15
Następnego dnia, gdy wszedłem do środka kierując się do sali, w której będzie konkurs historyczny zatrzymał mnie dyrektor. Szczerze miałem go już dosyć.
ㅡ Dzień dobry. ㅡ Ukłoniłem się.
ㅡ Witaj Jungkook. Życzę ci powodzenia na konkursie. Musisz zdobyć przynajmniej trzecie miejsce.
ㅡ Pan oszalał. Nie mam zamiaru walczyć o jakiekolwiek miejsce. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Nie będzie mi Pan mówił co mam robić. Miałem startować, w każdym konkursie. Nie było mowy o tym by zdobywać miejsca! Nie obchodzi mnie to.
ㅡ Jungkook....
ㅡ W dupie to mam. ㅡ Warknąłem wchodząc do klasy. Miałem gdzieś, że może mnie wywalić ze szkoły. Ten człowiek denerwował mnie niesamowicie. Nie miał prawa mną kierować.
Usiadłem na miejscu czekając aż konkurs się rozpocznie co się stało po kilku minutach, gdy zabrzmiał dzwonek.
Po kilkunastu minutach lekcja się skończyła, czyli konkurs również. Nie starałem się zbytnio by cokolwiek pisać, bo mało się uczyłem. Umowa była jedna. Wystartować, w każdym konkursie. Nie było mowy o wygranach.
Gdy wyszedłem na przerwę poszedłem poszukać Jimina. Znalazłem go w klasie uczącego się pewno na kartkówkę.
ㅡ Jimin.. ㅡ Zawołałem podchodząc do jego ławki.
ㅡ Cześć Guk. Jak poszedł konkurs? ㅡ Spytał z lekkim uśmiechem.
ㅡ Może być. Dzisiaj idę na trening. Po czwartej lekcji, dlatego się zwalniam.
ㅡ Dlaczego mi to mówisz? ㅡ Spytał nierozumiejąc.
ㅡ Byś nie przyszedł jak ostatnio i robił szum. ㅡ Odparłem poprawiając plecak na barkach.
ㅡ Kto powiedział, że przyjdę? Nie mam czasu na to. Muszę zająć się sprawami szkoły. ㅡ Mruknął wracając wzrokiem do zeszytu.
ㅡ Coś nie tak? ㅡ Spytałem zdziwiony jego zachowaniem.
ㅡ Wszystko okay. Wracaj na lekcję. ㅡ Rzekł poważnie. Nadal zaskoczony opuściłem pomieszczenie idąc do swojej klasy.
***
Po danych zajęciach opuściłem budynek idąc w stronę samochodu. Młodszy do tego czasu nie odzywał się do mnie zasłaniając się brakiem czasu. Przecież wczoraj było jeszcze dobrze. Albo naprawdę nie miał czasu, albo u niego w domu coś się stało. Choć miałem świadomość, że jego ojciec mnie nie lubił.
Wsiadłem do auta rzucając plecak na tyły. Odetchnąłem ciężko opierając głowę o kierownicę. Następnie odpaliłem silnik ruszając przed siebie. Zahamowałem gwałtownie, gdy tuż przed samochodem wybiegł mi młodszy oddychając ciężko.
ㅡ Jesteś normalny?! Mogłem cię potrącić! ㅡ Krzyknąłem, gdy wysiadłem. Spojrzałem w bok widząc jak inni uczniowie się nam przyglądają.
ㅡ Przepraszam Jungkook. Nie chciałem.
ㅡ Czemu to zrobiłeś? Spieszę się. ㅡ Fuknąłem podchodząc do niego bliżej.
ㅡ Bo... Sam nie wiem.... Chciałem cię zatrzymać, ale nie wiem dlaczego... Po prostu mnie przytul, dobra? ㅡ Powiedział z oburzeniem wtulając się we mnie. Wywróciłem oczyma oddając gest.
ㅡ Zrobiłem coś źle? ㅡ Szepnąłem mu do ucha głaszcząc go po głowie.
ㅡ Nie. Ty nic. ㅡ Odpowiedział odsuwając się odrobinę.
ㅡ Jimin. Widzę, że coś jest nie tak. Co się dzieje? ㅡ Poprosiłem.
ㅡ Chodzi o to, że.... Ugh... Pogadajmy gdzie indziej, a najlepiej po twoim treningu. ㅡ Spuścił głowę.
ㅡ Nie rozumiem. Nigdzie nie pojadę, dopóki mi nie wyjaśnisz.
ㅡ Powiem tylko tyle, że chodzi o mojego ojca i o nas. Tylko tyle. Chcę porozmawiać na spokojnie. Bez gapiów. ㅡ Rzekł patrząc na innych uczniów. Skinąłem głową całując go w czoło, a następnie wróciłem do samochodu jadąc do jednostki.
***
ㅡ Jungkook radzisz sobie doskonale. ㅡ Pochwalił generał Hong, który podszedł do mnie, gdy to skończyliśmy trening. ㅡ Twój ojciec musi być dumny, że ma takiego syna. ㅡ Dodał odchodząc. Odprowadziłem go wzrokiem zdziwiony. Mimowolnie uśmiechnąłem się lekko wycierając szyję ręcznikiem, który dostałem od chłopaków, z którymi dzisiaj trenowałem. Dzisiaj dali nam wycisk. Czułem każdy mięsień, lecz uwielbiałem taki ból. Motywował mnie w jakiś sposób. Czułem się silniejszy.
Podniosłem się z ławki, kierując się w stronę wyjścia. Była już dwudziesta. Jimin pewnie się martwił, bądź niecierpliwił. Gdy stałem już obok swojego samochodu usłyszałem znany mi głos.
ㅡ Panie Lee. Dawno pana nie widziałem. Jak się pan miewa?
ㅡ Bardzo dobrze. Ale już coś mówiłem na temat mojego określenia. Nie mów na mnie Pan.
ㅡ Ah, zapomniałem wujku. Przepraszam. ㅡ Zaśmiałem się.
ㅡ Nic się nie stało. Słuchaj. Ja również zaraz wracam do domu. Przyjdź do mnie. Muszę coś ci dać. To bardzo ważne. ㅡ Odparł czekając na moją odpowiedź.
ㅡ Muszę spotkać się z Jiminem. Przyjdę jutro. ㅡ Powiedziałem smutnym głosem. Nie lubiłem sprawiać przykrości Panu Lee. Był złotym człowiekiem.
ㅡ Jutro rano wylatuje w delegacji za granicę. Chodzi o konflikt w Afganistanie. Musimy odbyć naradę z innymi państwami.
ㅡ Nie wiedziałem... ㅡ Zdziwiłem się. ㅡ Dobrze. Przyjdę. ㅡ Skinąłem głową otwierając drzwi.
ㅡ Dziękuję Jungkook. Do zobaczenia. ㅡ Powiedział odwracając się i odchodząc. Sam wsiadłem do auta ruszając do domu.
*
Przekroczywszy próg domu pobiegłem na górę do łazienki, gdzie zabrałem szybki prysznic, a następnie ubrałem się w normalne ubrania. Kiedy byłem gotowy opuściłem dom krocząc w stronę domu mężczyzny. Zapukałem, a po chwili otworzył mi gospodarz.
ㅡ Wejdź. ㅡ Uśmiechnął się. Odwzajemniłem gest robiąc co kazał. ㅡ Nie chcę brać ci cennego czasu. Ale to naprawdę ważne dla mnie. Chodź za mną. ㅡ Powiedział idąc w stronę schodów wspinając się na piętro. Poszedłem za nim aż do jakiegoś pokoju. ㅡ To pokój mojego syna. ㅡ Wyjaśnił otwierając drzwi. Było w nim czysto i pachnąco jakby wcale od lat nikt nie używał z tego pokoju. Starszy podszedł do masywnej szafy wyjmując z niej jakieś ubranie w czarnej folii. ㅡ Proszę.
ㅡ Co to? ㅡ Spytałem odbierając od niego wieszak z jakimś ubraniem. Ciekawy rozpiąłem odrobinę. ㅡ Ale to....
ㅡ Za rok będzie na ciebie idealny. Chcę byś go przyjął. Wolę dać go tobie niż miałby się kurzyć i psuć w szafie. ㅡ Westchnął kładąc dłoń na moim barku.
ㅡ Ale.. nie mogę. To mundur twojego syna.
ㅡ Jungkook. Mój syn był bardzo mądrym i rozsądnym mężczyzną. Takim jak ty. Nie obrazi się, jeśli podaruje go tobie.
ㅡ Wujku... ㅡ Urwałem ponownie spojrzawszy na mundur. ㅡ Będę o niego dbał. Dziękuję. ㅡ Przytuliłem mężczyznę.
ㅡ To był mój obowiązek. Idź już, bo Jimin nie będzie czekał. ㅡ Zaśmiał się odsuwając moją osobę.
ㅡ A kiedy wracasz? ㅡ Spytałem.
ㅡ Zobaczymy jak odbędą się negocjację. Nie obiecuję, że wrócę. ㅡ Westchnął.
ㅡ A-ale jak to? ㅡ Zdziwiłem się. ㅡ Nie wrócisz? ㅡ Ponownie spytałem i nie czekając znowu przytuliłem starszego.
ㅡ Jungkook. Postaram się. ㅡ Zapewnił głaszcząc mnie po głowie. ㅡ Może to nie wojna, ale wszystko możliwe. Bądź dzielny, dobrze? Jesteś dla mnie jak drugi syn. I nie chcę byś po mnie płakał. Po prostu bądź szczęśliwy. ㅡ Poprosił. Zacząłem płakać jako iż przytulam mężczyznę po raz ostatni, lecz miałem nadzieję, że wróci cały i zdrowy.
ㅡ Będę. ㅡ Wyszlochałem wtulajac się w niego bardziej. ㅡ Dziękuję za wszystko, wujku. Za każdą podaną dłoń, za każde słowo pocieszenia i za to, że dzięki tobie poczułem co to miłość ojcowska. Dziękuję. ㅡ Wyznałem. Przez kilka minut staliśmy w ciszy przytulając się do siebie.
ㅡ Powinieneś już iść. ㅡ Szepnął. Odsunąłem się wycierając policzki.
ㅡ Proszę, wróć bezpiecznie. ㅡ Powiedziałem łamanym głosem. Mężczyzna tylko posłał uśmiech. Opuściłem jego mieszkanie wracając do swojego, gdzie na progu zastałem młodszego.
ㅡ Gdzie byłeś? Co się stało?
ㅡ Wejdźmy do środka.
**********************
05.06.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top