Wredota
Kodo ignorowała krzyki Soichiro i innych. Dobrze wiedziała, że ów mężczyzna i tam podporządkuje się niespodziewnej prośbie L.
Kamery? Mój syn może być Kirą? Udowodnię, że to nie prawda! Blabla.
L wszedł do pokoju, słysząc chichoty dziewczyny.
- Rób to ciszej. Własnych myśli nie słyszę.
- Okeeej.
Szczerze? Kira zdąży się zorientować. Szkoda.
- Do czego ci ten laptop? I czemu się chowasz po kątach? - westchnął L.
- Na co mi, to ci powiem później. Po kątach się chowam, bo jak Watari tu wejdzie i zobaczy, że w laptopie przyciski same się wciskają, to zawału dostanie.
- Co tym razem cię bawi?
- Oni najpierw drą się, że nielegalne, że ryzyko, po czym i tak to robią. Zupełnie jak dzieci.
- Wiem.
L postanowił zignorować dalszą paplaninę Kodo i wyjść.
- Ryu-chan?
- Nie nazywaj mnie w ten sposób.
- Dam ci wskazówkę. Kira to przejrzy.
L zatrzymał się i obrócił w jej stronę.
- Nie mogłaś powiedzieć wcześniej?
- Nie powinnam. Uwierz.
***
Kodo stała za kanapą, z której Soichiro i L obserwowali Raito w jego pokoju.
- Mój syn... czyta porno?
- To normalne dla siedemnastolatków, ale wciąż sądzę, że w ten sposób ukrywa prawdziwy powód zamykania się w pokoju.
- Masz na myśli, że podejrzewasz mojego syna o bycie Kirą?
- Dokładnie, dlatego chciałem, aby zainstalować w tym domu kamery.
Szkoda, że tylko ja widzę na tych nagraniach Ryuka.
Gdy Raito przyszedł na obiad, L włączył ogłoszenie, według którego do walki z Kirą zaangażowano 1500 agentów.
- To głupie. Gdyby rzeczywiście coś takiego zrobiono, bie ujawniono by tego. Ma to być zapewne bujda na postrach Kiry, ale czuję, że Kira pewnie się z nich śmieje. - Raito mruknął bez zająknięcia.
A to cholera...
- Twój syn jest całkiem inteligentny. - westchnął w zadumie L.
- Ra-racja. - odrzekł Soichiro.
Raito po chwili wyszedł z kuchni z czipsami i wrócił do swego pokoju.
- 64 kamery, Raito. Zapamiętaj gdzie są, nie będę się powtarzał.- jęknął wykończony Ryuk.
Stąd to wie.
- Pfy, tak to ja też umiem oszukiwać. - mruknęła Kodo.
- Więc moja rodzina jest niewinna! - podniósł się pan Yagami.
- Dzisiaj.
***
Po kolejnej kamerowej porażce L powiedział, by zdjąć kamery. Kodo znów bawiła się laptopem.
- Miałaś rację.
- To chyba źle, no nie? - mamrotnęła.
- Czy jest możliwe, aby Kira miał boskie moce?
- Tak.
- I nadal jest człowiekiem?
- Nadal.
- Wiesz jak to mi niewiele mówi?
- Prawie nic. Podejrzewasz kogoś?
- Yagamiego młodego. Pewnie nie potwierdzisz tego teraz, prawda?
- Kira czuje się jak bóg i buja w obłokach, Ryuzaki.
- Buja w obłokach? Rozmyśla?
- Tak. Można to wykorzystać?
- Zobaczysz. Chyba wreszcie zacznę wierzyć, że nie mijasz się z prawdą.
Kodo zamknęła laptopa.
- Jesteś osobą wyjątkowo upartą i wredną, ale przynajmniej starasz się pomóc.
- No dzięki, przykładzie osoby bezkonflitkowej i miłej.
***
Na egzamin szkoły Touou przybyło wiele osób.
- Wiesz, że zaraz cię ochrzanią za takie siedzenie, Ryuzaki?
- Hideki Ryuuga. - mamrotnął L.
- Dziś tak? Okej. - odrzekła Kodo, a widząc chwilowy uśmiech L, dodała. - Super. O to ci dokładnie chodzi.
Wedle przewidywań Kodo, zaledwie po kilku minutach do L podszedł egazminator.
- Studencie 162, proszę normalnie usiąść.
- Haha. Niezłe. Jego mina była bezcenna. - zachichotała Kodo.
Raito z lekkim zdziwieniem obserwował L, kompletnie nieświadomy, kto właśnie zwrócił jego uwagę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top