R15
Hannah
-Otóż to jest jacuzzi ze świecami, ułożonymi dookoła i płatkami róż , rozrzuconymi po całej posadzce , tak że czujesz się jakbyś chodziła po dywanie! Sam to zrobiłem!- matko jakie cudowne miejsce zawsze chciałam, żeby ktoś mi zrobił taką niespodziankę!
- Jest cudownie!- rzuciłam się Michaelowi na szuję i mocno przytuliłam.On nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać!- Ojj dziękuje Mike... tak bardzo Ci dziękuje... Kocham Cie skarbie...- po tym jak ponownie wyznałem mu mą miłość, pocałowałam go w usta. Nasz pocałunek był przepełniony miłością i czułością.
-Też cię kocham- wyszeptał mi do ucha Mike, gdy już się od siebie oderwaliśmy.
Michael
Ja i moje fantazje... Ja się tak strasznie boje, że te płatki róż się zapalą od tych świec i będzie pożar! No ale ja- Michael Jackson- jestem zawsze przygotowany na wszystko i w razie czego mam pod ręką gaśnicę! Ha! Przezorny zawsze ubezpieczony, a jak inaczej! Cóż.. Jestem z siebie bardzo dumny, że mojej księżniczce się podoba, ale najchętniej to poszedłbym spać i spałbym do białego rana.
Zdjąłem mój szlafrok, a zaraz po mnie uczyniła to tez Hanna. Było mi strasznie zimno wiec czym prędzej wskoczyłem do gorącej wody w jacuzzi chwytając przy tym Hanne za rękę żebyśmy wskoczyli razem. Nie mam pojęcia ile tam siedzieliśmy, w każdym bądź razie nie długo, bo tak właściwie nasza "kąpiel" wyglądała jak bitwa na balony, ale bez balonów....
Kiedy wyszliśmy, byliśmy cali mokrzy. Szybko wysuszyliśmy włosy i ruszyliśmy w stronę łóżka.
- Dziękuje Michael- usłyszałem już lekko zmęczony głos mojej ukochanej- Kocham Cię, dobranoc. Kolorowych snów.
-Nie, to ja Ci dziękuję, że dałaś się namówić na bitwę wodną!
-Mike! Już się nie wygłupiaj, bo widzę, że im późniejsza godzina tym bardziej pada Ci na głowę.
- Ejjj! Ty mała...- nie było mi niestety dane dokończyć mojej wypowiedzi.
- Dobranoc Mike- Hannah złączyła nasze usta w krótkim, ale bardzo czułym pocałunku. Oh Boże jak ja kocham tą kobietę! Dziękuję, że powołałeś ją do życia! Po moich krótkich przemyśleniach, wtuliłem się w moją Wandy.
-Dobranoc- szepnąłem jej na ucho, jednak ona już spała.
*****
Hannah
Miałam taki piękny sen..., śniło mi się, że byłam księżniczką na przepięknym dworze i tańczyłam z księciem. Taki piękny sen, a tak prostą rzeczą można go przerwać.
Do moich uszu dobiegał radosny głos Michaela, który kazał mi wstać.
-No śpiąca królewno wstawaj! Już dawno minęło sto lat! Mam cię pocałować żebyś wstała?- usłyszałam radosny śmiech Michaela.
- Możesz..- wymamrotałam przez poduszkę, na której spoczywała moja głowa.
- O nie...zrobię coś lepszego...- Yhm zaczynam się bać co on wymyśli. On jest taki zagadkowy i tajemniczy i..... nieprzewidywalny? Tak to dobre słowo.
-Yhm... rób co chcesz.- nie miałam zamiaru dzisiaj wstawać.Wczorajszy dzień był raki męczący, że nawet nie pamiętam co wczoraj jadłam na śniadanie.
Nagle poczułam jak kołdra, którą byłam przykryta zniknęła, już wiedziałam, ze to Mike.. uduszę go kiedyś...
- I co teraz tez nie wstaniesz?
- Yhm.. Nigdy nie wstanę..
- Okay to znaczny, że muszę zastosować bardziej drastyczne środki. Poczekaj chwile i nigdzie się nie ruszaj!
- Nie mam zamiaru stąd iść!- w odpowiedzi usłyszałam trzask drzwiami. Postanowiłam, że jeszcze będę spać. Niestety nic z tego. Zerkałam się na równe nogi, gdy tylko poczułam wodę na twarzy.
- Michael!! Przestań! To nie jest śmieszne!- krzyczałam pełna łez w oczach od śmiechu, a ten drań się śmiał w niebogłosy.
- Oj tam, oj tam! Sama się śmiejesz!Hahaha! Gdybyś widziała teraz swoją minę!
- Kocham Cię głuptasie...- takiej odpowiedzi z mojej strony chyba się nie spodziewał no ale cóż, życie jest po to żeby zaskakiwać, czyż nie?
- Ja ciebie bardziej!
-Naprawdę?- wydrapałam mu się na kolana i zaczęłam przyglądać jego czekoladowym tęczówkom. One były takie hipnotyzujące.
-Najmocniej na świecie- Michael zaczął całować mnie najpierw w usta, a później po szyi i dekolcie. Jego pocałunki były takie malinowe. Postanowiłam włączyć do zabawy nasze języki, przez co nasze pocałunki stały się coraz bardziej namiętne i agresywne. Całowaliśmy się długo i namiętnie aż do momentu gdy musieliśmy oderwać się by nabrać oddechu.
-To co idziemy zjeść śniadanie?- zapytałam bo szczerze byłam głodna jak wilk.
- Oczywiście! Ale ja gotuje!- podniósł rękę jakby się zgłaszał do odpowiedzi w szkole.
- Okay, nie mogę się doczekać.- przytuliłam się do Michaela, a następnie ruszyliśmy w stronę kuchni będąc jeszcze w piżamach.
Hej ! Wiem rozdział jest krótki, ale trochę wena mnie opuściła...😔
Ale jest i prawdopodobnie jutro wstawię kolejny.
Miłego czytania!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top