R20

3 tygodnie później

Hannah
Minęły już 3 tygodnie od kiedy zostałam wypisana ze szpitala, a nadal nie mogę się skupić na swojej pracy.... Przez ten wypadek zawiodłam tylu fanów... Obiecaliśmy sobie z Mikem, że za 2 tygodnie pojedziemy na jeden koncert gdzie zaśpiewamy razem na scenie.

Szlam właśnie długim korytarzem, aby dojść do kuchni i coś upichcić. Tak wiem, że mamy kucharki bo gdyby nie one to Michael już by się dawno zgubił w tej jego kuchni, ale miałam ochotę zrobić coś sama.

- Cześć kochanie, jak się spało?- usłyszałam ten dobrze znany mi głos. Poczułam, że Mike obejmuje mnie w pasie i wtula głowę w moją szyję.

- Bardzo dobrze, a tobie?- właściwie to nie wysłałam się dzisiaj, ale nie chciałam psuć Michaelowi humoru.

- Z taką kobietą u boku to trudno się nie wyspać.... - ooo jaki on słodki, No ale dobra idziemy do kuchni.

-O widzę, że na komplementy Ci się zebrało od rana.-mówiąc to pocałowałam go delikatnie w usta, a on oddał pocałunek. Uwielbiałam kiedy Mike skradał mi całusy lub ja jemu.... To było takie magiczne!

- Na komplementy dla Ciebie zawsze mam czas- wyszeptał mi do ucha, a następnie położył swoją dłoń na moim policzku. - Jesteś taka delikatna, niczym porcelanowa laleczka, która może się przy najmniejszym i nieprzemyślanym dotyku zbić i zniknąć.- dziwnie się poczułam kiedy Michael to powiedział,ale znowu uznałam to za komplement.

- Spokojnie kochanie, mnie nie tak łatwo jest roztłuc. Łatwiej jest zebrać mnie w całość- mówiąc to puściłam mu oczko i ruszyłam w stronę kuchni. Nie mam pojęcia dlaczego , Mike stał jak słup soli i czekał na zbawienie na środku dlugasnego korytarza.- Idziesz sierotko Marysiu, czy zostajesz w tym ponurym korytarzu?- specjalnie powiedziałam ponurym, żeby się ocknął i zaczął w końcu żyć jak człowiek.

- Jakim powiedziałaś? Ponurym?- pokiwałam twierdząco głową i obrocilam się na pięcie, lecz jak się okazało był to błąd, bo już chwilę później mój książę przerzucił mnie przez ramie i wylądowałam na podłodze. Oh ten głuptas, on nigdy nie dorośnie...- Odszczekaj to co powiedziałaś- próbował udawać poważnego, ale mu to nie wychodziło gdyż uśmiech nie chciał mu zejść z ust.

- Hau, hau, hau! Hau, hau hau! Wystarczy?- śmiałam się- Mike jestem głodna i chcę iść coś zjeść. - naprawdę to nie byłam taka głodna, ale leżenie na podłodze nie zaliczało się do najwygodniejszych.

- A ja chciałbym zjeść ciebie kotku- nawet nie zauważyłam kiedy zostałam ponownie przerzucona przez ramie i wniesiona do naszej sypialni.

- Michael co ty robisz głuptasie! Ja chcialabymcos zjeść !!! Zanieś mnie do kuchni i to już!!! Proszę !!!- śmiałam się w duchu, ale po pewnym czasie banan wpełz mi na usta.

- Okay to możemy zrobić to w kuchni, ale wtedy byłoby to nie higieniczne.- kurde czy on serio mówi o TYM?! No wsunie tez bym chciała, ale nie czuje się na siłach, a szczególnie kiedy jestem głodna!

- Ale ty tak na poważnie? Uważam, że możemy poczekać z tym do dzisiejszego wieczoru i...- nie dokończyłam, gdyż poczułam
, że Michael zaczął składać czułe pocałunki na mojej szyi, ustach i dekolcie.

- Uwierz mi, że możemy, ale nie lepiej byłoby teraz? - szczerze nie miałam siły na te jego gierki, ale lubiłam się z nim droczyć.

- Mike proszę..-zrobiłam maślane oczka.
To była moja tajna broń, która była niezawodna.

- No niech Ci będzie.... To co robimy?

- Co to w ogóle za pytanie? Oczywiście, że śniadanie mój miły panie! - kurczę, ale zrymowałam. Wyjęłam z lodówki truskawki, maliny i mleko, No i oczywiście Michael wyciągnął bitą śmietanę.

Zmiksowałam wszystko, z czego wyszedł mi pudrowo-różowy płyn. Teraz został mi ostatni składnik, a mianowicie ta BITA ŚMIETANA.

- Michael, kochanie gdzie jest ta bita śmietana?- chyba bez sensu zadałam to pytanie, gdyż poczułam, że na mojej szyi coś leży a raczej spływa.... Michael ty duraku...

- Michael mogę wiedzieć co ty wyprawiasz?!- szczerze byłam rozśmieszona całą sytuacją, ale niedokońca wiedziałam po co on na mnie tą bota śmietanę wylewa.

- Jesteś taka słodka, nawet bez bitej śmietany...- poczułam jak Mike zlizuje ściekająca śmietanę z mojej szyi i dekoltu. To było naprawdę dziwne, ale musiało to zabawnie wyglądać.

Po śniadaniu poszłam się wyszykować, czyli ubrać, uczesać, umalować i załatwić całą masę babskich spraw . Zdecydowałam się na biały crop top, niebieskie dżinsowe spodnie i bluzę a'la bamberke. Włosy podkręciłam tak, że opadały mi swobodnie na ramiona. Oczy podkreśliłam kredką, i pomalowałam, a na usta nałożyłam bordową pomadkę matową.
Wychodząc z łazienki, usłyszałam jak mój książę śpiewa jakąś piosenkę, ale nie wiedziałam jaką

- Mike kochanie, co tam śpiewasz?- byłam bardzo ciekawa co to była za piosenka.
Miałam taki dobry nastrój, że po prostu nie mogłam siedzieć w miejscu bezradnie i patrzeć jak czas leci. Stwierdziłam, że przejdę się przejść bądź przejadę się konno.

- Yyyy nic kotku, nic takiego....- z jego zakłopotania wiedziałam, że coś dla kogoś szykuje lub nie jest pewny swojego pomysłu i boi się skopiowania lub kradzieży, co w sumie wychodzi na to samo.

- Yhm ja znam te twoje: " yyy nic kotku, nic takiego....". No, ale dobra. Wychodzę na dwór przyjdź do mnie jak skończysz okay?- posłałam mu buziaka i zniknęłam za drzwiami.

Szlam piękną aleją kwitnących drzew wiśni. Były takie cudowne i jak mój książę to mówi "magiczne". Takie delikatne niczym śnieg. Niektóre opadające na ziemie płatki, kwiatów tych drzew, tworzyły niewyobrażalnie prześliczny dywan. Aż dech zabierało dech w piersiach.

Czułam się tak swobodnie, tak cudownie, czułam się taka wolna i młoda, że miałam wrażenie, że poza tą chwilą swiat nie istnieje. Cieszyłam się każdym podmuchem wiatru, każdym zapachem kwiatów, każdym śpiewem ptaków u wszystkim co mnie otaczało. Jednym słowem mówiąc, utożsamiałam się z naturą, a właściwie to czułam, że jesteśmy połączonym z sobą światem, a natura ten krąg życia wprawia w ruch.

Hej!
Wiem, że mnie długo nie było, ale wena mnie opuściła, ale już jest z powrotem i jestem wraz z nowym rozdziałem! Napiszcie wrażenia w komentarzach i może ktoś z was skojarzył słowa z ostatnich dwóch linijek opowiadania.
Z góry przepraszam, że taki krótki rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top