R16
Michael
Poszliśmy my zjeść śniadanie, które miałem zrobić. Przez jakieś 10 minut przyglądałem się lodówce i zastanawiałem się co by tu upichcić. Znalazłem kilka jajek, wyciągnąłem patelnię, sól i pieprz. No to teraz najgorsze zadanie, a mianowicie zrobienie jajecznicy...
- Emm kotku?
- Tak?
- Czy mogłabyś mi pomóc zrobić jajecznicę? Bo raczej nie gotuję, gdyż nie mam na to czasu i nie potrafię...- zawstydzony spuściłem głowę na dół by nie patrzeć jak moja narzeczona się ze mnie śmieje. Zamiast tego podeszła i przejęła patelnię, a chwilę później smażyła już jajecznicę.
- Gotowe!Mike możesz przynieść talerze proszę?
-Oczywiście!- posłusznie ruszyłem po talerze, które znajdowały się w dużym pokoju- Jestem już!
- Okey to możesz dać mi te talerze bo śniadanie nam wystygnie.
- Nie mogę.
- A czemuż to?
- No bo tak- nie miałem pomysłu na jakąś odpowiedź więc zamiast tego wymyśliłem coś innego...
- To oddasz mi te talerze Mike?
- Oddam, ale w zamian pójdziesz ze mną na karuzelę!
- No ej! Michael. Wszystko tylko nie karuzela! Mogę nawet wejść do klatki z tygrysami, ale nie na karuzelę! Poza tym wiesz, że się panicznie boję karuzeli..
-Nie nie odpuszczę Ci. Nie masz się czego bać, cały czas będę przy Tobie- obdarowałem ją swoim cudownym uśmiechem tak jak zawsze to robię.
- No i właśnie tego się boję.- odpowiedziała moja księżniczka przez co nieco zbiła mnie z tropu
- Uważasz, że jestem niebezpieczny? - zacząłem się do niej zbliżać aż doszliśmy do blatu w kuchni.
- Tak panie Jackson. Właśnie tak uważam.... Ale zależy w jakich sprawach.,- pociągnęła mnie za koszulę tak, że nasze twarze były bardzo blisko siebie. Po chwili załączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. W międzyczasie chwyciłem za biodra moją księżniczkę i posadziłem na blacie kuchennym tak żeby nie musiała stać na palcach.
- Zamierzasz to zrobić teraz kochanie? Ja myślałam, że po ślubie.... Ale skoro chcesz teraz i to w kuchni to nie ma problemu- miałem wielką ochotę to zrobić. Strasznie pragnąłem jej bliskości i ciała, ale obiecałem sobie, że dopiero po naszym ślubie...
-Wiesz dobrze, że pragnę tego tak bardzo jak ty, ale jeszcze nie teraz. Wytrzymaj proszę...
- No dobrze, dobrze. A teraz chodź bo nam jajecznica wystygnie!- mówiąc to zeskoczyła na białą posadzkę i zaczęła nakładać posiłek na talerze.
***
Hannah
Po śniadaniu poszliśmy się ubrać. Michaelowi zajęło to krócej niż mi. Zdecydowałam, że ubiorę kremowy sweter, brązowe spodnie, tego samego koloru buty ze złotymi łańcuszkami, brązową kurtkę a'la skóra i dobrego złoty łańcuszek z serduszkiem, oczywiście nie zapomniałam o pięknym pierścionku zaręczynowym od Michaela. Oczywiście-jak to ja- musiałam wysypać wszystkie kosmetyki bo nie mogłam się zdecydować jak się pomalować.
Stwierdziłam, że pomaluję lekko rzęsy, nałożę delikatnie podkład i pomaluję usta moją ulubioną wiśniową pomadką. Na koniec związałam włosy w luźnego koka.
-I jak wyglądam Michael?- według mnie wszystko wyglądało dobrze No ale musiałam oddać mój strój pod oko " eksperta". Uwielbiam jak Michael bawi się w dobieranie ubrań. Jest wtedy taki poważny i słodki.
-Wyglądasz perfekcyjnie Michael!- mówił sam do siebie i udawał, że mnie nie widzi- Oh dziękuje. Schlebiasz mi...- musiałam przerwać te wygłupy, które doprowadzały mnie do napadu śmiechu.
- Tak Mike ja również uważam, że wyglądasz powalająco, ale co sądzisz o moim stroju?
-Wyglądasz pięknie!
- Dziękuję, ty również.
- Kocham cię kotku.- podszedł do mnie i przytulił się mocno do mnie, tak jakby bał się, że mogę się zgubić gdzieś jak jakaś rzecz.
- Ja ciebie też Mike, ja ciebie też. Muszę Ci coś powiedzieć...
- Nie, ja muszę ci coś powiedzieć wcześniej.
- Ale...
- Żadnych ale. Idziemy teraz na karuzelę, a później zaprowadzę Cię w moje ukochane miejsce w Neverlandzie.
-No dobrze... Ale później mnie wysłuchasz, dobrze?
- Dobrze- pocałował mnie w czoło, a następnie puścił mnie ze swych objęć i chwycił za dłonie.
W przeciągu następnych 20 minut zdążyliśmy skorzystać z młyńskiego koła, Mike wygrał pluszaka w zbijaniu piłką puszek i jeszcze kilku atrakcji. Na koniec została nam karuzela... Ze wszyskich łagodnych i fajnych poszliśmy na najgorszą.
- Michael! Jeśli zginę to Cię zabiję!
- Z niecierpliwością czekam na to...- zaśmiał się.
- Głupek! - prychnęłam śmiejąc się i całując go przy tym w usta.
- Twój głupek- chichotał pod nosem.
No i się zaczęło. Kręciliśmy się najpierw powoli, a później coraz szybciej i szybciej i....
- Mi.....ch....el!!! Dosyć starczy! Chce już z tego zejść!- krzyczałam , a on się tylko ze mnie śmiał. Posłałam mu moje zabijające spojrzenie, ale on nic sobie z tego nie robił.
Po chwili karuzela przestała się kręcić, a ja natychmiast wyskoczyłam z karuzeli.
-Nigdy... więcej... nie idę... na ..żadną... KARUZELĘ!!!!
- Spokojnie! Będziesz mogła krzyczeć po domu grozy, a teraz się uspokój.
- O nie, tylko nie dom grozy! Nie zabierzesz mnie tam! - zaczęłam udawać obrażoną i szlam przed siebie i usiadłam na jakiejś ławce, a przynajmniej tak myślałam. Po chwili dosiadł się Michael.
- Zapnij pasy bo może być strasznie..- poruszył zabawnie brwiami, a ja dopiero wtedy zorientowałam się, że właśnie siedzę na ławce i jadę prosto w paszcze lwa.
- O nie...- wyszeptałam
****
Michael
Miałem taki ubaw, gdy moja ukochana krzyczała żebym zrobił coś , aby ta "straszna" karuzela się zatrzymała. Później w domu grozy jeszcze bardziej chciało mi się śmiać , gdy wpadliśmy w sztuczne pajęczyny. Ona była wtedy taka zabawna i przestraszona,że nawet gdy chciałem ją objąć się wzdrygnęła i nie chciała się przytulić. Jednak po chwili sama to zrobiła.
- No dobra Mike, a teraz porozmawiamy o tym co Ci chciałam powiedzieć.
- Zamieniam się w słuch.
Spojrzała na mnie zabijającym wzrokiem na co się uspokoiłem.
- A więc chodzi o to, że mam trasę koncertową i wylatuję już za tydzień. I teraz mam takie pytanie do Cienie... Czy polecisz ze mną i wykonamy razem piosenkę?
- Ty się mnie jeszcze o to pytasz?- na jej twarzy malowało się zmieszanie- Oczywiście! Czemu mi wcześniej o tym nie mówiłaś?!
- Nie było okazji...Dziekuje, że się zgodziłeś... Boże jak ja Cię kocham....
- Nie jestem Bogiem, jestem Michaelem.- zaśmiałem się na co moja księżniczka skwitowała
- Oh Michael.... Jak ja cię kocham Michael!
Hej jak się podoba rozdział? Wiem, że są krótkie, ale postaram się robić dłuższe! Zostawcie po sobie ślad w formie komentarza lub gwiazdki! Do następnego!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top