37.
Jimin POV.
Tydzień później wyszedłem ze szpitala. Nie rozumiałem też, dlaczego Jungkook ani razu się nie pokazał ani nie odbierał telefonów, a rodzice nie chcieli mi powiedzieć. Twierdzili, że to temat na inny dzień.
ㅡ Idź się położyć Jimin. ㅡ Zaleciła rodzicielka, gdy weszliśmy do domu.
ㅡ Jak mi powiesz, gdzie Jungkook.
ㅡ Potem teraz masz odpoczywać.
ㅡ Nie chce. ㅡ Warknąłem. ㅡ Mów.
ㅡ Nie powinien cię on interesować. ㅡ Fuknął ojciec. ㅡ Chcesz wiedzieć? Dobrze. Kazaliśmy mu zniknąć z twojego życia. To jego wina, że trafiłeś do szpitala.
ㅡ Co? ㅡ Szepnąłem zszokowany. ㅡ Jak mogliście?! ㅡ Krzyknąłem, lecz zaraz syknąłem łapiąc się za szwy.
ㅡ Był dla ciebie nieodpowiedni. Zostawił cię samego. Masz go nie szukać. ㅡ Warknął. ㅡ Do pokoju. Już.
ㅡ Nie. Nie mam zamiaru być z wami minutę dłużej. ㅡ Powiedziałem łamanym głosem chcąc wyjść, lecz starszy mnie zatrzymał łapiąc mocno za ramię.
ㅡ Jeśli stąd wyjdziesz nie masz dokąd wracać. ㅡ Powiedział poważnie.
ㅡ I bardzo dobrze. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Myślałem, że się w końcu zmieniłeś. ㅡ Dodałem wychodząc z domu trzaskając drzwiami. Ruszyłem w stronę mieszkania Guka. Zajęło mi to jakieś pół godziny zważywszy na moje rany. Gdy już z daleka zauważyłem odpowiedni budynek uśmiechnąłem się szeroko, lecz uśmiech zniknął, gdy podszedłem bliżej i dostrzegłem, że okna i drzwi są zabarykadowane deskami, a na nich naklejona kartka na sprzedaż. Zmęczony oraz smutny usiadłem na schodkach wyjmując telefon dzwoniąc starszego, lecz miał wyłączone urządzenie. Nie pozostało mi nic innego jak zadzwonić do wujka. Tylko on mógł mi pomóc, bo na rodziców nie miałem polegać.
Jiminnie! Jak zdrowie?
ㅡ Myślę, że dobrze.
Nie brzmisz najlepiej.
Połóż się i odpoczywaj.
ㅡ Wiem. Może znajdzie się jakaś wolna ławka.
O czym ty mówisz?
ㅡ Można powiedzieć, że... Uciekłem z domu? Nie. To złe określenie. Po prostu chciałem znaleźć Jungkooka, a ojciec powiedział, że jak wyjdę z domu to mam nie wracać. I ma. Proszę bardzo.
Jimin nie powinieneś się teraz rozchorować. Jesteś teraz za słaby, a katar ci tylko pogorszy stan. Wróć do domu i porozmawiaj z tatą.
ㅡ Nie. Nie wrócę tam. Nie dopóki nie znajdę Guka. Mam gdzieś swoje zdrowie.
Jimin nie wygłupiaj się.
Mam zadzwonić i porozmawiać z...
ㅡ Nie. Może... Może nie potrzebnie zawracałem ci głowę wujku. ㅡ Szepnąłem mając w oczach łzy. ㅡ Przepraszam cię. Pa. ㅡ Rozłączyłem się wybuchając płaczem co chwilę sycząc z bólu. Musiałem go znaleźć za wszelką cenę. Wstałem ze schodów idąc na przód. Stwierdziłem, że będę pytać po drodze każdego czy widzieli Guka. Tak też zrobiłem. Pytałem każdego pieszego pokazując zdjęcie bruneta. Niestety bez efektów.
Nadchodził wieczór, a ja się włóczyłem po ulicach Seulu marznąc i z rozdartym sercem. W końcu usiadłem na ławce płacząc.
ㅡ Już nigdy go nie znajdę. ㅡ Szepnąłem. Z każdą chwilą robiło się jeszcze zimniej. Objąłem się ramionami chcąc zapewnić sobie odrobinę ciepła, lecz nic to nie dało. Po kilku minutach poczułem jak coś opada mi na barki. Podniosłem głowę widząc przed sobą swoją zgubę. Rozpłakałem się jeszcze bardziej, przytulając go. ㅡ Nigdy więcej tak nie znikaj.
ㅡ Chim. Chcesz być chory? Wsiadaj. Zawiozę cię do domu. ㅡ Westchnął smutno.
ㅡ Nie wracam tam. Nigdy. ㅡ Odsunąłem się.
ㅡ Twoi rodzice cię szukają. Martwią się.
ㅡ Skąd to możesz wiedzieć? Gdyby się martwili przyjechali by, zadzwonili... Nie kłam Guk. Szukałem cię. Tęskniłem.
ㅡ Ja za tobą też Chim. Bardzo, ale... Nie możemy być już razem. Twoi rodzice mieli rację. Mogłem cię nie zostawiać samego. Przeze mnie stała ci się krzywda i ....
ㅡ Nieprawda. Skąd mogłeś wiedzieć, że takie coś się stanie? To nie przez ciebie.
ㅡ Sprowadzam na ciebie niebezpieczeństwo.
ㅡ Jungkook ogarnij się. ㅡ Uderzyłem go w ramię. ㅡ Kocham cię głupku i chcę z tobą być. Bez względu na wszystko. Nie kochasz mnie?
ㅡ Bardzo kocham.
ㅡ To przestań gadać głupoty i mnie w końcu pocałuj co? ㅡ Warknąłem. Chłopak lekko się uśmiechnął, ale spełnił moją prośbę, a bardziej rozkaz wpijając mi się w usta. ㅡ Zabierz mnie do siebie. Proszę. ㅡ Rzekłem wtulając się w niego.
ㅡ Zabiorę. Wsiadaj. ㅡ Odparł. Zrobiłem to o co prosił i razem pojechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Kilka minut później dojechaliśmy pod kilkupiętrowy blok. ㅡ Teraz mieszkam tutaj. Twój wujek bardzo mi pomógł. Muszę mu się jakoś odwdzięczyć.
ㅡ Czyli wiedział od początku, gdzie jesteś?
ㅡ Tak, ale kazałem mu nic nie mówić. Nie chciałem ci już wchodzić w drogę.
ㅡ To skąd wiedziałeś o mnie?
ㅡ Wszystko od twojego wujka. ㅡ Westchnął odpinając pas. ㅡ Gdy zadzwonił i powiedział, że mnie szukasz w taki mróz, wystraszyłem się. Dlatego pojechałem cię szukać i znalazłem. ㅡ Spojrzał mi w oczy.
ㅡ Dziękuję.
ㅡ To ja dziękuję. Wejdźmy do środka. Ogrzejesz się.
ㅡ Jungkook... ㅡ Złapałem jego dłoń. ㅡ Ale.. ale nie zawieziesz mnie z powrotem do domu? Proszę. Nie chce tam na razie wracać.
ㅡ W porządku. Zostań ile chcesz. Nie trzymam cię. ㅡ Uśmiechnął się wychodząc z auta, dlatego poszedłem jego śladami. Następnie weszliśmy na klatkę schodową. ㅡ To czwarte piętro. Niestety winda jest zepsuta.
ㅡ No to co?
ㅡ Nie chcę byś się przemęczał. Wskakuj. ㅡ Ukucnął przede mną tyłem. ㅡ Śmiało. ㅡ Dodał. Niepewnie wszedłem na plecy starszego, a ten mnie podniósł. Czułem, że coś jest nie tak. Od początku, gdy mnie znalazł jego głos był inny.
ㅡ Guk? Przepraszam, że jestem dla ciebie ciężarem. Przepraszam, że cię szukałem i przepraszam znowu za moich rodziców. Nigdzie nie zawiniłeś. To nie twoja wina, więc proszę nie obwiniaj się już.
ㅡ Nie możesz mi wpoić, że to nie moja wina, bo jest. Nie poinformowałem cię, że gdzieś wychodzę. Nie odbierałem od ciebie telefonów. Gdybym to zrobił przyjechał bym od razu, a ty byś był cały i zdrowy.
ㅡ Kookie naprawdę nic się nie stało.
ㅡ Nie? Mogłeś zginąć, a to dlaczego? Bo ktoś pomylił mnie z tobą. ㅡ Rzekł odstawiając mnie na ziemię, gdy zatrzymał się przy drzwiach. ㅡ Wejdź do środka.
ㅡ Wejdę dopóki przestaniesz się obwiniać. ㅡ Westchnąłem kładąc dłoń na jego policzku.
ㅡ Nie mogę.
ㅡ To śpię tutaj. ㅡ Usiadłem na schodach opierając głowę o ścianę.
ㅡ Jimin przestań. Właź do domu. ㅡ Rozkazał.
ㅡ Nie.
ㅡ Nie? W porządku. ㅡ Mruknął, a po chwili podniósł mnie w stylu panny młodej i wciągając do mieszkania. ㅡ Będę się obwiniał czy ci się to podoba czy nie. ㅡ Warknął wchodząc w głąb pomieszczenia.
ㅡ Nie chcesz mnie? ㅡ Spytałem idąc za nim. ㅡ Masz mnie dosyć? Mam zniknąć? Nie jesteś już taki jak wcześniej. Nie patrzysz na mnie tym samym wzrokiem co kilka dni temu. ㅡ Powiedziałem, a chłopak usiadł na łóżku chowając twarz w dłoniach. ㅡ Gdzie mój Jungkook?
ㅡ Nie ma. Odszedł wtedy, gdy trafiłeś do szpitala. Postaw się na moim miejscu, Jimin.
ㅡ Co nie zmienia faktu, że nie odpowiedziałeś na pytania. Kochasz mnie jeszcze? Mów szczerze.
ㅡ Kocham, ale gdy na ciebie patrzę przypomina mi się tamten dzień.
ㅡ To... To nie chcesz być ze mną? ㅡ Ściszyłem głos uciekając wzrokiem.
ㅡ Chim. Kochanie... ㅡ Podszedł do mnie. ㅡ Cholernie chcę, ale... Kurwa. Nie rozumiesz, że to moja wina?! ㅡ Uniósł lekko głos, który powoli się łamał. ㅡ Ktoś chciał mnie zabić, ale zrobił to tobie. Nie wybaczył bym sobie, gdybym cię stracił. Ty zostałeś celem, a to powinienem być ja. Nadal nie rozumiesz? Mam mówić dalej?
ㅡ Guk, ale nie wiedziałeś, że takie coś się stanie. Nie przewidujesz przecież przyszłości. Wiem, że ci teraz ciężko, ale jestem już cały i zdrowy. Nic mi nie jest.
ㅡ Uważaj, bo ci uwierzę. Po prostu skończmy już ten temat, dobra? ㅡ Fuknął wychodząc z pokoju, dlatego ruszyłem za nim.
ㅡ A może nie chce? Nie chce byś się obwiniał? Chcę byś żył spokojnie i mnie kochał jak wcześniej.
ㅡ Przecież cię kocham.
ㅡ Sam mówiłeś, że patrząc na mnie przypomina ci się tamten dzień.
ㅡ Ale kocham cię tak samo. ㅡ Westchnął. Nie byłem przekonany. ㅡ Chim naprawdę cię kocham. Źle się określiłem. Wybacz.
ㅡ Masz rację. Zakończmy ten temat. Mogę zabrać prysznic? ㅡ Zmieniłem temat idąc do łazienki, którą znalazłem.
******************
09.08.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top