26
Chen
Waliłem w drzwi, krzyczałem, robiłem wszytko aby ten wariat mnie wypuścił. Lecz to nie pomagało. Zrezygnowany usiałem na podłodze i czekałem na jakikolwiek cud. Liczyłem w głębi serca,że Kim zacznie mnie szukać. Z wielkiej bezsilności jaka mnie ogarnęła postanowiłem porozglądać się po pomieszczeniu.- Nawet kamerę tu zamontowałeś? - Prychnąłem głośno z rozbawienia. -Na prawdę upadłeś już tak nisko Kris. - Pokręciłem swoją głową z niedowierzania.
Dni mijały, a ja popadałem w coraz większą paranoje. Jedyne co widziałem to ciemność i głupie światełko od kamery. Próbowałem zasnąć lecz w tym monecie usłyszałem otwieranie zamka . Spojrzałem w stronę drzwi.
- Byłeś na tyle grzeczny iż twoja kara się skończyła.... a wlanie jakiś tydzień temu dzwonił Xiumin...on nadal nie odzyskał pamięci ? - spojrzałem na niego lekko zszokowany.
- A skąd mam to wiedzieć ? Uwięziłeś mnie tu na dwa tygodnie, po za tym nie rozmawiam z nim. Przecież on mnie nie pamięta. - spojrzałem na niego z obojętnym wyrazem twarzy. Wyszedłem z piwnicy i udałem się od razu do łazienki. Wziąłem bardzo długą kąpiel zabierając swój telefon. Szybko napisałem sms do Lu aby mnie ratował. Wyszedłem z łazienki po godzinie.
Gdy zauważyłem z salonie Krisa usiadłem na jego kolanach.
-Skarbie...Lu chce się spotkać. Martwił się o mnie...spokojnie już mu powiedziałem, że wyjechaliśmy na ten czas i nie miałem jak się odezwać. - ucałowałem go lekko w usta robiąc słodka minkę.
- Dobrze, ale masz tylko trzy godziny. - Spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Dobrze trzy godzinki w zupełności mi wystarczą dziękuje. - Uradowany szybko wybiegłem z domu na autobus ale za nim udałem się na przystanek kupiłem nową kartę sim z numerem i zadzwoniłem do Xiumina.
- Spotkajmy się szybko, mam na prawdę mało czasu... tak, tak możemy w tym ogrodzie.- rozłączyłem się i ruszyłem na przystanek. W między czasie zadzwoniłem również do Lu.
Czekałem od dziesięciu minut na chłopaków. Kiedy zauważyłem swojego narzeczonego z płaczem rzuciłem się na niego.
- Co się z tobą działo ?! - zapytał strasznie przejęty.
- Ten idiota zamknął mnie w piwnicy...ja nie wiem do czego on będzie jeszcze zdolny...nie chce tam wracać...- Spuściłem głowę w dół czując, że zaczynam mocniej płakać.
- Nie wrócisz do niego...mamy już plan. - Spojrzałem w oczy starszego i lekko się uśmiechnąłem.
Miałem nadzieje, że wszystko się uda i będę szczęśliwy ze swoją miłością życia.
------------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału i że jest on taki krótki ale to prawie końcówka tego opowiadania więc muszę to dobrze rozegrać 😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top