18.

Do domu wróciłem wieczorem po ostrym jak zwykle treningu. Zmęczony wszedłem do środka widząc wokół ciemność. Zapaliłem światła szukając blondyna, którego znalazłem śpiącego w łazience przy ubikacji.

ㅡ Jimin? ㅡ Ukucnąłem przed nim szturchając. ㅡ Ocknij się.

ㅡ Um co? ㅡ Uchylił powieki patrząc na mnie bez sił. ㅡ Która godzina?

ㅡ Przed dwudziestą. Ile tu już siedzisz?

ㅡ Nie mam pojęcia. Poczułem się źle i zasnąłem. Położę się. Nie zbliżaj się do mnie, bo się zarazisz. ㅡ Powiedział chcąc się podnieść, lecz nie miał wystarczająco sił by to zrobić, dlatego pomogłem mu biorąc go na ręce i zanosząc do sypialni. ㅡ Kookie naprawdę przepraszam za dzisiaj. Nie powinienem był cię zmuszać i powinienem był spytać cię o zgodę. Przepraszam cię. Już cię wykreśliłem, a zastępcą jest Hee.

ㅡ Nie myśl teraz o tym. Musisz odpocząć.

ㅡ Jesteś zły?

ㅡ Tak. Ale to nie jest teraz ważne. Śpij, Chim. Pogadamy jutro. Na spokojnie. ㅡ Przykryłem go kołdrą podchodzi następnie do drzwi.

ㅡ Nie idź. ㅡ Poprosił. Spojrzałem na niego bijąc się w myślach. Z jednej strony chciałem tego, ale z drugiej byłem ja niego nadal zły.

ㅡ Dobranoc. ㅡ Rzuciłem wychodząc z pokoju idąc do sypialni ojca. Rzadko tu wchodziłem. Może tylko by pooglądać mundur. Rozebrałem się do bokserek wchodząc od razu do łóżka. Sam byłem zaskoczony by iść spać tak wcześnie, ale sam byłem wyczerpany. Przymknąłem oczy zasypiając po kilku minutach.

***

Rano poczułem oplatające mnie ramiona. Przebudziłem się widząc Jimina, który przytulał się do mojego ciała i spokojnie spał. Nie czułem nawet, kiedy przyszedł. Westchnąłem głaszcząc go po włosach i obserwując jego spokojną twarz.

ㅡ Kocham cię Jimin. ㅡ Szepnąłem całując go w czoło. Po chwili poczułem jak wzmacnia uścisk, a następnie spojrzał mi w oczy. ㅡ Nie śpisz?

ㅡ Porozmawiajmy.

ㅡ Że już? Nie psujmy sobie poranku.

ㅡ Nie zepsujemy go. Usunąłem cię z listy. W czym jeszcze problem? ㅡ Westchnął ciężko. ㅡ Gukie naprawdę cię przepraszam. Nie pomyślałem.

ㅡ Dobrze już Chim. Spokojnie. Tym razem ci wybaczę, ale następnie razem masz się najpierw spytać o zgodę.

ㅡ Będę. Przyrzekam.

ㅡ Jestem ciekawy czy Hee sobie poradzi. ㅡ Zaśmiałem się.

ㅡ Okaże się. ㅡ Również rozbawiła go ta sytuacja. ㅡ Zaraz pewnie mi napiszę.

ㅡ Jestem teraz bardziej ciekawy. Ale lepiej będzie jak pójdę do szkoły i sam się dowiem. ㅡ Odparłem wstając z łóżka. ㅡ Czyli skoro nie jestem już zastępcą.... Nie muszę być jurorem w sobotę! ㅡ Klasnąłem uradowany.

ㅡ Tak, to prawda. Ale jesteś uczestnikiem i musisz wystąpić.

ㅡ Nie. Może kocham śpiewać i na początku chciałem być piosenkarzem, ale... Z czasem polubiłem wojsko. Nie chce robić sobie mętlik w głowie. ㅡ Posłałem uśmiech.

ㅡ Rozumiem Gukie. A teraz chce na rączki. ㅡ Wyciągnął w moją stronę ramiona. Zaśmiałem się chwytając go pod udami i podnosząc, a następnie zszedłem na parter do kuchni sadzając go na blacie.

ㅡ Co chcesz na śniadanie? ㅡ Spytałem wślizgują się pomiędzy chłopaka nogi.

ㅡ Jeśli powiem, że ciebie to co mi zaoferujesz? ㅡ Zapytał obejmując mnie za karkiem. Zagryzłem dolną wargę kładąc dłonie na jego pośladkach.

ㅡ A co chcesz?

ㅡ Wszystko. ㅡ Szepnął przybliżając się do mojej szyi, którą zasypał pocałunkami.

ㅡ W takim razie.... Mogę zaoferować zapiekanki. ㅡ Zaśmiałem się odsuwając i podchodząc do lodówki.

ㅡ No chyba nie. ㅡ Mruknął niezadowolony zeskakując z blatu i obejmując mnie od tyłu. ㅡ Gukie...

ㅡ Muszę się szykować do szkoły. Zresztą wyglądasz na zdrowego, więc pójdziesz ze mną.

ㅡ Jestem jeszcze chory. Pójdę jutro.

ㅡ Jutro sobota. ㅡ Wywróciłem oczyma.

ㅡ No tak. ㅡ Odparł jeżdżąc dłońmi po mojej klatce piersiowej. ㅡ Ale jesteś umięśniony. ㅡ Dodał. Odwróciłem się do niego przodem chwytając jego nadgarstki.

ㅡ Podoba ci się? ㅡ Spytałem przyciągając go do siebie bliżej.

ㅡ T-tak.. ㅡ Szepnął. Uśmiechnąłem się lekko, wpijając mu się w usta.

ㅡ Myślę, że kilka minut mnie nie zbawi i nic się nie stanie jak się spóźnię. ㅡ Powiedziałem pomiędzy pocałunkami chwytając go za pośladki ściskając.

ㅡ Oczywiście, że nie. Bierz mnie mocno. ㅡ Podskoczył oplatając mnie w pasie. Skinąłem głową kierując się do sypialni.

***

Godzinę później wszedłem do środka szkoły, gdzie akurat była przerwa. Westchnąłem idąc pod klasę, gdzie odbędą się zajęcia.

ㅡ Jungkook! ㅡ Usłyszałem zły ton dziewczyny. Odwróciłem się zauważając Hee, całą wkurzoną oraz z jakimiś papierami. Posłałem jej uśmiech machając dłonią, a następnie uciekłem czym prędzej z jej pola widzenia, lecz dziewczyna biegła tuż za mną.

ㅡ No odczep się kobieto! ㅡ Krzyknąłem.

ㅡ Najpierw to ci przypierdole pacanie jeden! ㅡ Okrzyknęła.

ㅡ Za co? ㅡ Spytałem niechcący wpadając na jakiegoś ucznia. Przeprosiłem czując zaraz mocny uścisk na kołnierzu.

ㅡ Przez ciebie mam tyle roboty, że nie ogarniam. Robię to co tobie się nie chciało! Myślisz, że w domu nie mam co robić? Chciałam jutro iść do klubu z przyjaciółkami, ale nie bo jest jakiś jebany casting! ㅡ Krzyczała szarpiąc mnie za ubranie.

ㅡ Teraz wiesz co przechodziłem. Od początku nie chciałem być zastępcą. Ty jako pierwsza zagłosowałaś na mnie i namawiałaś innych by robili to samo. Myślisz, że nie wiem?

ㅡ Bo nadawałeś się na dobrego zastępcę. Wiedziałam, że dasz radę. Ale ty oczywiście leniu nic nie robiłeś.

ㅡ Nie robiłem czegoś co nie sprawia mi przyjemność. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Teraz pozwól, że pójdę do klasy. Puścisz mnie?

ㅡ Sam się puść.

ㅡ Z tobą? ㅡ Spytałem żartobliwie śmiejąc się.

ㅡ Idiota. ㅡ Prychęła odchodząc.

ㅡ No ej no nie obrażaj się! Hee! ㅡ Zawołałem, a dziewczyna pokazała mi tylko środkowy palec. ㅡ Kuzyneczko kochana! ㅡ Krzyknąłem podbiegając do niej i obejmując ramieniem. ㅡ Chociaż dalszo Kuzyneczko. Nie gniewaj się.

ㅡ To pomóż mi w obowiązkach. Dyrektor wymyślił sobie jakąś wycieczkę dla czwartej i trzeciej klasy. I kto ma ogarniać? Ja, bo Jimina oczywiście nie ma.

ㅡ Jest chory. W poniedziałek już będzie w szkole. Oj stara nie martw się. Dasz radę. Wierzę w ciebie jak ty we mnie.

ㅡ Jungkook...

ㅡ Bye bye! ㅡ Zawołałem uciekając do klasy.


*******************
20.06.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top