115.
Trochę zestresowany czekałem przed wejściem do jednostki na kobietę, która podjechała po kilkunastu minutach czarnym Mercedesem z obstawą. Cóż, żona ministra sprawiedliwości nie może jeździć byle jakim autem i w samotności.
ㅡ Jiminnie! Kochanie ty moje jak cię dawno nie widziałam. ㅡ Powiedziała podchodząc do mnie i przytulając, a następnie oglądając z każdej strony. ㅡ Jak ty wyrosłeś.
ㅡ Witaj ciociu. Dobrze cię widzieć. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Ty za to nic się nie zmieniłaś, a bardziej wymołodniałaś.
ㅡ Oh przestań. ㅡ Zaśmiała się. ㅡ Dziwnie brzmiałeś przed telefon. O co chodzi?
ㅡ Przepraszam, że proszę o spotkanie po tak długim czasie, ale naprawdę to dla mnie ważne. ㅡ Westchnąłem.
ㅡ Może znajdźmy jakieś ustronne miejsce do rozmowy. ㅡ Odparła. Skinąłem głową ruszając za kobietą. Dotarliśmy pod drzwi generała. Starsza zapukała wchodząc do środka, a mężczyzna od razu wstał kłaniając się.
ㅡ Pani Park. Co Panią sprowadza w nasze szeregi?
ㅡ Możemy zająć na moment gabinet? Chciałabym porozmawiać z moim bratankiem na spokojnie. ㅡ Mruknęła.
ㅡ Oczywiście. Proszę siadać. ㅡ Rzekł wskazując na kanapę, a następnie opuszczając pomieszczenie. Zajęliśmy miejsca siadając na przeciwko siebie.
ㅡ Więc?
ㅡ Wujek pewnie ci mówił, że jestem z Jungkookiem.
ㅡ Tak, wspominał. A co to ma do rzeczy?
ㅡ Bo... Jest przeciwny naszemu związku. Powiedział, że jak nie zerwiemy to zrobi wszystko byśmy nie wzięli ślubu. Sprzeciwiłem się i wujek przez to chce mnie wysłać do innej jednostki na końcu kraju. Ciociu błagam tylko ty możesz go przekonać. Nie chcę stracić Guka, bo nie podoba się wujkowi.
ㅡ Co on chce zrobić? Przecież wy jesteście dla siebie stworzeni. Skarbie nie martw się. Porozmawiam z nim i wybije mu ten pomysł z głowy. Nie będzie się wtrącał do czyjegoś życia. ㅡ Odparła.
ㅡ Dziękuję bardzo ciociu. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć.
ㅡ A twoi rodzice?
ㅡ Moja mama teraz dużo pracuje i nie ma czasu zbytnio, ale ojciec jest tego samego zdania co wujek. Nie mam pojęcia, dlaczego są tak przeciwni. To przecież nasze życie.
ㅡ Widzę, że muszę też porozmawiać z twoim ojcem. Masz rację Jimin. To wasze życie i to jak je napiszecie to od was zależy. Nie martw się. Wszystko załatwię.
ㅡ Naprawdę dziękuję.
ㅡ Jeśli po tym mój mąż cię ukarze... Zaraz do mnie dzwoń. Jasne?
ㅡ Jasne. Nie ma problemu. ㅡ Uśmiechnąłem się wstając i przytulając kobietę. ㅡ Dziękuję naprawdę.
ㅡ Dla ciebie wszystko skarbie.
Po spotkaniu ze starszą od razu pobiegłem do Jungkooka chcąc mu przekazać dobre wieści, na boisko.
ㅡ Jungkook! ㅡ Zawołałem zatrzymując się przy chłopaku ciężko dysząc. Miałem wrażenie, że zaraz spalą mi się płuca.
ㅡ Szeregowy Park. ㅡ Powiedział poważnym głosem. Zamilkłem rumieniąc się i rozglądając dookoła zauważając rekrutów, którzy stali kilka metrów od nas.
ㅡ Przepraszam Kapralu. ㅡ Mruknąłem.
ㅡ Co jest takiego ważnego?
ㅡ Chciałbym porozmawiać. Mam ważne informacje.
ㅡ Rozumiem, ale musisz poczekać aż skończę trening, dobrze? ㅡ Westchnął. Skinąłem głową odchodząc. Nie pozostało mi nic innego jak się go posłuchać.
Nastała pora kolacji, a co za tym idzie? Koniec ćwiczeń, dlatego poszedłem z powrotem na boisko widząc, że grupa chłopaków zmierzała w kierunku stołówki, a za nim kroczył brunet. Podszedłem do niego kładąc dłoń na ramieniu. Zatrzymał się, chwilę milcząc bacznie obserwując swoich uczniów. Gdy ci zniknęli z naszego pola widzenia raczył na mnie spojrzeć. Zacząłem się stresować z uwagi tego, że był bardzo poważny. Dlaczego?
ㅡ Gdy są obok nas inni żołnierze, a tym bardziej nowi używaj stopnia, którymi jesteśmy oznaczeni.
ㅡ Przepraszam, ale...
ㅡ Po tym nie dali mi żyć. Wypytywali, nie słuchali się. Naprawdę Chim... Muszą wiedzieć do kogo trzeba mieć szacunek. Kto ma większą władzę. Nie pójdę do generała i zawołam go po imieniu.
ㅡ Przepraszam. Zapomniałem się. Po prostu byłem zbyt szczęśliwy.
ㅡ Czym?
ㅡ Rozmawiałem z ciotką. Pomoże nam.
ㅡ O? To świetnie. ㅡ Uśmiechnął się, lecz widać było, że sztucznie.
ㅡ Co się stało? ㅡ Spytałem.
ㅡ Nic się nie dzieje. Wszystko w porządku. ㅡ Odparł. ㅡ Pogadamy potem. Idź jeść. ㅡ Rzucił, całując mnie w policzek, a następnie odchodząc. Zaskoczony jego nagłym zachowaniem nie chciałem się poddać, dlatego poszedłem za nim. Gdy wszedł do budynku, w którym mieścił się jego pokój zatrzymali mnie żołnierze uniemożliwiając wejścia do środka.
ㅡ Tylko osoby z wysokim statusem mogą wejść do środka, Szeregowy Park. ㅡ Podkreślił ostatnie zdanie.
ㅡ Muszę porozmawiać z Kapralem Jeonem.
ㅡ Zrobisz to jutro rano.
ㅡ Nie mogę. ㅡ Fuknąłem.
ㅡ Wpuście go. ㅡ Usłyszałem, a zza ściany wychylił się brunet.
ㅡ Generał zakazał kogokolwiek wpuszczać.
ㅡ To wina spadnie na mnie, a teraz go wpuście. ㅡ Fuknął. Ci niechętnie wykonali rozkaz, dlatego wszedłem do środka idąc za starszym aż do jego pokoju. ㅡ Więc? Coś się stało?
ㅡ Dlaczego jesteś taki... Dziwny? W ogóle nie cieszysz się, że będziemy mogli być już razem bez przeszkód i...i..
ㅡ Cieszę się. Bardzo Jiminnie.
ㅡ Dlaczego ci nie wierzę? ㅡ Spytałem krzyżując ręce na piersi.
ㅡ Eh... Chim. ㅡ Podszedł bliżej obejmując mnie w talii. ㅡ Naprawdę się cieszę, ale...
ㅡ Guk. Powiedz mi.
ㅡ Zostałem przeniesiony. Za dwa dni mam wstawić się w innej jednostce.
ㅡ C-co? Kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?! ㅡ Krzyknąłem czując łzy w oczach.
ㅡ Miałem zamiar, lecz najpierw chciałem to przetrawić. Dostałem tę informację dzisiaj rano. Przenoszą mnie na koniec kraju. Widocznie twój wujek przewidział nasz plan i zamiast ciebie wyślę mnie. Jeśli się nie wstawię mogę trafić do więzienia.
ㅡ Dlaczego... ? ㅡ Rozpłakałem się. ㅡ Tak bardzo go nienawidzę. ㅡ Wyszlochałem przytulając chłopaka.
ㅡ Bądź dzielny, dobrze? Odżywiaj się zdrowo, dużo śpij... Bo nie mam pojęcia, kiedy się spotkamy. Bardzo cię kocham aniołku. ㅡ Powiedział muskając moje czoło sam zaczynając płakać.
ㅡ Zrobię wszystko byś tu wrócił.
ㅡ Chim...
ㅡ Jak mi się nie uda... Skończę służbę i jadę do ciebie. Może nas przenosić do woli, ale ja zawsze będę tam gdzie ty.
ㅡ Kocham cię. ㅡ Szepnął.
ㅡ Kocham cię Jungkookie. ㅡ Odpowiedziałem całując go w usta.
**********************
05.08.24
Hejka
Ktoś jeszcze ze mną został?
Miłego wieczoru/dnia życzę 🥰🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top