R11

Michael
Matko....Co za kobieta... Najpierw jedna mówi -foch-, a następnie druga- papa skarbie- albo jakoś tak...
Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet.
- No stary -odezwał się Mac- niezła z niej sztuka..
-Że co, proszę?!- on mnie chyba nigdy nie przestanie zaskakiwać
- No mówię , że fajna laska! Ale moja lepsza..
- Phi! Kto by z tobą wytrzymał?! Chyba tylko, a nawet nie....
-Nie poznałeś mojej kochanej Angeliki, więc się nie wyrażaj o niej!- na jego twarz wyskoczył głupkowaty uśmiech
- Może lepiej żebym jej nie poznawał bo jeszcze się jej spodobam bardziej niż ty!- chciałem się z nim podroczyć. Nie kręci mnie odbijanie dziewczyn... to nie w mim stylu..
- Dobra Mike, ja się zbieram bo moja mama się wkurzy. Nara!
- Nie do zobaczenia! - krzyknąłem w jego stronę na co on się uśmiechnął i już wiedziałem, że znów mam przechlapane..
*****
-Co tam Mike?- usłyszałem głos Michelle
- Nic ciekawego,a u Ciebie?
- Ehhh dobrze..
- Właściwie to o co chodziło w tej waszej rozmowie...?
- Dowiesz się w swoim czasie- "ale ja chce wiedzieć teraz!" - krzyczały moje myśli- Mike opanuj się
- A dlacz...- zadzwonił mój telefon. Ahh to mój menager Jerry.
- Halo?! - zapytałem się Jerrego
-Applehead gdzie ty jesteś??
- No w domu, a gdzie miałbym być?
- Eemmm niech pomyśle... Już wiem! Może na kastingu do reklamy perfum ?
- Jakich ?!
- Playboy!!?Mike obudź się!! Czekam tu od godziny 13.30,a jest 14.15! Jeśli zraz się tu nie zjawisz to zamiast Ciebie wystąpi w tej reklamie niejaka Michelle! Wiec bierz tyłek w troki i do roboty!!!
Zamurowało mnie. Ja i moja ksiezniczka w kastingu do jednej reklamy. Czyli musimy rywalizować ? Ja tak nie chce... Jeszcze coś wymyślę!

Hannah
Kiedy Mike rozmawiał z jakimś tam kimś, do mnie również ktoś telefonował. Niechętnie odebrałam komórkę.
- Tak słucham? Kto mówi?
- To ja twój szef !!! Masz tu się zjawić za 20 jeśli nie to niejaki Jackson inaczej król popu jeśli Ci to nic nie mówi wystąpi w tej reklamie perfum! A wić kochana Michelle masz tu być za 20 minut!!!
- Co to jest dzisiaj?! Dobra będę za 20 minut nie więcej!
Po tej wiadomości pobiegłam w stronę ogrodu gdzie Mike kończył rozmowę.
-Mike musimy szybko..- nie dane było mi dokończyć bo mój skarb mi przerwał.
- Musimy jechać w trybie natychmiastowym na kasting, a później gdzieś cię zbiorę- puścił mi oczko. Później ?! Kiedy później?! Jest prawie druga godzina , a kasting kończy się o 16 lub 17. Czyli w domu powinniśmy być około 18.30, a jak Mike chce mnie gdzieś jeszcze zabrać to będziemy około 21.30 lub 22.15!
- MATKO!!! OD KIEDY ZE MNIE TAKA STRAŻNICZKA CZASU???!- Ups Powiedziałam to na głos. Poznałam po tym, że Michael się zaśmiał.
***
Po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Kiedy nasi menagerowie nas zobaczyli zrozumieli co się stało. Chyba...
Kasting poszedł sprawnie i równo o 16.00 skończył się. Pod budynek, w którym odbywały się zdjęcia podjechała podłużna, jak to limuzyna. Mike zaprosił mnie gestem do środka i już byliśmy w drodze do miejsca, które wybrał Mike.
- Emm dokąd jedziemy?
-Niespodzianka. Nie mogę Ci powiedzieć!
- No Michael! - robiłam maślane oczka, ale jak widać nie działało
- Nie ma takiej opcji... dowiesz się w swoim czasie...
- A kiedy będzie mój czas?
- Za dokładnie pół godziny i 44,43,42......
-Sekundy?
-36,35... mówiłaś coś do mnie?- chyba wyrwałam go z transu liczenia sekund. Czy on kiedyś wydorośleje?
- NIE TEJ! Mówiłam do tej jakże wspaniałej i interesującej wykładziny na podłodze!
- Czy mam być o nią zazdrosny?- jak Mike udaje oburzonego to jest taki słodki....
-No wiesz.... Jak możesz! Ta wykładzina ma również uczucia ! Nie obrażaj jej!- teraz to ja udawałam oburzenie
- Ale czy ja powiedziałem coś co by mogło obrażać tą jakże czystą, świeżo wypraną, cudowną, niezstąpioną.. mam dalej wymieniać?
- Nie bo teraz ja będę zazdrosna...
- Oj No kotek nie obrażaj się na mnie przecieru wiesz, że żartuję!
- Ja też żartowałam!
-Emm wcale się nie poznałem na twoich żartach wcale.. i to wcale nie jest sarkazm!

- Kocham cię Michael!- mówiąc to przybliżyłem się do niego i dałam mu małego całusa, a chwilę później byliśmy już w restauracji.
- Mike? Czy ty zarezerwowałeś cały lokal tylko dla nas?
- Dokładnie tak. To musi być niezapomniany wieczór...
-Ale dlaczego niezapomniany?
- Dowiesz się dokładnie za 20 minut i..- postanowiłam mu gwałtownie przestać bo znowu by zaczął liczyć te okropne sekundy
- Nie kończ! Nawet nie próbuj !
- Okey, Okey!- uniósł ręce w geście obronnym jakby właśnie kradł czekoladę z kuchni..- Niech przyszła Pani Jackson zasiądzie do stołu...
- Odsunął mi krzesło jak na prawdziwego mężczyznę przystało.
-Pani Jackson? Coś ty wymyślił? Czy ja o czymś nie wiem?
- Oj o wielu moich planach nie wiesz skarbie.- na jego twarzy pojawił się uśmiech, a wraz z nim odsłonił rządek swoich ślicznych białych perełek
- okeyyy???
- Tylko mi ty tu nie okeyuy tu ! To zbyt poważna kolacja na jakieś żarty!
- Oke... oczywiście panie Jackson. Jak pan sobie życzy..- wybuchnęłam śmiechem mimo iż Michael kazał być mi poważną co w NASZYM przypadku jest awykonalne.
- A więc może przejdźmy do rzeczy...- kiwałem głową udając , ze jestem jak najbardziej poważna..
-Ej nie wygłupiaj mi się tu! Ja chce Ci się oś... oświecić swoim intelektem! A ty mi na to nie pozwalasz!
- Mój drogi już dawno mnie oświeciłeś swoim intelektem wiec tym razem o co chodzi?
W tym wysłanie momencie Mike ukląkł na kolanie i wypowiedział te magiczne słowa....

Hej!! Bawię się trochę w POLSAT:( jak to moja Bff stwierdziła!
Jak myślicie o co chodzi Mike'owi? Zresztą po co się pytam i tak pewnie każdy wie...
Życzę miłego czytania!
Kocham was!❤️ Dzięki, że czytacie moje opowiadanie! Zachęćcie znajomych lub nie mam pojęcia kogo tam możecie zachęcić.. Tylko nie Polonistki, proszę🙏🏻
Tak wiec komentujcie, głosujcie zachęcajcie znajomych i miłego czytania!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top