41.
Weszliśmy na salę taty Jimina. Stresowałem i bałem się tego spotkania z jego rodzicami. Czy mnie wyrzucą? Czy będą traktować jak powietrze? A może zrozumieli błąd?
ㅡ Mamo. ㅡ Powiedział młodszy podchodząc do kobiety. Przystanąłem przy drzwiach nie chcąc zrobić ani kroku dalej, dopóki nie dostanę na to zgodny.
ㅡ Jiminnie dobrze, że jesteś. Tata musi mieć przeszczep wątroby. Jest w złym stanie, a bez tego umrze. ㅡ Rozpłakała się przytulając syna.
ㅡ Czemu pił? Czemu aż tyle?
ㅡ Bo to przez niego się wyprowadziłeś. Przez nas. Też byłam temu winna. To bardzo go dotknęło, bo jesteś naszym jedynym synem Jimin. ㅡ Położyła mu dłoń na policzku. Rozpłakał się spuszczając głowę. ㅡ Co on tu robi? ㅡ Spytała patrząc na mnie. Speszyłem się unikając jej wzroku.
ㅡ To ja.. może wyjdę.
ㅡ Nie. ㅡ Powiedział młodszy. ㅡ Zostań. ㅡ Dodał podchodząc do mnie i przytulając.
ㅡ Nie jestem tu mile widziany. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Bądź tu ze mną. Proszę cię. Jeśli wyjdziesz, ja też. Proszę Jungkookie...
ㅡ Ale sam widzisz... ㅡ Westchnąłem.
ㅡ Zostań. ㅡ Rzekł patrząc na kobietę. ㅡ Mamo...
ㅡ Porozmawiajmy Jimin. ㅡ Poprosiła. Odsunęli się dalej ode mnie, ale i tak słyszałem każde słowo. ㅡ Zrozum kochanie, że to po części jego wina, że Twój ojciec jest teraz w szpitalu.
ㅡ Nie. Mamo. Japierdole czyli nadal nie rozumiecie? ㅡ Warknął. ㅡ To po co tu przychodziłem? Byście znowu wypominali?
ㅡ Nie Jiminnie.
Nie mogąc tego wszystkiego słuchać wyszedłem z sali kierując się w stronę wyjścia.
ㅡ Jungkook! ㅡ Usłyszałem znajomy głos. Zatrzymałem się patrząc w bok. ㅡ Jungkook. ㅡ Powtórzyła z szerokim uśmiechem podchodząc.
ㅡ YoonJin? ㅡ Zdziwiłem się.
ㅡ Co za spotkanie. ㅡ Zaśmiała się przytulając mnie co oddałem. ㅡ Miło cię widzieć.
ㅡ Ciebie również. Co robisz w szpitalu? ㅡ Spytałem widząc, że ma na sobie biały kitel.
ㅡ Ah to? Praca w biurze nie podobała mi się. Chciałam, więc robić coś co mi się podoba, a od małego uwielbiałam lekarzy. Zaczęłam studia miesiąc temu.
ㅡ Masz tu praktyki?
ㅡ Tak jakby. Mój wujek jest tu prezesem. Pozwolił mi się podszkolić. A jak u ciebie? Rzuciłeś tak nagle szkołę i wyjechałeś. Gdzie?
ㅡ Długa historia. ㅡ Odparłem drapiąc się po karku. ㅡ Poszedłem do wojska. Zniknąłem, ponieważ musiałem jechać na ważną misję.
ㅡ Ratowałeś ludzi?
ㅡ Tak. Może pójdziemy na kawę? Porozmawiamy?
ㅡ Z miłą chęcią.
ㅡ W takim razie zapraszam. ㅡ Uśmiechnąłem się wskazując kierunek.
Jimin POV.
Stałem kilka metrów dalej przyglądając się tej dwójce. Nie sądziłem, że tak szybko na siebie trafią. Akurat w tym szpitalu. Nie wiedziałem też co w tamtej chwili czułem. Złość? Zazdrość? Smutek? Szczęście? A może wszystko na raz? Jedno było pewne. Byłem na maksa zazdrosny.
Ruszyłem za nimi mając odpowiednią odległość by mnie nie zauważyli. Gdy zajęli miejsca w małej kawiarni szpitalnej ja zająłem kilka stolików dalej obserwując ich. Z nie wiadomych mi przyczyn czułem też ból w sercu. Kiedy rozmawiali byli szczęśliwi. Co się dziwić? Nie wiedzieli się kilka miesięcy.
ㅡ Nie dam jej go odebrać. ㅡ Warknąłem do siebie.
***
Ich rozmowa nie miała końca. Powoli przysypiałem na krześle, gdy zauważyłem, że wstają z krzeseł i razem kierują się do wyjścia. Chciałem coś przetestować. Wstałem chowając się za ścianą wyjmując telefon i dzwoniąc do Guka.
ㅡ Halo? Guk?
Jiminnie i jak?
Wybacz nie chciałem tak wyjść bez słowa, ale po prostu się tam dusiłem.
ㅡ Nic się nie stało. Słuchaj zostanę tutaj jeszcze jakiś czas. Wróć do domu. Przyjadę taksówką.
Na pewno?
ㅡ Tak. Nie martw się. Widzimy się w domu. Do zobaczenia.
Rozłączyłem się od razu spojrzawszy na starszego zza ściany. Powiedział coś do dziewczyny, gdy chował telefon, a następnie razem wyszli z budynku. Natychmiast poszedłem za nimi i dostrzegłem jak razem wsiadali do samochodu i odjeżdżali. Poczułem kolejne ukłucie w sercu. Pojechał z nią nie wiadomo gdzie.
ㅡ Kurwa. ㅡ Syknąłem.
Po godzinie wróciłem do domu. Zdziwiłem się tym, że drzwi były zamknięte, a w środku nikogo nie było. Jak na złość nie zabrałem zapasowych kluczy, które Kook mi dorobił, dlatego zadzwoniłem do niego.
ㅡ Gdzie jesteś? ㅡ Spytałem słysząc w tle melodie i jego dyszenie.
Zaraz będę kochanie
ㅡ Gdzie jesteś? ㅡ Powtórzyłem.
Jungkook chodź!
Skarbie za pół godziny będę. Obiecuje.
Rozłączył się. Wyłączyłem telefon całkowicie. Rozpłakałem się opuszczając blok i idąc na spacer. Na szczęście było ciemno i nikt nie widział moich łez. Czy oni to robili? Sądząc po spokojnej muzyce i jego sapaniu...
ㅡ Nie, nie nie... ㅡ Usiadłem na ławce. ㅡ Nie mogli.
Do mieszkania wróciłem jakiś czas później. Na szczęście drzwi były już otwarte. Wszedłem do środka rozbierając się chcąc iść do sypialni, lecz ktoś zagrodził mi drogę.
ㅡ Gdzieś ty był?
ㅡ A ty? ㅡ Spojrzałem na niego.
ㅡ Spotkałem się z YoonJin. Przypadkowo na siebie trafiliśmy w szpitalu.
ㅡ A potem, gdzie pojechaliście? ㅡ Spytałem nie mogąc dłuższej trzymać emocji na wodzy. Głos powoli mi się łamał. ㅡ Widziałem jak razem odjeżdżaliście ze szpitala. Gdzie pojechaliście?!
ㅡ Pojechaliśmy do klubu karaoke.
ㅡ Nie wierzę ci. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ To czemu sapałeś do słuchawki?
ㅡ Bo się zmęczyłem śpiewaniem? To przecież normalne. Jiminnie o czymkolwiek myślisz to nieprawda. Do niczego nie doszło. ㅡ Chciał podejść, lecz odsunąłem się. ㅡ Kochanie. Mówiłeś, że będziesz mi ufał. Mówię prawdę.
ㅡ Śpię na kanapie.. ㅡ Szepnąłem idąc do salonu.
ㅡ Skarbie naprawdę. Zrobiliśmy mały wypad i...
ㅡ To czemu nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? ㅡ Spojrzałem na niego z bólem. ㅡ Czemu nie powiedziałeś mi, że ją spotkałeś i gdzieś jedziecie? Miałeś przecież okazję. Wtedy, gdy do ciebie zadzwoniłem.
ㅡ Masz rację. Przepraszam. Mogłem cię poinformować. Po prostu miło się z nią rozmawiało po tak długim czasie.
ㅡ Teraz już za późno.
ㅡ Jiminnie... ㅡ Westchnął ciężko. Pokręciłem przecząco głową kierując się do łazienki. ㅡ Stój. ㅡ Poprosił łapiąc mnie za rękę. ㅡ Co mam ci powiedzieć? Naprawdę do niczego nie doszło. Tylko śpiewaliśmy. Mam kłamać? Tak? Dobra. Spałem z nią w najbliższym hotelu. I wiesz co było cudownie. ㅡ Warknął. Rozpłakałem się jeszcze bardziej. ㅡ Nie, Chim...
Odepchnąłem go zamykając się w łazience na klucz.
***************************
24.08.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top