34.
Nastał wieczór. Ścieliłem łóżko, gdy to niespodziewanie poczułem oplatające mnie ramiona. Przerwałem swoją czynność odwracając się do chłopaka.
ㅡ A ty co? ㅡ Spytałem z uśmiechem.
ㅡ Dziękuję, że mogę się u was zatrzymać. Obiecuję, że jak najszybciej znajdę mieszkanie.
ㅡ Gukie wiesz, że to nic takiego. Miałeś trudno, ale teraz masz szansę zacząć od nowa i zapomnieć o przykrych doświadczeń.
ㅡ Dzięki wam. Swoją drogą... Minister obrony... To twoja rodzina? Nie chwaliłeś się.
ㅡ Szczerze? To nawet o nim zapomniałem. Ostatni raz widziałem go jako dziecko. To brat mojego taty. ㅡ Usiadłem na łóżku, a starszy obok mnie.
ㅡ Czuję się jakbym miał farta. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Uratowałeś mnie z opresji. Drugi raz. Dziękuję kochanie.
ㅡ Gukie? Dlaczego... To co się stało w namiocie.... Naprawdę chciałeś ich zastrzelić?
ㅡ Nie potrafiłbym. Tylko udawałem, a tak naprawdę to bym ich nie zastrzelił. Zresztą musiałem udowodnić ci swoją niewinność.
ㅡ Kookie. Wystarczyła tylko rozmowa. Szczera rozmowa.
ㅡ A uwierzyłbyś mi? Kilkunastu facetów na jednego? Uwierzyłbyś?
ㅡ Mówili tak przekonująco. Przepraszam Jungkook. ㅡ Spuściłem głowę czując wstyd.
ㅡ Najważniejsze, że sprawa wyjaśniona, a my nadal jesteśmy razem. Kocham cię Jimin.
ㅡ A ja kocham ciebie Jungkook. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko. Po chwili usłyszeliśmy ciche pukanie, a do środka wszedł mój ojciec z jakimiś ubraniami. ㅡ Tato?
ㅡ Proszę Jungkook. Znalazłem jakieś ubrania w szafie w sam raz na ciebie, bo Jimina ubrania są na ciebie za małe. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Dopóki wojsko nie przywiezie twoich rzeczy proszę.
ㅡ Dziękuję bardzo panie Park. ㅡ Ukłonił się odbierając od mężczyzn rzeczy. ㅡ Naprawdę dziękuję proszę Pana.
ㅡ Dobranoc chłopcy. ㅡ Wyszedł z pokoju. Uradowany wstałem i przytuliłem chłopaka.
ㅡ W końcu mój tata cię lubi. ㅡ Pisnąłem wskakując na starszego, który w ostatnim momencie złapał mnie pod udami upuszczając rzeczy.
ㅡ Ostrożnie Chim. Może połóżmy się już spać. ㅡ Zaproponował kładąc mnie na łóżku. Zgodziłem się z nim. Dlatego dokończyłem ścielić łóżko, a następnie przebrałem się w piżamę. Gotowi położyliśmy się zgadzając światło. ㅡ Dobranoc skarbie.
ㅡ Dobranoc. Właściwie to masz jeszcze siłę?
ㅡ Do czego? ㅡ Spytał. Szybkim ruchem usiadłem mu na biodrach nachylając się nad nim.
ㅡ Zrobimy szybką, ale cichą rundkę? Mam ochotę na ciebie. ㅡ Szepnąłem mu do ucha ocierając się do niego.
ㅡ Teraz? Obok są twoi rodzice.
ㅡ Tata ma zawsze twardy sen i chrapie, dlatego mama zakłada zatyczki do uszu. Proszę. Kochanie... ㅡ Jęknąłem cicho podskakując.
ㅡ Ale masz być cicho. Lubrykant masz?
ㅡ Mam. ㅡ Zaśmiałem się zapalając lampkę nocną, która stała na szafce. Otworzyłem szufladę wyjmując z niej buteleczkę, którą szukałem. Z powrotem zgasiłem światło zdejmując swoje dolne odzienie. ㅡ Proszę. Czyń honory. ㅡ Szepnąłem podając mu butelkę. Chłopak rozlał żel na swoje palce, które zaraz znalazły się we mnie. Sapnąłem czując przyjemność pomieszaną z bólem. Po krótkim rozciąganiu zdjął bokserki rozlewając kolejną porcję substancji na swojego członka.
ㅡ Gotowy? ㅡ Spytał. Potwierdziłem ponownie się nad nim nachylając i całując w usta, gdzie w tym czasie powoli we mnie wszedł. Zacisnąłem palce na jego barkach nie odrywając się od jego ust. W końcu, gdy był we mnie całą swoją długością oderwałem się dysząc. ㅡ Spokojnie. Jestem z tobą. Oddychaj, rozluźnij się.
ㅡ Nie zostawiaj mnie już. ㅡ Poprosiłem robiąc pierwszy ruch biodrami. Syknąłem chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.
ㅡ Będę cały czas przy tobie. ㅡ Odparł całując mnie w skroń. Dłońmi sunął po moim ciele tak delikatnie jakbym był jakąś porcelaną. Czułem ukojenie, ciepło i spokój oraz bezpieczeństwo. Ten stosunek różnił się od poprzednich. Czułem to. Z niczym się nie spieszyliśmy. Niby miała go być szybka runda, ale tak nie było. Większość czasu leżałem na starszym, gdy on mnie trzymał w swoich ramionach i składał pocałunki na mojej twarzy i głowie jednocześnie spokojnie się we mnie poruszając. Czułem się ważny.
ㅡ Kocham cię. ㅡ Szepnąłem całując go w usta. ㅡ Będę to cały czas powtarzać. Będę ci wierzył i ufał.
ㅡ Ja tobie tak samo, skarbie. Kocham cię. ㅡ Powiedział. Uśmiechnąłem się szeroko muskając jego szyję. Po kilku minutach starszy zmienił nasze pozycję, że teraz to ja leżałem pod nim. ㅡ Jesteś wykończony. Trzeba kłaść się spać, więc dokończmy.
ㅡ W porządku. ㅡ Odparłem przytulając go, a chłopak zaczął poruszać miednicą. Zacisnąłem usta nie mogąc wypuścić z nich żadnego jęku, lecz przez to nie mogłem oddychać. ㅡ Guk... ㅡ Sapnąłem odchylając głowę do tyłu.
ㅡ Ćśś... musisz być cicho. ㅡ Rzekł wpijając mi się w usta. To na jakiś czas pomogło.
W końcu po kilku minutach doszedł we mnie, a chwilę później z jego pomocą także to zrobiłem. Położył się obok zagarniając mnie w swoje ramiona.
ㅡ Dobranoc Jimin.
ㅡ Dobranoc Jungkook.
***
Rano obudziłem się bez ciepła obok. Podniosłem się do siadu zauważając, że byłem w pokoju sam. Jednakże uśmiechnąłem się szeroko, gdy przypomniałem sobie tę noc. Szczęśliwy wstałem z łóżka ubierając się, a potem zszedłem na parter zastając starszego w kuchni wraz z moją mamą.
ㅡ Dzień dobry. ㅡ Przywitałem się. ㅡ O czym tak rozmawiacie?
ㅡ O pierdołach. Jak się spało synku?
ㅡ Dobrze. ㅡ Spojrzałem na chłopaka, który był jakiś niemrawy. ㅡ Kookie? Co jest?
ㅡ A co ma być? Wszystko w porządku. Proszę. ㅡ Podał mi kubek z herbatą i talerz z naleśnikami. Podziękowałem, lecz jego zachowanie mnie martwiło. ㅡ Jimin naprawdę nic się nie dzieje. ㅡ Uśmiechnął się, lecz było widać, że nie szczerze.
ㅡ Mamo co mu powiedziałaś? ㅡ Warknąłem patrząc na kobietę.
ㅡ Co? Dlaczego mnie winisz?
ㅡ A jest tu ktoś jeszcze? ㅡ Fuknąłem. ㅡ Co mu nagadałaś?
ㅡ Chim nic się nie dzieje. Jedz, bo wystygnie. ㅡ Odparł brunet łapiąc moją dłoń, lecz wyrwałem się.
ㅡ Co? Mów. Mam zadzwonić do taty? ㅡ Spytałem wstając z miejsca i podchodząc do rodzicielki, która się skuliła ze strachu. ㅡ Co mu powiedziałaś?
ㅡ Jimin...
ㅡ Guk zostaw nas samych. ㅡ Poprosiłem. ㅡ Proszę. Idź na górę. ㅡ Dodałem, a starszy zrobił co kazał. ㅡ Co mu powiedziałaś?
ㅡ Jimin ja nic...
ㅡ Powiedz!
ㅡ Eh... Tylko powiedziałam, żeby w miarę szybko znalazł sobie mieszkanie.
ㅡ Czyli dałaś mu do zrozumienia, że nie jest mile widziany w naszym domu. Mamo przecież wiesz jak Jungkook ma teraz trudno. Nie ma domu, nie ma nawet swoich rzeczy, nie ma pieniędzy, więc jak ma do cholery znaleźć mieszkanie?!
ㅡ Nie pomyślałam, przepraszam cię.
ㅡ Nie mnie masz przepraszać. ㅡ Fuknąłem idąc na korytarz zakładając buty, a następnie wychodząc z domu. Cały poranek, który miał być cudowny legł w gruzach.
******************
02.08.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top