R9

-Twoje rzeczy są...
-No gdzie ?! Co ty z nimi durniu zrobiłeś?!
- Nic. Są w łazience, a ja mam tu puste torby...
-Coo?! Czyli goniłam Michaela Jacksona po jego Neverlandzie za torbami, w których myślałam, że są ubrania ale Pan Złote Kalesony postanowił zostawić je w łaź.... Chwila jak ty je zostawiłeś w łazience skoro cały czas biegłam za Tobą??
Michael
Ups mogłem nie uciekać z tymi pustymi siatkami... Teraz muszę pożegnać się z życiem...
-Coo?! Czyli goniłam Michaela Jacksona po jego Neverlandzie za torbami, w których myślałam, że są ubrania ale Pan Złote Kalesony postanowił zostawić je w łaź.... Chwila jak ty je zostawiłeś w łazience skoro cały czas biegłam za Tobą??
-Ej ! Tylko nie PAN ZŁOTE KALESONY!!!
-Bo co?!- zaczęła się ze mną droczyć, ahhh jaka ona jest słodka, gdy się denerwuje...
- Bo... bo Ci nie dam tych ubrań!
- To pójdę po.... po twoją ulubioną marynarkę i będę w niej chodziła, a później powiem brukowcom: " Słynny Michael Jackson zaczął ubierać się w babskie ciuchy"...
- No dobra, dobra! Nie bądź taka do przodu bo cię sznurówki wyprzedzą!
- Nie mam butów ze sznurówkami więc nie wyprzedzą- Boże nie mam siły na tą kobietę
- Powiesz mi jak ubrania znalazły się w łazience czy nie? Jak nie to cię uduszę , a jak powiesz to... to tez cię uduszę, co wybierasz?
- Pamiętasz jak potknęłaś się o twojego kota, którego przywiozła mi kiedyś Nina bo ty już go nie chciałaś?
-Co za małpa! To Tobie go oddała! Jeszcze sobie z nią pogadam...
- No dobra ale słuchasz czy nie ?!
Pokiwała głową na znak , ze słucha
- No i wtedy wylądowałaś na puszystym dywanie, a ja w tym czasie wyrzuciłem do łazienki ubrania i pobiegłem do ogrodu i dalej to już wiesz.- jej mina była bezcenna... teraz do mnie dotarło, że to pora na ucieczkę.
- Dziękuję Ci słoneczko, ze powiedziałeś mi co się stało, ale nie uważasz, że powinieneś już dawno być na końcu Neverlandu bo mam zamiar Cię udusić ?
- Okey, już uciekam ale najpierw zniosę Cię do basenu bo brudna nie możesz się ubrać!- wziąłem ją i przerzuciłem przez ramię.
-Mike puszczaj mnie już !!!
-Nie jeszcze nie mogę. Nie doszliśmy do basenu.- szepnąłem jej delikatnie na ucho i poczułem jak przeszedł ją dreszcz na dźwięk mojego głosu.
W końcu doszliśmy do upragnionego miejsca.
- I raz, i dwa i trzy! Hopla do wody!
-Mike!!!! Zginiesz śmiercią bolesną i długą!!!!!
- Nie wydaje mi się , a teraz papa!!
-M...k..e !!!
- To ja zmykam!!
-Ejjj! A kto uratuje damę w opresji ?!
- Emmm... DAMA URATUJE SIĘ SAMA! OCHRONIARZ MA DZISAJ WAKACJE!
- Uduszę Cię Michael!
-Też Cię kocham skarbie, papa!
Rzuciłem się w stronę domu żeby tylko być najdalej od rozwścieczonej niedźwiedzicy, mojej kochanej niedźwiedzicy. Oh Mike ty jak coś wymyślisz..
Po jakiś 20 minutach zjawiła się Hannah.
- I co ? Kto cię uratował ? - zapytałem z ironia w głosie
- Hmmm, czekaj niech No sobie przypomnę... chyba to byłam ja sama, a twój przyjaciel Mac pomógł mi znów wpaść !
- Co? Mac tu jest ?
- Yhm. Przyszedł po jakieś tam swoje rzeczy z wózka golfowego czy jakoś tak....
- Okey czyli mam spokój- myślałem , ze mam spokój bo niedość , ze moja dziewczyna jest wściekła to właśnie w tym momencie wszedł Mac. O nie, jak ostatnio graliśmy w butelkę - Tak w butelkę z Mac'iem- to nie wykonałem zadania u teraz boje się jaka kara mnie czeka..
- Ej słyszałem , ze Michael Jackson tu jest! Czy to ty? Ten co się chowa za fotelem?- kurczę zauważył mnie... No to klops..
Hej jestem z nowym rozdziałem!
Miłego czytania!
Komentujcie i głosujcie!
Do następnego !

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top