21.
Zdenerwowany podszedłem otworzyć drzwi, do których ktoś cały czas się dobijał. Otworzyłem je, a moja złość zastąpiła w zaskoczenie.
ㅡ Pan Park? ㅡ Spytałem. ㅡ Co pana tu sprowadza?
ㅡ Przyszedłem do Jimina. Jest?
ㅡ Tak. Proszę wejść. ㅡ Poprosiłem odsuwając się na bok. Mężczyzna wszedł do środka, a ja w tym czasie poszedłem na górę pukając w drzwi od łazienki. ㅡ Jimin twój tata przyszedł. ㅡ Oznajmiłem, a chłopak od razu otworzył idąc do pokoju. Następnie wyszedł z niego ubrany schodzą na parter. Wywróciłem oczyma idąc za nim.
ㅡ Tato co ty tu robisz?
ㅡ Chciałbym.... Cię przeprosić. I prosić byś wrócił do domu. ㅡ Odparł.
ㅡ Niby z jakiej racji? Zwyzywałeś mnie od nieudaczników, od najgorszych synów i po tym mam wrócić? ㅡ Warknął.
ㅡ Byłem wściekły. Uciekłeś sobie do niego bez poinformowania o tym nas, rodziców. Wiesz jak się baliśmy? A co jakby coś ci się stało?
ㅡ Byłem bezpieczny.
ㅡ Jiminnie proszę cię. Wróć do domu. ㅡ Podszedł do młodszego łapiąc jego dłonie. ㅡ Jak nie dla mnie to dla mamy. Tęskni za tobą. Zresztą nie możesz cały czas być na utrzymaniu Jungkooka. ㅡ Dodał. Już chciałem się odezwać, lecz chłopak mnie wyprzedził.
ㅡ Tak masz rację tato. ㅡ Odparł.
ㅡ Jimin. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Nieprawda.
ㅡ No dobrze. Wrócę z tobą. ㅡ Westchnął. ㅡ Przyjdę jutro.
ㅡ W porządku. Dziękuję synu. ㅡ Poklepał syna. ㅡ Dziękuję Jungkook za opiekę nad nim. Pójdę już. Do zobaczenia. ㅡ Rzucił wychodząc z domu.
ㅡ Czy ty w ogóle mnie słuchasz? ㅡ Warknąłem podchodząc do młodszego.
ㅡ Akurat w tej sprawie nie masz nic do gadania Kook. To moja sprawa i rodziców.
ㅡ Słucham? Swoją drogą w tej sprawie mam coś do powiedzenia. Mieszkałeś ze mną, bo nie miałeś gdzie, tak? A jakbym ciebie nie przyjął? Spał byś pod mostem? Na ławce w parku? To, że cię przyjąłem nic nie znaczy? Mam dosyć twoich cholernych humorów, Jimin. Jesteś teraz na mnie zły, bo co? Bo chciałem otworzyć drzwi? Nie.. wiesz co? W porządku. Wracaj sobie do rodziców jak tak bardzo chcesz. ㅡ Fuknąłem czując się tak zwyczajnie oszukany. Poszedłem na górę wchodząc do sypialni ojca. Usiadłem na łóżku dając upust swoim łzom. Czyli tak naprawdę nie zależało mu? Zrobił to by tylko mieć gdzie spać?
ㅡ Jungkook.. ㅡ Usłyszałem po kilku minutach.
ㅡ Wyjdź stąd.
ㅡ Przepraszam.
ㅡ W dupie mam takie przeprosiny. Wykorzystałeś mnie. Czy ty w ogóle mnie szczerze kochasz? Czy tylko ci się podoba moje ciało?
ㅡ Kocham ciebie. Całego ciebie. Twoje serce, wszystko. Źle zabrzmiałem. ㅡ Rzekł siadając obok mnie, lecz nie chciałem tego, dlatego podniosłem się podchodząc do okna. ㅡ Pozwoliłeś mi tu na ten czas zamieszkać. Bardzo ci dziękuję. Przepraszam też za wcześniej, gdy przyszedł mój tata. Wiem, że moje humory są nieznośne.
ㅡ Przestań już. ㅡ Spojrzałem na niego.
ㅡ Nie. Nie przestanę. ㅡ Mruknął podchodząc do mojej osoby. ㅡ Wtedy chyba miałem prawo być zły, bo ktoś nam przerwał najcudowniejszy moment. Też powinieneś się wkurzyć.
ㅡ Tyle, że ja chciałem potem dokończyć. A ty co zrobiłeś? Ubrałeś się i sam stwierdziłeś, że koniec zabawy. Weź... Nawet ta kłótnia nie ma sensu. ㅡ Prychnąłem.
ㅡ Dobrze. Biorę winę na siebie. Przepraszam. ㅡ Powiedział kładąc dłoń na moim barku. ㅡ Nie bądź już zły.
ㅡ Potrzebuje czasu dla siebie. ㅡ Mruknąłem podchodząc do drzwi.
ㅡ Kook proszę.... ㅡ Powiedział. ㅡ Nie chcę wracać do domu będąc pokłócony z tobą. ㅡ Odparł.
ㅡ Teraz muszę ochłonąć Jimin. ㅡ Rzuciłem i już nie czekając wyszedłem z pokoju, a następnie z domu.
***
Wieczorem, gdy wróciłem do domu po ciężkim treningu w jednostce, Jimin siedział w salonie. Nie będę ukrywał, ale myślałem, że wróci do rodziców, lecz nie. Cierpliwie czekał.
ㅡ Porozmawiajmy. ㅡ Poprosił cichym głosem. Westchnąłem nie mając na to najmniejszej ochoty.
ㅡ Co chcesz jeszcze powiedzieć? ㅡ Spytałem stojąc w przejściu pomiędzy pokojem gościnnym, a korytarzem.
ㅡ A na ile mi pozwolisz? Co chciałbyś usłyszeć? ㅡ Spytał. Zamilkłem uciekając wzrokiem. ㅡ Powiedz... O co w ogóle teraz się pokłóciliśmy?
ㅡ Powiem ci. ㅡ Rzuciłem brudną kurtkę na podłogę. ㅡ Poczułem się przez ciebie oszukany. Ponieważ... Wykorzystałeś moją miłość do ciebie by tylko mieć dach nad głową.
ㅡ Co Ty pieprzysz? Nigdy w życiu bym tego nie zrobił.
ㅡ Tak? Cały czas chcesz mnie widzieć bez koszulki, chcesz się kochać. Nie ja jestem dla ciebie ważny, a moje ciało. Kochasz mnie tylko dlatego! ㅡ Krzyknąłem.
ㅡ Nieprawda. ㅡ Oburzył się. ㅡ Kocham cię Jungkookie. Naprawdę cię kocham. ㅡ Wstał podchodząc do mnie bliżej. ㅡ Jesteś dla mnie wszystkim, Kookie. Możesz być nawet gruby i tak będę cię kochał. Może masz świetnie zbudowane ciało, ale ono mnie nie obchodzi. Obchodzi mnie twoje serce. ㅡ Położył dłoń na mojej klatce piersiowej.
ㅡ To dlaczego...
ㅡ Gdybyś ty prosił mnie o pomoc sam bym ci pomógł. Nie chciałem cię wykorzystać. Dla ciebie chcę iść nawet do wojska Guk. To też jest wykorzystywanie?
ㅡ No nie.... ㅡ Spuściłem głowę.
ㅡ Wiem, że wtedy gdy był mój tata chciałeś pomóc, ale on miał rację. Nie mogę być cały czas na twoim utrzymaniu.
ㅡ Możesz być.
ㅡ Nie. ㅡ Uśmiechnął się lekko. ㅡ Muszę wrócić do domu. Byłem u ciebie jednie jako gość.
ㅡ Ale jesteś moim chłopakiem. ㅡ Objąłem go w pasie. ㅡ Drzwi zawsze będą dla ciebie otwarte.
ㅡ Dziękuję Kookie. ㅡ Przytulił mnie. ㅡ Jest pomiędzy nami.... Już dobrze?
ㅡ Myślę, że tak. Przepraszam za swoje zachowanie.
ㅡ Wszystko już dobrze, Gukie. ㅡ Odparł głaszcząc mnie po plecach. ㅡ Pójdę się spakować. ㅡ Odsunął się podchodząc do schodów.
ㅡ Już?
ㅡ Chce mieć to z głowy. Od razu po szkole pojadę taksówką do domu.
ㅡ Zawiozę cię. ㅡ Zaleciłem.
ㅡ Dziękuję Guk.
ㅡ Pomóc ci? ㅡ Spytałem idąc za nim na piętro.
ㅡ Jak chcesz.
*******************
30.06.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top