110.

Z samego rana, gdy tylko Słońce zaczynało wschodzić zerwałem się z łóżka zakładając pośpiesznie ubrania. Bez szczególnego przyszykowania się, chwyciłem kluczyki opuszczając pokój, a następnie hotel wsiadając do swojego samochodu. Ruszyłem, mają nadzieję, że zdążę na czas.

Dotarłszy na miejsce zaparkowałem gasząc silnik i tak po prostu czekając aż chłopak wyjdzie. Minuty mijały. Bezustannie wpatrywałem się w drzwi domu czekając. Powoli traciłem nadzieję, że wyjdzie, że tak po prostu się spóźniłem.

ㅡ Bądź jeszcze. ㅡ Szepnąłem. Niestety nikt nie wychodził. Wtedy otrzymałem wiadomość. Odblokowałem urządzenie widząc, że napisał Chim.

Jungkookie jeszcze raz przepraszam cię za mojego tatę. Nie wiem co mu strzeliło do głowy. Bądź razie nie słuchaj go. Za chwilę wyjeżdżam do jednostki. Myślałem, że zdążymy się pożegnać, ale wyszło jak wyszło. Nie bierz jego słów do serca. Proszę cię. Liczy się nasze szczęście i miłość.

Kocham cię

Uśmiechnąłem się blokując telefon. Czyli jeszcze nie wyjechał. Miałem jeszcze szansę. W tym samym czasie z domu wyszedł chłopak. Od razu wysiadłem podbiegając do niego i przytulając.

ㅡ Jungkookie? Jesteś. ㅡ Powiedział wtulając się.

ㅡ Miałem potem żałować, że się z tobą nie pożegnałem?

ㅡ Myślałem, że nie przyjedziesz.

ㅡ Jimin... Jak mogłeś tak myśleć? Oczywiście, że musiałem. To był mój obowiązek.

ㅡ Bardzo się cieszę. ㅡ Zaśmiał się całując mnie w policzek.

ㅡ A ja nie. Nie chciałem tutaj buziaka. ㅡ Mruknąłem.

ㅡ A gdzie? Tu? ㅡ Spytał całując mój drugi policzek. Zaprzeczyłem głową, sam wpijając mu się w usta.

ㅡ Właśnie w tym miejscu. ㅡ Szepnąłem obejmując go w talii przyciągając do siebie bliżej.

ㅡ Szkoda, że nie nacieszyliśmy się sobą dłużej.... ㅡ Odparł opierając głowę na mojej klatce piersiowej.

ㅡ Jeszcze nie raz będziemy mieć okazję, kochanie. Zawieźć cię?

ㅡ Jakbyś mógł. ㅡ Uśmiechnął się. Odwzajemniłem gest następnie wsiedliśmy do auta ruszając.

ㅡ Jak sytuacja? ㅡ Spytałem niepewnie. ㅡ Przepraszam, że tak wyszedłem. Po prostu...

ㅡ Rozumiem, ale nie ty powinieneś przepraszam.

ㅡ Nie uważasz, że miał trochę racji? Co ja mówię... Miał rację.

ㅡ Nie, mylisz się.

ㅡ Ale Chim....

ㅡ Guk... Jeśli będziesz kiedykolwiek w tarapatach ja zawsze po ciebie pójdę. To samo zrobisz ty, nie inaczej. Ile razy tak było? Jesteśmy po prostu dla siebie stworzeni. Nie słuchaj mojego taty. Nie zna sytuacji i nie wie jak jest.

ㅡ Pomyśle. ㅡ Odparłem. Po chwili poczułem ciepłą dłoń na swoim udzie, która kierowała się coraz wyżej. ㅡ Jimin prowadzę.

ㅡ A czy ja coś robię? ㅡ Mruknął. Wciągnąłem powietrze, gdy położył rękę na moim kroczu. ㅡ Dawno go nie widziałem. Pokażesz go? ㅡ Spytał z cwanym uśmieszkiem.

ㅡ Prowokujesz.

ㅡ Ja tylko ładnie pytam.

ㅡ Coś taki odważny się zrobił, hm? ㅡ Spytałem śmiejąc się i wolną ręką złapałem tą jego zaciskając ją jeszcze mocniej.

ㅡ Hm... Pomyślmy... Może dlatego, że mi cię brakuje? ㅡ Zapytał powoli odpinając guzik od moich spodni, a po chwili rozpórek. Jednym ruchem wyjął mojego członka zaczynając stymulować go ręką. Sapnąłem lekko się uginając.

ㅡ Jimin prowadzę samochód. ㅡ Przypomniałem.

ㅡ Przecież umiesz się skupić na dwóch różnych rzeczach. ㅡ Odparł nachylając się na moim członkiem by zaraz go pochłonąć w całości w swoich ustach.

ㅡ Jimin kurwa. ㅡ Jęknąłem wplątując palce w jego włosy. Zatrzymałem się, gdy zapaliło się czerwone światło, dlatego korzystając z tej chwili nadałem swój rytm poruszając głową młodszego próbując zachować normalny wyraz twarzy by inni kierowcy się nie domyślili. Czując jego ślizgi mięsień aż zrobiło mi się strasznie gorąco. Powoli przestałem się kontrolować, dlatego gdy tylko zapaliło się zielone ruszyłem zjeżdżając do lasu.

Odpiąłem pasy wypychając biodra ku górze czując zbliżający się szczyt. Jednakże, gdy już miałem dojść młodszy zaprzestał prostując się.

ㅡ Co robisz? Chim dokończ.

ㅡ Ah myślę, że wystarczy. Jedźmy do jednostki. ㅡ Rzekł zarzucając włosy do tyłu.

ㅡ Jaja sobie robisz? ㅡ Warknąłem i nie ostrzegając odsunąłem jego fotel do tyłu tak samo jak oparcie. Zawisłem nad nim zdejmując jego dolne odzienie.

ㅡ To nie będzie dobry pomysł. Będę chodzić jak kaczka.

ㅡ Trzeba było mnie nie prowokować. ㅡ Wzruszyłem ramionami naśliniając swoje trzy palce.

ㅡ Jungkook proszę cię. ㅡ Powiedział patrząc mi prosto w oczy.

ㅡ Sam zacząłeś, skarbie. ㅡ Uśmiechnąłem się wkładając w niego od razu dwa palce przez co pisnął zaciskając dłonie na moich barkach. Powoli go rozciągając, zacząłem całować delikatnie jego szyję. Czułem jak drży, a jego oddech przyspiesza. Po paru minutach dodałem trzeci tym razem poruszając ręką coraz szybciej.

ㅡ Ah~~ Jungkook! ㅡ Krzyknął odchylając głowę do tyłu.

Jednym sprawnym ruchem wyjąłem palce od razu zamieniając je na swojego członka wchodząc w niego do samego końca przez co chłopak krzyknął na całe auto. Czując jego ciasne wnętrze aż jęknąłem przymykając oczy z rozkoszy.

ㅡ P-powoli Kook... ㅡ Wysapał przytulając moją osobę. Skinąłem lekko głową robiąc pierwsze pchnięcie jednocześnie muskając go po twarzy by odwrócić jego uwagę od bólu. ㅡ Myślę, że możesz przyspieszyć. Naprawdę to zrób, bo się spóźnię na odprawę. ㅡ Mruknął niezadowolony.

ㅡ Nie martw się kruszyno. Zaraz skończymy. ㅡ Rzekłem robiąc co kazał przyspieszając do maksimum. Wsłuchając się w jęki młodszego, przymknąłem oczy łapiąc się za nagłówek. Całe auto się kołysało, szyby zaparowały od gorąca i potu naszych ciał. Czułem się znakomicie. Pierwsze nasze zbliżenie w samochodzie, które można zaliczyć do tych udanych.

Powoli zbliżałem się do szczytu, dlatego zwolniłem wpijając mu się w usta, a wolną ręką pomagając chłopakowi również dojść. Jęknąłem dochodząc w jego wnętrzu, a blondyn na moją rękę. Oddychaliśmy ciężko i nierównomiernie, ale byliśmy szczęśliwi.

ㅡ Mógłbym tak zawsze. ㅡ Szepnął całując moje usta.

ㅡ W takim razie myślimy tak samo. ㅡ Powiedziałem pogłębiając pieszczotę. ㅡ Dobrze. Ubierajmy się i jedźmy. ㅡ Dodałem wracając na swoje miejsce kierowcy, a następnie wyjmując ze schowka chusteczki, którymi nas wytarłem. Po ogarnięciu się ruszyliśmy do jednostki.

ㅡ Jungkookie było cudownie. ㅡ Oznajmił łapiąc moją rękę. Uśmiechnąłem się splatając nasze palce razem.

ㅡ Też tak uważam. Następnym razem nie wypuszczę się z łóżka.

ㅡ Na to liczę, kapitanie.

ㅡ Mów mi tak częściej. Z twoich ust brzmi to bardzo kusząco. ㅡ Zaśmiałem się.

ㅡ Tak jest.

************************

17.04.24

Hejka

Jak wam się podoba?

Ktoś jeszcze pamięta?

Miłego dnia 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top