111.

ㅡ Nie przemęczaj się zbytnio, jasne? ㅡ Powiedziałem, gdy staliśmy przy bramie do jednostki.

ㅡ To nie ode mnie zależy, Guk. Obiecaj, że dasz radę na spotkaniu z psychologiem.

ㅡ Dam. Zobaczymy się za tydzień. Na pewno. ㅡ Uśmiechnąłem się całując go w czoło i przytulając. ㅡ Będę tęsknić.

ㅡ To tylko kilka dni. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Do tego czasu zajmij się czymś dobrze?

ㅡ Spokojnie. Może spotkam się z YoonJin? Dawno jej nie widziałem. Ciekawe co u niej. ㅡ Zamyśliłem się.

ㅡ To świetnie. ㅡ Odparł, lecz wyczułem tą lekką zazdrość. ㅡ Muszę już iść. Zaraz się spóźnię.

ㅡ Chimmy... nie bądź zazdrosny.

ㅡ Wcale nie jestem. ㅡ Wywrócił oczyma odsuwając się.

ㅡ A właśnie, że jesteś. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Nie masz powodu. Idź już szkrabie. ㅡ Dodałem. Chłopak skinął głową ruszając do wejścia. Westchnęłem wsiadając do auta i jadąc do swojego mieszkania, mimo że widziałem, że było tam niebezpiecznie, ale przecież nie wrócę do rodzinnego domu Chima.

Niepewnie wszedłem do środka rozglądając się po bokach jakby chcąc znaleźć niebezpieczeństwo. Odetchnąłem z uglą czując się bezpieczny. Na spokojnie zdjąłem buty oraz zamknąłem drzwi na klucz,  wchodząc do salonu.

ㅡ Długo na ciebie trzeba czekać. ㅡ Powiedział obcy mężczyzna siedzący na kanapie. Przystanąłem zaskoczony, a jednocześnie czując strach.

ㅡ Kim jesteś? ㅡ Spytałem.

ㅡ Na pewno mnie kojarzysz. ㅡ Zaśmiał się wstając i odwracając w moją stronę. ㅡ Przecież już się widzieliśmy.

ㅡ Czego znowu ode mnie chcesz?

ㅡ Mam ci znowu to tłumaczyć? Chce twojego wujka. ㅡ Odparł podchodząc do mnie bliżej przez co się cofnąłem.

ㅡ Niestety nie wiem, gdzie jest. Przenieśli go w inne miejsce i... ㅡ Urwałem, kiedy mężczyzna uderzył mnie w brzuch. Ugiąłem się upadając na kolana.

ㅡ Powiedz mi. Jaki masz status? Sierżant?

ㅡ K-kapral. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Ah rozumiem. Nie widać tego. Jesteś zwykłym gówniarzem. W ogóle nie znasz się na wojsku. Co z ciebie za żołnierz, który nie umie walczyć? ㅡ Zaśmiał się unosząc mój podbródek zmuszając bym na niego spojrzał. ㅡ Ile dałeś by tak szybko dostać tę pozycję? Hm? A może dałeś co innego?

ㅡ Zamknij się. ㅡ Warknąłem odpychając go. Skoro twierdzi, że nic nie umiem pokaże mu na własnej skórze.

ㅡ Czyli to prawda? Nie masz honoru.

ㅡ Co ty wiesz o honorze?! ㅡ Krzyknąłem.

ㅡ Bardzo dużo, a twój ojciec jeszcze więcej. ㅡ Fuknął. Zamilkłem ściskając ręce w piąstki. ㅡ Oj Jungkook, Jungkook... Szkoda mi ciebie, ponieważ wszystkie długi spadły na ciebie. Musisz teraz cierpieć przez swojego ojca. Nie ładnie. ㅡ Westchnął wyjmując z tyłu spodni nóż. ㅡ Może mam ci ukrócić cierpienie? Co ty na to?

ㅡ Nigdy. ㅡ Warknąłem szykując się do walki.

ㅡ Może inaczej. ㅡ Zaczął nagle spacerując po salonie. ㅡ Powiesz, gdzie jest Twój wujek, a nic nie zrobię twojemu kochasiowi.

ㅡ I tak mu nic nie zrobisz.

ㅡ Myślisz, że nie mam ludzi w jednostce i to na wysokim poziomie? ㅡ Spytał.

ㅡ Kłamiesz. ㅡ Uśmiechnąłem się.

ㅡ Hm.. a nazwisko Hong coś ci mówi? ㅡ Zapytał. Przeszedł mnie zimny dreszcz. ㅡ To mój dobry znajomy. Wisi mi akurat przysługę, więc..

ㅡ Nic ci nie powiem!! ㅡ Krzyknąłem.

ㅡ Czyli jednak wiesz, gdzie jest. A mówiłeś, że nie i kto tu kłamie? Więc na twoim miejscu lepiej bym mówił.

ㅡ Nie mogę. Nie powiem ci. ㅡ Powiedziałem mając mętlik w głowie. Po chwili mężczyzna wyjął telefon do kogoś dzwoniąc.

ㅡ Halo? ㅡ Powiedział po chwili robiąc na głośnomówiący.

Kope lat, Seong.
Co się natchnęło by zadzwonić?

Usłyszawszy głos generała aż odebrało mi oddech.

ㅡ Mam małą sprawę do załatwienia. Musisz mi w tym pomóc, a wiesz, że wisisz mi przysługę.

Pamiętam.
O co chodzi?

ㅡ Szkoli się u was niejaki Park Jimin...

Bratanek ministra. Zgadza się.
Do czego ci on?

ㅡ Hm.. chciałbym byś go zdjął.

Nie mówisz poważnie Seong.

ㅡ Bardzo poważnie.

ㅡ Generale proszę go nie słuchać! ㅡ Krzyknąłem mając nadzieję, że coś to pomoże.

Jungkook?
Seong co ty kombinujesz?

ㅡ Przysługa za przysługę, jasne? ㅡ Warknął. ㅡ Chyba nie chcesz by coś się stało z twoją rodziną?

Oni nic nie zrobili...

To jak?

Odezwę się później.

Rozłączył się. Schowałem twarz w dłoniach oddychając ciężko.

ㅡ Będziesz mówił?

ㅡ Nic nie powiem. ㅡ Odparłem spokojnie, a po chwili poczułem ból ponownie na brzuchu. Ugiąłem się upadając na podłogę.

ㅡ Nie obchodzi cię co może teraz się z nim stać? ㅡ Spytał kopiąc mnie, a po chwili przystawiając nóż do gardła.

ㅡ Wierzę, że nic mu nie będzie. ㅡ Rzekłem i jednym sprawnym ruchem zdjąłem go z siebie wykręcając rękę powodując, że upuścił sztylet, który kopnąłem jak najdalej. Po chwili po prostu go unieruchomiłem, dlatego korzystając z sytuacji wyjąłem swój telefon dzwoniąc do wujka Jimina. W skrócie wszystko mu wyjaśniłem, a ten obiecał jak najszybciej przyjechać z odsieczą.

ㅡ Popełniłeś błąd. Oj, wielki błąd. ㅡ Warknął. Kilka minut później do pokoju wparowali jacyś mężczyźni, którzy rzucili się na moją osobę. Musiałem walczyć. Z niechęcią puściłem Seonga broniąc się.

Po kilku minutach usłyszałem strzały, a do środka wbiegli żołnierze celując w oprawców, a następnie skuli ich. Odetchnąłem z uglą padając na kolana.

ㅡ Jungkook. Nic ci nie jest? ㅡ Spytał mężczyzna pomagając mi się podnieść.

ㅡ Nie nic. Co z Jiminem?

ㅡ Jest cały i zdrowy. Nie martw się.

ㅡ Nie rozumie Pan. Generał Hong...

ㅡ Wiem. Został zatrzymany. Jutro z nim porozmawiam i zobaczymy co będzie dalej. Zabiorę cię do szpitala.

ㅡ Nie. Nie trzeba. ㅡ Powiedziałem siadając na kanapie.

ㅡ Masz poważne obrażenia, które musi zobaczyć lekarz. Zresztą musisz być sprawny by wrócić do wojska. ㅡ Odparł. Skinąłem głową i z pomocą starszego opuściliśmy budynek wsiadając do auta. ㅡ Musisz się przeprowadzić. Nie jesteś tu bezpieczny.

ㅡ Nie mam gdzie i nie mam wystarczająco środków by coś innego wynająć.

ㅡ W takim razie porozmawiam z moim bratem. Na pewno się zgodzi i...

ㅡ Nie.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ Nie chce go widzieć.

ㅡ Coś się stało?

ㅡ Twierdzi, że nie powinniśmy być razem z Jiminem i kazał mu ze mną zerwać, ale nieważne.

ㅡ W takim razie na jakiś czas zamieszkasz u mnie. ㅡ Odparł.

ㅡ Co? Nie mogę proszę pana.

ㅡ Lepiej tak niż miałbyś wydawać pieniądze na hotele, które możesz odkładać na nowe mieszkanie. To jak?

ㅡ A-ale...

ㅡ Żadne ale. Moi ludzie wezmą twoje rzeczy.

ㅡ Dziękuję bardzo proszę pana.

ㅡ Nie ma sprawy. Przepraszam wcześniej za swój wybuch. To było nie na miejscu.

ㅡ W porządku.

***********************

15.05.24

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top