3

Dwa tygodnie później...

Dzisiaj miałem być jurorem na castingu śpiewu. Denerwowałem się, a ręce były spocone. Bałem się, że coś źle zrobię, źle wybiorę. A jak wszyscy mi się spodobają? Nie wiem...

Szedłem właśnie szybkim krokiem przez pusty korytarz do naszej sali teatralnej. Byłem spóźniony już pięć minut. Wszedłem do środka, a wszystkie pary oczu były skierowane na mnie.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Powiedziałem zajmując swoje miejsce obok blondyna.

ㅡ Gdzieś ty był? ㅡ Szepnął pochylając się w moją stronę.

ㅡ W toalecie. ㅡ Skłamałem.

ㅡ Nie ważne. Zaczynamy! ㅡ Krzyknął, a na scenę wszedł młody chłopak.
Zaczął śpiewać na początku się przedstawiając, a ja już wiedziałem jaki długi będzie ten dzień.

Po kilku godzinach casting się skończył. Odetchnąłem głośno odkładając długopis na bok.

ㅡ W końcu... ㅡ Powiedział blondyn przeciągając się na krześle. ㅡ Niektórzy byli nawet dobrzy. ㅡ Skomentował.

ㅡ Tak, masz rację.

ㅡ A ty co taki spięty? ㅡ Spytał kładąc dłoń na mym ramieniu.

ㅡ Po prostu jestem zmęczony. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko. ㅡ Idziesz do domu?

ㅡ Yhm. Tylko muszę iść jeszcze do dyrektora zanieść mu listę. Ten człowiek zamęczy się na śmierć, jeżeli nadal będzie brał nadgodziny. No nic. Do jutra, Jungkook. ㅡ Wstał zabierając swoją kurtkę z oparcia. Machając dłonią wyszedł z sali.

Podniosłem wzrok na scenę zauważając postawiony mikrofon na środku. Zawsze chciałem to zrobić. Zaśpiewać. Rozejrzałem się dookoła nie widząc nikogo.

Stanąłem za mikrofonem zastanawiając jaką piosenkę wybrać. W końcu pomyślałem, a pierwsze słowa popłynęły.

Jimin POV.

Szedłem w stronę gabinetu dyrektora z kartką w ręce, gdy po chwili przypomniałem sobie w połowie drogi, że zostawiłem telefon. Zawróciłem, a kiedy byłem pod drzwiami usłyszałem przepiękny głos.  Po cichu wszedłem do pomieszczenia, a mój wzrok zauważył Jungkooka. Moja szczęka spotkała się z ziemią. Zawsze twierdziłem, że jest on dziwny, a zarazem bardzo przystojny oraz miły, ale nie wiedziałem, że ma głos jak anioł.

Usiadłem na ostatnich trybunach, tak aby mnie nie zobaczył, gdy nagle do środka wszedł jakiś mężczyzna w zielonym mundurze wojskowym. Zaskoczony obserwowałem co zrobi.
Chłopak przestał śpiewać, gdy tylko go zauważył. Mężczyzna podszedł do niego uderzając w policzek.

ㅡ Mówiłem, że masz tego nie robić! ㅡ Krzyknął.

ㅡ A-ale ja to kocham....

ㅡ Tak wykonujesz polecenia?

ㅡ Tato... Nie zrozumiesz tego. Kocham śpiewać i...

ㅡ Śpiewem nic nie osiągniesz. Śpiewem nie pomożesz ojczyźnie!

ㅡ Nie chcę być żołnierzem! ㅡ Krzyknął zaczynając płakać. ㅡ Chcę być piosenkarzem! Idolem. Chcę, aby ludzie mnie kochali. Chcę spełniać swoje marzenia. To takie trudne?

ㅡ Dosyć tego! Marsz do domu, a tam wybije ci z głowy te głupoty.

Brunet pokręcił głową wybiegając stąd, dlatego pobiegłem za nim.
Dotarłem aż za tyły szkoły, gdzie znajduje się wejście do piwnicy. Zszedłem schodami na dół zauważając w kącie siedzącego oraz zapłakanego chłopaka.

ㅡ Jungkook... ㅡ Odezwałem się.
Podskoczył, gwałtownie odwracając głowę w moją stronę.

ㅡ C-co tu robisz?

ㅡ Słuchaj.. ㅡ Usiadłem obok niego. ㅡ Słyszałem. Wszystko. Jungkook ja nie wiedziałem, że twój tata jest żołnierzem.

ㅡ G-generałem.

ㅡ Żartujesz?

ㅡ A wyglądam jakbym żartował?!

ㅡ Ćśś.. ㅡ Przytuliłem go co odwzajemnił. ㅡ Spokojnie...Kookie.

ㅡ Nie chcę iść do wojska. ㅡ Szepnął.

ㅡ Wiem. Mówiłeś to. ㅡ Powiedziałem przyklejając swój policzek do jego włosów jednocześnie głaszcząc po głowie. ㅡ Nie martw się. Pomogę ci.

ㅡ Jak?

ㅡ Razem przekonamy jakoś twojego ojca. Jungkook. Masz ogromny talent, piękny głos. Nie możesz tego zmarnować w jakieś szkole żołnierskiej. ㅡ Oburzyłem się. 

ㅡ On tego nie rozumie..

ㅡ Możliwe, ale będzie musiał.

ㅡ Co masz na myśli, Jimin? ㅡ Odsunął się. ㅡ Nic o mnie nie wiesz. Nie masz pojęcia przez co przechodzę każdego dnia. Myślisz, że nie wiem jakie masz o mnie zdanie i obgadujesz za plecami?

ㅡ Jungkook to nie tak...

ㅡ A jak? Proszę, idź. Idź powiedzieć wszystkim, że dziwoląg ma ojca generała. Idź. W tym jesteś dobry. ㅡ Wstał i wyszedł.

ㅡ Nie jesteś dziwolągiem.. ㅡ Szepnąłem do siebie.

***

Jungkook POV.

Chodziłem po mieście bez celu nie chcąc wracać do domu, a na zewnątrz było już ciemno. Jedynie lampy oświetlały drogę. Nie wrócę do ojca. Nie po tym co się stało, a jeśli to zrobię tak mi się oberwie, że nawet z domu nie będę mógł wyjść.

Dotarłem pod ministerstwo. Zdziwiłem się, ponieważ to nie jest aż tak blisko. Dlaczego tutaj? Chciałem zawrócić, lecz z daleka zauważyłem  Pana Lee, który wychodził z budynku. Podszedłem do niego kłaniając się na przywitanie.

ㅡ Jungkook? Co ty tu robisz? Twój ojciec cię szuka.

ㅡ I co z tego? ㅡ Rzekłem cicho.

ㅡ Co się stało?

ㅡ A co mogło się stać? Przyłapał mnie na śpiewaniu w szkole. Powiedział, że wybije mi to z głowy, ale... Ja chcę być kimś. Kocham śpiewać i tańczyć... I chce iść w tym kierunku.

ㅡ Jungkook...

ㅡ Ojciec tego nie rozumie, a ja tam nie wrócę.

ㅡ Nie zapominaj, że twój ojciec chce dla ciebie dobrze. Może nie jest dobry w okazywaniu uczuć, ale on cię kocha.

ㅡ Lecz... Ja już go nie. Nie jest już moim ojcem. ㅡ Powiedziałem. ㅡ Pójdę już. Do widzenia.

Odwróciłem się widząc za sobą starszego. No tak. Przecież to ministerstwo. Tu się roi od żołnierzy.

Cofnąłem się kilka kroków do tyłu chcąc uciec, lecz zatrzymał mnie łapiąc za ramię.

ㅡ Puść mnie! Proszę cię. ㅡ Mówiłem czując strach.

ㅡ Wracamy do domu. Już. ㅡ Rzekł poważnie prowadząc do samochodu.
Wyrywałem się co udało mi się po kilku chwilach tuż przed autem.

ㅡ Nie. Nigdzie z tobą nie idę! Nienawidzę cię! Żałuję, że jestem twoim synem. Wolałbym już się zabić niż wrócić z tobą do domu. Współczuję mamie, że musiała z tobą żyć! ㅡ Krzyknąłem za co dostałem w policzek.

ㅡ Nigdy, nie wspominaj o mamie w kłótniach, jasne?!

Zamilkłem łapiąc się za bolące miejsce.

ㅡ Nie jesteś już moim ojcem. ㅡ Odparłem cofając się. ㅡ A ty... Nie masz już syna. ㅡ Dodałem. Odwróciłem się idąc w stronę Pana Lee, który stał kilka metrów od nas. ㅡ Panie Lee! ㅡ Zawołałem idąc w jego stronę. Po kilku chwilach poczułem ostry ból w ramieniu. Upadłem na kolana łapiąc się za nie. Inni żołnierze wyjęli swoje pistolety. Odwróciłem głowę widząc ojca, który celował we mnie bronią, lecz... Po chwili sam został zastrzelony w celu bezpieczeństwa. Mojego bezpieczeństwa. Patrzyłem widząc jak upada na ziemię. ㅡ T-tato! ㅡ Krzyknąłem wstając i podbiegając do niego. ㅡ Nie.. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Przepraszam cię. Nie będę już taki... Błagam nie zamykaj oczu!

ㅡ Jungkook. Przepraszam... ㅡ Wyszeptał ciężko, a po chwili zamknął oczy odchodząc.

ㅡ Nie! ㅡ Krzyknąłem wybuchając płaczem. ㅡ Tato! Tak bardzo cię przepraszam... Jestem najgorszym synem. Proszę powiedz to. Tato obudź się!

ㅡ Jungkook.. ㅡ Usłyszałem głos Pana Lee.

ㅡ Zabiliście mi ojca! Jak mogliście?! ㅡ Krzyknąłem patrząc na wszystkich zgromadzonych.

ㅡ Nie zauważyłeś? On chciał zabić ciebie. Chodź z nami.. ㅡ Wyjaśnił inny mężczyzna.

Patrzyłem przed siebie smutnym wzrokiem. Z pomocą innych wstałem, a po kilku minutach przyjechała karetka, która zabrała mnie do szpitala.


***************

08.05.22

Hejka
Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰💖 Dobranoc ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top