R10
Michael
-Czy jest tu niejaki MICHAEL ???-podniósł swój ton , a ja kryłem się za fotelem mimo tego, że wiedziałem ,że mnie zauważył
-Niestety Mac- usłyszałem głos mojej dziewczyny- PAN ZŁOTE KALESONY.....- pokazywałem mojej dziewczynie żeby nic nie mówiła Kevinowi- ..., a właściwie to oko za oko, ząb za ząb..
-No to gdzie mógłbym znaleźć zacnego HRABIĘ JACKSONA?- przysłuchiwałem się tej głupiej wymianie zdań i starałem się nie zaśmiać patrząc jak Hannah próbuje ubrać w odpowiednie słowa odpowiedź dla Mac'a.
-Otóż wielmożny PAN HRABIA JACKSON chowa się za tym fotelem-wskazała na fotel układając ręce jak do ukłonu śmiać mi się chciało aż do momentu , gdy stanął nade mną Mac
- Aaaaaa! - krzyknąłem jak się nagle pojawił nad moją głową- Tak wiec wasza wysokość jaka kara mnie czeka?- bałem się co on sobie w tej małej główce wymyślił.
-Hmmm... Co ty na to żebyśmy zagrali w koszykówkę?
- Nieeeee tylko nie to !!
- Boisz się przegranej Mike?- zapytała się moja dziewczyna
- C-co? Ja nie ...się ..nigdy ..boje nie!- Jąkałem się, a potem wylazł mi ta policzki rumieniec
- Nie musisz się martwić będę grała z tobą, a Mac z Frankiem!
- Okey- odpowiedziałem-Chwila , ale jak z Frankiem? Przecież.. Skąd on się tu wziął?JEZUS MARIA ! Ludzie się tu mnożą! Mam pomysł!- w odpowiedzi usłyszałem tylko ciche "o nie" mojej księżniczki- Załóżmy plantacje kotów! Plantacje zwierząt !
- Stary jak ty sobie wyobrażasz sadzić koty?!- odezwał się śmiejąc Frank
- No normalnie! - improwizowałem z odpowiedzią bo szczerze to nie miałem pojęcia jakim cudem powiedziałem coś takiego- Zbudujemy szklarnie, wykopiemy dołki w ziemi , wsiądziemy koty i....
- I...?
-I będą się mnożyć!
- To zły pomysł Mike..- tym razem zabrał głos Mac- Mam lepszy pomysł!
- Boję się Mac... Cóż to za wspaniała idea?
Poruszył znacząco brwiami
- Będziemy słuchali i podziwiali dzisiaj całe popołudnie jak OKROPNIE ŚPIEWA i OKROPNIE TAŃCZY ten cały zadufany w sobie Jackson! Phi! Tez potrafię takie wygibasy! Patrzcie i podziwiajcie!
Mac zaczął się wyginać w różne strony i parodiować mój taniec m. Szczerze? Nawet z dobrze mu to wychodziło..
-O matko ! Nie ma lepszych piosenkarzy niż w kółko macieju słuchać tego Jacksona?- zapytałem,a mina mojej Hanny była nie do opisania..
-A może jednak zagramy w tego kosza i przestaniemy obrażać naszego Króla Popu?Bo ja nie mam pojęcia jak możemy tak obrażać osobę , której nawet nie znamy osobiście?- ironia w głosie Hanny rozbrzmiewała chyba na cały Neverland.
-No właśnie kotku i to wcale nie on stoi obok Ciebie i odpowiada na twoje pytanie , prawda?
Popatrzyliśmy sobie w oczy i chwile później poczułem jak moja księżniczka się do mnie przytula. Czule pocałowałem ją w głowę , a następnie ruszyliśmy całą paczką w stronę boiska.
Hannah
Dziś miałam ochotę udusić Mike'a. Dowiedziałam się od Culkin'a , że MJ nie wykonał jakiegoś zdania w butelce i musi dostać karę. Wpadłam na pomysł żeby zagrać w kosza- Michael nienawidzi sportów -dlatego tez wybrałam taką karę dla niego. Ahhh byłam taka dumna z siebie. Droczyłam się z Królem dosyć długo, a później poszliśmy grać. Ojjj muszę poduczyć Michaela gry w kosza..
*****
- Podaj do mnie Mike! Dajesz bo przegramy!!- darłam się do Michaela- wciąż będąc w szlafroku. " Oj to będzie chyba dzień szlafroka"- pomyślałam.
Z moich myśli wyrwał mnie głos PANA ZŁOTE KALESONY.
- Łap skarbie!!
-Mam! I hop!- piłka trafiła do kosza i przy tym nasza " drużyna" wygrała.
- Juhu! Udało się Mike!- przybiliśmy sobie piątki i chwile później chcieliśmy iść w stronę domu, ale coś , a raczej ktoś nas zatrzymał...
Boże skąd ona się tu wzięła?Trudno będę udawać miłą..
- Cześć zołzo! Co tutaj robisz?- zapytałam miją blondwłosą Ninę
- Cześć babajago! Przyszłam sobie posłuchać jak się miło ze mną witasz sknero...- MJ patrzył się na nas jak na wariatki. Nie dziwie mu się.
- Dobra , dobra nie przesadzaj !- postanowiłam złagodzić nasza rozmowę , ale moja Bff nie odpuszczała
- Nie jestem ogrodnikiem. Nie mam czego przesadzać ! Na poważnie teraz...
- Ty poważna już cię widzę..
- Yhm.. Odezwała się ta normalna! Ja nie- postarzyła się na Michaela jakby chciała mnie zabić- ... ja nie włażę Królowi popu do pokoju na całą noc żeby grać w butelkę!
-Ejj! Zazdrosna się panna zrobiła?!
- Ja?-ahhh ona i te jej humory..
- Nie, święty Mikołaj!
- Dobra skończ! Nie mam siły z tobą gadać!
- Ja tez! Foch!- ona wie o co mi chodzi, gdy mówię FOCH!
-Oks skarbie zadzwonię wieczorkiem!- krzyknęła odchodząc.
- Też cię kocham, buziaczki!!- krzyknęłam na co ona tylko posłała mi całusa.
Obracając się zauważyłam tylko zdezorientowanego Mike'a i mówiącego coś do niego Mac'a. Z tego co usłyszałam to mówił coś w stylu " stary, możesz się przyzwyczaić! Ja tak mam codziennie!" To chyba jeszcze bardziej zbiło MJ'a z tropu.
- Co?Stalo się coś?-zapytałam jakby nigdy nic.
Hej!
Witam was wraz z nowym rozdziałem!
Miałam dzisiaj nagły przypływ mocy i weny wiec postanowiłam napisactaki dłuższy rozdział!
Liczę , ze się spodoba!
Możecie pisać w komentarzach co byście chcieli żeby się stało i postaram się jakoś to wcisnąć w rozdziały! Komentujcie i głosujcie!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top