10
Po przeczytaniu listu pragnąłem odpocząć od wszystkich i wszystkiego, dlatego przez kilka dni nie chodziłem do szkoły ani nie wychodziłem z domu kłamiąc każdemu kto mi napisał, że wyjechałem z pilnych spraw. Nie sądziłem, że uwierzą. No takie chociaż miałem wrażenie.
Robiłem sobie kanapki, gdy to Usłyszałem kolejny raz w tym dniu dzwonek. Zignorowałem go patrząc na ekran telefonu, który się zaświecił.
Od Jimin:
Wiem, że jesteś w domu.
Widziałem cię w oknie, a samochód jest w garażu. Więc łaskawie wyjdź.
Do Jimin:
Co ty bredzisz? Nie ma mnie. Pojechałem pociągiem do jednego miasta.
ㅡ Cholera Jeon nie denerwuj mnie! ㅡ Krzyczał uderzając agresywnie w drzwi. Gdy czułem, że nie przestanie, westchnąłem otwierając mu wrota. ㅡ Jesteś podły. Jak mogłeś mnie okłamać?
ㅡ Chciałem pomyśleć, odpocząć od innych. Nie mogę? Nie umiesz tego uszanować?
ㅡ Umiem, ale mogłeś napisać, a nie kłamać, że gdzieś wyjechałeś. Bym to dobrze zrozumiał jakbyś powiedział prawdę.
ㅡ Dobrze, masz rację. Przepraszam za moje kłamstwa. Skoro już znasz prawdę.... Dasz mi swobodę i pójdziesz już?
ㅡ Teraz nie. ㅡ Fuknął wchodząc do środka bez zaproszenia. Nie zdążyłem zamknąć drzwi, a ten wpił mi się w usta opierając o ścianę. Oddałem gest, zamykając dłonią drewnianą powłokę, następnie kładąc dłonie na jego pośladkach. ㅡ Tęskniłem za tobą.
ㅡ Domyślam się.
ㅡ A ty nie?
ㅡ Odrobinę.
ㅡ Zawsze coś. ㅡ Mruknął. Nagle ukucnął odpinając moje spodnie.
ㅡ Jimin.. ㅡ Powiedziałem i zanim go zatrzymałem sapnąłem, gdy włożył mojego członka do ust, ówcześnie zdejmując moje bokserki do połowy ud. Zaczął powoli poruszać głową pochłaniając kolejne centymetry.
ㅡ Gukie? ㅡ Spojrzał na mnie z dołu. ㅡ Jesteś za duży, wiesz?
Wstrzymałem oddech widząc jego kuszący wzrok i usta. Wplątałem dłonie w jego włosy zmuszając do ponownienia czynności nadając własny rytm. Gdy czułem, że jestem blisko odsunąłem go biorąc na ręce i idąc do sypialni.
ㅡ Jimin, chcę to zrobić.
ㅡ To na co czekasz? Bierz mnie. ㅡ Zdjął bluzkę, dlatego poszedłem w jego ślady. Po kilku chwilach byliśmy nadzy.
Jednakże, gdy chciałem ruszyć w kolejne etapy, poczułem niepokój i czyiś wzrok na sobie. Podniosłem się rozglądając po pomieszczeniu, ale nikogo nie było. ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ Tak. Wszystko jest dobrze. Kończymy? ㅡ Spytałem i nim chłopak odpowiedział ponownie czułem czyjąś obecność, dlatego wstałem z łóżka zmuszając blondyna by wstał. ㅡ Ubierz się.
ㅡ Dlaczego?
ㅡ Jedziemy do hotelu. Mam dosyć. ㅡ Warknąłem zakładając bluzkę.
ㅡ Ale czemu?
ㅡ Nie pytaj, po prostu się ubieraj. Tam dokończymy. ㅡ Szepnąłem mu na ucho, klepiąc w pośladek.
***
Wparowaliśmy do pokoju wręcz potykając się na korytarzu nie przerywając gorących pocałunków oraz pozbywając się swoich ubrań. Kiedy odnaleźliśmy łóżko byliśmy już bez odzieży.
Wyjąłem ze swoich spodni tubkę z żelem, który wylałem na palce, które zaraz znalazły się w chłopaku.
ㅡ Pospiesz się. Nie wytrzymam.
Po szybkim, lecz dokładnym rozciągnięciu wszedłem w niego powoli do samego końca.
ㅡ Tak! ㅡ Krzyknął uginając się w łuk. ㅡ Zacznij już. Proszę cię...
Nachyliłem się nad nim, całując w usta, robiąc pierwsze pchnięcie. Sapnąłem mu w wargi przyspieszając biodrami. Blondyn wił się i jęczał pode mną błagając o więcej, co mu dawałem.
ㅡ Guk, nie dochodź jeszcze. Chcę się z tobą kochać jak najdłużej. ㅡ Poprosił. Uśmiechnąłem się całując go w czoło.
ㅡ Spokojnie. Ja tak samo. Mamy na to kilka godzin. ㅡ Szepnąłem całując jego szyję robiąc mały, czerwony ślad.
*
ㅡ Podobało Ci się? ㅡ Zapytał spojrzawszy mi w oczy, będąc wtulony w mój tors.
ㅡ Tak. Bardzo.
ㅡ Dlaczego chciałeś przyjechać tutaj? Mogliśmy spokojnie dokończyć u ciebie...
ㅡ Bo... Nie mogłem. Po prostu.
ㅡ Ale dlaczego?
ㅡ Przestań pytać. Kolejna runda?
ㅡ Nie odmówię, ale chcę wiedzieć dlaczego.
ㅡ Za dużo gadasz. ㅡ Powiedziałem wpijając mu się w usta i zwisając nad nim. Zakryłem nas kołdrą rozpoczynając kolejną zabawę.
Wróciłem do domu, a tam poczułem się dziwnie. Taki obcy i nie sam. Niepewnie poszedłem do łazienki, gdzie włączyłem muzykę nie chcąc czuć się samotny.
ㅡ To tylko moja wyobraźnia. Tylko wyobraźnia. ㅡ Powtarzałem zdejmując ubrania i wchodząc do kabiny. Zacząłem śpiewać myjąc swoje ciało, gdy to nagle zagłuszony usłyszałem huk. Natychmiast wyszedłem z prysznica, zakładając szlafrok. Wyłączyłem muzykę, powoli wychodząc z pomieszczenia. Była cisza. ㅡ Halo? Ktoś tam jest? ㅡ Zawołałem, lecz nikt nie odpowiedział. Zszedłem na parter zauważając pustkę i brak kogokolwiek. ㅡ Co do... ㅡ Byłem wystraszony.
Wróciłem na górę sprawdzając wszystkie pomieszczenia. Zauważyłem niedomknęte okno przez co pojawił się przeciąg co było przyczyną trzasku drzwi. Odetchnąłem z ulgą zamykając je. Wróciłem do łazienki kończąc kąpiel. Gdy osuszyłem się bordowym ręcznikiem stanąłem przed lustrem, próbując dojrzeć ranę, którą widziałem tylko odrobinę.
ㅡ Kurwa. ㅡ Szepnąłem. Chwyciłem za mniejsze lusterko odbijając nim swoje plecy. ㅡ Nie jest źle. ㅡ Dodałem. Odłożyłem przedmiot idą do sypialni, gdzie się przebrałem, a następnie zszedłem na dół zabierając z haczyka kluczyki.
***
ㅡ Dzień dobry, doktorze.
ㅡ No Pana chyba na długo nie zapomnę, Panie Jeon. Proszę pokazać mi tą ranę. ㅡ Poprosił. Posłusznie zdjąłem bluzkę, a lekarz obszedł biurko. ㅡ Ładnie się goi. Myślę, że możemy zdjąć szwy, ale to nie znaczy, że jest do końca dobrze.
ㅡ Domyślam się. Będę uważał.
ㅡ Mam nadzieję. Nie bij się już chłopcze. To nic nie rozwiązuje.
Skinąłem głowa zakładając z powrotem odzienie i razem z mężczyzną poszedłem do sali obok. Tam zdjął mi szwy, przyklejając zwykły plaster. Wstałem kłaniając się.
ㅡ Dziękuję, doktorze. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko.
ㅡ Nie ma za co. Do widzenia.
Opuściłem szpital wsiadając do auta i wracając do domu. Po drodze mój telefon ciągle wibrował, dzwonił i tak w kółko. Zdenerwowany zatrzymałem się na poboczu odbierając.
ㅡ Co?
Jungkookie~~~
Mogę do ciebie przyjść?
Nie mam cię dosyć. Pragnę cię..
ㅡ Jimin, przestań. Robiliśmy to jakieś dwie godziny temu.
I co? Chce jeszcze. To było za mało!
ㅡ Nie mam czasu. Muszę jechać do ministerstwa. ㅡ Skłamałem. ㅡ Jimin? Co ty tam robisz? ㅡ Spytałem słysząc ciche posapywania. Wywróciłem oczyma.
Jak nie przyjedziesz do mnie...
Pójdę do Moonjina
ㅡ A... My jesteśmy parą?
Cholera, masz tu przyjechać!
Chcę ciebie.
Natychmiast.
Rozłączył się. Wypuściłem nerwowo powietrze rzucając telefon na bok. Ruszyłem jadąc pod adres chłopaka, pod który dotarłem po kilkunastu minutach. Nie zdążyłem dobrze zaparkować i zgasić auta, a blondyn wszedł do środka całując mnie w usta i kładąc dłoń na mym kroczu.
ㅡ Jimin, uspokój się. ㅡ Warknąłem odpychając go. ㅡ Po tamtym w szkole nie za bardzo jeszcze ci ufam. ㅡ Zacząłem, lecz nie wiedziałem czy mówić dalej.
ㅡ Wiem. Widzę to, ale...
ㅡ Mam wrażenie, że traktujesz mnie jak zabawę. Swojego pupila.... Robiliśmy to całkiem nie dawno, a teraz chcesz jeszcze. Mam być na każde twoje zawołanie, kiedy dopadnie cię chcica?
ㅡ Jungkook o czym ty teraz mówisz? Jakie traktowanie jak zabawkę? Nie prawda. Chcę to z tobą robić, bo chcę czuć twoją bliskość, twój dotyk, twoje ciepło. Nie traktuje tego jak spełnienie moich potrzeb. Mogłeś po prostu powiedzieć, że nie chcesz, a nie oskarżać o takie coś. Ja... Zawsze chcę być blisko ciebie. Odkąd się w tobie zakochałem. Zrobiłem błąd. Jeden jedyny. Czułem się fatalnie, bo nie mogłem być z tobą. ㅡ Głos mu się łamał. ㅡ Ja cię kocham, Guk. Zawsze kochałem. Odkąd zerwaliśmy miałem nadzieję, że jeszcze kiedyś nam się uda. Przepraszam cię... ㅡ Wyszlochał wychodząc z samochodu i wchodząc do swojego domu.
ㅡ Jimin.. ㅡ Pobiegłem za nim, lecz drzwi były zamknięte. ㅡ Jimin, otwórz. ㅡ Poprosiłem pukając w drzewo. ㅡ Ja... Ja ciebie też kocham! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Bardzo... ㅡ Szepnąłem opierając czoło o drewnianą powierzchnię. ㅡ Proszę, otwórz. ㅡ Dodałem, lecz nic się nie stało. Poddałem się wracając do samochodu. Po policzku spłynęło kilka łez, lecz szybko je starłem, ruszając.
*****************
25.05.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰 Dobranoc ❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top