4

Po kilku dniach wyszedłem ze szpitala z zaszytą raną. Gdy byłem w szpitalu, Pan Lee zajmował się wszystkimi sprawami dotyczące mojego ojca.
Nie wierze... Nie mam już rodziców... Jestem tak jakby... Sierotą? Na szczęście jestem już pełnoletni i nie muszę trafiać do jakiegoś ośrodka.

ㅡ Cześć, Jungkook. Jak się czujesz? ㅡ Spytał mężczyzna, który stał przy samochodzie.

ㅡ Chcę do domu. Proszę..

ㅡ Rozumiem. Wsiadaj.

Posłusznie zrobiłem to co kazał i po chwili ruszyliśmy do domu. Przez całą drogę nie zamieniliśmy ze sobą żadnego słowa. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Powinienem się cieszyć, że te tortury się skończyły.. Ale.. Mam mieszane uczucia.

ㅡ Chcesz pogadać?

ㅡ Nie.

ㅡ Słuchaj... Musisz wiedzieć, że zrobiliśmy to w słusznej wierzę. Jeśli byśmy nie zareagowali... To ciebie by zastrzelił. Musieliśmy.

ㅡ Ale...

ㅡ Wiem, Jungkook. Ale mieliśmy pozwolić mu cię zabić?

Zamilkłem patrząc na krajobraz za szybą. Miał rację... Jestem już wolny od tego człowieka. Mógłbym teraz spełniać marzenia... Lecz to i tak nie to samo. Myślałem, że ojciec zrozumie co zrobił, ale najwidoczniej nie, skoro chciał mnie zastrzelić. Widocznie nie chciał mieć takiego syna nigdy.

Pan Lee odwiózł mnie do domu. Podziękowałem mu wchodząc do środka. Cisza, ciemno... Jak zawsze. Nic nowego. Byłem przyzwyczajony.
Lecz pierwszy raz nie chciałem być sam. Wyciągnąłem telefon pisząc do szkolnego przewodniczącego.

Do Jimin:

Mam pytanie. Mógłbyś przyjść do mnie?

Od Jimin:

Wow... Dawno nie zapraszałeś mnie do siebie. Stało się coś?

Do Jimin:

Nie, nic...
Nie potrzebnie pisałem. Zapomnij, dobrze?

Zablokowałem urządzenie chowając je do kieszeni. Westchnąłem. Prawda była taka, że... W trzeciej gimnazjum jak i w pierwszej klasie liceum... Jimin i ja byliśmy razem. Lecz... Ukrywałem jego i nasz związek byle ojciec się o nim nie dowiedział. Nie chciałem robić mu problemów. Dlatego nigdy nie poznał mojej rodziny, ani kim był i jaki był mój ojciec. I to właśnie rozbiło nasz związek. Jimin chciał powiedzieć wszystkim, ale ja nie zgadzałem się. Praktycznie mało o mnie wiedział, ponieważ za dużo o sobie nie mówiłem. Nie chciałem by coś podejrzewał. To była druga przyczyna zerwania. Stwierdziliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi.

Poszedłem do swojego pokoju rzucając się na łóżko. Po kilku minutach usłyszałem dzwonek. Niechętnie wstałem idąc otworzyć.

ㅡ Jimin? Mówiłem, że masz nie przychodzić.

ㅡ Ale przyszedłem. Co się stało? Blado wyglądasz.

ㅡ Nieważne.

ㅡ Guk... Nie odrzucaj pomocy jak kiedyś. Może nam nie wyszło, ale chcę ci pomóc. Nigdy nie zapraszałeś mnie do swojego domu, a teraz...

ㅡ Ja po prostu.. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Przepraszam za wszystko Jimin. Wtedy miałem powód, lecz teraz... Problem zniknął.

ㅡ Nie rozumiem.

ㅡ Powiem ci wszystko. Wejdź..

Weszliśmy do środka, a następnie do salonu. Odsłoniłem rolety wypuszczając światło do środka.
Następnie usiadłem obok blondyna.

ㅡ Chyba już wiesz, że mój ojciec był generałem.

ㅡ No tak. Pamiętam. I?

ㅡ I... To przez niego wszystko. Był bardzo surowy. Za każdy mały błąd obrywałem. Dlatego nie chciałem zostawać na tych spotkaniach. Przez nie także mi się obrywało, bo spóźniałem się do domu. Wtedy...chciałem ukrywać nasz związek dla twojego bezpieczeństwa  Jimin. W ten sposób cię chroniłem. Ale bałem się powiedzieć prawdę.
Przepraszam.

ㅡ Mówiłeś, że problemy zniknęły...

ㅡ Tak. ㅡ Skinąłem głową. ㅡ Ponieważ zastrzelili mojego ojca, bo... ㅡ Urwałem podwijając koszulkę pokazując mu miejsce, gdzie miałem plaster, a pod nim ranę. ㅡ Strzelił we mnie. Chciał mnie zabić.

ㅡ Jungkook... ㅡ Zasłonił zaskoczony usta. ㅡ Nie wiedziałem...

ㅡ Nikt nie wiedział i nie wie. Tylko ty znasz teraz prawdę. Proszę nie mów nikomu.

ㅡ Nie powiem. ㅡ Rzekł przytulając mnie. ㅡ Więc dlatego tak się zachowywałeś. Nie mam ci temu za złe.  Wiesz.. A ja przepraszam za to jak cię traktowałem i co o tobie mówiłem.

ㅡ Nie jestem zły. Miałeś tylko rację.

ㅡ Nie, Kookie. Nie wiedziałem jaki jest prawdziwy powód, a... Robiłem takie paskudzcwa za twoimi plecami. Wybacz mi.

ㅡ Naprawdę nic się nie stało. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko. ㅡ Wiesz co? Trochę mi ulżyło, że nie ma już ojca, i że ci o wszystkim powiedziałem.
Teraz przecież... Mogę śpiewać. Robić co kocham.

ㅡ Słuchaj, a może zapisać cię do tego konkursu talentu? Co prawda były już przesłuchania... Ale wtedy występowałeś też w dniu przesłuchań. Może po czasie, ale no..
Słyszałem cię. Masz talent, Jungkookie.

ㅡ A mógłbyś przypomnieć o co w tym chodziło? Nie słuchałem cię wtedy.

ㅡ Zwycięsta zaśpiewa na koniec roku, gdzie będą profesorowie z różnych uniwersytetów. Kibicuje ci.

ㅡ Dziękuję. No dobrze spróbuję.

ㅡ Wierzę w ciebie.

ㅡ Jimin? ㅡ Spytałem niepewnie. ㅡ Czy...

ㅡ O co chodzi?

ㅡ Czy mamy jeszcze szansę byśmy byli razem? ㅡ Zapytałem uciekając wzrokiem.

ㅡ Skąd takie pytanie? Minęły już trzy lata odkąd zerwaliśmy.

ㅡ Tak.. Po prostu. Zapomnij... Nie było tematu. Chcesz herbaty? Zrobię. ㅡ Powiedziałem wstając idąc jak najszybciej do kuchni. Westchnąłem opierając się o blat bijąc się w myślach za swój głupi język. Ukucnąłem zaczynając robić za karę pompki. Miałem zamiar zrobić ich ze sto.

ㅡ Jungkook. Co ty wyprawiasz? ㅡ Spytał, lecz nie odzywałem się mając już w głowie liczbę dwadzieścia i coraz więcej. ㅡ Jungkook starczy. Kook. ㅡ Powiedział zatrzymując mnie. ㅡ Nie rób.

ㅡ Zostaw. Jeszcze tylko siedemdziesiąt.

ㅡ Dlaczego to robisz?

ㅡ Za karę.

ㅡ Ale jesteś ranny nie powinieneś. Stój do cholery! ㅡ Krzyknął.

Zaprzestałem ćwiczeń mając w oczach łzy, lecz szybko je odgoniłem. Upadłem na podłogę skulając się w sobie.

ㅡ Spokojnie, Kookie. Wszystko będzie dobrze. ㅡ Mówił głaszcząc mnie po głowie. ㅡ Spójrz na mnie. ㅡ Poprosił podnosząc mój podbródek.

ㅡ Przepraszam. Jestem żałosny. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Nie jesteś, Gukie. Jesteś dobrym i silnym chłopakiem. Wierz mi. Wstań.

Z jego pomocą wstałem opierając się o szafę. Usiadł obok mnie patrząc na moją twarz, którą wytarłem rękawem.

ㅡ Wiesz... Myślę, że... Mamy szansę. ㅡ Szepnął. Zaskoczony spojrzałem na niego. ㅡ Wtedy zerwałem z tobą, bo... Sam rozumiesz. Dlaczego miałbym być z kimś kogo praktycznie nie znam? Ale... Teraz wiem, że robiłeś to bym był bezpieczny. ㅡ Powiedział bardziej się przybliżając. ㅡ I chcę dać nam jeszcze jedną szansę. Kto wie? Może teraz nam wyjdzie? Poznamy się.. ㅡ Uśmiechnął się szeroko i musnął moje usta. Jak ja dawno ich nie smakowałem. Poczułem ciepło na sercu. Położyłem dłoń na jego policzku oddając gest zaraz go pogłębiając.
Po kilku chwilach położyłem go na podłodze zwisając nad nim.
ㅡ Powoli, Jungkook. Nie zapędzaj się.

ㅡ Przepraszam. Stęskniłem się i... ㅡ Posłałem mu niepewny uśmiech wstając z niego i także pomagając mu się podnieść. Zarumienił się, lecz po chwili sam zainicjował pocałunek.

ㅡ Nic nie szkodzi. ㅡ Szepnął również z uśmiechem na twarzy. ㅡ Ja także. Może... Jeszcze raz? ㅡ Dodał.

Zaśmiałem się cicho ponownie przyciągając go do pocałunku.

******************

10.05.22

Hejka

Jak wam się podoba?
Miłego dnia kochani 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top