Randka ze śmiercią

Kodo stała przy przystanku. W stronę nadjeżdżającego autobusu podchodziły trzy osoby. Raito, pewna dziewczyna trzymająca go za rękę, a w oddali mężczyzna, który od jakiegoś czasu śledził Yagamiego.

I czemu czuję, że to zły pomysł?

Cała trójka wsiadła do pojazdu. Mężczyzna, w którym Kodo rozpoznała agenta Penbera, usiadł tuż za domnienanymi zakochanymi.

To jeden z tych gości z FBI, którzy mają pomóc L, nie?

Kodo nagle wpadł do głowy pomysł. Stworzyła aparat z Cienia i zrobiła zdjęcie. Oprócz wskazanych osób, na ujęciu o dziwo pojawił się fragment postury Ryuka.

Ciekawe...

Kira mimo wszystko uśmiechał się zbyt złośliwie jak na zwykłą reakcję. Kodo znów zrobiła mu zdjęcie. Tymczasem bus zatrzymał się, a do środka wsiadł podejrzany facet z pistoletem. Podszedł do kierowcy i ogłosił, że to napad. Od razu ktoś z przodu zaczął się drzeć. Kodo znów uchwyciła kilkukrotnie sytuację. Kira napisał jakąś notatkę, o tym że powali złoczyńcę, ale Penber chciał go oczywiście powstrzymać. Wyniknęło z tego oskarżenie agenta o współudział.

Całkiem sprytnie, Kiro. Całkiem całkiem.

Penber, aby udowodnić swą niewinność pokazał swą odznakę.

Cholera.

Kira zrzucił papierek. Furiat wziął zawiniątko i odczytał jedynie niewinny plan randki.

Czyżby kartka była...?

Uzbrojony mężczyzna wrzasnął.

A jednak, zobaczył Ryuka.

Bóg śmierci, zrozumiawszy sytuację zaczął się śmiać. Kule z pistoletu nie robiły na nim większego wrażenia. Penber wrzasnął, że terrorysta oszalał. W końcu uzbrojony facet kazał zatrzymać autobus i wyskoczył. Kodo spojrzała w tamtą stronę i usłyszała pisk opon. Mężczyzna zginął pod kołami jadącego obok auta.

Brrr...

Kodo westchnęła, pstryknęła zdjęcie trupa i zniknęła.

***

Wszyscy zginęli? Cała dwunastka?

Kodo fruwała z zaskoczeniem na twarzy nad równie zadziwionym L.

Więc FBI sądzi, że Kira ich pozabijał. Cholera...

Okazało się, że każdy z nich poprosił o listę swych współpracowników w Japonii i każdy ją otrzymał. Teoretycznie Kira mógł odczytać ją od każdego z nich.

L, ja znam odpowiedź... ale czy mogę ci ją powiedzieć?

***
Kilka godzin wcześniej

W podziemiach Shinjyakueki było wyjątkowo tłoczno. Kodoku czuła ten ścisk, mimo bycia niematerialną. Raito stał przy wejściu do pewnego baru, razem z Ryukiem, jednak przebrany.

- Odkryłem, że najpierw pisząc szczegóły śmierci, a dopiero potem nazwiska, też będzie działać. - mruknął, opowiadając o swym eksperymencie.

Że jak?

Po chwili pojawił się tam Penber, nie zauważając Yagamiego.

- Ta punktualność.

Kira podszedł do mężczyzny, zasuwając kaptur i odrobinę zmieniając głos.

- Panie Ray Penber, jeśli się pan obróci, zabiję pana. Jestem Kirą, jeśli się pan obróci albo wsadzi ręce do kieszeni, zabiję pana na miejscu.

Agent wykrzywił twarz w zaskoczonym grymasie, czując, że już słyszał ten głos.

- Zaraz udowodnię, że jestem Kirą. Widzi pan tego okularnika stojącego w wejściu do kawiarni?

Chwilę później leżał trupem na posadzce, ku przestrachowi przechodniów.

- I tak nie był niewinny. Kilkukrotnie uciekł przed wyrokiem za gwałty. Jestem w stanie poświęcić niejednego, aby dowieść, że jestem Kirą.

- Wierzę... - odszepnął wystraszony już agent.

- Aczkolwiek mogę jeszcze poświęcić pewien twój skarb...

- Skąd...?

- Sprawdziłem cię dokładnie, więc jeśli nie wykonasz tego, co powiem, zabiję każdego członka twojej rodziny.

Agent zamilkł na chwilę.

- Dobrze. Czego chcesz?

Kira podszedł krok bliżej.

- W tej torbie masz laptop, prawda? Zapewne posiadasz na nim dane dotyczące agentów w Japonii...

- Używam tego laptopa, ale nie ma w nim zbyt wielu plików.

Yagami podał do ręki agenta kopertę.

- Trzymaj to. Wyjmij z tego trasmiter i włóż słuchawki w uszy.

//Abyśmy mogli się porozumieć na odległość, Penber. Słuchaj, co do ciebie mówię. Udasz się do pociągu na linii Yamanotesen. Dokładnie do tej. Obserwuję cię. Masz wsiąść i usiąść przy oknie.//

Penber usiadł w pociągu, czując się jak na szpilkach.

//Najpierw odpowiesz na moje pytanie albo twoja narzeczona umrze. Ilu agentów przyjechało z tobą do Japonii?//

- Słyszałem, że cztery grupy... czyli w sumie dwunastu.

//Dobrze, teraz zadzwonisz do swego przełożonego i poprosisz o listę agentów w Japonii. Jeśli zrobisz cokolwiek więcej, zginiesz.//

Penber, po zebraniu informacji i otrzymaniu plików, westchnął nerwowo.

//Teraz wyjmij kartki z koperty i przepisz nazwiska. Nie zrób błędów. Gdy skończysz, odłóż wszystko do koperty. Potem wysiądź na następnej stacji jako ostatni.//

Kodo niewiele mogła zrobić. Kira stał w sąsiednim wagonie i bacznie się przyglądał poczynaniom agenta. Penber w końcu wysiadł. Stojąc na peronie, poczuł ucisk w klatce piersiowej i upadł. Ostatkiem sił spojrzał do wnętrza wagonu, gdize zobaczył Kirę z kopertą.

- Ya... Yagami Raito!

- Do zobaczenia, Ray Penber.

Kodo poderwała się i zrobiła kilka zdjęć. To już był odruch. Po jej bladym policzku zbiegła łza, ale nie podeszła do Penbera. Postanowiła wrócić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top