do środka wszystkie pary oczu były skierowane na mnie.
ㅡ Um... Cześć. ㅡ Powiedziałem. Gdy ktokolwiek mi odpowiedział obok mnie pojawił się dowódca.
ㅡ Żołnierze. Mamy nowego rekruta. To szeregowy Park Jimin. Pokażcie mu, gdzie będzie spał i inne rzeczy. Za dziesięć minut widzę was na poligonie.
ㅡ Tak jest! ㅡ Krzyknęli. Mężczyzna wyszedł, dlatego spojrzałem na innych czekając. Po chwili do mojej osoby podszedł jakiś chłopak. Wysoki brunet, przystojny i dobrze zbudowany.
ㅡ Hej, jestem Song HyunJin, ale możesz mówić na mnie Sonic.
ㅡ Sonic? Jak ten jeż z kreskówki?
ㅡ Tak. Mam taki pseudonim, bo jestem szybki. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Pokażę ci łóżko. Chodź. ㅡ Dodał ruszając przed siebie, dlatego poszedłem za nim. Dotarliśmy na sam koniec namiotu. ㅡ To twoje posłanie.
ㅡ A do góry kto śpi? ㅡ Spytałem wskazując na górny materac.
ㅡ Ah twój współlokator jest w areszcie. To Jeon Jungkook. Ale ciesz się. Będziesz miał spokój przez kilka dni.
ㅡ Czemu?
ㅡ Jak to powiedzieć. ㅡ Udał zamyślenie. ㅡ Jest dobrym nawet może najlepszym żołnierzem, mimo że jest tu krótko, ale jak przychodzi co do czego potrafi pobić. Więc jak wróci miej się na baczności. No nic. Przebierz się w mundur i idź na poligon. Tylko się nie spóźni. ㅡ Uśmiechnął się klepiąc mnie w pośladek przez co podskoczyłem, a następnie odszedł.
ㅡ Czub. ㅡ Warknąłem pod nosem. Ubrałem mundur by potem wyjść z namiotu doganiając drużynę. Zaczęliśmy trening.
******************
30.08.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
4/4
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top