Rozdział 13 "Potrzebuje cię..."

Wrocilismy do domu Pab spał zaniosłem go do domu i położyłem na łóżko. Obudził się i do mnie przytulił po czym powiedział.

-Dziękuje kocham cię Pedriś. Powiedział przytulając się do mnie.

-Ja też cię kocham. Odpowiedziałem i zacząłem go głaskać po włosach.

Gavi zasnął a ja czuwałem żeby nie przyszli znowu. A tegże myślałem jak powiedziać mu że jestem znowu w mafii i że juz kiedyś w niej byłem. Pablo zaczął mamrotać przez sen zaczął mówiąc coś typu.

-Zostaw mnie ja chce do Pedra!

-Pepi gdzie jesteś? Boje się...

-Pedri ratuj on mnie chce wykożystywać jako męską dziwię.

-Puszczej mnie ja nie chce!

-Nie będę nic dla ciebie robił!

-Pedri szybko blagam kocham cię potrzebuje cię teraz.

-Pedri boje się...

I takiego typu rzeczy mówił samo słuchanie tego że coś mu się dzieje łamało mi serce. A jak usłyszałem któreś zdanie to myślałem że wyjdę z siebie.

-Andy zostaw mnie nie będę dla cie zrywała z Pedrim ja go kocham!

Jak to usłyszałem zpałapłem za telefon i umówiłem się z ekipą w nocy że załatwiamy Andiego i mają się przygotować. Pablo się obudził cały spocony i zaczął płakać a w zasadzie to popadł w rozpacz.

-Gavuś nie płacz jestem tu spokojnie nie pozwolę żeby coś co się stało. Powiedziałem próbując go uspokoić.

-Ja sie boje... Powiedział a ja go mocniej przytuliłem

-Nie bój się spokojnie oddychaj. Powiedziałem próbując go uspokoić.

-Potrzebuje cię teraz dziękuje że jesteś. Powiedział a mi spłynęła pojedyńcza łza po policzku.

-Jesteś moim chłopakiem zawsze będę przy tobie. Powiedziałem a on się zaczął uspokajać.

Pablo się uspokił a ja nadal myślałem jak mu powiedzieć że jestem w mafii z resztą której jestem szefem i potrzebuje prawej ręki. W końcu jak Pablo zaczął dawć oznaki życia podniosłem się do pozycji siedzącej.

-Co się stało? Zapytał jak się podniosłem.

-Musimy porozmawiać... Zacząłem a Gavi się przestraszył że chce z nim zerwać.

-Jak chcesz zerawć to nię bądź zdziwiony jak nie będę chciał nic robić i będę ryczał jedząc lody truskawkowe śmietankowe i jagodowe. Powiedział wtulając się we mnie.

-Nie chce z tobę zrywać kocham cię głupku. Powiedziałem i pstryknąłem mu palcem w czoło.

-To oczym? Zapytał i usiadł przedemną.

-Bo kojarzysz tych kolesi co pomogli mi cię uratować? Zapytałem a on zrobił podejrzaną minę.

-Tak i co w związku z tym? Zapytał jeszcze bardziej podejrzenie.

-To jest mafia moja mafia i potrzebuje prawej ręki i chcialem się ciebie spytać czy zgodzisz się nię być. Powiedziałem na jednym wdechu.

-Czekaj czekaj czy ty mi proponujesz bycie w mafii? Zapytała podekscytowany.

-Tak. Odpowiedziałem a on wpadł mi w ramiona.

-Jasne że się zgadzam. Powiedział i zaczął mnie całować po tym jak spojrzał mi głęboko w oczy.

-To jutro o pół nocy masz być gotowy w garniturze i być pod takim jednym adresem. Powiedziałem całkowicie poważnie.

-Okej a co z piłką? Zapytał a ja tego kurwa nie przemyślałem i musiałem coś wymyślać.

-Pożyje się zobaczy się. Powiedziałem a on tylko kiwnął głową.

-A i jeszcze jedno Pablo. Powiedziałem żeby się zatrzymał i wziął to poważnie.

-Tak?

-Nikomu nie możesz powiedzieć o tej mafii bo policja myślała że się rozpłynęliśmy w powietrzu a ja dowiedzą się że nie to mamy przejebane więc morda na kłutkę rozumiesz? Powiedziałem i podszedłem do niego żeby złapać go za ramiona.

-Oczywiście szefie morda na kłutkę. Powiedział i mnie przytulił.

-No to teraz na dół i idziemy zrobić kolację. Powiedziałem wiedząc że na pewno jest głodny.

-A widziełeś która jest godzina? Zapytał i pokazał mi telefon.

-I chuj my zawsze przecież jemy o tej. Powiedziałem i się wzdrygnąłem.

-No dobra ale ty robisz ciasto. Powiedział łapiąc mnie za rękę.

-No dobra. Powiedziałem podążając za nim do kuchni.

-Daj mąkę i drożdze ja biorę miskę i szklankę z wodą. Powiedziałem a on dał to o co poprosiłem.

-A teraz chodź tu. Powiedziałem a on podszedł.

Pomógł mi zrobić ciasto które zostawiliśmy do wyrośnięcia. Biorą się za robienie sosu. Pablo pilnował sosu bo ja poszedłem do toalety. Jak przeszedłem tak słodko wyglądał że się nie powstrzymałem i przytuliłem go od tyłu. On tylko bardziej wtopił się w moje obięcia.

-Spróbuj czy nie zjebałem. Powiedział dając mi do spróbowania.

-Jak mi dasz budzi to spróbuje. Powiedziałem a on mnie zaczął namiętnie całować.

-To teraz spróbuj czy nie zjebałem. Powiedział i dał mi do spróbowania.

-Super wyszło skarbie. Powiedziałem po czym pocalowałem go w policzek.

Poczułem że Pabla przechodzą dreszcze. Więc żeby go podniecić złapałem go za krocze i przyciągnąłem do siebie. Na co się zarumienił nie chcąc tego pokazywał zakrył twarz dłońmi.

-Podoba ci się co? Zapytałem wiedząc że się podniecił.

-Dobrze wiesz że tak. Powiedział i Pocałował mnie w policzek co również mocno mnie podnieciło.

-Po zjedzeniu pizzy cię zrerżnę. Powiedzialem mocniej chwytając go za kroczę przez co jęknął.

-Wiem że cię się podoba nie musisz mnie podniecać jestem wystarczająco podniecony żeby się zerżnąc kochanie. Powiedziałem a on zaczął lekko ciągnąc mnie za włosy cicho jęcząc mi do ucha co sprawiło że zacząłem się nie źle podniecać.

-Podoba ci się jak ci jęczę? Zapytał a ja znowu ścisnąłem mu kroczę przez co jęknął.

-Dobrze wiesz że to lubię podniecasz mnie kochanie. Powiedziałem a on się odwrócił i zaczął mnie całować zaczęło się od cmoka który odwzajemniłem później zaczęło mi się robić gorąco i zaczęliśmy coraz namiętniej. W końcu powoli puściliśmy nasze wargi i wruciliśmy do poprzednich czynności.

Włączyliśmy muzykę i zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. Podczas gdy sos się dusił my zaczęliśmy wywijać jak byśmy byli na parkiecie do latino zawsze mi się zajebiście tańczyło. W końcu pojawiła się taka jedna piosenka...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top