R18

Michael
No cóż od czego by tu zacząć.... Wczorajszy dzień był strasznie męczący. Nie mam bladego pojęcia jakim cudem mieliśmy siłę na nocną bitwę na poduszki.
Wstałem powoli z łóżka kierując się w stronę łazienki. Jeszcze przed zniknięciem za drzwiami łazienki obróciłem się by zobaczyć jak moja księżniczka słodko śpi.
Kiedy przejrzałem się w lustrze zobaczyłem koszmar. Moje piękne kręcone, kruczoczarne włosy były całe w piórkach.
Powoli zacząłem wyjmować pojedyncze piórka i już po 20 minutach moja fryzura wyglądała perfekcyjnie. Szczerze to nie przepadałem przeglądać się w lustrze gdyż nigdy nie lubiłem swojego wyglądu....
Ubrany w mój ulubiony strój, czyli czerwona koszula, czarne, przykrótkie spodnie, białe skarpety i mokasyny, postanowiłem, że użyje moich ulubionych perfum. Chwilę później słodka woń perfum drażniła moje nozdrza.

- Kochanie, która jest godzina?- usłyszałem zachrypnięty, ale słodki głos mojej ukochanej.

- Nie mam pojęcia, ale na pewno jest czas na małego buziaka- ruszyłem w stronę Hanny, a ta uśmiechnęła się i podniosła do pozycji siedzącej.

- Na buziaka zawsze- oblizała swoje malinowe usta i pociągnęła mnie za kołnierzyk tak, że moje usta wyładowały na jej. - To co robimy dalej Mike?- zapytała dwuznacznie. Ahhh co ja z nią mam.

- Leć się ubrać kotku, a ja załatwię śniadanie.

- Dobrze idę! Wyjdę za jakieś pół godziny!- Yhm "pół" godziny. To się okaże za 2 godziny.

***
3 godziny później

Kurczę ile ona tam siedzi? Zaczynam się już martwić...

- I jak wyglądam? -  miała na sobie 8 centymetrowe szpilki koloru pudrowego różu, białą sukienkę w różowo-zielone kwiatki na ramiączkach, pudrowy sweterek i złoty łańcuszek z serduszkiem, delikatną bransoletkę, złote kolczyki w kształcie kwiatków i pierścionek zaręczynowy. Włosy skręciła dzięki czemu uzyskała przepiękne loki. Oczy podkreśliła kredką, a powieki pomalowała na kolor pudrowo-biały. Ktoś mógłby powiedzieć, że trochę przesłodzony ten strój, ale według mnie wyglądała bosko!

- Kochanie wyglądasz olśniewająco! Jakbyś zawsze się tak ubierała!

- Jak ? Źle się ubieram na co dzień? Czy mam się dla Ciebie Michael specjalnie ubierać?- zachichotała.

- Dla mnie zawsze wyglądasz idealnie. Teraz chodź bo śniadanie zaraz wystygnie.

-A co takiego jest na śniadanie?

- Naleśniki, mogą być? W sosie malinowym z malinami w środku i bitą śmietaną, a dookoła rozsypanymi wiórkami gorzkiej czekolady?

- Oj Mike jak ty mnie dobrze znasz...- Haha tak znam ją tak bardzo dobrze, ale jednak dużo rzeczy mnie w niej zaskakuje.

****
Hannah
Jechaliśmy właśnie do studia, gdy z naprzeciwka, pod prąd przejechała nam ciężarówka. Nawet nie wiem kiedy nasza limuzyna znalazła się na drugiej stronie ulicy, poturbowana i zgnieciona. Bardzo się wystraszyłam, a jedyne co pamietam to odgłosy nadjeżdżających karetek i policji. Późnej ciemność nic. Wszystko wyglądało jak za mgłą, jakieś odgłosy, krzyki. To było ostatnie co pamiętałam. Obudziłam się gdzieś w szpitalu, podpięta do jakiejś maszyny i kabelków, ale nigdzie nie widziałam Michaela. A co ja mu się coś stało? Jeśli nie przeżył? Czy jest tu gdzieś? Znaleźli go?
Takie pytania krążyły mi po głowie przez resztę dnia.

Wieczorem przyszli do mojego pokoju jacyś lekarze. W pewnym momencie usłyszałam, kawałek rozmowy.

-.... obawiam się, że może nie powrócić na scenę, ale tego nie jesteśmy pewni.- pewni czego? Kto nie może powrócić na scenę? Boję się!

- ... Michael jest w bardzo złym stanie, ale wydobrzeje pani Jackson. Nie jestem pewien czy panna Jackson( ja bo tak mnie teraz nazywano) będzie miała siły by powrócić jeszcze na koncert w Paryżu.- nie, nie, nie, nie! To nie tak miało wyglądać! Miałam wystąpić pojutrze z Michaelem na koncercie, a tym czasem jestem w szpitalu i nie mam bladego pojęcia gdzie jest Michael!!

-... jestem bardzo zaniepokojona stanem ukochanej mojego syna, a szczególnie, że jest prawdopodobieństwo, że może mieć guza mózgu...

- Nie pani Jackson to już wykluczyliśmy, wiec spokojnie. Weźmiemy ją na obserwacje i zobaczymy czy coś się będzie działo czy nie, a tym czasem muszę już panią pożegnać. Jeśli chce pani to może pani pójść do syna.

Koniec znów ciemność, mgła, nic nie widzę oprócz ciemności... to koniec. To jest mój koniec...
Teraz to nie wiem co będzie dalej....

Hej! Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale sprawdziany i koniec roku...
Kochani nauczyciele wszystko wciskają nie zważając na czas lub ilość rzeczy do nauki
Przepraszam za błędy i zapraszam do czytania!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top