Rozdział 12 "Stare toważystwo"
-O kurwa! Wykrzyknąłem na artykuł który zobaczyłem.
-Co się stało? Zapytali jak zobaczyli ze coś czytamy z Pedrem.
-Nakryli nas na pocałunku. Wytłumaczyłem patrząc na nich a oni się zaśmiali.
-Przynajmniej nie na stosunku. Powiedział Araujo nie przerywając śmiechu.
-Haha bardzo śmieszne. Powiedział z irytacją Pedriś.
-Ale żeby przyłapać piłkarzy na okazywaniu uczuć? Zapytał Ansu patrząc nam w telefon.
-No tak wyszło. Powiedziałam rumieniąc się.
-Ładnie to tak całować się na oczach fanów? Zapytał Franki też śmiejąc się.
-Ale wiadomo że fani zawsze chcą to widzieć. Powiedział Ansu jeszcze bardziej się śmiejąc.
-No kurwa beka w chuj. Powiedziałem zakładając ręcę na piersi.
-Jak widać jest beka w chuj. Powiedziali turlając się ze śmiechu.
-Dobra przestańcie. Powiedzieliśmy stanowczo.
-A co gołączbeczki chcą się całować? Zapytał Franki za co zarobił odemnie w łeb.
-Ała Pablo. Powiedział chwytając się za głowę gdzie go uderzyłem.
-Ma boleć. Powiedziałem stanowczo po czym znowu zaczął się śmiać.
Jeszcze długo się śmiali aż w końcu nie wytrzymaliśmy i poszliśmy do góry. Jak weszliśmy do pokoju to załamani padliśmy na łóżko. I w ciszy się przytulaliśmy aż w końcu postanowiłem przerawać tą ciszę.
-Kocham cię. Powiedziałem przerywając ciszę.
-Ja ciebie też i nie bój się zajączku jakoś fani to przyjmą że jesteśmy razem. Powiedział i zaczął gałaskać mnie po włosach. Kocham jak jest dla mnie taki słodki.
-Wiem ale przeraża mnie to że może ktoś próbować mi cię odbić ja cię tak kocham. Powiedziałem i łza spłynęła mi po policzku.
-Hej Pabluś nie bój się spokojnie nie pozwolę żeby ci się krzywda stała. Powiedział i mocniej mnie przytulił.
-Ale ja nie umiem. Powiedziałem i zacząłem cicho płakać.
-Już już a teraz spać kochany. Powiedział i mocno mnie przytulił.
Odpłynąłem w obięciach Pedra on głaskał mnie po włosach i po plecach. Kocham to uczucie przy nim w tedy wiem że jestem bezpieczny. Spałem a w zasadzie to Pedro tak myślał ale ja byłem w innej rzeczywistości. Shifting. I słyszałem wszystko... Wszedł ktoś do pokoju i powiedział dosyć cicho. Gonzalez mamy do pogadania teraz bez wymówek. Powiedział a ja się tylko bardziej w to wysłuchałem. Pedri nic mu nie odpowiadając delikatnie mnie dołożył i wyszedł z pokoju w tedy już nic nie słyszałem.
Pov:Pedri
Przyszedł do nas jeden z moich starych znajomych Andy. Nie nawidziłem go wpadł w te swoje czarne interesy. W które próbował mnie wciągnąć ale się nie zgodziłem. Jak wyszedłem ten zjeb postanowił się odezwać.
-Słuchaj potrzebuje kasy stary. Powiedział dosyć głośno.
-Po pierwsze ciszej bo mój chłopak śpi a po drugie co z narkotykami nie wyszło? Zapytałem i pokiwałem głową na nie.
-Ty jesteś z tym idiotą Pablo Gavirą? Zapytał a ja się na niego żuciłem.
-Po pierwsze to nie jest idiota a po drugie jak ratownik spyta czym cię pobito powiedz że skarpetką z masłem. Powiedziałem i wyciągnąłem skarpetkę z twardym masłem.
-Nie był bym tego tak pewien. Powiedział i poczułem jak ktoś mnie ciągnie za gardło był to oczywiście jeden z jego ludzi.
Odciągnął mnie od Andiego a on sam poszedł do mojej i Gaviego sypialni po czym po chwili wynosi go na rękach. Chciałem się wyrwać ale nie mogłem bo wstrzyknął mi jedną z tych miksturę które kiedyś ubrałem po czym zasnąłem. Jak się obudziłem nie było po nich prawie żadnego śladu. Oprócz karteczki...
Twój chłoptaś jest tam gdzie zawsze przychodziłeś się naćpać.
Jeśli masz zamiar go odbić to radzę samemu nie próbować. Bo dobrze wiesz co ja umiem i mogę zrobić.
A nie chcemy żeby stała mu się krzywda. Oddam cię go jak już się nim troszkę pobawię i zaspokoje swoje potrzeby do takich piękności jak on.
Jak to czytałem to miałem ochotę znowu zacząć ćpać na samą myśl że on może utknąć mi Pabluśia. Więc postanowiłem ogarnąć od nowa stare interesy i znajomości.
-Odbije cię Pabluś nie martw się. Powiedziałem sam do siebie i poszedłem do szafy w której zawsze mam te ważne kiedyś rzeczy.
Wyciągnąłem z pod ubrań Pabla kluczyk który otwierał wejście do mojego tajnego pokoju. Był on w szefie wejście było przez sejf który Pablo od początku próbuje otwożyć ale bez skutecznie.
Odkluczyłem i wszedłem do środka i poszedłem wzdłuż korytaża. Miałem tam dużo drzwi ale szedłem tylko do jednych. Doszedłem do tych drzwi i stanełam przed nimi wypóściłem powietrze ustami i wszedłem.
Widok mnie nie zdziwił było pełno broni łańcuch przyczepione do sufitu i do ścian. Wszędzie było czyściutko nie było nawet śladu po tym że coś tu się diało.
Zabrałem najgroźniejszą broń i zacząłem obmyślać plan w drodze do tego cholernego miejsca. W między czasie zadzwoniłem do starych znajomych z branży. Jak odebrali i powiedziałem tą jedną rzecz to wiedzieli co robić. Nie musiałem długo czekać chwilę później odjechało do mojego mercedesakolejne cztery czarne mercedesy takie jak mój.
Wyszli z nich Alex i jego brat bliźniak Felix, Kevin, Maximo i Eric. Wyszedłem i z każdym po koleji się przywitałem. Ustaliliśmy plan i weszliśmy do tego burdelu. Usłyszałem krzyki Pabla o to żeby Andy przestał ale on go nie słuchał. Pablo nagle wypowiedział zdanie przez które zachciało mi się płakać Al tego nie zrobiłem bo jestem znowu w mafii. Powiedział; Ja chce tylko wrócić do domu do Pedra.
Wparowaliśmy do pomieszczenia Alex Felix Kevin Maximo i Eric zajęli się naszym starym znajomym. A ja podbiegłem do Pabla.
-Już dobrze jestem kochanie spokojnie. Powiedziałem jak wpadł mi w ramiona.
-Kocham cię Pedruś. Powiedział a ja dałem mu spodnie.
-Chodźmy stąd nie bój się Pabluś. Powiedziałem i wziąłem Pabla na ręcę.
Wyszliśmy z tego miejsca i zaniosłem Pabla do samochodu.
-Chcesz się zemścić na Andim? Zapytałem kładąc go na fotelu obok mnie.
-Pewnie że tak. Odpowiedział a ja już wiedziałem co zrobię.
-Kocham cię nie pozwolę żeby ktoś cię jeszcze raz skrzywdził. Powiedziałem i odpaliłem silnik.
-Ja też cię kocham. Powiedział i położyłem mu rękę na kolano.
_____________
Taki zwrocik
akcji. 🤫
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top