117.

Pół roku później...

Z plecakiem na ramieniu przekroczyłem bramę jednostki ciesząc się jak małe dziecko, że w końcu stąd wychodzę. Tak jak ciocia mówiła ubłagała męża by skrócił mi służbę wojskową. Teraz, gdy nic mnie nie trzyma mogę pojechać do Jungkooka. Przez ten czas dzielnie ćwiczyłem i się uczyłem. Nawet wujek dał mi spokój.

Pierwsze co zrobiłem to pojechałem do swojego rodzinnego domu. Stresowałem się, ale musiałem porozmawiać z rodzicielką. Złapałem taksówkę, która zawiozła mnie pod wskazany adres. Będąc na miejscu zilustrowałem budynek biorąc głęboki wdech, a następnie podchodząc do drzwi.

Z mocno bijącym sercem zapukałem. Podskoczyłem, gdy drzwi się otworzyły, a w progu stanął mężczyzna.

ㅡ Jimin?

ㅡ Ja do mamy. ㅡ Odparłem wchodząc do środka, a plecak rzucając pod ścianę w korytarzu.

ㅡ Nie ma jej. Jest w pracy. ㅡ Wyjaśnił.

ㅡ W takim razie pojadę do niej osobiście. ㅡ Powiedziałem ponownie podnosząc swoją rzecz chcąc wyjść, lecz uniemożliwił mi ojciec..

ㅡ Synu. Porozmawiajmy.

ㅡ Nie. Nie mam zamiaru i ochoty słuchać wciąż tego samego. Kocham Jungkooka i chce z nim być czy wam się to podoba czy nie.

ㅡ Nie przekonam cię, wiem i obiecuje, że nie będę już się wtrącał. 

ㅡ Nie wierzę ci. ㅡ Prychnąłem.

ㅡ Nie oczekuje tego, ale chciałbym być pewny, że wiesz co robisz.

ㅡ Jestem. Na sto procent. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Teraz muszę już iść.

ㅡ Jimin... Proszę cię. Przestań mnie nienawidzić. ㅡ Westchnął ciężko. ㅡ Przepraszam. Zrobiłem błąd. Ja po prostu chciałem byś był bezpieczny. Jesteś moim jedynym synem i chciałem cię tylko chronić, a także nie chciałem cię stracić. Przepraszam. ㅡ Uciekł wzrokiem. Momentalnie zrobiło mi się go szkoda przez co sam poczułem smutek i wyrzuty sumienia.

ㅡ Tato... Chciałeś, ale przekroczyłeś granicę wraz z wujkiem. Odebraliście mi największe szczęście, rozdzieliliście nas na pół roku. Czy dla ciebie w ogóle liczy się moje szczęście?

ㅡ Oczywiście.

ㅡ Myślę inaczej, a teraz wybacz, ale jadę do Jungkooka.

ㅡ Skoro tak droga wolna. Potrzebujesz czegoś? ㅡ Spytał. Spojrzałem na niego zaskoczony. ㅡ No co? Chcę choć w małym stopniu złagodzić nasz konflikt. Jestem twoim ojcem, więc chce ci pomóc. Więc? ㅡ Dopytał. ㅡ Nieważne. Weź. ㅡ Powiedział podając mi kluczyki od swojego auta. ㅡ Tylko oddaj w dobrym stanie, dobrze? A pieniądze ci przeleje. Idź już. ㅡ Dodał popychając mnie w stronę drzwi.

ㅡ Ja... Dziękuję. ㅡ Rzekłem cichym głosem opuszczając dom i natychmiast wsiadając do auta. Nie czekając od razu ruszyłem.

Po kilku godzinach dojechałem do prowincji zwanej Namwon. Kawał drogi, ale warto było. Z pomocą internetu oraz ludzi, znalazłem siedzibę jednostki, pod którą zaraz podjechałem. Zaparkowawszy zaraz podszedłem do bramy zaczepiając jednego żołnierza. Zasalutowałem z wyrazem szacunku.

ㅡ Chciałbym się widzieć z Kapralem Jeon Jungkookiem. ㅡ Powiedziałem podając mu swoją przepustkę z imieniem i nazwiskiem.

ㅡ Jesteś z całkiem innej jednostki, a służbę zakończyłeś dzisiaj, więc przykro mi, ale nie możesz wejść.

ㅡ Tylko na pięć minut. Muszę pilnie się z nim zobaczyć.

ㅡ Takie mamy zasady. ㅡ Burknął.

ㅡ Proszę. Jak żołnierz dla żołnierza. Tylko na chwilę. Obiecuję, że zaraz stamtąd wyjdę tylko muszę z nim porozmawiać. Błagam.

ㅡ Jeśli generał da zgodę to wtedy będziesz mógł wejść.

ㅡ W takim razie go poinformuj. ㅡ Mruknąłem. Warknął pod nosem odchodząc. Po kilku minutach wrócił z średniego wieku mężczyzną z czterema gwiazdkami na ramieniu. Zasalutowałem witając się.

ㅡ Przedstaw się żołnierzy.

ㅡ Starszy szeregowy Park Jimin z jednostki w Seulu.

ㅡ Spocznij. Dlaczego przybyłeś taki kawał aż do Namwon?

ㅡ Muszę pilnie porozmawiać z Kapralem Jeon Jungkookiem.

ㅡ Jeon Jungkook? Już nie jest kapralem od dwóch miesięcy. Jest teraz plutonowym.

ㅡ Bądź razie muszę z nim porozmawiać.

ㅡ Powód?

ㅡ Sprawy osobiste.

ㅡ Skoro tak to nie możesz wejść. Sprawy osobiste załatwiajcie, gdy dostanie wolne.

ㅡ Błagam generale. Nie widziałem go pół roku. Przez ministra sprawiedliwości zostaliśmy rozdzieleni. ㅡ Westchnąłem ciężko czując wyrzuty sumienia, że musiałem dosadnie uzasadnić swój powód.

ㅡ Park i Park... Minister sprawiedliwości to twój ojciec?

ㅡ Nie. To... To wujek. ㅡ Westchnąłem ciężko nie chcąc się przyznawać, lecz już musiałem. ㅡ Może generał wierzyć lub nie. Może nawet generał zadzwonić i się dopytać, ale ja się do niego nie przyznaje. Proszę tylko o rozmowę z Jeon Jungkookiem.

ㅡ Eh... ㅡ Westchnął. ㅡ Dobrze, ale tylko na kilka minut. Zaprowadzę cię do niego. Potem zobaczę czy mówisz prawdę. Za mną. ㅡ Rozkazał odwracając się na pięcie i ruszając. Zrobiłem to samo co mężczyzna krocząc tuż za nim. Przechodząc przez całą jednostkę nie interesowałem się jak ona wygląda, a bardziej poszukiwałem tego królika. ㅡ Proszę. Jest w swoim pokoju. Pierwsze piętro i trzecie drzwi po lewej. Masz godzinę, jeśli nie wyjdziesz przyjdą po ciebie i wyrzucą.

ㅡ To i tak dużo. Dziękuję bardzo. ㅡ Ukłoniłem się wchodząc do środka budynku idąc za wskazówkami starszego. Będąc pod odpowiednimi drzwiami zapukałem zaczynając się stresować. Wrota się otworzyły, a kiedy dostrzegłem chłopaka rozpłakałem się wskakując na niego. ㅡ Jungkookie.

ㅡ J-jimin? Jak ty tu... Aish nieważne. ㅡ Powiedział zamykając mnie w szczelnym uścisku. ㅡ Tak bardzo tęskniłem. ㅡ Szepnął głaszcząc mnie po głowie.

ㅡ Ja również. Co u ciebie? Dawałeś radę?

ㅡ Mogło być gorzej, ale w porządku. A u ciebie?

ㅡ Więcej obowiązków. Jestem wykończony.

ㅡ Słyszałem, że mianowali cię na plutonowego. Gratulacje.

ㅡ Wolałem zostać kapralem. ㅡ Uśmiechnął się patrząc mi w oczy. ㅡ Schudłeś.

ㅡ Nieprawda. Nabrałem mięśni.

ㅡ Miałeś się dobrze odżywiać. Jak w ogóle tutaj dotarłeś? A służba?

ㅡ Skończyłem. Jestem wolny i mogę cię teraz odwiedzać.

ㅡ To nie będzie takie łatwe. Rzadko kiedy mam wolne, a z zewnątrz nie wpuszczają ludzi. Przepraszam. Nie tak miało być.

ㅡ To nie twoja wina. Coś wymyślimy, ale teraz mnie całuj. ㅡ Poprosiłem. Chłopak się zaśmiał wpijając mi się w usta obejmując w pasie. Oddałem gest popychając go na łóżko siadając mu na biodrach.

ㅡ Chim... Wiem, że długo się nie widzieliśmy, ale nie możemy tego tutaj robić.

ㅡ Tam ci nie przeszkadzało.

ㅡ Nie, ale tu jest większy rygor, a kary są surowsze. Przepraszam. ㅡ Westchnął ciężko.

ㅡ W porządku.

ㅡ Może przejdziemy się po placu? Oprowadzę cię.

ㅡ No dobrze. ㅡ Odparłem wstając z chłopaka, a następnie opuściliśmy budynek. ㅡ Tam są koszary, a tam młodzi ćwiczą. ㅡ Wskazywał palcem. Zdecydowanie było tu lepiej pod względem szkolenia, ale co innego było dużo gorzej.

ㅡ Jungkook. ㅡ Usłyszałem nieznany mi kobiecy głos. ㅡ Znaczy Plutonowy Jeon Jungkook. Musisz pomóc w jednej sprawie. ㅡ Powiedziała stając naprzeciwko bruneta.

ㅡ W czym dokładnie?

ㅡ Z wychowankami oczywiście. ㅡ Uśmiechnęła się. ㅡ Jesteś w tym najlepszy. No chodź. ㅡ Rzekła łapiąc go za rękę próbując zaprowadzić, lecz chłopak był silniejszy, więc ani drgnął. Prychnąłem krzyżując ręce na piersi. ㅡ Guk. ㅡ Mruknęła. ㅡ A ty to kto? ㅡ Spytała spojrzawszy na moją osobę. ㅡ Nie kojarzę cię. Jesteś nowy?

ㅡ Park Jimin.

ㅡ Nic mi nie świta. Podpadł ci? ㅡ Spytała patrząc na starszego. ㅡ Ja cię wyręczę. Nie martw się, Kookie.

ㅡ Kookie? ㅡ Powtórzyłem czując jeszcze większą złość.

ㅡ Tak. Lubię czasem mówić do niego zdrobniale. Zresztą pasuje mu to. Brzmi słodko dla takiego dorosłego mężczyzny co jest śmieszne. A wiesz co jest śmieszniejsze? To to, że niektórzy uważają nas za parę. ㅡ Zaśmiała się.

ㅡ Suni może już wystarczy? To tylko głupie plotki.

ㅡ Nie wiesz, że plotki czasem stają się prawdą? Co ty na to?

ㅡ Muszę odmówić.

ㅡ Ja również nie popieram tego związku. ㅡ Mruknąłem.

ㅡ A ty jesteś nowy i co ty wiesz. ㅡ Prychnęła.

ㅡ Wiem to, że Jungkook to mój chłopak.

ㅡ C-chłopak? ㅡ Szepnęła zbita z tropu. ㅡ A to dlatego nietolerowałeś buziaczków. ㅡ Dodała perfidnie się uśmiechając w moją stronę. Zacisnąłem dłonie w pięści cały wręcz się gotując.

ㅡ Suni idź już stąd. Natychmiast. ㅡ Warknął brunet popychając dziewczynę z dala od nas. ㅡ Jimin...

ㅡ Dobrze się tu bawiłeś. Chyba aż za.

ㅡ Ona kłamie. Specjalnie chciała cię wkurzyć.

ㅡ Za nim się dowiedziała powiedziała, że myślą, że jesteście parą. Dobre sobie.

ㅡ Chim. Nie zrobiłbym ci tego. Przecież dobrze o tym wiesz. Uspokój się kochanie i weź głęboki wdech.

ㅡ Co mam teraz myśleć zostawiając cię tutaj samego z nią?

ㅡ Tylko się kolegujemy.

ㅡ Eh... Pierwsze spotkanie po tak długim czasie... Trochę się zawiodłem. 

ㅡ Skarbie.

ㅡ Napisze do ciebie potem. Muszę wracać.

ㅡ Jimin.... ㅡ Złapał moją dłoń. ㅡ Znowu mi nie wierzysz? Czy kiedykolwiek cię zdradziłem? Nawet tego nie zrobiłem, gdy zerwaliśmy. Ja nawet nie mam czasu ani ochoty na to, a kochać to uwielbiam tylko z tobą.

ㅡ Rozumiem. Przepraszam, ale teraz naprawdę muszę już iść. Czas mi się kończy, a po tym wyrzucą mnie siłą. Oszczędzę sobie tego wstydu. ㅡ Westchnąłem muskając go w usta. ㅡ Trzymam cię za słowo. Bardzo cię kocham.

ㅡ Ja ciebie bardziej. ㅡ Odpowiedział.

**********************

23.10.24

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 🥰🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top