116
Przez ostatnie dni spędzałem z Gukiem, każdą wolną chwilę. Nadal nie mogłem uwierzyć, że koniec końców zostaniemy rozdzieleni. Dlaczego tak bardzo świat nas nienawidzi?
ㅡ Pamiętaj co ci mówiłem. Bądź dzielny i odważny, dobrze? ㅡ Odparł, gdy staliśmy koło wojskowego auta.
ㅡ Ty również, Jungkookie. Nie zapomnij o mnie, dobrze?
ㅡ Jakbym mógł o tobie zapomnieć? ㅡ Zaśmiał się kładąc dłoń na moim policzku. ㅡ Bardzo cię kocham. ㅡ Szepnął muskając najpierw moje czoło, a potem usta. Po oderwaniu się przytuliłem chłopaka z całych sił nie chcąc puścić. ㅡ Muszę już iść. Czekają na mnie. Tylko proszę... Nie zrób niczego czego byś potem żałował.
ㅡ Spokojnie. Dam radę.
ㅡ Do zobaczenia, skarbie. ㅡ Powiedział odsuwając się i wsiadając do wozu od razu odjeżdżając. Rozpłakałem się czując jak rwie serce. Musiałem to jakoś odkręcić. Wróciłem do koszar, gdzie grupka chłopaków od razu do mnie podeszła. Zacząłem się stresować, ponieważ nie znałem ich zbytnio.
ㅡ Dlaczego przenieśli Kaprala? Coś wiesz? ㅡ Spytał jasnowłosy.
ㅡ Słyszałem, że byliście parą.
ㅡ Um to...
ㅡ Dajcie mu spokój. ㅡ Odparł Tae obejmując mnie ramieniem. ㅡ Nie wypytujcie go. ㅡ Fuknął wyprowadzając nas z namiotu. ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ Nie.
ㅡ Jiminnie... Jeszcze będziecie razem, weźmiecie ślub i będziecie szczęśliwi.
ㅡ Kiedyś... Na pewno.
ㅡ Nie trać wiary. Przyszykujmy się do spania. ㅡ Westchnął. Skinąłem głową i razem wróciliśmy do środka.
***
Następnego dnia, gdy to miałem trening niespodziewanie odwiedziła nas sama żona ministra. Zaskoczony spojrzałem na swojego kapitana, a ten ruchem głowy rozkazał mi iść. Czym prędzej podbiegłem do ciotki przytulając ją ignorując wzrok gapiów.
ㅡ Słyszałam, dlatego niezwłocznie musiałam do ciebie przyjechać.
ㅡ Dlaczego? Dlaczego to zrobił?
ㅡ Rozmawiałam z nim i mówił, że tak będzie lepiej dla was dwóch, ponieważ...
ㅡ Że to niebezpieczne?
ㅡ Tak. Wyjaśnił, że ojciec Jungkooka miał wiele wrogów. Niektórzy z nich dopadli już Jungkooka. Wujek po prostu nie chce ciebie narażać.
ㅡ I..i.. myślisz tak samo jak on? Że nie powinniśmy być razem? ㅡ Spytałem odsuwając się.
ㅡ Nie do końca. Owszem, to niebezpieczne być z nim, ale nikt nie powinien decydować za was.
ㅡ Więc co mamy zrobić?
ㅡ Po prostu poczekaj aż ukończysz szkolenie.
ㅡ Co? Mam czekać rok by zobaczyć Jungkooka?
ㅡ Tak będzie lepiej dla was dwóch. W ten sposób nie zezłościsz wujka.
ㅡ W dupie go mam! Jak śmiał nas rozdzielić?! ㅡ Krzyknąłem.
ㅡ Jimin spokojnie. Chodźmy stąd może. ㅡ Westchnęła ciężko kierując się w stronę budynku. Jak wcześniej zajęliśmy gabinet generała siadając na kanapie. ㅡ Lepiej tak niżeli miałby ciebie, albo jego wysłać na misję do Afganistanu.
ㅡ Niech tu przyjedzie. Chcę z nim porozmawiać.
ㅡ Ma dużo na głowie..
ㅡ Nie interesuje mnie to. Ma przyjechać i koniec. ㅡ Fuknąłem wściekły.
ㅡ Eh.. poczekaj. ㅡ Powiedziała wyjmując telefon i wybierając numer. Po krótkiej rozmowie rozłączyła się spojrzawszy na moją osobę. ㅡ Przyjedzie za kilka minut. Pomyśl co chcesz mu powiedzieć.
ㅡ Ciociu, ale jesteś po mojej stronie?
ㅡ Oczywiście skarbie. Zawsze ci pomogę.ㅡ Posłała uśmiech. Skinąłem głową spuszczając ją. Niecierpliwie czekałem na przyjazd mężczyzny, który po dwudziestu minutach wszedł do środka z poważnym wyrazem twarzy.
ㅡ Zostawisz nas, kochanie? ㅡ Spytał spojrzawszy na żonę.
ㅡ Dobrze, ale pamiętaj co ci powiedziałam. ㅡ Mruknęła robiąc co kazał. Zostaliśmy tylko we dwójkę. Starszy zajął miejsce kobiety naprzeciwko mojej osoby bacznie mnie obserwując.
ㅡ Dlaczego tak mnie nienawidzisz? ㅡ Zacząłem.
ㅡ Nie nienawidzę cię, Jimin.
ㅡ To dlaczego ingerujesz w moje życie i nim kierujesz? Nie jesteś moim ojcem!
ㅡ Ale jesteś moim jedynym bratankiem i chce dla ciebie tego samego co on. Bezpieczeństwa i szczęścia.
ㅡ To z Jungkookiem jestem szczęśliwy i mimo to czuję się przy nim bezpiecznie.
ㅡ Bezpiecznie? Właśnie powinieneś czuć się odwrotnie. Dopóki jesteś w jednostce i on też jesteście bezpieczni, ale poza murami... Na każdym kroku będzie czyhać niebezpieczeństwo. Tak chcesz żyć? Nie będziesz znał ani dnia ani godziny, gdy jakiś gangster wejdzie wam do mieszkania i coś zrobi.
ㅡ Mimo to będziemy razem. Poradzimy sobie. Przestań po prostu wtrącać się do naszego życia!
ㅡ Muszę. Nie mogę pozwolić na to byś je zmarnował.
ㅡ Jesteś niepoważny. ㅡ Powiedziałem czując łzy w oczach. ㅡ Wiesz co? Żałuję, że jesteśmy rodziną. Żałuję, że urodziłem się w tej rodzinie! Nienawidzę ciebie i ojca! ㅡ Krzyknąłem wstając z kanapy.
ㅡ Jimin zrozum...
ㅡ Nie. Nie jesteś już moim wujkiem. Koniec tego. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Zniszczyliście mi życie. Jesteście z siebie zadowoleni?!
ㅡ Chcemy cię tylko chronić. Przejrzyj w końcu na oczy.
ㅡ Do ciebie nadal nie dociera? Aish... Chciałbym by to ciebie zabójcy zabili. ㅡ Szepnąłem wybiegając z gabinetu i omijając kobietę opuściłem budynek.
Ukryłem się za szopami dając upust swoim emocjom. Wybuchłem płaczem chowając twarz w dłoniach. Miałem cholernie dosyć wszystkiego i wszystkich.
ㅡ Jiminnie...
ㅡ Ciociu błagam nie teraz.
ㅡ Nie możesz być teraz sam. ㅡ Odparła kucając przede mną zaczynając głaskać mnie po głowie. ㅡ Pomogę ci. Zrobię wszystko by ci pomóc.
ㅡ Jak?
ㅡ Po pierwsze porozmawiam z nim na poważnie. Po drugie przekonam go by skrócił ci służbę.
ㅡ Myślisz, że to coś da?
ㅡ Trzeba spróbować. W dodatku porozmawiam z twoją mamą. Musi wiedzieć co się dzieje.
ㅡ Dobrze. Dziękuję ciociu. Za wszystko. ㅡ Wyłkałem przytulając kobietę.
Kiedy się uspokoiłem wyszliśmy z kryjówki, przed którą czekał na nas mężczyzna.
ㅡ Jimin.
ㅡ Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
ㅡ Nie zachowuj się jak dziecko i mnie posłuchaj. ㅡ Warknął łapiąc mnie za przedramię.
ㅡ Junsu. ㅡ Powiedziała starsza. ㅡ Puść go. ㅡ Dodała kładąc dłoń na ramieniu męża. ㅡ Jeśli nie chce z tobą rozmawiać to go nie zmuszaj.
ㅡ Zawsze byłaś pobłażliwa i jakie są tego konsekwencje?
ㅡ Nie my jesteśmy jego rodzicami.
ㅡ Mam inne zdanie. ㅡ Mruknął. Spojrzałem na nich nie rozumiejąc. ㅡ Gdyby był z nami...
ㅡ Dosyć. ㅡ Syknęła. ㅡ Nie czas na takie tematy. Jedziemy do domu.
ㅡ Ciociu o co tu chodzi? Jakie "Gdyby był z nami.."?
ㅡ To nie istotne, kochanie. Ucz się pilnie. ㅡ Dodała, a następnie skierowali się w stronę wyjścia. Z większym mętlikiem w głowie wróciłem na treningi.
******************
26.09.24
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top