R14

Hannah
Obudziłam się w naszej sypialni przykryta kołdrą, a tuż obok spał mój książę z bajki.
Nagle zadzwonił telefon Michaela, na którym widniał napis osoby dobijającej się do niego. Był to jego menager. Odebrałam starając się nie  obudzić przy tym Michael'a.
-Halo? Z tej strony Hanna, dziewczyna Mike'a. Czy coś się stało?- spytałam niepewnie nie wiedząc co mogę usłyszeć od osoby po drugiej stronie.
- Witam! Czy wie Pani może , która to godzina?
-Emm... niestety...- nie dane było mi dokończyć zdania, gdyż menager mojego narzeczonego postanowić mi przerwać.
-No właśnie! Jest 21.25, a was jeszcze nie ma na gali! Musicie zaraz przyjechać bo Jackson musi zaśpiewać dla ważnego gościa!- nie wiedziałam jak mam się zachować,co powiedzieć.
- Pan Jackson źle się poczuł po drodze wiec postanowiliśmy wrócić do domu. Jeżeli to nie będzie żaden problem to ja mogę zaśpiewać.- uśmiechnęłam się jak głupia do słuchawki. Nie mam pojęcia co Mike miał zaśpiewać, ale i tak znam już większość jego piosenek wiec luzik.
- No dobrze, ale ma się zjawić tu Pani w trybie natychmiastowym! A i jeszcze jedno! Michael miał zaśpiewać Man in....- postanowiłam mu przerwać i dokończyć sama jego wypowiedź
- MAN IN THE MIRROR- tak wiem Michael powiedział mi. Ahhh kolejne kłamstwo, które wyszło z moich ust...
- W takim razie jadę już. Do widzenia!- rzuciłam na pożegnanie i chwilę później usłyszałam sygnał po rozłączeniu.
Kiedy wstawałam z łóżka, poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i przysuwa do siebie.
- Dokąd się wybierasz skarbie?- usłyszałam jeszcze zaspany głos Mike'a.
- No na galę. Chodź bo się spóźnimy! Powiedziałam twojemu menagerowi, że zaśpiewam za Ciebie.
- Dlaczego?
- Bo jest już idealnie 21.30, a ty spałeś jak małe dziecko i za skarby świata nie chciałam Ci przerywać twoich kolorowych słów.- pocałowałam  go czule w usta. Nie musiałam długo czekać i już po chwili Mike oddawał pocałunki. Ta chwila mógłby trwać w nieskończoność, gdyby nie to, że musimy iść na jakąś gale...
-Kotku chodź bo się spóźnimy jeszcze bardziej niż jesteśmy! I nie będziesz śpiewać bo powiedziałam, że się źle poczułeś i ja zaśpiewam za Ciebie.- widziałam w jego oczach, że jest zmęczony, przede mną tego nie ukryje. Kocham go od czasów naszego dzieciństwa i nie zamierzam przestać. Jest moim Piotrusiem, a ja jego Wandy.
- No dobrze. Ale następnym razem obud mnie i nie oszukuj...Obiecujesz mi?
Pokiwałam znacząco głową i już po chwili jechaliśmy na tą galę gdzie miałam zaśpiewać. Kurczę strasznie się tym stresowałam. Przecież zawsze śpiewam na scenie i przed wielką publicznością i nigdy tego nie czułam. Może to dlatego, że będę śpiewała przed Michaelem? Nie przecież to niedorzeczne! Śpiewaliśmy razem i śpiewamy, wiec czym miałam się stresować?! W tym momencie powrócił mój okropny nawyk obgryzania paznokci, a właściwie układania palców przy ustach. Mike chyba to zauważył bo momentalnie zabrał mi moją rękę od ust i położył na swoim policzku.
- Nie stresuj się tak! Bo osiwiejesz!- powiedział do mnie z tym swoim uroczym uśmiechem, ukazując przy tym rządek tych swoich białych perełek.
- Kto się tu stresuje? Ja się nigdy nie stresuje!
- Nie wcale, a teraz to jesteś wyluzowana na maksa tak?
- Jak zawsze. Z tobą to jestem wszędzie wyluzowaaaanaaaa!- zobaczyłam tłum ludzi pod budynkiem, w którego stronę zmierzaliśmy  i momentalnie krew we mnie zastygła.
- Mike ja...j..a ssssie ...b..bo..je...-kurczę co się ze mną dzieje? Nigdy tak nie było! Hanna opanuj się już!
- Czego się boisz? Tych nie groźnych ludzi?
- Nie.... Boję się , ze nie podołam twojemu utworowi...- głupio mi trochę się do tego przyznawać, ale miałam okropną gulę w gardle...
- To może zaśpiewamy " I Just Can't Stop Loving You" ? Wiem, że wtedy będziesz czuła się lepiej!
- Skąd to wiesz? Może nie dam  rady?Co się ze mną dzieje!?
-Nic. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze! No , a teraz chodź i wyluzuj! I pamiętaj, że Cię kocham ponad życie i wierze, że Ci się uda.- dostałam buziaka dla otuchy od Michael'a i za nim się obejrzałam już byliśmy w połowie utworu.
- I Just Can't Stop Loving You- mój skarb zakończył piosenkę i już po chwili podszedł do mnie. - I love you- szepnął mi na ucho, a następnie  pocałowaliśmy się. - I love you more- odpowiedziałam kiedy już skończyliśmy się całować. Stwierdziliśmy, że powiemy o naszych planach.
- Moi drodzy- zaczął Michael- chcielibyśmy wam obwieścić bardzo ważną rzecz- skierował wzrok na mnie po czym kontynuował- postanowiliśmy się pobrać i zamieszkać razem w Neverlandzie. Nie znamy jeszcze dokładnej daty ślubu, ale napewno ją ustalimy już niedługo. To wszystko z naszych takich prywatnych informacji.- kiedy mówił prywatnych, zrobił cudzysłów w powietrzu ponieważ i tak większość hien już pisze o naszym związku i tym podobnych rzeczach.. aż nie chce mi się o tum mówić...
- Tak więc miłego wieczoru życzymy i do widzenia!- ukłoniliśmy się jak na nasz zawód przystało i ruszyliśmy w stronę drzwi. Oczywiście po drodze do wyjścia Mike musiał zamienić pare słów z różnymi ludźmi. Ale z niego gawędziarz, tylko by gadał i gadał... Boże jak ja go kocham!!
Do domu wróciliśmy o 23.40.
Nie myśleliśmy o niczym innym prócz o pójściu spać.
- Mike wykąpiemy się ?- on jest taki nieśmiały! Musi w końcu przełamać tą barierę!
- Ale... w sumie nie mam siły na rozmowę o tym. Idź się tylko przebrać w strój bo nie będziemy się kąpać w wannie tylko mam inny pomysł...- o matko jestem ciekawa co on znowu wymyślił.
-Jaki? Powiesz mi!?- zrobiłam maślane oczka licząc, że mój narzeczony postanowi zdradzić mi swoje zamiary. Jednak na próżno. Mike tylko pokiwał głową na nie i wskazał kierunek, w którym mam się udać. Przebrana i gotowa, czekałam na Michael'a aż się zjawi. Nie trwało to długo bo już po jakiś 5 minutach pojawił się w szlafroku, a w ręce trzymał jakąś opaskę.
- Michael po co Ci to?
- Zamknij oczy, to niespodzianka. Muszę dla pewności zakryć je tą opaską.- powiedział to takim ciepłym spokojnym, ale zarazem tajemniczym tonem.
- Okey nic nie widzę! Tylko błagam nie schodzimy po schodach bo cię uduszę jak się wywrócę! A wtedy tego pożałujesz!
- Czego dokładnie?
- Tego, że założyłeś mi to durne coś na moje cudowne błękitne oczy!
- Uważaj bo jeszcze popadniesz mi tu w samozachwyt i kto wtedy będzie mnie chwalił jaki to ja wspaniały i seksowny jestem? Co?
-Mi to mów... Ej jeszcze nigdy nie powiedziałam Ci, że jesteś seksowny!
- Już powiedziałaś!
- Michael!
- No dobra, dobra. Żart.. Uwaga idziemy!
Szliśmy i szliśmy i miałam wrażenie, że nigdy tam nie dojdziemy, lecz po chwili mój książę zdjął mi opaskę z oczy, a to co ujrzałam było.... no sama nie wiem..w każdym bądź razie czułam się jak w niebie.
- Kochanie co to za miejsce?- zapytałam pełna ciekawości i zachwytu
- Otóż to jest.....
Hej! Wiem, że późno dziś dodałam i z góry przepraszam!
Przepraszam za błędy! Staram się ich unikać, ale ta głupia autokorekta...
W każdym bądź razie życzę Wam miłego czytania! Zostawcie po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza! Papa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top