108.

Dwa miesiące później....

Szczęśliwy opuściłem teren placówki zaciągając się świeżym i wolnym powietrzem, którego mi brakowało. Pobyt niestety się przedłużył, bo stwierdzili jednak, że tak będzie najlepiej. W ośrodku poznałem wielu dobrych ludzi, którzy także borykali się z traumami. Niektóre były naprawdę straszne, a resztę dało się jeszcze znieść. Z radością spojrzałem na dokument, który stwierdzał, że jestem zdolny do służby, ale wiedziałem, że na długo pożegnam się z jakąkolwiek misją.

ㅡ Gotowy? ㅡ Usłyszałem. Uśmiechnąłem się widząc Jimina, który opierał się o samochód.

ㅡ Tak. Jedźmy już stąd.

ㅡ Minister chcę się z tobą widzieć. ㅡ Odparł podchodząc do mojej osoby.

ㅡ W takim razie niezwlekajmy.

ㅡ Tęskniłem za tobą. ㅡ Rzekł przytulając mnie co oddałem.

ㅡ A ja za tobą. Chyba dużo się nie zmieniło w jednostce?

ㅡ Powiem ci, że są nowi. Straszne z nich maminsynki. Boją się nawet piasku, bo myślą, że wpadnie im do oka.

ㅡ Potrzebują szkolenia. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ A ty jak się czujesz?

ㅡ Teraz już dużo lepiej, bo będę cię miał przy sobie, a ty?

ㅡ Czuję się tak samo. Jedźmy już. ㅡ Powiedziałem muskając go w usta.

Wsiedliśmy do auta zaraz ruszając. Kilkanaście minut później dotarliśmy do celu. Żołnierze bez problemu wpuścili nas do środka, a tuż przy wejściu powitał nas minister.

ㅡ Jungkook. Jak miło cię znowu widzieć. Przytyło ci się odrobinę.

ㅡ Jak najszybciej to spalę proszę Pana. ㅡ Odparłem z uśmiechem.

ㅡ Wejdźcie. ㅡ Odparł zapraszając nas do środka. Udaliśmy się do jego gabinetu,  gdzie czekał na nas jeszcze generał Hong.  Z nim również się przywitaliśmy i zajęliśmy swoje miejsca. ㅡ Więc Jungkook... Jeśli chodzi o wojsko.. musisz przejść tylko ostatnią rozmowę z psychologiem.

ㅡ Ale dlaczego? W ośrodku miałem ich mnóstwo. Czuję się naprawdę dobrze.

ㅡ Rozumiem, ale tylko ta rozmowa dzieli cię do powrotu do wojska.

ㅡ Mówił Pan, że jak wyjdę to wrócę. Nic nie wspominał Pan o rozmowie z psychologiem, gdy wyjdę.

ㅡ Spokojnie. To minie jak za pstryknięciem palca. Zresztą rozmowę masz już za tydzień.

ㅡ Za tydzień? Co ja będę robił do tego czasu?

ㅡ Po pierwsze możesz w tym czasie schudnąć i nabrać formy. Po drugie dzięki temu, że jesteś z moim bratankiem masz więcej taryf ulgowych niż inni, z tego powodu byłeś na krótki czas w ośrodku. Po trzecie już dawno byś był dezerterem! Więc czy nie możesz przeczekać łaskawie tego tygodnia i wstawić się na rozmowie z psychologiem? ㅡ Spytał z uniesionym głosem. Spojrzałem na niego zaskoczony jego zachowaniem, a następnie na Jimina.

ㅡ Wujku. Wystarczy.

ㅡ Co wystarczy? Jest żołnierzem. Krzyki powinny być dla niego normą.

ㅡ Ale to nie znaczy, że możesz krzyczeć w tym miejscu. Nie jesteśmy na poligonie byś musiał krzyczeć.

ㅡ Chim. Nie. Nie stawaj w mojej obronie. ㅡ Odparłem wzdychając. Minister miał rację. To dzięki Jiminowi jeszcze nie wyleciałem z jednostki.

ㅡ Jungkook..

ㅡ Poradzę sobie. W porządku. Zrobię co Pan karze. ㅡ Rzekłem. ㅡ I apropos nie chcę by myślał Pan, że żeruje na Jiminie i na tym, że jest Pan jego wujkiem.

ㅡ Myślę, że właśnie to robisz. ㅡ Mruknął. Ponownie się zdziwiłem. Skąd w nim tyle złości? Przecież nic nie zrobiłem.

ㅡ Wujku dosyć! ㅡ Krzyknął Jimin uderzając w stół. ㅡ Jungkook nigdy nie poprosił mnie bym skorzystał z tego, że jesteśmy rodziną. To ja sam o to wszystko prosiłem. Ja. Nie on. Rozumiesz?

ㅡ Słuchałem cię jedynie, dlatego że jesteś moim bratankiem. ㅡ Burknął. ㅡ Ale już chyba przestanę. Straciłem wiele cennego czasu na jednego żołnierza, a mam ich tysiące.

ㅡ Wujku...

ㅡ Jungkook ma ostatnią szansę. We wtorek za tydzień. Jeśli nie podoła niestety będziemy musieli się pożegnać. ㅡ Odparł wstając i wychodząc z gabinetu.

ㅡ Co w niego wstąpiło? ㅡ Spytał chłopak.

ㅡ Rano był alarm, że ktoś się włamał do tajnej bazy, gdzie jest Pan Lee, dlatego jest rozdrażniony. Nie martwcie się. Po prostu... Musiał się jakoś wyżyć. ㅡ Rzekł Generał Hong.

ㅡ Wujek Lee? ㅡ Szepnąłem.

ㅡ I popełnił błąd. ㅡ Mruknął Chim łapiąc mnie za rękę i wyprowadzając z pomieszczenia.

ㅡ Jimin. ㅡ Odezwał się generał. ㅡ Rano musisz wstawić się w jednostce.

ㅡ Wiem, generale. Będę na czas. ㅡ Mruknął. Wyszliśmy z gabinetu, a następnie z budynku wsiadając do auta. ㅡ To gdzie jedziemy? ㅡ Spytał siadając na miejscu pasażera.

ㅡ Do domu? ㅡ Spytałem zapinając pas.

ㅡ Gdzie ty żyjesz? Jedziemy coś zjeść. ㅡ Oznajmił.

ㅡ A gdzie?

ㅡ Coś z kuchni koreańskiej.

**

ㅡ O tak. Dawno nie jadłem tak pysznego jedzenia. Aż prawie zapomniałem. ㅡ Zaśmiał się młodszy nabierając kolejną porcję ryżu. ㅡ Jungkook? Coś nie tak?

ㅡ Co? Wszystko w porządku. Dlaczego pytasz?

ㅡ Nie tknąłeś nawet swojej porcji. Co się dzieje? Nad czym myślisz?

ㅡ O wujku. Czy wszystko z nim dobrze?

ㅡ Na pewno Gukie. Generał nie mówił, że coś się z nim stało tylko, że był alarm nic więcej. Może system się zepsuł.

ㅡ A jak nie? To wujek jest w niebezpieczeństwie. Wiedzą gdzie się znajduje.

ㅡ A podjąłeś decyzję by się z nim widywać?

ㅡ Nadal nad tym myślę. Jeśli się zgodzę będą mnie obserwować na każdym kroku. Nie chcę tego.

ㅡ Widzisz jak to jest? ㅡ Spytał cicho.

ㅡ Co?

ㅡ Nie nic. ㅡ Uciekł wzrokiem. Westchnąłem ciężko łapiąc jego dłoń.

ㅡ Wiem, że też nie czułeś się z tego powodu dobrze. Już wiem jakie to uczucie, Chim. Dlatego już nie popełnię tego samego błędu.

ㅡ Rozumiem. ㅡ Skinął głową.

ㅡ Jedzmy, hm? ㅡ Posłałem uśmiech, który lekko odwzajemnił.

Po skończonym obiedzie wróciliśmy do mojego mieszkania. Gdy tylko wszedłem do środka zastygłem w miejscu. Wszystkie meble były do góry nogami jakby przeszło tornado. Wszystkie dokumenty, które były w szufladach leżały porozwalane na podłodze.

ㅡ Zostań tu. ㅡ Powiedziałem wchodząc powoli w głąb pomieszczenia. Salon także nie był w najlepszym stanie. Sprawdziłem pozostałe pomieszczenia, w których również był bałagan. ㅡ Nikogo tu nie ma, ani nic nie ukradli z tego co na razie zauważyłem. Niczego nie dotykaj. Zadzwonię na policję. ㅡ Rzekłem wyjmując telefon i wybierając numer.

ㅡ Czego mogli szukać?

ㅡ Na pewno jakiś informacji, których tu nie znajdą. ㅡ Westchnąłem ciężko rozmawiając z policjantem.

************************

16.01.24

Hejka

Jak wam się podoba?

Wybaczcie, że nie było rozdziałów, ale wena nie pozwala mi pisać dalej, a to przez pracę. Postaram się nadrobić zaległości i skończyć tą książkę.

Miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top